Mam ogromny problem, poprawiam wzmacniacz który kiedyś wykonałem i wtedy nie było z nim żadnych problemów, a teraz około 15s po uruchomieniu wzmacniacza napięcie anodowe lamp sterujących zaczyna "szaleć", oscyluje o kilka woltów i powoli spada ciągle a jednocześnie jakieś dziwne zakłócenia (stuki i trzaski) przenoszą się albo w eter, albo w sieć, bo słyszę w radiu nagłe nierówne stukanie...
A teraz bardziej technicznie:
- zasilacz wykonany jest jako regulator szeregowy na IRFP450, schemat do niego:

(rozpatrujemy zasilanie 400V)
- gdy nie ma żadnych włożonych lamp, zasilacz pracuje poprawnie dając około 390V napięcia stałego
- po włożeniu lamp pierwszych (6SL7) nic się nie zmienia - napięcie spada o kilka voltów (2-3V), układ odwracacza pracuje normalnie, symetrię można regulować
- po włożeniu drugiej lampy (6BL7) na początku przez około 15s wszystko jest normalnie, za nią również pojawia się wzmocniony sygnał i nic nie wskazuje na anomalia
- po 15s dzieje się to co opisałem wyżej, a dokładniej na anodzie V2/1 pojawia się taki przebieg:

A na anodzie V2/2:


I teraz najlepsze - na początku działo się to tylko w jednym kanale, a nagle, ni z gruchy ni z pietruchy, zaczęło się to dziać też w drugim...
Czy macie jakieś pomysły co to może być i jak to zwalczyć?