Witam
Wpadły mi w ręce dwa (takie same) transformatory głośnikowe
Jest małe ale nie ma żadnych napisów !
Wiem że pochodzą z jakiś polskich wzmacniaczy radiowęzłowych lub podobnych.
Są dużej mocy, tak na oko grubo ponad 100W, pracowały z lampami EL 34 (4szt.)
Posiadają po kilkanaście odczepów i jakieś dwa reztstory drutowe podczepione do wyprowadzeń.
Są prawie kwadratowe (patrząc na karkas).
Mogę jeszcze powiedzieć że wzmacniacze były ogromne, z przodu był zamontowany miernik pokazujący jakieś napięcia kontrolne i ptrzełączniki (isostaty).
Może ktoś wię o czym mówię
Aha..
Czy można jakoś sprawdzić pasmo przenoszenia transformatora?
Witam
Opis wzmacniacza kojarzy mi się z produktem ZDZ Rzeszów: ogromne rozmiary, wskaźnik wychyłowy na płycie czołowej oraz przełaczniki typu isostat, no i oczywiście 4xEL34 na wyjściu. Jednakże w egzemplarzu wzmacniacza, który widziałam transformatory głośnikowe, które tam zastosowano były wykonywane na rdzeniu zwijanym. Na jakim rdzeniu wykonane są transformatory, o których Pan wspomina?
Cieszę się, że poruszył Pan kwestię zmierzenia charakterystyki częstotliwościowej. Jak się domyślam, nie chodzi Panu o pomiar charakterystyki transformatora traktowanego jako czwórnik w oderwaniu od źródła i obciążenia. Taki pomiar byłby wprawdzie prosty, lecz dawałby wyniki daleko rozbieżne od parametrów po zamontowaniu transformatora w rzeczywistym układzie. Oczywiście najlepszy pomiar polegający na zdjęciu charakterystyk w działającym wzmacniaczu nie wchodzi w grę w sytuacji, gdy mamy sam transformator i chcemy określić jego parametry i dodatkowo nie posiadamy wysokonapięciowego generatora dużej mocy o regulowanej częstotliwości. Zastanawiałam się wielokrotnie jak to zrobić z możliwie jak najmniejszym błędem. Wydaje mi się, że od strony dolnych częstotliwości możnaby pasmo określić na podstawie indukcyjności uzwojenia pierwotnego. Ale co zrobić dla górnej częstotliwości pasma? Zależy ono w znacznej mierze od sposobu nawinięcia transformatora, czyli nawet przy danych parametrach służących do teoretycznego zaprojektowania transformatora nie da się chyba wywnioskować z senownym błędem wartości górnej częstotliwości przenoszenia?
Tak więc chciałabym, korzystając z Pana postu przyłączyć się na Forum do pytania: Jak w sensowny sposób określić pasmo przenoszenia nieznanego transformatora głośnikowego, w taki sposób, aby uzyskane parametry były zgodne z parametrami uzyskiwanymi w rzeczywistym układzie?
Co do tych transformatorów to udało mi się pomierzyć (omomierzem) rezystancje uzwojeń.
I tak:
2x25 ohm połączne szeregowo
1x0,2ohm
1x4ohm
2x3ohm połączone szeregowo poprzez rezystor 1ohm
Przekrój rdzenia 24 cm2
(te 2x25 to chyba uzw. pierwotne?)
Tak się zastanawiam czy transformator może mieć lepsze parametry (chodzi mi o pasmo przenoszonych częstotliwości) niż podaje instrukcja dla całego wzmacniacza tzn. czy po wymiane całej elektroniki (z wyj. transf. wyjściowego) na powiedzmy lepszą niż była oryginalnie, można spodzierać się polepszenia pasma?
Bo chyba nie tylko (choć w dużej mierze) pasmo zależy od transformatora wyjściowego.
A co do pomiaru pasma zastanawiam sie czy można użyć zwykłego wzmacniacza na tanzystorach i podłączyć na wyjście (jakimś sposobem)
transformator?
Hmm...
Witam
Wydaje mi się, że takie podłączenie transformatora do wyjścia wzmacniacza tranzystorowego może być ryzykowne. Nie wszystkie stopnie wyjściowe umożliwiają podłączenie tak dużych indukcyjności. Słyszałem, że taki transformator może niejako oddać energię do wzmacniacza powodując jego uszkodzenie z uwagi na dużą wartość prądu. W końcu stopnie wyjściowe na tranzystorach zachowują się jak źródła napięciowe (bardzo mała, zbliżona do zera impedancja wyjściowa). Pamiętam, że w "dawnych" wzmacniaczach tranzystorowych były nawet stosowane jakieś zabezpieczenia związane z ochroną/kompensacją indukcyjności obciążenia. Zaznaczam, że dotyczyło to nieco już podstarzałej technologii tranzystorowej, być może współczesne tranzystorowe wzmacniacze mocy radzą sobie z tym bezproblemowo.
Co do typowania uzwojenia pierwotnego we wspomnianym transformatorze to jestem tego samego zdania.
Rzeczywiście. Zakładając, że pomiar odbywa się dla małych mocy ryzyko problemów ze wzmacniaczem jest zminimalizowane. Zaczynam nabierać apetytu, czy nie wykonać jakiegoś eksperymentu z trafem, które sam posiadam.
Witam.
pewnym sposobem zabezpieczenia wzmacniacza może być zastosowanie rezystora szeregowego o rezystancji np. 8 ohm i mocy dopasowanej do mocy wzmacniacza tranzystorowego(osobiscie to spawdziłem parokrotnie i nigdy nie uszkodziłem wzmacniacza mimo pełnego wysterowania ).Daje to ponadto podobne wysterowanie transformatora jak we wzmacniaczu lampowym gdyż transformator widzi po stronie źródła rezystanjece i to dopasowaną do jego uzwojenia (działa jedynie w przeciwną stronę).Pozostaje jedynie obciążyć wyjscie transformatora i można przystąpić do pomiarów.Ciekaw jestem co sądzicie Państwo o takiej metodzie gdyż jest to mój pomysł nie wiem na ile jest on wiarygodny jako metoda pomiarowa. Jeśli chodzi o górną częstotliwość graniczną to ma na nią duży wpływ indukcyjność rozproszenia którą można zmierzyć na uzwojeniu pierwotnym po zwarciu uzwojenia wtórnego i im jest ona większa tym gorsze jest pasmo przenoszenia.
Pozdrawiam
Roman
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem. Na wyjście wzmacniacza dołączamy uzwojenie wtórne transformatora głośnikowego (poprzez rezystor szeregowy o oporności odpowiadającej impedancji obciążenia do której został przestosowany transformator) i mierzymy np. amplitudę sygnału na wyjściu, którym jest teraz uzwojenie pierwotne transformatora. Zakładając, że czwórnik reprezentoawny przez transformator, pomijając efekt związany z przekładnią ma analogiczne pasmo działając w obie strony zdejmujemy ch-kę częstotliwościową? Czy na wyjściu (czyli uzwojeniu pierwotnym) dajemy obciążeniwe równe rezystancji lampy, z której normalnie ten transformator jest sterowany?
Dokładnie o takim podłączeniu myślałem , choć można pójść dalej , i do tak podłączonego transformatora podłączyć razem z rezystorami na wyjściu jeszcze kondensatory , odpowiadąjące co do wartośći pojemnością wyjściową lamp ,z którymi ma on docelowo współpracować (dodając jeszcze niewielką pojemność symulującą pojemności montażowe).
Ciekaw jestem co sądzi Pan o tej metodzie .Ja stosując ją rozczarowałem się ,gdyż nawinięte prze ze mnie transformarmatory nie osiągały pasma deklarowanego przez znanych mi producentów .
Witam
Co prawda temat rozwiną się w innym kierunku, ale wracając do mojego pierwszego postu - ZNALAZŁEM SCHEMAT Z MOIM TRANSFORMATOREM!!!
TRAFO POCHODZI ZE WZMACNIACZA W-100 produkowanego w Warszawie przez Spół. "Spójnia".
Schemat znalazłem na stronie http://www.fonar.com.pl w dziale schematy!!
Jakby ktoś mógłby rzucić okiem na ten schemat i pomóc mi ustaleniu wpływu rezystorów R41 i R47 oraz jakiś sugesti na temat wzmacniacza wstępnego i tak ogólnie . Parametry wydają się całkiem niezłe (z wyjątkiem górnego pasma). Zastanawiam się nad zbudowaniem tego wzmacniacza ale nie wiem co by można było zmodyfikować aby "polepszyć parametry" .
Aha czy mozna wzwojenie wyjściowe nna 120V przerobić na zwykłe 30V i wykorzystać je jako drugie wyjście na głośnik (w tym konkretnie wzmacniaczu)
Jakby ktoś mógłby rzucić okiem na ten schemat i pomóc mi ustaleniu wpływu rezystorów R41 i R47 .
Witam serdecznie mysle ze rezystory R47 i R41 maja za zadanie skorygować ewentualne róznice w galęziach układu przeciwsobnego.
Wiekszy prąd w jednej z gałęzi spowoduje powstanie dodatkowego napiecia polaryzacji siatki a tym samymym stłumienie "wychylającej głowę" gałezi układu.W grę może też wchodzić dodatkowe ujemne sprzęzenie zwrotne w obwodzie katody.Tak czy inaqczej myslę że rezystory te wpływają na symetryzację yukładu.Jezeli się mylę to proszę o komentarz być może bardziej doswiadczonych w temacie wzmacniaczy lampowych.
Pozdrawiam serdecznie i zycze sukcesów w budowie wzmacniaczy lampowych. Sam teraz myślę o budowie lekkiego wzmacniacza bez transformatora sieciowego wykorzystujacego napięcie sieci.Co o tym sądzicie ? No być może znajdzie się tam jakieś nieduże trafko do zasilania obwodu żarzenia.
Sam teraz myślę o budowie lekkiego wzmacniacza bez transformatora sieciowego wykorzystujacego napięcie sieci
Ja bym jednak dał jakies trafo! Żeby odseparować się od sieci - w innym przypadku po odwrotnym włożeniu wtyczki do gniazdka sieciowego będziesz miał 220V na masie (a jeżeli uziemisz obudowę to zrobisz pełne zwarcie i pójdą bezpieczniki w mieszkaniu) a to nie należy do przyjemnych ani bezpiecznych rzeczy.
Robert pisze:
Jakby ktoś mógłby rzucić okiem na ten schemat i pomóc mi ustaleniu wpływu rezystorów R41 i R47 .
Witam serdecznie mysle ze rezystory R47 i R41 maja za zadanie skorygować ewentualne róznice w galęziach układu przeciwsobnego.
Wiekszy prąd w jednej z gałęzi spowoduje powstanie dodatkowego napiecia polaryzacji siatki a tym samymym stłumienie "wychylającej głowę" gałezi układu.W grę może też wchodzić dodatkowe ujemne sprzęzenie zwrotne w obwodzie katody.Tak czy inaqczej myslę że rezystory te wpływają na symetryzację yukładu.Jezeli się mylę to proszę o komentarz być może bardziej doswiadczonych w temacie wzmacniaczy lampowych.
Tak, mają one syemtryzować punkt pracy układu, ale tylko, statycznie.
Robert pisze:Pozdrawiam serdecznie i zycze sukcesów w budowie wzmacniaczy lampowych. Sam teraz myślę o budowie lekkiego wzmacniacza bez transformatora sieciowego wykorzystujacego napięcie sieci.Co o tym sądzicie ? No być może znajdzie się tam jakieś nieduże trafko do zasilania obwodu żarzenia. :idea:
Można, ale: Wszystkie elementy wystające na zewnżtrz muszą być nieprzewodzące lub dobrze izolowane, w szczególności dotyczy to obudowy (musi był plastikowa), osi regulatorów (muszą być plastikowe), gniazd wejściowych i wyjściowych (muszą być podłączopne do układu prze kondensatory o napięcie przebicia minimum 630V i małym prądzie upływu), śrub mocujących (żadna śrouba stykająca się bezpośrednio z chassis ani inną metalową częścią układu nie może być dostępne 'dla palców' - trzeba stosować nieprzewodzące zaślepki na śruby albo mocujący nieprzewodzące płytki przejściowe). Warto?