"Lampy elektronowe w aplikacjach audio"
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
"Lampy elektronowe w aplikacjach audio"
Od pewnego czasu zastanawiam się nad zakupem jakiejś porządnej książki o lampach. No i wpadła mi w oko właśnie ta. Czy ktoś ma takową, czy jest ona godna polecenia? Czy jest ona raczej dla fachowców, czy średnio zaawansowany też może coś w niej znależć dla siebie?
Pozdrawiam
Adam
Adam
Mam tę książkę. Jej Autora poznałem przypadkiem przez GG na jakiś miesiąc przed wydaniem...
W technice lampowej nazwałbym siebie raczej laikiem, a jednak z niektórych jej rozdziałów rozumiem sporo. Wielu rzeczy nie rozumiem właściwie w ogóle, brak mi chyba po prostu podstaw.
Z perspektywy mojej wiedzy nazwałbym więc ją chyba 'książką dla średnio zaawansowanych'.
W technice lampowej nazwałbym siebie raczej laikiem, a jednak z niektórych jej rozdziałów rozumiem sporo. Wielu rzeczy nie rozumiem właściwie w ogóle, brak mi chyba po prostu podstaw.
Z perspektywy mojej wiedzy nazwałbym więc ją chyba 'książką dla średnio zaawansowanych'.
- gsmok
- 3125...6249 postów
- Posty: 3908
- Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Książka o lampach
Witam
Książka, o której wspominasz jest pierwszą książką poświęconą lampom elektronowym na naszym rynku po kilkudziesięcioletniej przerwie. Niewątpliwie nie obejmuje ona całości zagadnień zastosowań lamp elektronowych w zakresie audio. Niektóre zagadnienia są w niej pominięte, niektóre potraktowane bardzo skrótowo. Nie da się jednak tak szerokiej tematyki zamknąć w jednej publikacji. Trudno jest mi zakwalifikować tę ksiażkę pod kątem merytorycznego przygotowania Czytelnika. Z jednej strony część zagadnień będzie w stanie zrozumieć Czytelnik posiadające jedynie pewne podstawy radiotechniki, część wymaga jednak nieco większej wiedzy. Tak więc Czytelnik "zielony" w tematyce lamp elektronowych może mieć niekiedy trudności ze zrozumieniem tresci, a "lampowy wyjadacz" poczuje się znużony poruszanymi zagadnieniami. Sądzę, że przeciętny Czytelnik zainteresowany tą tematyką wiele skorzysta z przeczytania tej książki, zaś fragmenty, któych w niej będzie mu brakować uzupełni z innych źródeł (ta książka na pewno mu w tym pomoże).
Książka, o której wspominasz jest pierwszą książką poświęconą lampom elektronowym na naszym rynku po kilkudziesięcioletniej przerwie. Niewątpliwie nie obejmuje ona całości zagadnień zastosowań lamp elektronowych w zakresie audio. Niektóre zagadnienia są w niej pominięte, niektóre potraktowane bardzo skrótowo. Nie da się jednak tak szerokiej tematyki zamknąć w jednej publikacji. Trudno jest mi zakwalifikować tę ksiażkę pod kątem merytorycznego przygotowania Czytelnika. Z jednej strony część zagadnień będzie w stanie zrozumieć Czytelnik posiadające jedynie pewne podstawy radiotechniki, część wymaga jednak nieco większej wiedzy. Tak więc Czytelnik "zielony" w tematyce lamp elektronowych może mieć niekiedy trudności ze zrozumieniem tresci, a "lampowy wyjadacz" poczuje się znużony poruszanymi zagadnieniami. Sądzę, że przeciętny Czytelnik zainteresowany tą tematyką wiele skorzysta z przeczytania tej książki, zaś fragmenty, któych w niej będzie mu brakować uzupełni z innych źródeł (ta książka na pewno mu w tym pomoże).
Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: "Lampy elektronowe..." Kup.
Kup.adam.o pisze: Czy jest ona raczej dla fachowców, czy średnio zaawansowany też może coś w niej znależć dla siebie?
Niemniej: to jest przewodnik a nie podręcznik.
Czyli wskaże Ci tylko ciekawe miejsca na lampowej mapie - do których będziesz musiał dojść sam (byle nie na skróty!) a nie poprowadzi za rączkę.

Lecz, zanim ruszysz w tę drogę, życzliwa porada: niech Ci się wydaje, że jesteś jednorękim (no, przecież nie bandytą!)...
Czyli druga łapa ZAWSZE w kieszeni spodni - albo za plecami - przy jakichkolwiek manipulacjach w uruchomionych urządzeniach lamowych).
Inaczej możesz stracić życie...

ZoltAn
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
- Vault_Dweller
- 2500...3124 posty
- Posty: 2837
- Rejestracja: wt, 1 lipca 2003, 23:26
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Nie bój się, tylko stosuj zasadę "jednorękiego bandyty" czyli przy regulacji posługujesz się jedną ręką. Aha, i nie zapomnij rozładować kondensatorów przed grzebaniem 

Studenckie Radio ŻAK 88,8MHz- alternatywa w eterze przez całą dobę!
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Leczenie ....
"Nic nie bój" - gapiostwo w elektronice lampowej najskuteczniej leczą... elektrowstrząsy - zwykle niegroźne dla zdrowia i życiaadam.o pisze: ...ale póki co nie przekraczałem napięć powyżej ok.100V, a że jestem strasznym gapą...

Bowiem nowicjusz dobrze pamięta o obchodzeniu się z zasilaczem i obwodami mocy jak ze śmierdzącym jajkiem - ale zwykle uchodzi jego uwadze fakt, że na elektrodach lamp małoprądowych też występują wysokie (ale nie przesadnie - i na szczęście niegroźne) napięcia.



Tak jak z niskimi - w końcu 100V też może śmiertelnie porazić nieostrożnego - o nadwrażliwym sercu albo układzie nerwowym - elektronika... W końcu o ponad 50% przekracza ono maksymalne napięcie "bezpieczne" (adam.o pisze:to trochę się obawiam jak będzie wyglądała moja przaca z wysokimi napięciami.




"USZY DO GÓRY"



Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
- Vault_Dweller
- 2500...3124 posty
- Posty: 2837
- Rejestracja: wt, 1 lipca 2003, 23:26
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Hmm... Napięcie bezpieczne i prąd jaki może popłynąć są różne dla każdego człeka- ja np. bez trudu i dygotania
zniosłem jak mi 325V poszło od czoła (no cóż... przytknąłem do katody PY88 robiącej za prostownik
) przez rękę do masy. Jedni by od tego od razu wykitowali a inni żyli długo i szczęśliwie...


Studenckie Radio ŻAK 88,8MHz- alternatywa w eterze przez całą dobę!
Ale to też zależy od czasu, w jakim ten prąd przez nas przepływa, czy mamy mokrą skórę, itp.Vault_Dweller pisze:Hmm... Napięcie bezpieczne i prąd jaki może popłynąć są różne dla każdego człeka- ja np. bez trudu i dygotaniazniosłem jak mi 325V poszło od czoła (no cóż... przytknąłem do katody PY88 robiącej za prostownik
) przez rękę do masy. Jedni by od tego od razu wykitowali a inni żyli długo i szczęśliwie...
Jest takie powiedzenie "elektryka prąd nie tyka", i chyba elektronika też dotyczy

Pozdrawiam
Adam
Adam
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Test rezystancji.
A, że tak jest - miałem nie jedną okazję przekonać się podczas serwisowania telewizorów. Nie raz dotknęło się anody PL500 czy katody PY88 a i także doprowadzenia napięcia anodowego z TVL na diodę TV18 lub cycka na kineskopie.adam.o pisze:Ale to też zależy od czasu, w jakim ten prąd przez nas przepływa, czy mamy mokrą skórę, itp.Vault_Dweller pisze:Hmm... Napięcie bezpieczne i prąd jaki może popłynąć są różne dla każdego człeka... Jedni by od tego od razu wykitowali a inni żyli długo i szczęśliwie...
Jest takie powiedzenie "elektryka prąd nie tyka", i chyba elektronika też dotyczy.
Lub nierozładowanego kineskopu...




Kopy były przepotworne





W tej chwili z ciekawości dotknąłem ostrzami końcówek megaomierza (miernik YF-3503) czubków palców wskazujacych (czyli prąd poszedłby na obie ręce!) = około 16Momów, zaś same kciuki = 14 - 16M.
Elektrody ściśnięte między kciukami a wskazujacymi = 3 do 6M.
Tak więc wciąż nieźle... Zawsze miałem suche ręce - może dlatego wciąż żyję ....

Pzdr. ZoltAn
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/