Zasilanie lampy prostowniczej napięciem stałym.

Wzmacniacze, zasilacze itd. Schematy, parametry, konstrukcje...

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
Nieznaczny
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 127
Rejestracja: ndz, 13 kwietnia 2003, 11:10

Zasilanie lampy prostowniczej napięciem stałym.

Post autor: Nieznaczny »

Witam
Kontynuuję na Forum próbę wyjaśnienia opisów wzmacniaczy lampowych opisanych w majowym numerze HiFi (5/2003). W jednym z fragmentów opisu układu przedwzmacniacza lampowego Cayin SC-SL6 autor pisze o zastosowaniu przemyślanego źródła napięcia anodowego. Napięcie zmienne jest prostowane za pomocą półprzewodnikowego mostka Gretza i to wyprostowane napięcie :!: podawane jest na lampę prostowniczą GZ34. Lampa ta zwiększa odstęp sygnału od zakłóceń (twierdzenie autora). Dalej jest już stabilizator (półrzewodnikowy) napięcia anodowego.
Czy ktoś może mi wyjaśnić w jaki sposób lampa GZ-34 włączona w taki układ: prostownik-lampa-stabilizator, zwiększa odstęp sygnał/zakłócenia? Czy ma to rzeczywiście jakieś znaczenie, czy po prostu czytelnikowi wciska się kit?
Pozdr. Nieznaczny
Alek

Post autor: Alek »

Spróbuję zdobyć ten numer i zerknę w opis. Ale na pierwszy rzut oka to tłumaczenie nie wydaje się dobre. Może chodzi o zwiększenie oporności prostownika w celu osiągania charakterystycznego przesteru?
Niech przemówią inni.
Awatar użytkownika
Nieznaczny
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 127
Rejestracja: ndz, 13 kwietnia 2003, 11:10

Zasilanie prostownika napięciem stałym

Post autor: Nieznaczny »

Polecam ten artykuł i jeszcze inne w tym piśmie. Jest w nim opisanych kilka wzmacniaczy lampowych. Autor jako uzasadnienie podaje jedynie, że lampa jest prostownikiem idealnym. Poza tym myślę, że powinien jednak poświęcając sporo miejsca na opis, zdefiniować co rozumie przez odstęp sygnał/zakłócenia w prostowniku. Czy to chodzi o stosunek składowej stałej do tętnień?
Pozdr. Nieznaczny
tomek
5...9 postów
5...9 postów
Posty: 6
Rejestracja: czw, 10 kwietnia 2003, 22:36

Post autor: tomek »

prostownik diodowy ma działanie progowe (0,6 V dla Si, 0,2V dla Ge). Lampa w zakresie niskich napięć ma charakterystykę nielinową ale działania progowoego nie wykazuje. Takie zachowanie prostownika półprzewodnikowego może prowadzić do charakterystycznego "warkotu" (przy złej filtracji). Sam pomysł jest dla mnie co najmniej dziwny. Z uwagi na obecność stabilizatora układ nie będzie wykazywał "miękkiego przesteru" natomiast wystąpią w nim tylko niepotrzebne dodatkowe straty mocy. w/g mnie stosowanie lamp prostowniczych we wzmacniaczach nie gitarowych jest niecelowe właścnie z uwagi na niepotrzebne zwiększanie oporności wewnętrznej zasilacza. Problem zakłóceń powstających na ukł. prostowniczym przy prawidłowej konstrukcji jest całkowicie pomijalny
pozdrawaim
tomek
Slawek
100...124 posty
100...124 posty
Posty: 108
Rejestracja: czw, 29 maja 2003, 14:09

Post autor: Slawek »

Moim zdaniem to rozwiązanie ma pewien sens. Napięcie progowe diod Si nie ma tu istotnego znaczenia. Kiedy kończy się cykl doładowania kondensatora, prąd płynący przez diodę spada do zera, ale kiedy napięcie na katodzie staje się wyższe niż na anodzie, przez krótką chwilę płynie prąd rewersyjny, a zaraz potem pojawia się krótkotrwały "burst". Jest to przebieg nieustalony o szerokim spektrum zaczynającym się gdzieś około 15 Mhz i tak 100razy na sekundę. W momencie kiedy w szereg włączymy lampę prąd wsteczny się nie pojawi ponieważ lampa go nie "puści", nie wystąpi również przebieg zakłócający. Zakłócenia powstające w diodach Si będą się przenosiły zarówno "w przód" na układ wzmacniacza, jak i "w tył" z powrotem na transformator i dalej przez sieć energetyczną do innych urządzeń (również przez kabel sieciowy, który o ile nie jest kablem ekranowanym, będzie działał jak antena). W tym wzmacniaczu zastosowano jedną lampę prostowniczą za mostkiem Si, ale ten sam efekt można byłoby osiągnąć stosując prostownik dwupołówkowy i transformator z dzielonym uzwojeniem wtórnym, lub mostek hybrydowy (dwie diody Si w minusie i dwie lampy w plusie). W dwu ostatnich przypadkach potrzebna jest jedna lampa więcej, co nie jest bez znaczenia w przypadku dużych serii.
Sławek
Awatar użytkownika
Nieznaczny
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 127
Rejestracja: ndz, 13 kwietnia 2003, 11:10

Podwójny prostownik

Post autor: Nieznaczny »

Dzięki za info. Coś w tym jest. Czy ten efekt "rewersyjny" związany jest z jakimiś specjalnymi własnościami "półprzewodnikowymi" diod krzemowych? Ale czy nie prościej po prostu zrobić prostownik lampowy. Przecieć, jeśli za diodami damy lampę to i tak zasilacz będzie "miękki" jak zasilacz lampowy.
Pozdr. Nieznaczny
Slawek
100...124 posty
100...124 posty
Posty: 108
Rejestracja: czw, 29 maja 2003, 14:09

Post autor: Slawek »

Tak, wynika to z jakichś procesów zachodzących wewnątrz struktury kryształu na złączu p-n, ale nie pamiętam jakich, ponieważ dla mnie jako praktyka, daleko bardziej istotny jest fakt, że tak jest, i co się z tym da zrobić, niż co tam się takiego dzieje, co powoduje ten efekt. Zrobić prostownik lampowy jest równie prosto jak wsadzić lampę za prostownikiem krzemowym, ale potrzeba jednej lampy więcej. Myślę że o takim rozwiązaniu zadecydowały względy ekonomiczne. Miękkość zasilacza nie ma znaczenia, w przypadku zastosowania stabilizatora napięcia, zresztą prostownik lampowy nie musi być wcale taki bardzo miękki. Można zastosować lampy o niskiej oporności wewnętrznej, lub nawet prostowniki rtęciowe. Im bliżej klasy A pracuje wzmacniacz, tym mniejsze znaczenie ma rezystancja wewętrzna lamp.
Pozdrawiam
Sławek
Awatar użytkownika
Nieznaczny
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 127
Rejestracja: ndz, 13 kwietnia 2003, 11:10

stabilizator

Post autor: Nieznaczny »

O 'miekkości' prostownika lampowego wspomniałem oczywiście w kontekście pozytywnym, jako o właściwości cenionej przez część audiomaniaków. Co do małego wpływu oporności wyjściowej prostownika w przypadku zastosowania stabilizatora - pełna zgoda, ale tylko w układach, w których stabilizator jest elementem dodatkowym, tak jak to ma miejsce np. we wzmacniaczach lampowych. Zgodzisz się chyba ze mną, że w przypadku stabilizatora jako urządzenia samego w sobie, przy obliczeniu ukladu regulacji należy wziąć pod uwagę zmiany napięcia wejściowego spowodowane "pływaniem" zasilania jak i spowodowane spadkiem napięcia na oporności wyjściowej prostownika, który to spadek zmienia się w zależności od obciążenia i jest tym większy im większa jest opornośc prostownika. Ale to oczywiście dywagacje teoretyczne, bo nikt już nie buduje laboratoryjnych zasilaczy stabilizowanych na lampach.
Wrócę jednak do artykułu cytowanego w pierwszym poście. Zastanawiam się, czy w opisie Autor pokusił się o jakąś analizę tego rozwiązania, czy też po prostu powołał się na jakąś formułkę z materiałów reklamowych producenta, czy też sprawdził uklad i od razu było dla niego oczywiste, że posiada on zalety, o których należy wspomnieć.
Pozdr. Nieznaczny
Slawek
100...124 posty
100...124 posty
Posty: 108
Rejestracja: czw, 29 maja 2003, 14:09

Post autor: Slawek »

Miękkość prostownika wydaje się pożądana w przypadku wzmacniaczy gitarowych, natomiast w HI-FI nie za bardzo ponieważ o ile wzmacniacz nie ma stabilizatora i pracuje w innej klasie niż A P-P, bedzie to skutkowało pojawieniem się kompresji przy silnych sygnałach, a nie o to chodzi w HI-FI. W dobrze zaprojektowanym wzmacniaczu pomimo zastosowania prostowników lampowych, kompresja nie powinna występować. To co audiomaniacy lubią w prostownikach lampowych to nie miękkość spowodowana kompresją, tylko brak charakterystycznego "zszarzenia" i zapiaszczenia średnich i wysokich tonów powodowanej przez prostowniki Si. Przy projektowaniu stabilizatora należy oczywiście brać pod uwagę tzw. najgorszy przypadek, tak aby stabilizator poradził sobie w najgorszych możliwych warunkach. Nie musi to być stabilizator lampowy, ale należy pamiętać, że jeżeli wzmacniacz pracuje w klasie innej niż A P-P, będzie on częścią ścieżki sygnału, i w mniejszym lub większym stopniu będzie miał wpływ na dźwięk. Jeżeli chodzi o artykuł myślę że autor "zacytował" własnymi słowami jakiś folder reklamowy tego wzmacniacza. Nie należy mu się dziwić, ponieważ pisma audiofilskie (oraz foldery reklamowe) nie służą do precyzyjnego wyjaśnienia zasady działania jakiegoś rozwiązania technicznego, podobnie jak w folderze reklamowym samochodu nikt nie zamieszcza np. rysunków technicznych wraz z precyzyjnym opisem np. gaźnika, a jedynie ogólną informację, że zastosowano tam jakiś patent który powoduje że jest on leprzy niż u konkurencji.
ODPOWIEDZ