Dymi sie ze wzmacniacza
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
- Vault_Dweller
- 2500...3124 posty
- Posty: 2837
- Rejestracja: wt, 1 lipca 2003, 23:26
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Ja mam ręczno-automatyczny standby we wzmacniaczu. Wygląda to tak: po jednoczesnym włączeniu zasilacza sieciowego i włącznika standby trzeba i tak poczekać aż nagrzeje się kenotron EY86. Gdy będzie ciepły, włącza się połączony z nim szeregowo przekaźnik i włączone jest zasilanie przedwzmacniacza i końcówki mocy, oraz kontrolka. Wyłącznik std by można w każdym momencie włączać i wyłączać, napięcie anodowe podawane jest natychmiast po włączeniu gdyż żarzenie EY86 nie jest odłączane i lampa jest ciągle ciepła. Jest jeszcze dioda PY88 żarzona z zasilania końcówki mocy (ta jest tranzystorowa...) z anodą której jest szeregowo połączona cewka jeszcze jednego przekaźnika. Po nagrzaniu się tej lampy włącza się przekaźnik załączający z opóźnieniem głośnik, oraz (ważne!) odłącza się żarzenie PY88 (to dlatego, że lampa ma nieco "przewoltowane" żarzenie i działając ciągle by szybko się zużyła, a poza tym po każdym włączeniu końcówki mocy powinno się z opóźnieniem włączyć obciążenie).)
Studenckie Radio ŻAK 88,8MHz- alternatywa w eterze przez całą dobę!
Re: Może to śmieszne...
Czołem.
Skoki napięcia we wzmacniaczu pracującym w klasie B są po prostowniku lampowym dużo większe niż po porządnie zaprojektowanym prostowniku półprzewodnikowym. Nawet jeżeli prostownik półprzewodnikowy podaje napicie przy zimnych lampach.
Pozdrawiam przedświątecznie,
Jasiu
Przebity elektrolit dowodzi tylko tego, że projekt wzmacniacza był kompletnie spierniczony.ZoltAn pisze: A potem ponowne włączenie sieciowym i błysk: albo świadomości, że się zapomniało o załączonym wciaż standby, ale najczęściej palącego się bezpiecznika (lub trzask przebitego elektrolita) - co było szybsze.
Skoki napięcia we wzmacniaczu pracującym w klasie B są po prostowniku lampowym dużo większe niż po porządnie zaprojektowanym prostowniku półprzewodnikowym. Nawet jeżeli prostownik półprzewodnikowy podaje napicie przy zimnych lampach.
Pozdrawiam przedświątecznie,
Jasiu
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Może tak, może nie.
To były zupełnie inne realia, Jasiu! Koniec lat 60-tych...
"Krzem" to były szeregowe "germańce" DZG7 albo D7Ż (z rezystorami równoległymi), chyba, że ktoś przywiózł z Sojuza garść rzeczywiście krzemowych diód.
Lampy zaś były tanie, łatwodostępne i zdecydowanie bardziej niezawodne niż te dziadowskie diody.
Ale i tak wszystko rozbijało się o elektrolity - najczęściej porządne były trudnodostępne.
Zresztą (gwoli usprawiedliwienia) - w porządnym (jakby nie było
Eminencie II, wyposażonym w standby, naprawdę dobre elektrolity i solidny prostownik krzemowy i zapewnie precyzyjnie policzonym - w końcu "Dynacord oblige" - często zdarzały się takie wyrypy.
Pzdr. ZoltAn
"Krzem" to były szeregowe "germańce" DZG7 albo D7Ż (z rezystorami równoległymi), chyba, że ktoś przywiózł z Sojuza garść rzeczywiście krzemowych diód.
Lampy zaś były tanie, łatwodostępne i zdecydowanie bardziej niezawodne niż te dziadowskie diody.
Ale i tak wszystko rozbijało się o elektrolity - najczęściej porządne były trudnodostępne.
Zresztą (gwoli usprawiedliwienia) - w porządnym (jakby nie było

Pzdr. ZoltAn
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
U mnie działało to nieco inaczej: włączenie sieci powodowało normalne rozgrzewanie się lamp i nic po za tym.Vault_Dweller pisze:Ja mam ręczno-automatyczny standby we wzmacniaczu. Wygląda to tak: po jednoczesnym włączeniu zasilacza sieciowego i włącznika standby trzeba i tak poczekać...
W szereg z wyłącznikiem standby włączony był przekaźnik o dwóch parach styków - jedne włączone były szeregowo z cewką przekaźnika, poprzez drugie był puszczony środek uzwojenia anodowego do masy.
Wciśnięcie niestabilnego przycisku standby powodowało zadziałanie przekaźnika, który po rozwarciu przycisku samopodtrzymywał się doputy, dopóki nie wyłączyło się wzmacniacza z sieci.
Zaletą układu było całkowite wyeliminowanie przypadkowego podania napięcia anodowego (wskutek roztargnienia grajka) na zimne lampy mocy. Wadą - konieczność chwilowego wyłączania sieciowym w celu przejścia w tryb standby. Ale i przy normalnym wyłączniku stby też trzeba podejśc do wzmacniacza, żeby go przełączyć...
Identyczny układ mam zastosowany w swoim ... maluchu: przekaźnik połączony jest z zaworem odcinającym dopływ paliwa. Po uruchomieniu auto przejeżdża kilkanaście metrów (w lecie) na pozostałościach benzyny w pompie, przewodach paliwowych i gaźniku a następnie po paru "kangurach"

ZoltAn
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
- Vault_Dweller
- 2500...3124 posty
- Posty: 2837
- Rejestracja: wt, 1 lipca 2003, 23:26
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Proste, tanie i niezawodne ale czasami dość niebezpieczne zabezpieczenie
(no ale nie wiedziałby o nim tylko złodziej a jak się rozbije to kogo to obchodzi... byłoby że spowodował wypadek i by mu udowodnili że wóz kradziony więc jeszcze bardziej by wpadł
:D gorzej by było z malanem...)


Studenckie Radio ŻAK 88,8MHz- alternatywa w eterze przez całą dobę!
- tszczesn
- moderator
- Posty: 11227
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
- Kontakt:
Re: Może to śmieszne...
A to fakt - ale to ma się nijak do prostownika - lampowy bez obciążenia tez podbije o te SQRT(2), nawet na zużytej lampie.ZoltAn pisze:... ale one są za "szybkie"!
Chodzi mi o natychmiastowe podawanie napięcia na elektrolity w nieobciążonym zasilaczu. I dużo wyższego niz robocze!
Dlaczego miał się palić elektrolit? Jak dlatego że 'na zimno' napięcie byłoby większe niż przy normalnej pracy to IMO to błąd konstrukccyjny - za małe napięcie kondensatorów.ZoltAn pisze:A potem ponowne włączenie sieciowym i błysk: albo świadomości, że się zapomniało o załączonym wciaż standby, ale najczęściej palącego się bezpiecznika (lub trzask przebitego elektrolita) - co było szybsze.
A to fakt. tak działają też chyba wszystkie lampy do żarzenia szeregowego, że prostowniki rozgrzewają się najwolniej.ZoltAn pisze:Kenotrony próżniowe rozgrzewały się na tyle wolno, ze "napływ" napięcia był łagodny i niegroźny nawet w przypadku zapomnienia o standby. EL34 były o kilkadziesiąt sekund "szybsze" i gotowe do pracy przed rozgrzaniem się prostowników.
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Nielampowo: a mi to wisi!
Tak muszę najszczerzej powiedzieć!
Ja zabezpieczam SWOJE auto w SWOIM interesie przed niekontrolowanym dostaniem się w CZYJEŚ łapska.
W sposób (takie było założenie!) względnie bezpieczny i niegroźny a zarazem niezawodny.
Bo równie dobrze mógłby to być elektroniczny "pastuszek"
orzeźwiający autokrada (wg chorego prawa... "ofiarę") kilkoma kilovoltami - np. w przestrzeni miedzy póldupkami albo dupą i plecami
I g*** mnie obchodzi los złodzieja!
Żal byłoby mi jedynie tych, którzy zderzyliby sie ze śmierdzielem no i skradzionego - niestety nieubezpieczonego - autka
A fakt, że autokrad wyląduje na wózku albo w "dębowej jesionce"- to już wyłącznie jego sprawa i zmartwienie. "Wypadek przy pracy"...
Cóż, los konio- czy autokradów jest tylko w ich własnych rękach...
A swoją droga: w tym PRL-bis zawsze złodzieje i bandziory mieli większe prawa (i ochronę prawną) niż poszkodowani ...
ZoltAn
Ja zabezpieczam SWOJE auto w SWOIM interesie przed niekontrolowanym dostaniem się w CZYJEŚ łapska.
W sposób (takie było założenie!) względnie bezpieczny i niegroźny a zarazem niezawodny.
Bo równie dobrze mógłby to być elektroniczny "pastuszek"






I g*** mnie obchodzi los złodzieja!
Żal byłoby mi jedynie tych, którzy zderzyliby sie ze śmierdzielem no i skradzionego - niestety nieubezpieczonego - autka

A fakt, że autokrad wyląduje na wózku albo w "dębowej jesionce"- to już wyłącznie jego sprawa i zmartwienie. "Wypadek przy pracy"...

Cóż, los konio- czy autokradów jest tylko w ich własnych rękach...
A swoją droga: w tym PRL-bis zawsze złodzieje i bandziory mieli większe prawa (i ochronę prawną) niż poszkodowani ...
ZoltAn
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/
- ZoltAn
- 1250...1874 posty
- Posty: 1659
- Rejestracja: ndz, 9 listopada 2003, 16:08
- Lokalizacja: Gliwice, Górny Śląsk, GG 1699095 i 13822985
Re: Może to śmieszne...
Nie doczytałeś: błysk bezpiecznika albo trzask przebijanego elektrolita!tszczesn pisze:Dlaczego miał się palić elektrolit? Jak dlatego że "na zimno" napięcie byłoby większe niż przy normalnej pracy to IMO to błąd konstrukcyjny - za małe napięcie kondensatorów.
Widzisz - ja "onego" czasu "elektrykowałem" w bigbitowym zespole muzycznym w dzisiejszej dzielnicy Gliwic (a onegdaj dużej wsi) - Bojkowie. Czasami zdarzały się niewytłumaczalne przypadki uszkodzeń wzmacniaczy wskutek przebić elektrolitów - niczym nieuzasadnione, bo ich wartości napięciowe były prawidłowe.
Zauważylismy pewną regularność: działo się to w porze dziennej lub wczesnopopołudniowej (podczas prób) - wieczorami (podczas ubawów)nigdy!
Sprawa wyjaśniła się i zupełnie prosto i przypadkowo: raz w części gniazdkek sali zanikło napięcie. Po wymianie bezpieczników zmierzyliśmy (słynnym Lavo 1 :) napięcie - ku naszemu zaskoczeniu znacznie przewyższalo 220V. W sąsiedztwie budynku znajdowało się wsiowe trafo energetyczne... A Imć ZoltAn nie uwzględnił takiej okoliczności przy budowie zasilacza...
ZoltAn
Nigdy nie dyskutuj z głupcem - ludzie mogą nie zauważyć różnicy! /Stanisław Jerzy Lec/