Około 17-20 lat temu stałem się posiadaczem uszkodzonych(raczej zapuszczonych), maszyn do pisania Adler i Kappel , pierwsza została wyprodukowana w Lipsku(prawdopodobnie początek XX wieku), druga to nie wiem, ale przedwojenna.
Ojciec to przyniósł, bo właściciel budynku, gdzie ma sklep, "czyścił " piwnicę....uratowane zostały w ostatniej chwili przed smakoszami "mózgotrzepów"
Mam chyba nawet taśmy do nich, niestety stary dom opuszczaliśmy w pośpiechu, najgorsze były wszechobecne myszy i pleśń i gdzieś one leżą, na pewno nie wywaliłem.
Maszyny są totalnie zastane, smary zgęstniałe ale KOMPLETNE

Tak to wygląda
Adler Kappel Router nie jest z tej epoki



Prawdopodobnie po renowacji byłyby sporo warte...ja chcę to w cholerę sprzedać, mam jedną, już elektroniczną, maszynę Panasonic KX-R550, którą kupiłem od "szmaciarza" na targowisku i która, po wymianie taśmy węglowej działa bez zarzutu(tylko, że to wersja USA, QWERTY, bez polskich znaków diakrytycznych).
Trzeba by to wszystko rozebrać, wykąpać w nafcie, złożyć, nasmarować, wyregulować....za wiele zabawy, a dla 40-latka to nie jego bajka i czasy i ja tego nie zrobię- sprzedam jak jest, oczywiście wyczyszczę pędzlem i kompresorem z tego kurzu.
Co o tym myślicie?
Warte coś czy na złomowisko?