Nie, nie będę omawiał zagadnień dotyczących zdrowego odżywiania i problemów gastrycznych tylko Radioindykator kieszonkowy RIK-59 prod. BUTJ rocznik '63.
Mimo początkowych obaw ruszył z kopyta. Przetwornica wyje na kilku kHz, stosy "selerowe" działają, tyratron błyska, a przetwornik piezo wydaje niepokojące, metaliczne pyknięcia. Jeszcze nie testowałem tego wynalazku w akcji. Trzeba by wyczarować zasilanie bardziej praktyczne niż bateria płaska dyndająca na kablu i wybrać się na jakąś hałdę. Pobór mocy 40mW i włącznik chwilowy - czyli jest całkiem oszczędnie. Czym powszechnie dostępnym i tanim zastąpić ogniwa rtęciowe? Żeby wlazło do obudowy, bo w tym głównie tkwi ból...
zjawisko pisze:Czym powszechnie dostępnym i tanim zastąpić ogniwa rtęciowe? Żeby wlazło do obudowy, bo w tym głównie tkwi ból...
Z 3,6V ruszy? Jesli tak, to baterie litową w rozmiarze AA. Kosztuje kilkanaście PLN, ale starczy pewnie na zawsze. Względnie w rozmiarze 1/2AA jesli cały "paluszek" tam nie wejdzie.
Ewentulanie 3,7V akumulator Li-ion od czegoś podpasować, choć to już skrajnie "niekoszerne"
Pomierzyłem, popasowałem... i wejdzie, tylko nie wiem czy jest sens zakupu baterii litowej, która zostanie wykorzystana w jakimś niewielkim procencie.
Raczej sklecę jakiś koszyk na 3 akumulatorki R3 dający się nieinwazyjnie zamontować wewnątrz. Napięcie świeżo naładowanych nie będzie zbyt wysokie, a nieco rozładowanych zbyt niskie. Przy takim poborze prądu nawet te bardziej zdechłe powinny trochę podziałać.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem (...) podumaj przez chwilę.
Wisława S.
Szybkość samorozładowania akumulatorków będzie pewnie szybsza niż ich faktyczne zużycie przy, jak się domyslam, okazyjnym uruchamianiu tego urządzenia. Podczas gdy bateria litowa w takich warunkach będzie prawie wieczna.
Chyba, że w ogóle nie planujesz trzymać tam baterii na stałe, to akumulatory będa oczywiście ok.