Stałem się posiadaczem studyjnego magnetofonu Grundiga. W zasadzie jest to jego wnętrze, gdyż obudowa (dykta i skóra!!!) uległa naturalnej degradacji. W magnetofonie jest zasilacz, w którym pozostały resztki kondensatora elektrolitycznego 10uF/550V. Chciałbym go wymienić, ale nie posiadam elektrolitówe na takie napięcie a nie chciałbym np. łączyć szeregowo dwóch kondensatorów. Mam w posiadaniu kondensatory polipropylenowe o wartości 10uF/630V. Mają identyczne wymiary jak ten elektrolit (walce o średnicy 30mm i wysokości 50mm). Może to tzw. lamerskie pytanie , ale czy istnieją jakieś przeciwwskazania do wstawienia kondensatora polipropylenowego w miejsce elektrolitycznego w zasilaczu? Czy ktoś coś takiego probował?
Pozdrawiam
Sz.
Warto dodać, że konedensatory polipropylenowe (MKP) są bardzo wskazane w zasilaczach, zwłaszcza w oparciu o duodiodę, w których jak wiadomo pojemność kondensatora (w przeciwieństwie do mostków Graetza) wcale nie musi być wysoka (20-50uF w zupełności wystarcza!). Taki kondenastor zachowa (nie wyschnie) przez nastepne sto lat. Reasumując pakuj!
Ostatnio zmieniony śr, 4 czerwca 2003, 20:45 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Ponieważ rady są jednoznaczne, wstawiłem kondensator polipropylenowy i jest OK . Nie stało się nic niespodziewanego i niektóre funkcje magnretofonu działają. Dotychczas po prostu bałem się go włączyć ze względu na wspomniany elektrolit. Wielkie dzięki . Przy okazji chciałbym nadmienić, że wykonanie magnetofonu jest rewelacyjne. Całość opiera się na frezowanych elementach nośnych, okablowanie to prawdziwe dzieło sztuki. Jest jeden mankament; potrzeba dwóch osób aby to cudo podnieść. Myślę, że waży ponad 50kg.
Pozdrawiam
No właśnie... problem jest dość ciekawy i intrygujący. Kolega Alek ma rację, zresztą przecież sam mi mówiłeś, że pakowanie w lampę prostowniczą dużych pojemności nie ma sensu, ale przy Greatzie jak najbardziej.
Czytałem co prawda kiedyś w mądrej książce, że amplitudy napięcia w lampe są wysokie, stąd te pojemności, ale szczerze już nie pamietam...
Zastanawiam się, czy pogląd o mniejszych wartościach pojemności w przypadku duodiody od mostka Graetza nie wynika z pewnego nieformalnego przyzwyczajenia. Rozwinę myśl. Zwykle mostek Graetza kojarzy się z diodami półprzewodnikowymi i zarówno dążeniem jak i możliwością przeniesienia dużych prądów ładowania kondensatorów filtrujących a więc ze stosowaniem większych pojemności. Natomiast duodioda czyli lampa kojarzy się z mniejszymi prądami oraz pewnymi zaletami odsłuchowymi związanymi z "siadaniem" napięcia, któremu sprzyja mniejsza wartość pojemności filtrującej. Stąd chyba ogólny pogląd, że jak duodioda to mniejsze pojemności a jak Greatz (czytaj diody półprzewodnikowe) to większe pojemności.
Od strony czysto fizycznej w obu przypadkach mamy prostowanie dwupołówkowe i nie przychodzi mi na myśl uzasadnienie, że duodioda pozwala na stosowanie mniejszych pojemności. Ciekawy wątek . Ponieważ padła propozycja jego rozwinięcia byłbym wdzięczny za informacje.
Szczepan pisze:Zastanawiam się, czy pogląd o mniejszych wartościach pojemności w przypadku duodiody od mostka Graetza nie wynika z pewnego nieformalnego przyzwyczajenia. Rozwinę myśl. Zwykle mostek Graetza kojarzy się z diodami półprzewodnikowymi i zarówno dążeniem jak i możliwością przeniesienia dużych prądów ładowania kondensatorów filtrujących a więc ze stosowaniem większych pojemności. Natomiast duodioda czyli lampa kojarzy się z mniejszymi prądami oraz pewnymi zaletami odsłuchowymi związanymi z "siadaniem" napięcia, któremu sprzyja mniejsza wartość pojemności filtrującej. Stąd chyba ogólny pogląd, że jak duodioda to mniejsze pojemności a jak Greatz (czytaj diody półprzewodnikowe) to większe pojemności.
Od strony czysto fizycznej w obu przypadkach mamy prostowanie dwupołówkowe i nie przychodzi mi na myśl uzasadnienie, że duodioda pozwala na stosowanie mniejszych pojemności. Ciekawy wątek . Ponieważ padła propozycja jego rozwinięcia byłbym wdzięczny za informacje.
To też ciekawy pogląd. Mom zdaniem jednak pośrednią przyczyną używania małych pojemności jest stosunkowo mały maksymalny prąd diody. Sotosowanie wysokopojemnych kondensatorów pociągnęło by za sobą bardzo duży prąd przy włączaniu układu, co mogło by doprowadzić do jej uszkodzenia (przecież zwykła 1N4007 ma max. prąd 1A, więc można sobie na coś takiego pozwolić, a tym bardziej jeśli w grę wchodzi zazwyczaj potężny kilku(nasto)amperowy Greatz).
Nie jest to jednak moim zdaniem odpowiedź na pytanie dlaczego dla lampy wystarcza 50uF-dławik i znów kondensator. Jest na to na pewno rozwiązanie teoretyczne, ale ja go nie znam, dlatego też porszę o oświecenie.