Janusz pisze:tszczesn pisze:
Ale udało ci się zauważyć zmianę warunków zewnętrznych, rozwój techniki, zasady funkcjonowania świata i parę innych rzeczy? Wiesz, że autarkia nie jest najlepszym rozwiązaniem?
Ja Panie, jeno prosty elektryk jestem

Uważaj, jeszcze noblista zostaniesz.
Janusz pisze:Samowystarczalne gospodarczo nie są chyba nawet obecne mocarstwa.
Nie są i nie będą, przy dzisiejszym stanie techniki i form komunikacji jest to po prostu niemożliwe.
Janusz pisze:W przypadku Polski nigdy nie mogło być o tym mowy. Ale jest różnica między państwem o dobrze rozwiniętej gospodarce w której większość kapitału pozostaje w rękach jego obywateli, a państwem o gospodarce w stanie zapaści. W tym ostatnim inwestorzy dyktują warunki, czyli na mój nie kształcony greką rozum, mają możliwość faktycznego sprawowania władzy, mimo że tylko w pewnym zakresie. Ale to wystarcza do ustalenia w prawodawstwie zapisów stwarzających inwestorom duże przywileje kosztem, niestety, firm krajowych. Taką sytuację mieliśmy przed wejściem polski do Unii. Nie chcę tutaj zwalać winy za niepowodzenia naszego przemysłu na jakiegoś wyimaginowanego wrogą, bo nie byłym przy zdrowych zmysłach, podobnie jak nie podważam istnienia w kraju wolnego rynku (na ile jednak wolnego?). Zadziałała jednak brutalna, znana z przyrody zasada: duża ryba połyka małą rybkę.
Ale wiesz, że analogiczne teksty piszą mieszkańcy takich krajów jak Niemcy, USA czy Anglia? No i pokaż mi zapaść naszej gospodarki _dzisiaj_. Owszem, po 1989 roku mieliśmy gospodarczą katastrofę z której głównie własnymi siłami byśmy szybko nie wyszli. I jakie to przepisy 'stwarzających inwestorom[1] duże przywileje kosztem, niestety, firm krajowych' ([1] -rozumiem, że obcym inwestorom) mieliśmy? A zasada że duży może więcej, a bogatszy ma większe możliwości wpływania na władzę jest stara jak świat i walka z nią nic nie da - rzeczywistość trzeba zaakceptować i wykorzystywać do swoich celów gdzie się da, a nie mieć jej za złe, że jest jaka jest.
Janusz pisze:I dzięki temu mamy sporo montowni, a mało OBR-ów. Polska myśl techniczna, jeśli istnieje, to albo nie ma siły przebicia na rynku, albo uzdolnieni ludzie z oczywistych względów wyjeżdżają z kraju.
Zdaję sobie sprawę z mojego anachronicznego sposobu myślenia, przecież mamy jedną, wspólną Europę, państwa narodowe tracą na znaczeniu, zyskują znaczenie regiony itd. Ale jeśli śledzimy wiadomości, to z pewnością zauważymy, że umowy o budowę gazociągów są zawierane przez rządy, zauważymy kto korzysta i kto dyktuje warunki.
Kapitał już od dawna nie ma ojczyzny, przy rosnącej łatwości komunikacji (ludzi, towarów i idei) siłą rzeczy takie sztywne i centralne organizmy jak państwa tracą na znaczeniu. Czy tak jest lepiej? Nie wiem, ale od tego się nie ucieknie, podobnie jak od masowej motoryzacji czy chemii w jedzeniu.
Janusz pisze:I z tego punktu widzenia imponują mi osiągnięcia międzywojennej Polski, bez sentymentalnego idealizowania. Wiem że sytuacja geopolityczna była inna, co wymuszało na państwie decyzje,które dzisiaj nie miałyby uzasadnienia. Moim jednak zdaniem wspaniałą sprawą było poparcie i nacisk kładziony na osiągnięcia polskich inżynierów i polskiego przemysłu. W kraju, którego kilka lat wcześniej nie było, produkowano wyroby śmiało konkurujące na rynku światowym, bo początki globalizacji można było obserwować już wtedy.
A jakie są te osiągnięcia, tak odstające od reszty świata? Jakie to wyroby były takie rewelacyjne? Czy w Polsce udało się przeprowadzić coś w stylu radzieckiego Planu Sześcioletniego (który co prawda brutalną siłą i kosztem ogromnych ofiar, ale jednak w ciągu kilkunastu lat z biednego niemalże feudalnego państwa zrobił potęgę przemysłową), niemieckich robót publicznych i podobnych zdarzeń?