marcin_oizo pisze:
U mnie mówi się na te grzyby sitki. I nie zbieramy ich bo ponoć po pewnym czasie jak je się zjada powolnie rozkładają wątrobę... Masakra! A wiecie co to są guguły? Bo podobno warszawiacy nie mają zielonego pojęcia!
Podobno olszówki (krowiak podwinięty) są trujące, a mój pradziadek je zbierał i wcinał aż miło . Tylko gotował ze trzy razy i nie były smaczne. Tyle mi wiadomo, bo dziadek zmarł gdy miałem cztery lata.
Guguły? Zgadza się, nie mam pojęcia
Michu pisze:
A jak Panowie u Was mówi się na:
-żydówki/deszczówki/panienki (spotkałem się z 3 nazwami do tej pory w mej okolicy) w atlasie grzybów figurują jako muchomor mglejarka i muchomor rdzawobrązowy. Dwa gatunki, ale podobne i nazywane tak samo. Swoją drogą w tym roku był na nie wyjątkowy urodzaj. Nie widziałem jeszcze ich takiej ilości w życiu. A jakie smaczne ;
-turki;
-maślaki/pępki?
No jak to jak? Świeczki się na nie mówi
Potwierdzam słowa Vault_Dwellera, u nas też się mówi psie grzyby jak się trafi na coś brzydkiego o bliżej nieznanej nazwie.
Uchechłać . Określam tak odcinanie czegoś w sposób prymitywny. Tzn. jak nie ma pod ręką normalnej piłki i trzeba kombinować. Udydłać, podobnie.
Z olszówkami, to z tego co słyszałem jest tak, że są smaczniutkie, ale po latach wpływają negatywnie na wzrok. Nie jadłem ich (i nie zamierzam). Choć sporo osób je zbiera. Nie wiem czy to prawda, ale różni ludzie w TV mówią o nich niezbyt pochlebnie.
Świeczki. Fajne określenie. Tylko co one mają wspólnego ze świeczką ? Jakby z Żydówką miały więcej .
Gdy nadejdzie Fallout, pomyśl, gdzie się schowasz?
Michu pisze:Uchechłać . Określam tak odcinanie czegoś w sposób prymitywny. Tzn. jak nie ma pod ręką normalnej piłki i trzeba kombinować. Udydłać, podobnie.
Z olszówkami, to z tego co słyszałem jest tak, że są smaczniutkie, ale po latach wpływają negatywnie na wzrok. Nie jadłem ich (i nie zamierzam). Choć sporo osób je zbiera. Nie wiem czy to prawda, ale różni ludzie w TV mówią o nich niezbyt pochlebnie.
Świeczki. Fajne określenie. Tylko co one mają wspólnego ze świeczką ? Jakby z Żydówką miały więcej .
Ciekawe czy "chechłanie" ma coś wspólnego z Chechłem pod Pabianicami?
Co do olszówek, pewnie są szkodliwe jak wszystko w nadmiarze. Chyba żaden grzyb nie należy do najzdrowszego pożywienia?
Świeczki, żydówka... Hmm, menora? A na poważnie, to ze świeczką może się kojarzyć trzonek.
OTLamp
Widzisz... jako o.m.c. Łodzianin masz okazję poduczyć się co nieco z gwary, nie tylko para łódzkiej .
Nie chcę być źle odebrany, ale... co to wszystko ma wspólnego z schaberplatzem? Dydłanie, chechłanie i inne?
Jeśli ktoś jest zainteresowany, mam gdzieś zarówno atlas gwar polskich (kilkaset stron), jak i słownik mowy kurpiowskiej (zdecydowanie mniej). Tylko...
marcin_oizo pisze:Olszówki starsznie śmierdzą jak się je gotuje. Moja ciotka je zbierała ale jej odradziliśmy bo naprawde ze 3 razy to trzeba było je gotować...
Jeśli o gotowanie chodzi to rekordy biją wronie uszy. Takie czarne, cienkie o wysokości około 10-15cm grzybki. Mają kształt trąbki. Rosną w stadach po kilka/kilkanaście sztuk w grupie.
Nie jadłem, ale rodzice kiedyś zbierali. Mówią, że idealne na pierogi i bardzo smaczne. Ich wadą jest, że są strasznie czarne. Aby przestały brudzić trzeba je gotować nawet 5 razy. Niestety z roku na rok obserwuję ich zanik w lasach. Nawet w tym roku przy ogólnej obfitości grzybów, to wronich uszu widziałem tylko kilka małych grupek.
Gdy nadejdzie Fallout, pomyśl, gdzie się schowasz?
amator pisze: OTLamp
Widzisz... jako o.m.c. Łodzianin masz okazję poduczyć się co nieco z gwary, nie tylko para łódzkiej .
Ja jakoś mieszkając od kilku lat w Łodzi nie natknąłem się jeszcze na wymienione tutaj sformułowania. Raz tylko się zdziwiłem, gdy poprosiłem w sklepie spożywczym o drożdżówkę i pouczono mnie, że to jest "słodka bułka". Drożdżówek nie znają.
Co do gwary, to we Włocławku mam całkiem ciekawą sąsiadkę, cyt:
"Łun tam stojoł, ale łuna nie podejszła, bo sie bojała"
OTLamp pisze:Ja jakoś mieszkając od kilku lat w Łodzi nie natknąłem się jeszcze na wymienione tutaj sformułowania. Raz tylko się zdziwiłem, gdy poprosiłem w sklepie spożywczym o drożdżówkę i pouczono mnie, że to jest "słodka bułka". Drożdżówek nie znają.
Nie bój żaby, znają... Może tylko miałeś pecha? Są też jagodzianki jako specyficzny "model" drożdżówek, oczywiście znana jest też jagodzianka na kościach (obecnie zauważyłem tendencję robienia bezbarwnego denaturatu, więc ów termin zaczyna być poniekąd przestarzały).
brys pisze:
Ciekawe czy "chechłanie" ma coś wspólnego z Chechłem pod Pabianicami?
Jak pracowałem w tymże Checle (dokladneij drugim Cheche) w wytwórni lodów to jedwen ze współpracowników tejże fabryczki wymyślił genealogię nazwy Chechło: Checlaki chłopaki....
OTLamp pisze:
Ja jakoś mieszkając od kilku lat w Łodzi nie natknąłem się jeszcze na wymienione tutaj sformułowania. Raz tylko się zdziwiłem, gdy poprosiłem w sklepie spożywczym o drożdżówkę i pouczono mnie, że to jest "słodka bułka". Drożdżówek nie znają.
U nas, w poznańskiem to się nazywa: szneka! Szneka z glancem (drożdżówka z lukrem)! Pierwsze słowa małych dzieciątek, zanim jeszcze wypowiedzą "mama" czy "tata" brzmią "w antryjce na ryczce stojom pyry w tytce" (w przedpokoju na taborecie stoją ziemniaki w torebce). A dalej to już idzie tak: "stary papudrok z czerwonym klubrem niech se kalafe wypapro pudrem a uślumprany i rzodzij myty niech se w wymborku wypłechto szkity"! Oraz: tej, bimba, bana, gzik, skipki, sznytki, amedyny, bejmy, bryle, kląkry (lampowe kląkry z Schaberplatzu - stare, niepotrzebne urządzenia!), łynty, chęchy, ćmiki, gielejzy, plyndze, raszple i seksy, (to okulary!).
"CZARNE" -to "krwiste" -na kaszce mannie -odmiana kaszanki -nie potrzeba specjalnie gryżć-a mozna szybko zjeśc i sie pozywić ,
równie dobrze jak kaszanką.Oba wyroby -pokazują że mozna wszystko zagospodarować i oczywiście .........pożreć ......jak to .u człowieka bywa.
Krew ma wszystkie witaminy oraz żelaz i inne minerały -dawno temu ..itd itp.