Alek pisze:Nie bardzo zrozumiałem o co chodzi z tym pionowym słupem
To klasyczny "Łomonosow" jest

A oto, jak działa:
Według założeń producenta...
Mocujesz wrzeciono z napędem, jak na dołączonej fotografii...
Ujmujesz w lewą dłoń dźwignię "A", zaś prawą odblokowujesz dwie śruby ustalające położenie
tulei na statywie... ( Śruby znajdują się z tyłu, na tulei i są niewidoczne na zdjęciu )
Pokręcając w górę i w dół dźwignią "A" powodujesz obrót osi "B", co z kolei pociąga za sobą obrót umieszczonego z drugiego końca osi "B", koła zębatego zazębionego z listwą zębatą "D"

Co znów powoduje przemieszczanie się tulei wraz z wrzecionem w górę lub w dół...
Dodatkowo zauważ proszę, że dźwignia "A" umieszczona jest w otworze osi "B" w taki sposób,
że możesz ją swobodnie wysuwać...
Praktyka wykazuje jednak...
Oto startujemy z pozycji jak na zdjęciu...
W lewą dłoń ujmujemy gałkę dźwigni "A"...
Prawą sięgamy do znajdujących się z tyłu śrub "zwalniających" tuleję...
Zauważ proszę, że w takiej "konfiguracji" prawa ręka przechodzi pod osią "E" mechanizmu
mocowania silnika
Zaś dokładnie pod tą osią znajduje się zgięty łokieć tejże ręki prawej
Zwalniamy śruby i próbujemy przemieścić tuleję ... Może na początek w górę...
Oto zauważamy, że przełożenie jest tak "dobrane"

, że, żeby przemieścić o znaczną wysokość, musimy dokonać obrotu osi "B" o znaczny kąt...
Dokonujemy zatem obrotu...
Z początku idzie łatwo, co dodatkowo ułatwia fakt, że dźwignia swobodnie przesuwa się
w otworze w osi "B" i wcale nie musimy kreślić dłonią okręgu... Wykonujemy zatem coś
jakby gest hitlerowskiego pozdrowienia... Z tym, że lewą ręką...
Przy okazji cieszymy się, że urządzenie działa sprawnie i jest tak "wygodne" w obsłudze...
Co już zupełnie usypia jakąkolwiek czujność
Dalej sytuacja przebiega mniej więcej tak...
Oto gałka osi wysuwa się po wewnętrznej stronie dłoni i dźwignia "wypada z ręki"...
Nie mamy świadomości co się stało, bowiem wydaje się, że skoro do przemieszczenia tulei
musieliśmy użyć siły, to kiedy przestajemy działać siłą, tuleja uzyskuje stan równowagi trwałej...
Przecież projektant urządzenia nie był kompletnym idiotą i przekładnia jest samochamowna !!!
Dalsze wydarzenia udowadniają jednak, że sytuacja wygląda zgoła odmiennie...
Oto do głosu dochodzi siła grawitacji...
Tuleja z całym tym "majdanem" ( wrzeciono, silnik ) zaczyna wędrować w dół...
Co powoduje obracanie się osi "B" w przeciwnym kierunku...
Teraz na scenę wkracza dźwignia "A" która, jak już wspomniałem, może swobodnie przesuwać
się w otworze w osi "B"...
I możemy podziwiać w pełnej krasie zjawisko, które James Watt wykorzystał w swoim regulatorze odśrodkowym
Oto w trakcie obrotu osi, dźwignia wysuwa się na całą długość...
Zaś gałka uderza w zawieszoną w powietrzu lewą dłoń i
łamie palec...
( To nie żart, ani literacka przenośnia niestety...

)
Alek pisze:W takim razie chyba z tej mądrości zrezygnuję

To była by bardzo błędna decyzja
Starałem się w "krótkim" wstępnie dowieść, że przewidziane przez producenta zastosowanie
tego mechanizmu jest
krańcowo nieodpowiedzialnym i kretyńskim krokiem
Nigdzie jednak nie napisałem, że sam mechanizm jako taki jest zły...
Wręcz przeciwnie, wykonany jest niezwykle solidnie i może oddać nieocenione usługi...
Przykładowo w wytwarzaniu złącz metal/szkło...
Trzeba go tylko zastosować w inny sposób
Alek pisze:Myślę, że nie mogę rezygnować u siebie z osłony pasów klinowych.
Osłona w Salezjance ?!? Jaka osłona ?
Aaaa... To...
Toż to klasyczny "Łomonosow" jest
Zauważ proszę, sposób mocowania "osłony"...
Ale o tym może już w następnym odcinku

Pozdrawiam
