Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Przed wypowiedzią bardzo proszę o zapoznanie się z regulaminem tego działu.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

sppp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: pt, 23 stycznia 2009, 20:18
Lokalizacja: Legionowo

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: sppp »

Mirek19 pisze:Owszem, napisałem że jestem melomanem, a nie audiofilem, ale napisałem też, że lubię słuchać muzyki na możliwie najlepszym sprzęcie.
Nie sądzę abyś słuchał muzyki z Szarotki :wink:
Niestety, twoje podejście do USZ nie ma nic wspólnego z "możliwie najlepszym sprzętem" i "doskonałą jakością reprodukcji materiału muzycznego". Chęć robienia SE ma z tym jeszcze mniej wspólnego. I właśnie takie rozumowanie prowadzi w kierunku Szarotki.
Mirek19 pisze:Tomek Janiszewski napisał też, że układ PP to praca dwóch układów SE na wspólne obciążenie - trafo głośnikowe.
Spłyciłeś to, wypaczając sens. W uproszczeniu tak właśnie jest, ale niesie to również korzyści, które pominąłeś.
Mirek19 pisze:Inweter z dzielonym obciążeniem nie spełnia tej zależności, bo amplituda sygnału z anody zawsze będzie większa niż ta z katody.
Parafrazując pewien dowcip: ale inwerter o tym nie wie i daje po równo. Zmontuj sobie taki inwerter (to tylko kilka elementów), podłącz sygnał z generatora i sprawdź oscyloskopem czy jest tak samo czy nie, skoro nie wierzysz na słowo. Podstawa teoretyczna pracy tego inwertera to prawa Kirchhoffa, czyli szkoła podstawowa.
Mirek19 pisze:Amplituda katodowa jest tym samym bardziej prądową amplitudą.
O co chodzi :?:
Mirek19 pisze:Jeśli lampa będzie w dalszym ciągu pracować na prostoliniowym odcinku swojej charakterystyki to o jakich zniekształceniach jest mowa ?
Żadna lampa nie ma żadnego odcinka prostoliniowego na charakterystyce. Fragmenty charakterystyki mogą być mniej lub bardziej zbliżone do prostej, ale zawsze pozostaną krzywą. A jeśli jest krzywa to są zniekształcenia. Im bardziej krzywa tym większe zniekształcenia. więc jak zmniejszysz napięcie zasilania i zachowasz amplitudę wyjściową to "krzywa będzie bardziej krzywa" i zniekształcenia będą większe. Nie napisałem, że znacząco większe. Ale ty dążysz do doskonałej jakości.
Mirek19 pisze:Może nieprecyzyjnie się wyraziłem.
Wzmacniacz bez globalnego SZ gra zdecydowanie lepiej, szerszą sceną i z większą dynamiką.
Robiłem próby z i bez SZ, do każdego z tych układów musiałem zmieniać wartości oporników anodowych, aby zapewnić właściwe wzmocnienie każdego ze stopni.
Zdecyduj się - albo chcesz zrobić wzmacniacz, który będzie miał jak najlepsze parametry, albo chcesz zrobić wzmacniacz, który będziesz odbierał na słuch jako subiektywnie lepszy. Bo to są dwa zupełnie odrębne podejścia do tematu.
Jak nie miałeś USZ to musiałeś zmniejszyć wzmocnienie stopni. Skoro nie były tłumione przez USZ to wzmacniały za bardzo. Ale USZ nie służy tylko do tłumienia sygnału. Przede wszystkim linearyzuje wzmacniacz, "prostuje krzywizny" charakterystyk, o których pisałem wcześniej.
Mirek19 pisze:Sygnał z wyjścia z powrotem trafia na wejście, powstają opóźnienia czasowe, wzmacniacz subiektywnie (wg mojej oceny) gra gorzej.
Jaki jest sens ustawiania stopni wejściowych na tak dużych wzmocnieniach, i później poprzez obejmowanie ich GSZ wpływaniem na pasmo wyjściowe, skoro można to zrobić bezinwazyjnie, wykorzystując jak najszersze pasmo każdego ze stopni, ale przy niskim jego wzmocnieniu.
No właśnie - gra lepiej w.g. twojej subiektywnej oceny. A jakie są różnice w pomiarach? Trzeba tak zaprojektować wzmacniacz, aby opóźnienia były jak najmniejsze. Poza tym we wzmacniaczu lampowym USZ jest najczęściej bardzo płytkie (kilka-kilkanaście dB). Więc o jakich dużych wzmocnieniach rozmawiamy? To nie op-amp, gdzie USZ ma głębokość kilkadziesiąt dB i wzmocnienie w otwartej pętli sięga dziesiątków tysięcy razy.
O co chodzi z tym pasmem? Wzmacniacz ma mieć pasmo do 20kHz i w tym zakresie ma zapewniać prawidłowe wzmacnianie sygnału z minimalnymi zniekształceniami. Więc po co chcesz wykorzystywać maksymalnie pasmo każdego ze stopni? Pomijam już fakt, że nawet nie wiadomo jak wysokie pasmo toru lampowego zostanie obcięte przez ograniczone pasmo transformatora wyjściowego.
I kolejna ważna sprawa - ujemne sprzężenie zwrotne poszerza pasmo przenoszenia wzmacniacza.
Mirek19 pisze:Oczywiście że żaden, ale tego układu nie rozpatrujemy tylko w domenie wtórnika.
Oszem, właśnie jako wtórnik należy go rozpatrywać. W tym wątku:
viewtopic.php?f=8&t=8516
Masz dokładnie opisaną zasadę działania tego inwertera. Miłej lektury.

Nie oceniam twojej osoby, a jedynie twoje wypowiedzi. I nie mam zamiaru kogokolwiek oceniać na podstawie wpisów na forum, tym bardziej merytorycznych. Nie czepiam się ciebie. Po prostu na wstępie postawiłeś pewne założenia (najlepszy sprzęt, doskonała reprodukcja) a potem odchodzisz w kierunku audiofilskim (subiektywna ocena na słuch, "szersza scena"). Zatem musisz się zdecydować, czy w "zapędach konstruktorskich" idziesz w kierunku subiektywnym, czy obiektywnym (ocena wzmacniacza na podstawie pomiarów).

Jeśli EF86 będzie w triodę to będziesz miał za mało wzmocnienia aby objąć wzmacniacz pętlą sprzężenia zwrotnego, które powinno być w.g. mnie zastosowane przy założeniu cyt. "doskonałej jakości reprodukcji materiału muzycznego".

:arrow: wladl
Jeśli katoda i anoda są obciążone identycznymi impedancjami wejściowymi kolejnych stopni to amplitudy będą równe, a wynika to właśnie z praw Kirchhoffa. I dopóki obciążenie jest identyczne to impedancja wyjściowa inwertera nie ma tu znaczenia. Jak obciążenie jest nierówne (np. przy pracy z prądem siatki) - wówczas różnice w impedancji wyjściowej dadzą o sobie znać w postaci dużych zniekształceń i mocno niesymetrycznego wysterowania stopnia końcowego.
Pozdrawiam
Sebastian

Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Mirek19
10...14 postów
10...14 postów
Posty: 10
Rejestracja: wt, 3 stycznia 2012, 15:10

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: Mirek19 »

wladl pisze: Czegoś tu nie pojmuję. Inwerter z dzielonym obciążeniem nie ma najmniejszego problemu z równymi amplitudami i symetrią.
Jaka prądowa amplituda ? Sygnał pobierany z katody czy anody inaczej "widzi obciążenie. Po prostu jest tylko inna rezystancja wyjściowa.
Pomierz wartość tych amplitud względem masy, np. podając na siatkę sygnał 1kHz.
Wyjście sygnałowe z katody jest mniej podatne na wpływ kolejnego stopnia, stąd napisałem "prądowa amplituda sygnału".
Załączniki
Wzm.PP na EL84 .png
Awatar użytkownika
VacuumVoodoo
1875...2499 postów
1875...2499 postów
Posty: 2007
Rejestracja: śr, 11 sierpnia 2004, 15:51
Lokalizacja: Goteborg, Szwecja
Kontakt:

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: VacuumVoodoo »

Na powyzej pokazanym schemacie nie jest to odwracacz fazy z dzielonym obciazeniem lecz odwracacz sprzezony katodowo, wystepuje tez pod kilkoma innymi nazwami m.in. Schmidt.
Roznica amplitud sygnalow na wyjsciach (anodach) tego odwracacza jest wynikiem innego mechanizmu niz wystepujacego w odwracaczu z dzielonym obciazeniem.
Aleksander Niemand
_______________________________________
Wzmacniacz ma sie do gitary tak jak smyczek do skrzypiec - AN
sppp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: pt, 23 stycznia 2009, 20:18
Lokalizacja: Legionowo

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: sppp »

Czy przeczytałeś ten wątek, który podałem:
viewtopic.php?f=8&t=8516
Prócz tego jeszcze:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pierwsze_prawo_Kirchhoffa

W inwerterze z dzielonym obciążeniem, w którym opornik w anodzie ma 10komów i w katodzie również 10komów, anoda jest obciążona przez kolejny stopień impedancją 100komów, katoda jest obciążona również przez 100komów, przez opornik w anodzie płynie prąd =1mA. Jaki prąd popłynie przez opornik w katodzie :?: Nieważne, czy będzie płynął tylko prąd stały, czy będzie przebieg sinusoidalny 1kHz, czy prostokąt 10kHz. Jaki popłynie prąd :?:

Odnośnie zamieszczonego schematu:
Potencjometr na wejściu może trzeszczeć podczas regulacji przy utracie kontaktu suwaka ze ścieżką.
1 stopień - dlaczego lampa ma jednocześnie polaryzację katodową i stałą? Czy -Uz podane na tą EF-kę jest takie samo jak to podane na pentody wyjściowe? Jeśli tak to nie zagra.
2 stopień - inwerter parafazowy ze sprzężeniem katodowym. Wszystko pięknie, ale gdzie jest regulacja symetrii sygnału na wyjściu? Przy takiej polaryzacji jak na schemacie również będzie problem z uzyskaniem małych zniekształceń. Ciekawe - chcesz ograniczyć wzmocnienie stopni aby nie dawać USZ a wstawiasz inwerter, który ma wzmocnienie >1 mimo, że pierwszy stopień ma szanse zapewnić odpowiednie wzmocnienie do wysterowania stopnia mocy. Kolejna sprawa - 6N6P do wysterowania 6P14P to jak strzelanie z dubeltówki do mrówek.
Stopień końcowy - również widać na rysunku polaryzację zarówno stałą jak i automatyczną. Przy połączeniu triodowym lamp mocy uzyskasz około 5W macy wyjściowej. Więcej mocy (10-15W) i przy lepszych parametrach uzyskasz w układzie Ultra Linear + ujemne sprzężenie zwrotne.
Pozdrawiam
Sebastian

Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2556
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: Einherjer »

Mirek19 pisze: Pomierz wartość tych amplitud względem masy, np. podając na siatkę sygnał 1kHz.
Wyjście sygnałowe z katody jest mniej podatne na wpływ kolejnego stopnia, stąd napisałem "prądowa amplituda sygnału".
Pomierzę względem masy, ale co to zmieni? Mogę mierzyć względem dodatniego bieguna zasilacza, albo każdego innego punktu w układzie, który ma stały potencjał (nie występuje w tym punkcie przebieg zmienny) i amplituda przebiegu zmiennego na wyjściach inwertera będzie taka sama. Jeśli ani lampa inwertera, ani sterowane z niego lampy mocy nie pracują z prądem siatki (co oznacza również stałą rezystancję obciążenia), równości amplitud na obu wyjściach można dowieść przy pomocy I prawa Kirchhoffa i prawa Ohma na kawałku kartki. Polecam.
Mirek19
10...14 postów
10...14 postów
Posty: 10
Rejestracja: wt, 3 stycznia 2012, 15:10

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: Mirek19 »

@ VacuumVoodoo
Nie godząc się z opinią, jakoby inwerter z dzielonym obciążeniem, posiadał pełną symetrię sygnału wyjściowego, zastosuję ten układ z rysunku.
Został już na tyle przetestowany że powinien spełnić moje oczekiwania co do dźwięku.

@sppp
Nie będę wyliczał tych prądów, tym bardziej że tym układem nie jestem zainteresowany.
Odpowiem tylko na Twoje pytania;
Potencjometr na wejściu może trzeszczeć podczas regulacji przy utracie kontaktu suwaka ze ścieżką.

Bardziej będzie trzeszczał jak się znajdzie za pierwszą lampą, tam już są dość wysokie napięcia i prądy.
poza tym, nie zamontuję byle jakiego, znalezionego na śmietniku potencjometru.
1 stopień - dlaczego lampa ma jednocześnie polaryzację katodową i stałą? Czy -Uz podane na tą EF-kę jest takie samo jak to podane na pentody wyjściowe? Jeśli tak to nie zagra.
Nie, to są zupełnie niezależne napięcia polaryzacji siatek, i o różnych wartościach.
Galwaniczne połączenie pierwszego stopnia z drugim pozwala, za pomocą fixed biasu pierwszej, ustalać jednocześnie prąd spoczynkowy lamp pracujących w układzie odwracacza fazy.
Układ prosty, a jednocześnie łato regulowalny - wystarczy tylko dobrze dobrać/wyliczyć opornik anodowy dla EF86, aby uzyskać właściwy jej prąd spoczynkowy, a tym samym prąd spoczynkowy kolejnego stopnia.
Mam wszelkie wartości oporników i napięć oraz prądów panujących w układzie, ale dla układu dla lamp wyjściowych 6550 (4szt. w kanale).
Te wartości dla EL84 muszę obliczyć.

2 stopień - inwerter parafazowy ze sprzężeniem katodowym. Wszystko pięknie, ale gdzie jest regulacja symetrii sygnału na wyjściu?
No tak słuszna uwaga, ale specjalnie nie dorysowałem pewnych elementów, abyś zadał właśnie takie pytanie :wink:
Myślę że jako doświadczony elektronik dasz sobie z tym radę :D

...chcesz ograniczyć wzmocnienie stopni aby nie dawać USZ a wstawiasz inwerter, który ma wzmocnienie >1...
Zmartwię Cię, ten inwerter, jak piszesz, nie ma wzmocnienia >1 tylko sporo większe.
A o wzmocnieniu decyduje wartość rezystorów w anodach 6N6P.
Przecież stamtąd jest sygnał podawany na końcówkę mocy :wink:

Kolejna sprawa - 6N6P do wysterowania 6P14P to jak strzelanie z dubeltówki do mrówek.
Widziałeś układ, w którym wtórnik katodowy zrobiony na EL84 sterował końcową EL84 ?
Zastanów się dlaczego tak to ktoś zrobił ?
Ja chcę mieć zapas prądu, do sterowania końcówką mocy, i mimo że nie ma tu wysokich napięć sygnałowych to jednak ...

Stopień końcowy - również widać na rysunku polaryzację zarówno stałą jak i automatyczną.
Każdy widzi to, co chce zobaczyć.
A jak napiszę że te oporniki, pracujące w katodach lamp biasowanych minusem, mają wartość 1R i są tylko opornikami pomiarowymi, to co będziesz widział ? - mieszaną polaryzację ?

Pozdrawiam, Mirek.
Awatar użytkownika
gsmok
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 3908
Rejestracja: wt, 8 kwietnia 2003, 08:33
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: gsmok »

Panowie, wrzućcie trochę luzu. Jeśli ktoś ma inne zdanie lub czegoś nie akceptuje lub nie rozumie to nie znaczy od razu, że jest naszym wrogiem. Dyskusja jest ciekawa merytorycznie i niech takowa pozostanie.
Pozdrawiam
Grzegorz Makarewicz 'gsmok'
Einherjer
2500...3124 posty
2500...3124 posty
Posty: 2556
Rejestracja: pt, 22 stycznia 2010, 18:34
Lokalizacja: Wałbrzych

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: Einherjer »

Ja tam mam ostatnio aż za dużo luzu ;) Chodzi tylko o to, żeby nie dać sobie wmówić, że "czarne jest czarne, a białe jest białe". Jak Kolega nie chce używać inwertera z dzielonym obciążeniem, to niech nie używa. Spieraliśmy się tylko o jego rzekomą asymetrię. A to już nie jest kwestia wiary czy akceptacji, a czysto techniczna.

Co do EL84 sterowanej z EL84. Ludzie robią mnóstwo rzeczy, wiele z nich nie ma sensownego technicznego uzasadnienia. To nie ma. Podobnie lampę 6N6P zastosowałbym do sterowania jakąś dużą triodą w stylu 6N13S. Do sterowania 6P14P spokojnie powinna wystarczyć ECC82 lub podobna.
Awatar użytkownika
Thereminator
6250...9374 posty
6250...9374 posty
Posty: 7358
Rejestracja: sob, 2 kwietnia 2005, 21:42
Lokalizacja: Nizina Wschodnioeuropejska

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: Thereminator »

Zmartwię Cię, ten inwerter, jak piszesz, nie ma wzmocnienia >1 tylko sporo większe.
Ciekawa uwaga, tylko zupełnie nielogiczna...
W teorii nie ma różnicy między praktyką a teorią. W praktyce jest.
sppp
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: pt, 23 stycznia 2009, 20:18
Lokalizacja: Legionowo

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: sppp »

:arrow: gsmok
Zapewniam cię, że nikt nie jest moim wrogiem. Jeśli ktoś nie akceptuje jakiegoś rozwiązania, chce zrobić inne, wszystko ok. Ale kolega neguje podstawowe prawa rządzące naszym elektronicznym światem. A to już prawie jak neutrina pędzące szybciej niż światło :wink: .
Tak czy siak - w tym wątku i w dołączonych linkach są wszelkie informacje, które udowadniają, że inwerter z dzielonym obciążeniem daje równy sygnał. Zatem nie ma co przelewać z pustego w próżne.
:arrow: Mirek19
A ten prąd na prawdę trzeba wyliczyć? :roll:

Potencjometr. Nie chodziło mi o przerzucanie potencjometru za 1 lampę. Niestety nawet najlepszy potencjometr może stracić kontakt. Ja bym dał jeszcze opornik od suwaka potencjometru do masy, wartość - 3-10 razy większa niż oporność ścieżki potencjometru. Tu był roztrząsany podobny problem viewtopic.php?f=8&t=16120

1 stopień - wszystko się zgadza. Ale czy regulacja jest potrzebna? Nie wystarczy ustalenie rezystorem katodowym odpowiedniego punktu pracy pierwszego stopnia. Na jedno wyjdzie a układ prostszy. Drugi problem - czy uda się jednocześnie ustalić korzystne punkty pracy dla stopnia 1 i odwracacza?
Mirek19 pisze:2 stopień - inwerter parafazowy ze sprzężeniem katodowym. Wszystko pięknie, ale gdzie jest regulacja symetrii sygnału na wyjściu?
No tak słuszna uwaga, ale specjalnie nie dorysowałem pewnych elementów, abyś zadał właśnie takie pytanie :wink:
Myślę że jako doświadczony elektronik dasz sobie z tym radę :D
Wyczuwam nutkę cynizmu. Nie poświęcam swojego czasu po to by się z tobą droczyć tylko aby ci pomóc. Chyba, że nie chcesz.
Jedynie sprostuję moją wcześniejszą wypowiedź odnośnie uzyskania zadowalających parametrów inwertera. Jakoś umknęło mi, że inwerter polaryzowany z poprzedzającego stopnia. W takim przypadku nie powinno być problemu. Za pomyłkę przepraszam.

Inwerter - czy ma wzmocnienie 10 czy 1000 to i tak jest to >1, więc nie napisałem nic złego, i na prawdę mnie to nie martwi. Z tego co napisałeś wynika, że układ oryginalnie sterował 2x6550. Wówczas zastosowanie takiego inwertera miało uzasadnienie - pierwszy stopień ma za małe wzmocnienie aby wysterować 6550. Ale 6550 potrzebują kilkakrotnie większy sygnał do wysterowania niż EL84. Więc w tym przypadku uważam nadal, że nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, jeśli nie ma USZ - za duże wzmocnienie układu.
Mirek19 pisze:Widziałeś układ, w którym wtórnik katodowy zrobiony na EL84 sterował końcową EL84 ?
Zastanów się dlaczego tak to ktoś zrobił ?
Ja chcę mieć zapas prądu, do sterowania końcówką mocy, i mimo że nie ma tu wysokich napięć sygnałowych to jednak ...
Owszem, czytałem o takim układzie. Autorem był Andrzej Markow. A dlaczego tak - nadal pozostaje to dla mnie zagadką. Chętnie przeczytam wyjaśnienie.
Jeśli potrzebujesz zapas prądu to znaczy, że może ten prąd tam gdzieś popłynąć. A jak dla mnie to te 6N6P będą pracowały na obciążenie ~500komów. Dla porównania - inwerter parafazowy na ECC83 z powodzeniem steruje kwadrą EL34.
Mirek19 pisze:Stopień końcowy - również widać na rysunku polaryzację zarówno stałą jak i automatyczną.
Każdy widzi to, co chce zobaczyć.
A jak napiszę że te oporniki, pracujące w katodach lamp biasowanych minusem, mają wartość 1R i są tylko opornikami pomiarowymi, to co będziesz widział ? - mieszaną polaryzację ?
Nie kolego - każdy widzi to co jest na rysunku. A nie jestem wróżką, żeby sobie wróżyć wartości elementów. W katodzie EF-ki też masz 1R? Bo jedno i drugie na twim schemacie wygląda tak samo. Ale jeśli napięcie polaryzacji EF-ki -Uz jest zupełnie inne niż napięcie polaryzacji stopnia końcowego -Uz to chyba wszystkiego można się spodziewać.
Ten fragment twojej wypowiedzi uważam za złośliwy.
Ostatnio zmieniony czw, 23 lutego 2012, 14:34 przez sppp, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Sebastian

Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: Tomek Janiszewski »

Mirek19 pisze:A nie uważasz że to napięcie, z drugiego trafa, jest wystarczające ?
Przecież amplituda potrzebna do wysterowania lamp końcowych nie musi być aż tak wysoka jak w przypadku triod mocy
Ale zawsze należy przy niższym napięciu zasilającym (niebagatelnie, bo trochę powyżej 200V zamiast trochę poniżej 300V po dodatkowej filtracji jaka jest do dyspozycji) oczekiwać większych zniekształceń lampy sterującej stopień mocy. Po co wprowadzać jeszcze dodatkowe zniekształcenia, jakby było mało tych które wprowadza stopień mocy? Bardzo silnie (średnio o 20, w porywach nawet o 40dB) tłumi sygnał pasywny wacharzowy regulator barwy - i znów należy spodziewać się większych zniekształceń wnoszonych przez sterującą go lampę, jeśli napiecie zasilania jest aż tak niskie.
Przeglądając schematy, często zastanawiałem się czemu takie wysokie wartości (100k do nawet 330k) oporników anodowych lamp wejściowych, stosują w stopniach wejściowych.
Wysokie wzmocnienie tych stopni wpływa przecież na zawężenie pasma przenoszenia - hehe USZ stosują, rozumiem :D .
Niestety obcinianie pasma przez stopnie sterujące lampami mocy stanowi pewien problem - przyczyny opisałem wyżej. Odwracacz o sprzężeniu katodowym wstawiony między stopień napięciowy i lampy mocy pozwala tego uniknąć, nawet przy obciążeniu w anodzie na poziomie 330k. Na ogólną pojemność pasożytniczą składają się w tym wypadku: pojemność wyjściowa lampy napięciowej (nawet w przypadku wyposażonej w wewnętrzny ekran pentody nie przewyższa ona 10pF), pojemność zwrotna triody odwracającej fazę (pojedyncze pF), zmultiplikowana millerowsko ale w stosunku równym zaledwie 2, wreszcie nieco od niej większa pojemność siatka - katoda tejże triody, tym razem zmultiplikowana millerowsko... w stosunku znacznie mniejszym od jedności, a więc do pominięcia. Nawet przy Ra=330k i użyciu pentody napięciowej której opór wewnętrzny liczy się w megaomach będziemy jeszcze daleko od krytycznej pojemności 30pF przy której tnie się górę na 16kHz.
Mam wrażenie że globalne sprzężenie spowalnia wzmacniacz i wpływa na zniekształcenia TIM.
A jedną z metod zwalczania zniekształceń TIM w układach tranzystoowych było włączenie nieblokowanych dużymi pojemnościami rezystorów w emitery pary różnicowej na wejściu. Dzięki temu zakres jako takiej liniowości takiego wzmacniacza rozszerzał się z kilkunastu, max kilkudzięciu mV do przynajmniej kilkustet mV. A jaki zakresem liniowości cechuje się pojedyncza lampa, taka jakiej używa się na wejściu objętego USZ wzmacniacza mocy? Conajmniej wolt jak nic! Zważywszy jeszcze że w układach lampowych stosuje się USZ na poziomie 20dB a nie 40-60dB a nawet więcej - jakich warunków do powstania zniekształceń TIM się spodziewasz?
Jakiś samo-symetryzujący, albo wg mojego opracowania (niedługo wkleję schemat poglądowy).
Układ samosymetryzujący to tzw. kołyska czyli stopień o wspólnej katodzie, ze sterowaniem siatki odwracacza z dzielnika oporowego 1:1 właczonego między anody lamp sterujących, i wspólnym i nieblokowanym pojemnością rezystorem katodowym. Nazwa "samosymetryzujacy" wzieła się stąd że daje on znacznie lepszą symetrię napięć niż układowo podobny stopień ze sprzężeniem katodowym. gdzie siatka jednej z triod jest umasiona dla sygnału. Zaletą takiego stopnia w porównianu ze stopniem sprzężeniu katodowym jest ponadto większa amplituda sygnału, (z uwagi na mniejszy wspólny rezystor katodowy) oraz dwukrotnie większe wzmocnienie, wadą - większa wrażliwości na tętnienia i nieco większe zniekształcenia. Ponadto, jeśli chcemy w takim stopniu zastosować ujemne szeregowe sprzężenie zwrotne - trzeba zrezygnować ze sprzężenia katodowego, co wyraźnie pogarsza symetrię zwłaszcza dla większych częstotliwości. W stopniu o sprzężeniu katodowym w ogóle nie można zastosować serregowego USZ, trzeba w tym celu dołożyć jeszcze jeden stopień, co dodatkowo utrudnia spełnienie warunków stabilności. Natomiasy układ z dzielonym obciażeniem pozwala na zastosowanie USZ w stopniu poprzedzającym, a więc przy zastosowaniu tylko dwóch lamp, i bez konieczności dalszych wyrzeczeń.
Wejściową przewiduję EF86.
Jezeli masz ją marnować łącząc w triodę - to już lepiej zastosować połówkę ECC83. Druga połówka - bądź w drugim kanale, bądź w odwracaczu, zamiast połówki ECC82.
Awatar użytkownika
Tomek Janiszewski
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 5263
Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: Tomek Janiszewski »

Mirek1 pisze:Nie godząc się z opinią, jakoby inwerter z dzielonym obciążeniem, posiadał pełną symetrię sygnału wyjściowego
To nie jest opinia tylko fakt, a z faktami nie ma co się godzić lub nie godzić, można tylko przyjąć do wiadomości ich istnienie albo zapierać się jak żaba błota że nie istnieją. Podobno myszy nie istniejom.
Przy założeniu że symetryczne są lampy końcowe, zaś lampa odwracacza fazy pracuje bez prądu siatki, a jej pojemności międzyelektrodowe wyznaczają wraz z rezystorami w katodzie i anodzie stałe czasowe dostatecznie małe w porównaniu z okresem sygnału (i tak jest w istocie: pojemności te to pojedyncze pikofarady, a rezystory - max. 100k, daje to kilkaset ns a więc dopiero przy kilkuset kHz można spodziewać się ich wpływu) - dokładnie taki sam prąd płynie w obwodzie anody jak i katody lampy odwracającej fazę (bo przez siatkę nie płynie żaden prąd). Tym samym, przy równości wypadkowej impedancji w anodzie i katodzie napięcia będą równe. I tyle.
Ja chcę mieć zapas prądu, do sterowania końcówką mocy, i mimo że nie ma tu wysokich napięć sygnałowych to jednak ...
W pewnej chwili niepostrzeżenie przeszedłeś ze stopnia pentodowego na triodowy, zwierając siatki drugie z anodami. W takim przypadku faktycznie większy prąd sterujacy siatki pierwsze lamp końcowych może się przydać, o ile nie chcąc tracić na mocy wyjścowej zdecydujesz się na pracę z prądami siatek. Ale w takim wypadku należało zastosować sprzężenie transformatorowe ze stopniem sterujacym, a przynajmniej dławiki zamiast oporników upływowych w siatkach pierwszych lamp mocy. Dlaczego jednak wstawiłeś jakieś rezystory w siatki drugie zwartych z anodami lamp mocy? Potrafisz wytłumaczyć ich rolę, czy zrobiłeś to tylko odruchowo, "bo wszyscy tak robią"?
Mirek19
10...14 postów
10...14 postów
Posty: 10
Rejestracja: wt, 3 stycznia 2012, 15:10

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: Mirek19 »

Nie jestem teraz w stanie odpowiedzieć na taką ilość pytań, a tym bardziej zarzutów, jakimi mnie zasypaliście.
Chyba zbyt mocno i wylewnie chcieliście mi pomóc, prezentując w temacie swoją wiedzę, co przyniosło skutek odwrotny do oczekiwanego.
Ja bym to porównał w pewnym momencie do nagonki.

Kończę wiercić otwory w obudowie, będę obsadzał podstawki pod taką ilość lamp, jaka wynika z zamieszczonego schematu.
Sprawdzę również w działaniu polecany przez Was układ wtórnika z dzielonym obciążeniem, są dwa kanały wzmacniacza, zawsze można porównać brzmieniowo różne układy sterujące :D
Ważne że jest wypracowana ogólna koncepcja wzmacniacza, oparta o dwie lampy mocy w układzie push-pull.

Pozdrawiam.
wladl
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 341
Rejestracja: pt, 9 marca 2007, 19:03
Lokalizacja: Legnica

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: wladl »

Uchowaj Boże :) , żadna nagonka. Ot, zwykła wymiana zdań i doświadczeń. A że momentami nabrało to takiej a nie innej formy, to tylko dlatego że próbowałeś podważyć pewne prawdy oczywiste. Takie fizyczne. Budując swoje urządzenia często wydaje się nam że będzie ono doskonałe. Dlatego też tak chętnie łapiemy pewne idee i rozwiązania nie do końca zasadne technicznie.Nie kwestionuję że kierujesz się dobrą wolą zbudowania dobrego i fajnie grającego wzmacniacza. Nie ma co dalej piany bić. Zrób wzmacniacz, zapnij jakiś generator i oscyloskop, zobacz jak to wygląda. Posłuchaj muzyki. Najlepiej samemu zweryfikować wszystkie legendy audio voodoo. A do tego starczy odrobina dystansu :)
fugasi
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4191
Rejestracja: pt, 2 grudnia 2005, 20:47

Re: Równolegle łączone lampy mocy - za i przeciw.

Post autor: fugasi »

wladl pisze:Uchowaj Boże :) , żadna nagonka. Ot, zwykła wymiana zdań i doświadczeń.
...i pouczająca czytanka dla mniej wiedzących. Tymczasem Mirek19 postanowił zrobić wzmacniacz po swojemu i oczekiwał jedynie pomocy w kwestiach, których nie rozumie, względnie zachęcającego poklepania po plecach. Wszak wiertarka poszła już w ruch.
A dla postronnych czytaczy żadnej nagonki tu nie ma. Więcej takich wątków!
_
ODPOWIEDZ