Nie mogłem się powstrzymać

Tak, myślę że to jest główna różnica - koncepcja czy filozofia, jak to zgrabnie ująłeś konstruowania aparatury. Może nie tyle wolę urządzenia z dużą liczbą narządów kontrolnych (przy mierniku lamp inaczej się po prostu nie da), co po prostu nie lubię prowizorki - owego mierzenia na kolanie, w podstawce z kabelków z krokodylkami, z różnych zestawionych naprędce zasilaczy itd.Ja choruje na "L-K-L", a przez to roznimy sie koncepcja czy filozofia konstruowania aparatury pomiarowej. Ty preferujesz duze urzadzenia z duza iloscia elementow kontrolnych. Ja wole mniejsze do pracy nawet na kolanie z minimalna iloscia galek czy przelacznikow.
Wrócę jeszcze do tej liczby pokręteł. Prawda, że można byłoby ją zmniejszyć robiąc pojedynczą regulację napięć anodowego i siatki drugiej, ale albo godzimy się na mniejszą dokładność (jeden przełącznik) albo potrzeba dodatkowego woltomierza i dajemy potencjometr. Jest jeszcze i jedna możliwość (pociągająca, przyznam), że korzystamy z tego samego ustroju co przy pomiarze, ale mamy dodatkowe pozycje głównego przełącznika, czyli np. 0 - Ua - Us2 - Us1 - Izolacja - Ia1 - Ia2 - Is2 - Sa, gdzie pierwsze służą do ustawiania tych napięć, a dopiero kolejne do właściwego pomiaru. Potrzeba jednak trudnego do zdobycia wielopozycyjnego (co najmniej 9, a najlepiej 11) przełącznika o wielu sekcjach przełączanych, co wcale niełatwo kupić.
Potrzeba też cokolwiek bardziej rozbudowanego przełącznika zakresów pomiarowych (uwzględniającego też zakresy woltomierza), a więc komplikacja całości rośnie nieproporcjonalnie do efektu. Warto wiedzieć, że takie rozwiązanie zastosowano w radzieckim mierniku Ł3-3, tam jednak część przełączników (min. zakresy) zastępuje matryca z przekładanymi kołeczkami i kartami perforowanymi.
Kolejne 9 przełączników to komutacja połączeń. Nie bardzo jest jak tutaj zaoszczędzić - po prostu to musi być i już. No, chyba że robimy kilka podstawek "dedykowanych" i ograniczymy się do najpopularniejszych lamp. W moim przekonaniu - niedopuszczalne w przyrządzie laboratoryjnym, a taki właśnie chciałem uzyskać. Nie tyle zależy mi na sprawdzeniu czy ta czy owa lampa jest sprawna (mogę to zrobić wtykając ją do układu), co na badaniu stanu zużycia i dobieraniu w pary, a także (potencjalnie) wykreślaniu charakterystyk.
Niezupełnie rozumiem co masz na myśli z tym prądem wybiegu. Chodzi Ci o sprawdzanie prądu jonowego siatki? Jeżeli tak, mój miernik też to potrafi. W obwodzie S1 znajduje się opornik 1 M zwarty normalnie przyciskiem "PRÓŻNIA". Wciśnięcie go przy pomiarze prądu anodowego (albo lepiej - dokładniej - transkonduktancji) powoduje rozwarcie opornika i proporcjonalny do płynącego prądu wzrost napięcia na siatce = wzrost prądu anodowego. Dokładną wartość można policzyć znając nachylenie charakterystyki i przyrost prądu anodowego.Moj dodatkowo pozwala na pomiar "pradu wybiegu"(?) oraz statyczngo wzmocnienia napieciowego z dowolnym opornikiem w anodzie wraz mozliwoscia wizualnej oceny czy wzmocnienie powyzej punktu pracy jest takie same jak ponizej.
Mój miernik tego akurat nie potrafi, trudno też byłoby to zaimprowizować ze względu na występujące w obwodzie S1 ogniwa RC. Ale i pomiar taki jest przeważnie niecelowy - wzmocnienie z opornikiem w anodzie nie jest parametrem katalogowym.statyczngo wzmocnienia napieciowego z dowolnym opornikiem w anodzie wraz mozliwoscia wizualnej oceny czy wzmocnienie powyzej punktu pracy jest takie same jak ponizej.
Jakbym się jednak pokusił na wbudowanie i takiego pomiaru, wolałbym dodać regulowane źródło prądowe, które pozwalałoby na poznanie katalogowego współczynnika amplifikacji.
Gdzie?Wracam do Twojego testera, to piszesz, ze wymieniasz lampy a pomiary robia sie automatycznie.
Nic takiego nie planowałem, zresztą żaden dwudziestowieczny miernik nie miał takiej możliwości, zawsze trzeba ręcznie w ten czy ów sposób ustawić parametry pomiaru (w tym i połączenia w podstawce). No, chyba że za komputer (na karty perforowaneTrudno w to uwierzyc, bo nie widze wbudowanego komputera, ktory by rozpoznawal jaka lampe masz wsadzona w tester. Watpie zreszta czy taki computer istnieje, a tym samym sam musisz ustawiac parametry pomiaru.

Oczywiście, że nie - użytkownik sam wybiera przy jakich napięciach i prądach przeprowadza się badanie.Jeszcze jedna sprawa, gro katalogow podaje wzorcowe napiecia i prady, a z tego co sam zauwazylem oraz co uczciwie podaja rosyjskie katalogi, lampy nie sa identyczne, +/- 10% to jest norma. Jak wiec w tych warunkach mierzysz te parametry ? Tester sam zmienia napiecie S1, aby prad sie zgadzal ?
Jestem otwartym przeciwnikiem powszechnego obecnie nurtu czynienia wszystkich urządzeń "idiotoodpornymi" i gdzie wszystko robi się samo po wciśnięciu przycisku (albo jeszcze gorzej - po dotknięciu ekranu). Moje urządzenia wymagają od użytkownika wiedzy i przygotowania, ale w zamian oferują niedostępną przy automatach uniwersalność i możliwość zmierzenia niemal wszystkiego.
Przy typowych lampach audio przeważnie interesują mnie dwa parametry (choć inne jak jakość próżni czy izolacji tez badam): emisja przy nominalnym napięciu S1 i nachylenie charakterystyki w tym punkcie, względnie przy katalogowym prądzie.
Dziękuję za uznanie. Były momenty, gdy myślałem że nie dam rady, a jednak udało się, choć zajęło to trzy miesiące pracy, nie licząc wcześniejszych miesięcy obmyślania i projektowania.Tak wiec jeszcze raz, podziwiam Cie za ogrom pracy, ktora wlozyles w niego, bo ja bym nie dal rady.
Twój tester już widziałem - fajna sprawa do szybkich pomiarów, na pewno bardzo praktyczna. Żałuję, że widziałem tej "podstawki-przejściówki", którą wtykasz w podstawkę duodekal.
Pozdrawiam!