Mój miernik lamp - budowa.

Układy półprzewodnikowe pełniące ważne funkcje pomocnicze w układach lampowych.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Mój miernik lamp - budowa.

Post autor: kubafant »

Vic384 pisze: sob, 22 września 2018, 16:14 Czesc
Bardzo dziekuje za "dedykacje", nawet bez niej i tak czytam z zainteresowaniem oraz podziwem.
Nie mogłem się powstrzymać :)
Ja choruje na "L-K-L", a przez to roznimy sie koncepcja czy filozofia konstruowania aparatury pomiarowej. Ty preferujesz duze urzadzenia z duza iloscia elementow kontrolnych. Ja wole mniejsze do pracy nawet na kolanie z minimalna iloscia galek czy przelacznikow.
Tak, myślę że to jest główna różnica - koncepcja czy filozofia, jak to zgrabnie ująłeś konstruowania aparatury. Może nie tyle wolę urządzenia z dużą liczbą narządów kontrolnych (przy mierniku lamp inaczej się po prostu nie da), co po prostu nie lubię prowizorki - owego mierzenia na kolanie, w podstawce z kabelków z krokodylkami, z różnych zestawionych naprędce zasilaczy itd.

Wrócę jeszcze do tej liczby pokręteł. Prawda, że można byłoby ją zmniejszyć robiąc pojedynczą regulację napięć anodowego i siatki drugiej, ale albo godzimy się na mniejszą dokładność (jeden przełącznik) albo potrzeba dodatkowego woltomierza i dajemy potencjometr. Jest jeszcze i jedna możliwość (pociągająca, przyznam), że korzystamy z tego samego ustroju co przy pomiarze, ale mamy dodatkowe pozycje głównego przełącznika, czyli np. 0 - Ua - Us2 - Us1 - Izolacja - Ia1 - Ia2 - Is2 - Sa, gdzie pierwsze służą do ustawiania tych napięć, a dopiero kolejne do właściwego pomiaru. Potrzeba jednak trudnego do zdobycia wielopozycyjnego (co najmniej 9, a najlepiej 11) przełącznika o wielu sekcjach przełączanych, co wcale niełatwo kupić.
Potrzeba też cokolwiek bardziej rozbudowanego przełącznika zakresów pomiarowych (uwzględniającego też zakresy woltomierza), a więc komplikacja całości rośnie nieproporcjonalnie do efektu. Warto wiedzieć, że takie rozwiązanie zastosowano w radzieckim mierniku Ł3-3, tam jednak część przełączników (min. zakresy) zastępuje matryca z przekładanymi kołeczkami i kartami perforowanymi.

Kolejne 9 przełączników to komutacja połączeń. Nie bardzo jest jak tutaj zaoszczędzić - po prostu to musi być i już. No, chyba że robimy kilka podstawek "dedykowanych" i ograniczymy się do najpopularniejszych lamp. W moim przekonaniu - niedopuszczalne w przyrządzie laboratoryjnym, a taki właśnie chciałem uzyskać. Nie tyle zależy mi na sprawdzeniu czy ta czy owa lampa jest sprawna (mogę to zrobić wtykając ją do układu), co na badaniu stanu zużycia i dobieraniu w pary, a także (potencjalnie) wykreślaniu charakterystyk.
Moj dodatkowo pozwala na pomiar "pradu wybiegu"(?) oraz statyczngo wzmocnienia napieciowego z dowolnym opornikiem w anodzie wraz mozliwoscia wizualnej oceny czy wzmocnienie powyzej punktu pracy jest takie same jak ponizej.
Niezupełnie rozumiem co masz na myśli z tym prądem wybiegu. Chodzi Ci o sprawdzanie prądu jonowego siatki? Jeżeli tak, mój miernik też to potrafi. W obwodzie S1 znajduje się opornik 1 M zwarty normalnie przyciskiem "PRÓŻNIA". Wciśnięcie go przy pomiarze prądu anodowego (albo lepiej - dokładniej - transkonduktancji) powoduje rozwarcie opornika i proporcjonalny do płynącego prądu wzrost napięcia na siatce = wzrost prądu anodowego. Dokładną wartość można policzyć znając nachylenie charakterystyki i przyrost prądu anodowego.
statyczngo wzmocnienia napieciowego z dowolnym opornikiem w anodzie wraz mozliwoscia wizualnej oceny czy wzmocnienie powyzej punktu pracy jest takie same jak ponizej.
Mój miernik tego akurat nie potrafi, trudno też byłoby to zaimprowizować ze względu na występujące w obwodzie S1 ogniwa RC. Ale i pomiar taki jest przeważnie niecelowy - wzmocnienie z opornikiem w anodzie nie jest parametrem katalogowym.
Jakbym się jednak pokusił na wbudowanie i takiego pomiaru, wolałbym dodać regulowane źródło prądowe, które pozwalałoby na poznanie katalogowego współczynnika amplifikacji.
Wracam do Twojego testera, to piszesz, ze wymieniasz lampy a pomiary robia sie automatycznie.
Gdzie?
Trudno w to uwierzyc, bo nie widze wbudowanego komputera, ktory by rozpoznawal jaka lampe masz wsadzona w tester. Watpie zreszta czy taki computer istnieje, a tym samym sam musisz ustawiac parametry pomiaru.
Nic takiego nie planowałem, zresztą żaden dwudziestowieczny miernik nie miał takiej możliwości, zawsze trzeba ręcznie w ten czy ów sposób ustawić parametry pomiaru (w tym i połączenia w podstawce). No, chyba że za komputer (na karty perforowane :) ) uznamy Ł3-3.
Jeszcze jedna sprawa, gro katalogow podaje wzorcowe napiecia i prady, a z tego co sam zauwazylem oraz co uczciwie podaja rosyjskie katalogi, lampy nie sa identyczne, +/- 10% to jest norma. Jak wiec w tych warunkach mierzysz te parametry ? Tester sam zmienia napiecie S1, aby prad sie zgadzal ?
Oczywiście, że nie - użytkownik sam wybiera przy jakich napięciach i prądach przeprowadza się badanie.

Jestem otwartym przeciwnikiem powszechnego obecnie nurtu czynienia wszystkich urządzeń "idiotoodpornymi" i gdzie wszystko robi się samo po wciśnięciu przycisku (albo jeszcze gorzej - po dotknięciu ekranu). Moje urządzenia wymagają od użytkownika wiedzy i przygotowania, ale w zamian oferują niedostępną przy automatach uniwersalność i możliwość zmierzenia niemal wszystkiego.

Przy typowych lampach audio przeważnie interesują mnie dwa parametry (choć inne jak jakość próżni czy izolacji tez badam): emisja przy nominalnym napięciu S1 i nachylenie charakterystyki w tym punkcie, względnie przy katalogowym prądzie.
Tak wiec jeszcze raz, podziwiam Cie za ogrom pracy, ktora wlozyles w niego, bo ja bym nie dal rady.
Dziękuję za uznanie. Były momenty, gdy myślałem że nie dam rady, a jednak udało się, choć zajęło to trzy miesiące pracy, nie licząc wcześniejszych miesięcy obmyślania i projektowania.

Twój tester już widziałem - fajna sprawa do szybkich pomiarów, na pewno bardzo praktyczna. Żałuję, że widziałem tej "podstawki-przejściówki", którą wtykasz w podstawkę duodekal.

Pozdrawiam!
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Vic384
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1572
Rejestracja: śr, 22 lutego 2006, 05:06
Lokalizacja: Toronto

Re: Mój miernik lamp - budowa.

Post autor: Vic384 »

Czesc
Odpisuje po kolei tak jak Ty pisales do mnie.
To, ze napisalem o pomiarach "na kolanie", to byla przenosnia zwiazanna z wymiarami, a nie z praca. Takie male pudelko wazace jakies 2,5kg trudno utrzymac stabilnie na kolanie. Zgoda ?
Wracam do koncepcji pomiarow. Na poczatek zasilacze dla anody i S2. Wtornik zrodlowy na IRFP450 daje zmiane napiecia wyjsciowego 0.5V dla zmiany pradu od 1 do 100mA i napiecia 250V, czyli 0.2%, a to jest tester lamp, ktore same w sobie sa +/- 10%. Potencjometry maja galki ze wskaznikiem nad narysowana podzialka, gdzie 10V to 3.5mm. Praktycznie umozliwia to ustawienie dowolnego napiecia od 50V do 250V z powtarzalnoscia lepsza jak 1V. Zasilacz napiecia ujemnego dla S1 jest na diodzie zenera plus jakims BD i daje dwa napiecia: 9V i 36V. Podzialka pod galka ma 9 jednowoltowych pol o dlugosci 10mm z dodatkowymi kropkami co 2mm, co umozliwia ustawienie S1 z dokladnoscia nie gorsza jak 0.1V. Przy 36V dokladnosc jest 4 razy gorsza. Teraz galkologia: pierwszy moj tester mial 4 miniaturowe dwunasto pozycyjne przelaczniki, ale pare razy poluznila mi sie galka i przy niedokladnym przelaczeniu byly zwarcia, a w efekcie koncowym wymiany tranzystorow mocy. W drugim zastosowalem matryce 12 x 8 pozycji, cos jak 96 przelacznikow DIL w obudowie 35mm x 45mm. Tez mialem zwarcia z powodu niedokladnosci ustawienia suwakow. Wrocilem wiec do "krosowania" za pomoca 2 meskich gniazdek portu szeregowego oraz 5-ciu dziesiecio centymetrowych kolorowych kabelkow. Teraz galkolgia: 3 galki z tarczkami do ustawiania S1, S2, A, ponadto 3 miniaturowe przelaczniki: 1) pomiar pradu anody lub S2. 2) zakres 20mA / 200mA miliamperomierza. 3) wybor napiecia S1 do 9V; do 36V; zwarcie opornika siatkowego o wartosci M51 do masy, z tym, ze ten opornik moze miec wartosc nawet 100M. Tak, chodzi o prad jonowy. Acha, miernik 3 1/2 cyfry firmy Datel, dostalem kiedys "kilka" sztuk.
Bawiac sie z lampami zauwazylem, ze wzmocnienie napieciowe jest zalezne nie tylko od opornikow w katodzie i anodzie, ale tez od napiecia pracy. Wywiercilem wiec w tylnej sciance otwor na gniazdko sluchawkowe, aby mozna bylo podpinac w anode dowolny opornik, dlawik czy zrodlo pradowe.
Ten pokazany na Forum jest nastepna wersja rozwojowa. Gora jest identyczna, ale na plycie czolowej zostalo zrobione pare otworow na elementy sterujace generatorem audio oraz na przelacznik opornikow katodowych. Ma tez z tylu dodatkowe gniazdko na kabelek do oscyloskopu oraz wzmacniacz okolo 15 razy na nuwistorze z maksymalnym napieciem wyjsciowym 150V P-P.
Wracajac do przejsciowek, to moje testery mialy zawsze 3 podstawki: 12 pin, 9 pin oraz 7 pin. Pare lamp duodecar mialo bliskie spotkania z mlotkiem, a to co ocalalo bylo przylutowane do podatawek octal i loktal. Przjsciowka do magnowala to rozbita EL84 przylutowana do podstawki magnowal. Teraz polaczenia lutowane zostaly polakierowane, a nastepnie zalane epidianem.
No rozpisalem sie
Pozdrowienia
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Mój miernik lamp - budowa.

Post autor: kubafant »

Vic384 pisze: ndz, 23 września 2018, 13:21 To, ze napisalem o pomiarach "na kolanie", to byla przenosnia zwiazanna z wymiarami, a nie z praca.
U mnie też to była przenośnia, tylko że niezwiązana ani z wymiarami, ani z pracą a z pewną filozofią i podejściem, od którego się odciąłem. Co wcale nie znaczy, że jest ono niedopuszczalne - niektórzy po prostu tak lubią, mnie by to drażniło.

Rozumiem zupełnie na czym polega Twój tester - wyjaśniałeś to już wcześniej w tym temacie.

Nie wiem dlaczego u Ciebie nie działało wybieranie połączeń przełącznikami. Może miałeś takie niskiej jakości. U mnie jest do tego 9 solidnych unitrowskich przełączników z dawnej produkcji. Nie robią zwarć, nie zatrzymują się między pozycjami.
Bawiac sie z lampami zauwazylem, ze wzmocnienie napieciowe jest zalezne nie tylko od opornikow w katodzie i anodzie, ale tez od napiecia pracy. Wywiercilem wiec w tylnej sciance otwor na gniazdko sluchawkowe, aby mozna bylo podpinac w anode dowolny opornik, dlawik czy zrodlo pradowe.
Oczywiście, że wzmocnienie zmienia się z wraz z napięciem anodowym, mówią o tym tabele z dowolnej karty z katalogu.
zwarcie opornika siatkowego o wartosci M51 do masy, z tym, ze ten opornik moze miec wartosc nawet 100M. Tak, chodzi o prad jonowy.
Dlaczego akurat 510 k? Ot, taka ciekawostka. Wydaje mi się, że 1 M jest praktyczniejsze - raz, że prąd jonowy wywiera tu większy skutek, to i można łatwo policzyć jego wartość (mnożąc po prostu przez odwrotność nachylenia charakterystyki).

Pozdrawiam!
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Vic384
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1572
Rejestracja: śr, 22 lutego 2006, 05:06
Lokalizacja: Toronto

Re: Mój miernik lamp - budowa.

Post autor: Vic384 »

Czesc
Juz odpisuje dlaczego przelaczniki nie dzialaly. Moja plyta gorna ma 95 x 150mm. Na niej znajduje sie: 3 podstawki lampowe; 3 potencjometry z galkam 2x25mm i 1x30m; 1x miliamperomierz 22x30mm; 3x wlacznik gora-dol. Na 4 przelaczniki obrotowe pozostawalo mi 40x50mm, musialem wiec zastosowac miniaturowe z 3mm osia i na niej szybko poluzniala sie galka, powodujac nieprawidlowe przelaczanie. Na wieksze nie moglem sobie pozwolic bo mialem tylko 19mm luzu miedzy trafkiem a gorna plytka.
Dlaczego 510k ? Dlatego, ze ten opornik jest jednoczesnie opornikiem siatkowym, gdy lampa jest testowana jako wzmacniacz oporowy. Nigdy nie liczylem tego pradu. Po prostu, jak mi sie zdawalo ze jest za duzy, lampe uznawalem ze jest zagazowana i byla utylizowana.
Pozdrowienia
Awatar użytkownika
kubafant
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2899
Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
Lokalizacja: Białystok

Re: Mój miernik lamp - budowa.

Post autor: kubafant »

Cóż, dlatego właśnie wolę większe obudowy, gdzie kryterium doboru podzespołów jest jakość.
Takie przełączniki to rzeczywiście nieporozumienie, do wysokich napięć.
Nigdy nie liczylem tego pradu. Po prostu, jak mi sie zdawalo ze jest za duzy, lampe uznawalem ze jest zagazowana i byla utylizowana.
Ja też go przeważnie nie liczę - jeżeli dIa jest nieduża. Jeżeli wydaje mi się, że jest jednak za duża - wtedy, szumnie mówiąc obliczam prąd jonowy siatki i sprawdzam w katalogu czy jest dopuszczalny czy nie.
1 M jest dobry, bo można go pominąć w obliczeniach (co do wartości), wynik akurat wychodzi w mikroamperach.
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
ODPOWIEDZ