Lowther by Rethm
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Lowther by Rethm
Tym razem pokażę Wam moje domowe głośniki. Może nie będzie Was już tak dziwić, jak znowu gdzieś napiszę, że "mnie wystarczy wzmacniacz 5W".
Są w sumie dość ciekawe, chociaż strasznie brzydkie. Oparte są o głośniki szerokopasmowe, więc nie potrzebują żadnej zwrotnicy, a więc i żadnego wymieniania kondensatorów, potrzebują natomiast długiej tuby po tylnej stronie membrany, aby odtworzyć chociaż odrobinę niskich tonów z sensowną głośnością. Szczególnie, że w celu poprawienia wysokich tonów zastosowano głośniki w wersji 5". Tuba jest bardzo sprytnie zwinięta i co nie takie częste, okrągła w przekroju. Mam je w sumie przez przypadek, nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby kupić coś tak brzydkiego i drogiego.
Oto link do charakterystyk.
Są w sumie dość ciekawe, chociaż strasznie brzydkie. Oparte są o głośniki szerokopasmowe, więc nie potrzebują żadnej zwrotnicy, a więc i żadnego wymieniania kondensatorów, potrzebują natomiast długiej tuby po tylnej stronie membrany, aby odtworzyć chociaż odrobinę niskich tonów z sensowną głośnością. Szczególnie, że w celu poprawienia wysokich tonów zastosowano głośniki w wersji 5". Tuba jest bardzo sprytnie zwinięta i co nie takie częste, okrągła w przekroju. Mam je w sumie przez przypadek, nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby kupić coś tak brzydkiego i drogiego.
Oto link do charakterystyk.
- Tomek Janiszewski
- 3125...6249 postów
- Posty: 5263
- Rejestracja: śr, 19 listopada 2008, 15:18
Re: Lowther by Rethm
Rzeczywiście, wygląda toto jak ręczny megafon (lub jak kto woli - szczekaczka, położona na koszu od śmieci wyposażonego w górną, wahliwą klapę!
"Wzmacniacz" z tamtej szczekaczki (o ile naprawdę występuje w tych urządzeniach a nie tylko w polskich magnetofonach z nienajniższej było nie było półki i samochodowym radiu Safari 2) faktycznie nadaje się tylko na śmietnik (i to wcale nie dlatego że jego moc wynosi akurat coś koło 5W), na szczęście Ty takiego wzmacniacza chyba nie używasz, a już na pewno nie występuje on w Twoich głośnikach. Od razu przypomniały mi się prezentowane na Forum ule, niestety ich posiadacza nie ma już wśród nas [']
Zawieszenie chyba gumowe, więc jest nadzieja że się samoistnie nie zutylizuje. Pasmo - oczywiście głowy nie urywa (szczególnie od dołu) ale za sprawą fenomenalnej efektywności można na to przymknąć oczy.
Co do mocy wzmacniaczy do użytku domowego - sam sceptycznie odnoszę się do autorytatywnych opinii jakoby powinny one iść w setki watów aby można było komfortowo słuchać sobie... Hejnału Mariackiego z Krakowa
Trzeba by chyba osobiście zarejestrować go na extra sprzęcie, aby uwolnić się od stosowanej w studiach nagraniowych kompresji, a i tak odsłuch byłby zakłócony przez Najsłynniejsze Kroki na antenie Polskiego Radia
Sam zbudowałem jakiś czas temu kolumny 40W na szmaciakach które mi się samoistnie nie rozsypią jak to się stało z gąbcakami najprzeróżniejszych typów, do nich tranzystorowy wzmacniacz o tej samej mocy - i wystarczy. Conajwyżej już z czystej ciekawości zbuduję może inny wzmacniacz, o tej samej jednak mocy aby głośników na zniszczenie nie narażać.
Przeciwnie, ciekaw jestem obecnie jak zabrzmiałyby Twoje głośniki na wzmacniaczu wykonanym na zabytkowych Tegespiątkach i Tegespięćdziesiątkach, współpracujących z transformatorami Td-48 i Td-481. Takie klasyki się kiedyś stosowało (np. w radyjku "Minor") gdy Polska Myśl Techniczna nie wiedziała jeszcze co to pary komplementarne, a już na pewno nie było u nas nikogo kto potrafiłby je zastosować i zarazem miał odpowiednie dojścia aby sprzęt z takimi tranzystorami (niechby nawet z importu od sowietów lub z Czechosłowacji) wdrożyć do produkcji albo przynajmniej książkę o tym napisać, nie tak jak to zrobił niejaki Janusz Wojciechowski , bo to co przedstawił w Nowoczesnych Zabawkach mogłoby conajwyżej rzęzić, i jeszcze wymagało dwóch baterii z wyprowadzonym środkiem.
Na razie wzmacniaczyk przedstawiony na zdjęciach poniżej współpracuje ze szmacianymi glośnikami szerokopasmowymi GDS16/15, i z racji nieszczególnej ich efektywności (w okolicach 90dB) trochę głośności przy maksymalnej mocy na poziomie 200mW im brakuje, choć średniej wielkości pokój potrafią nagłośnić. Natomiast pod względem pasma nawet pasowałby do Twoich głośników: te maciupcie transformatorki wcale takie złe nie są. I przy tym są dostosowane właśnie do obciążenia 8 omów. Jeszcze słabszy wzmacniacz, bo o mocy zaledwie 2x100mW także na 8 omach, tym razem na samych Tegespiątkach i transformatorkach T-25 i T315 (stosowanych w kieszonkowych odbiornikach Migo i Tramp; śpieszę uspokoić Triodowiczów że są to transformatorki NOS) muszę dopiero zbudować...




Zawieszenie chyba gumowe, więc jest nadzieja że się samoistnie nie zutylizuje. Pasmo - oczywiście głowy nie urywa (szczególnie od dołu) ale za sprawą fenomenalnej efektywności można na to przymknąć oczy.
Co do mocy wzmacniaczy do użytku domowego - sam sceptycznie odnoszę się do autorytatywnych opinii jakoby powinny one iść w setki watów aby można było komfortowo słuchać sobie... Hejnału Mariackiego z Krakowa


Przeciwnie, ciekaw jestem obecnie jak zabrzmiałyby Twoje głośniki na wzmacniaczu wykonanym na zabytkowych Tegespiątkach i Tegespięćdziesiątkach, współpracujących z transformatorami Td-48 i Td-481. Takie klasyki się kiedyś stosowało (np. w radyjku "Minor") gdy Polska Myśl Techniczna nie wiedziała jeszcze co to pary komplementarne, a już na pewno nie było u nas nikogo kto potrafiłby je zastosować i zarazem miał odpowiednie dojścia aby sprzęt z takimi tranzystorami (niechby nawet z importu od sowietów lub z Czechosłowacji) wdrożyć do produkcji albo przynajmniej książkę o tym napisać, nie tak jak to zrobił niejaki Janusz Wojciechowski , bo to co przedstawił w Nowoczesnych Zabawkach mogłoby conajwyżej rzęzić, i jeszcze wymagało dwóch baterii z wyprowadzonym środkiem.
Na razie wzmacniaczyk przedstawiony na zdjęciach poniżej współpracuje ze szmacianymi glośnikami szerokopasmowymi GDS16/15, i z racji nieszczególnej ich efektywności (w okolicach 90dB) trochę głośności przy maksymalnej mocy na poziomie 200mW im brakuje, choć średniej wielkości pokój potrafią nagłośnić. Natomiast pod względem pasma nawet pasowałby do Twoich głośników: te maciupcie transformatorki wcale takie złe nie są. I przy tym są dostosowane właśnie do obciążenia 8 omów. Jeszcze słabszy wzmacniacz, bo o mocy zaledwie 2x100mW także na 8 omach, tym razem na samych Tegespiątkach i transformatorkach T-25 i T315 (stosowanych w kieszonkowych odbiornikach Migo i Tramp; śpieszę uspokoić Triodowiczów że są to transformatorki NOS) muszę dopiero zbudować...
- taipan3
- 1250...1874 posty
- Posty: 1531
- Rejestracja: ndz, 17 czerwca 2007, 09:34
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Lowther by Rethm
Kiedyś miałem okazje posłuchać kilku płyt ze starym dobrym jazzem, ze starych płyt, jeszcze monofonicznych. Gramofon z wkładką monofoniczną, do tego malutki kilkuwatowy wzmacniacz lampowy i kolumna tubowa. Brzmiało to genialnie, a brak stereofonii zupełnie tu nie przeszkadzał, wprost przeciwnie.
Ostatnio zmieniony sob, 4 marca 2023, 13:19 przez Romekd, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: interpunkcja i literówki
Powód: interpunkcja i literówki
Re: Lowther by Rethm
Teraz wydania znanych płyt (niekoniecznie winylowych) w wersji monofonicznej to "łakomy kąsek dla kolekcjonerów". Na przykład tu: https://allegro.pl/oferta/the-beatles-t ... 3323843031taipan3 pisze: ↑sob, 4 marca 2023, 08:38 Kiedyś miałem okazje posłuchać kilku płyt ze starym dobrym jazzem, ze starych płyt, jeszcze monofonicznych. Gramofon z wkładką monofoniczną, do tego malutki kilkuwatowy wzmacniacz lampowy i kolumna tubowa. Brzmiało to genialnie, a brak stereofonii zupełnie tu nie przeszkadzał, wprost przeciwnie.

- Copper_Lucas
- 100...124 posty
- Posty: 116
- Rejestracja: wt, 10 lutego 2015, 22:57
- Lokalizacja: Dystrykt 9
Re: Lowther by Rethm
Są nawet audiofile ultraortodoksi którzy uznają słuchanie płyt monofonicznych tylko na systemach mono i odtwarzają na wkładkach mono i przy użyciu jednej kolumny głośnikowej.
Co do głośników szerokopasmowych to zawsze mam mieszane uczucia, bo zwykle i tak wymagają filtra żeby jakoś to grało, a skoro tak to równie dobrze można zrobić kolumnę dwudrożną która jest znacznie mniej kompromisowa, a 94-95 dB/2,83V/1m jest do osiągnięcia.

Co do głośników szerokopasmowych to zawsze mam mieszane uczucia, bo zwykle i tak wymagają filtra żeby jakoś to grało, a skoro tak to równie dobrze można zrobić kolumnę dwudrożną która jest znacznie mniej kompromisowa, a 94-95 dB/2,83V/1m jest do osiągnięcia.
Re: Lowther by Rethm
Czołem.
Dawno temu przeprowadziłem ślepe testy kilku stopni mocy. Były to trzy wzmacniacze końcowe: Twój Piotrze (na tranzystorach germanowych) oraz opracowany przez Pana Tomka Janiszewskiego i jeszcze stopień bida-komplementarny z magnetofonu M-2405S. Twój wzmacniacz miał zamontowane dodatkowe przekaźniki, pozwalające zmniejszać prąd spoczynkowy (powodowało to wzrost zniekształceń THD; dla tonów podstawowych /sinusoidalnych/ słyszeliśmy je wyraźnie), oraz do kondensatora kompensacji częstotliwościowej włączać kondensator o patologicznie wysokiej wartości pojemności (kilkaset pikofaradów, co powodowało bardzo duży wzrost zniekształceń typu TIM; na sygnałach testowych wszyscy je doskonale słyszeliśmy...). Okazało się, że w ślepych testach, przeprowadzonych dla sygnałów muzycznych, pochodzących z lat 70. i 80. żadna z 27 osób (był wśród nich między innymi muzyk i lutnik) nie była w stanie precyzyjnie określić na których fragmentach utworów muzycznych występowały wymienione przeze mnie zniekształcenia, a na których ich nie było...
Pozdrawiam
Romek
Można by wyciągnąć z tej wypowiedzi taki wniosek, że dźwięk w wersji monofonicznej, zawierający spore zniekształcenia liniowe (pewnie nienajlepsze pasmo głośnika tubowego, z często mocno pofalowaną charakterystyką częstotliwościową), odtwarzany ze starej monofonicznej płyty przy pomocy monofonicznej wkładki gramofonowej, może nawet krystalicznej, z własnymi rezonansami, leżącymi w zakresie pasma akustycznego, daje lepsze wrażenia słuchowe od tych odczuwanych podczas słuchania współczesnych realizacji muzyki, z najwyższą jakością i odtwarzanych na przetwornikach (zestawach głośnikowych) jakości studyjnej. Myślę, że większą rolę odgrywał tu sentyment i "klimat muzyczny", jaki się w tych warunkach wytworzył... W swojej praktyce przekonałem się, że wrażliwość ludzkiego słuchu na zniekształcenia nieliniowe jest bardzo zróżnicowana. Niektórym, nawet młodym osobom nie przeszkadza gdy zniekształcenia harmoniczne w odtwarzanej muzyce przekraczają 1% i to nawet w sytuacji gdy większość energii tych zniekształceń przypada na wyższe harmoniczne tonów podstawowych. Miałem w zeszłym roku wzmacniacz firmy AKAI, w którym kilka lat temu znany mi elektronik wymienił hybrydowy stopień mocy na jego chińską podróbkę. Młody człowiek (właściciel sprzętu) w ogóle nie zauważył, że poziom zniekształceń THD wzrósł w jego wzmacniaczu z 0,03% do prawie 2% po załączeniu urządzenia urządzenia, w którym po dobrym nagrzaniu się układu scalonego poziom ten spadał do ok. 1%. Takich i bardzo podobnych przypadków miałem w życiu ogromną ilość - właściciele sprzętu nie zauważali, że wskutek usterki stopni mocy, prąd spoczynkowy w ich sprzętach spadał do zerowej wartości, co powodowało generowanie THD o poziomie kilku procentów (z dużą zawartością wyższych harmonicznych) przy małych mocach wyjściowych.taipan3 pisze: ↑sob, 4 marca 2023, 08:38 Kiedyś miałem okazje posłuchać kilku płyt ze starym dobrym jazzem, ze starych płyt, jeszcze monofonicznych. Gramofon z wkładką monofoniczną, do tego malutki kilkuwatowy wzmacniacz lampowy i kolumna tubowa. Brzmiało to genialnie, a brak stereofonii zupełnie tu nie przeszkadzał, wprost przeciwnie.
Dawno temu przeprowadziłem ślepe testy kilku stopni mocy. Były to trzy wzmacniacze końcowe: Twój Piotrze (na tranzystorach germanowych) oraz opracowany przez Pana Tomka Janiszewskiego i jeszcze stopień bida-komplementarny z magnetofonu M-2405S. Twój wzmacniacz miał zamontowane dodatkowe przekaźniki, pozwalające zmniejszać prąd spoczynkowy (powodowało to wzrost zniekształceń THD; dla tonów podstawowych /sinusoidalnych/ słyszeliśmy je wyraźnie), oraz do kondensatora kompensacji częstotliwościowej włączać kondensator o patologicznie wysokiej wartości pojemności (kilkaset pikofaradów, co powodowało bardzo duży wzrost zniekształceń typu TIM; na sygnałach testowych wszyscy je doskonale słyszeliśmy...). Okazało się, że w ślepych testach, przeprowadzonych dla sygnałów muzycznych, pochodzących z lat 70. i 80. żadna z 27 osób (był wśród nich między innymi muzyk i lutnik) nie była w stanie precyzyjnie określić na których fragmentach utworów muzycznych występowały wymienione przeze mnie zniekształcenia, a na których ich nie było...
Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Re: Lowther by Rethm
Witam.
Według mnie każdy ma prawo do słuchania muzyki w taki sposób, aby sprawiało to najwięcej przyjemności nie oglądając się na zniekształcenia jakie " produkuje " element toru akustycznego zwany potocznie głośnikiem.
Ideałem jest stworzenie takiego zestawu który będzie " przezroczysty " dla przenoszonego sygnału akustycznego. Ale to jest w czystej postaci " ślepy zaułek " bo nawet taki wymarzony zestaw nie będzie idealny dla wszystkich. Pytanie dlaczego ? Bo pomimo całej doskonałości technicznej nie będzie w stanie uwzględnić indywidualnych potrzeb słuchacza. A jeśli w przyszłości powstanie takowy, to będzie musiał te potrzeby uwzględniać, czyli dostosować je do potrzeb słuchacza, czyli celowo " popsuć " w specyficzny sposób tak aby zadowolić osobę słuchającą muzyki.
I tu pojawia się problem, bo można taki zestaw dostosować do jednej osoby. A co z grupą osób, z których każda nieco inaczej odbiera wrażenia dźwiękowe ?
Cały ten problem sprowadza się do pytania czy aby w pogoni za ideałem przy przenoszeniu sygnału muzycznego w tym aby zredukować do przysłowiowego zera wszystkie zniekształcenia aby nie zatraciliśmy tego co jest podmiotem problemu, czyli muzyki.
Ja nie znam takiego przypadku w którym będąc słuchaczem koncertu orkiestry symfonicznej, zespołu rokowego, czy biorąc udział w jam session słucham idealnego pozbawionego zniekształceń dźwięku. I może tu jest odpowiedz, że muzyka jaka by ona nie była nie jest pozbawiona zniekształceń dźwięku za sprawą różnicy w zestrojeniu instrumentów, akustyki sali w której jest wykonywana czyli specyficznych zniekształceń nadających jej niepowtarzalny urok, który sprawia że większość osób jest zadowolona.
To jest moja subiektywna ocena, z którą oczywiście Koledzy mogą się nie zgodzić.
Pozdrawiam.
W tym temacie można dyskutować w nieskończoność za sprawą indywidualnych upodobań poszczególnych osób, a dotyczących ich percepcji w zakresie odsłuchu muzyki.Romekd pisze: ↑sob, 4 marca 2023, 11:20 Można by wyciągnąć z tej wypowiedzi taki wniosek, że dźwięk w wersji monofonicznej, zawierający spore zniekształcenia liniowe (pewnie nienajlepsze pasmo głośnika tubowego, z często mocno pofalowaną charakterystyką częstotliwościową), odtwarzany ze starej monofonicznej płyty przy pomocy monofonicznej wkładki gramofonowej, może nawet krystalicznej, z własnymi rezonansami, leżącymi w zakresie pasma akustycznego, daje lepsze wrażenia słuchowe od tych odczuwanych podczas słuchania współczesnych realizacji muzyki, z najwyższą jakością i odtwarzanych na przetwornikach (zestawach głośnikowych) jakości studyjnej.
Według mnie każdy ma prawo do słuchania muzyki w taki sposób, aby sprawiało to najwięcej przyjemności nie oglądając się na zniekształcenia jakie " produkuje " element toru akustycznego zwany potocznie głośnikiem.
Ideałem jest stworzenie takiego zestawu który będzie " przezroczysty " dla przenoszonego sygnału akustycznego. Ale to jest w czystej postaci " ślepy zaułek " bo nawet taki wymarzony zestaw nie będzie idealny dla wszystkich. Pytanie dlaczego ? Bo pomimo całej doskonałości technicznej nie będzie w stanie uwzględnić indywidualnych potrzeb słuchacza. A jeśli w przyszłości powstanie takowy, to będzie musiał te potrzeby uwzględniać, czyli dostosować je do potrzeb słuchacza, czyli celowo " popsuć " w specyficzny sposób tak aby zadowolić osobę słuchającą muzyki.
I tu pojawia się problem, bo można taki zestaw dostosować do jednej osoby. A co z grupą osób, z których każda nieco inaczej odbiera wrażenia dźwiękowe ?
Cały ten problem sprowadza się do pytania czy aby w pogoni za ideałem przy przenoszeniu sygnału muzycznego w tym aby zredukować do przysłowiowego zera wszystkie zniekształcenia aby nie zatraciliśmy tego co jest podmiotem problemu, czyli muzyki.
Ja nie znam takiego przypadku w którym będąc słuchaczem koncertu orkiestry symfonicznej, zespołu rokowego, czy biorąc udział w jam session słucham idealnego pozbawionego zniekształceń dźwięku. I może tu jest odpowiedz, że muzyka jaka by ona nie była nie jest pozbawiona zniekształceń dźwięku za sprawą różnicy w zestrojeniu instrumentów, akustyki sali w której jest wykonywana czyli specyficznych zniekształceń nadających jej niepowtarzalny urok, który sprawia że większość osób jest zadowolona.
To jest moja subiektywna ocena, z którą oczywiście Koledzy mogą się nie zgodzić.
Pozdrawiam.
" Nigdy się nie tłumacz-przyjaciele tego nie potrzebują, a wrogowie i tak nie uwierzą i nigdy nie mów prawdy ludziom, którzy na nią nie zasługują "
Mark Twain
Mark Twain
Re: Lowther by Rethm
...nieortodoksyjnie słucham czasem dobrze zrealizowanej płyty na współczesnym gramofonie, zaopatrzonym w przyzwoitą wkładkę MM, na głośnikach szerokopasmowych/pełnopasmowych, bez i z korekcją /- w trybie przedwzmacniacza włącznonego na mono... i często wydajemi się, że niczego lepszego nie trza. Jak dla mnie jest wystarczająco dobrze.Copper_Lucas pisze: ↑sob, 4 marca 2023, 11:18 Są nawet audiofile ultraortodoksi którzy uznają słuchanie płyt monofonicznych tylko na systemach mono i odtwarzają na wkładkach mono i przy użyciu jednej kolumny głośnikowej.![]()
Co do głośników szerokopasmowych to zawsze mam mieszane uczucia, bo zwykle i tak wymagają filtra żeby jakoś to grało, a skoro tak to równie dobrze można zrobić kolumnę dwudrożną która jest znacznie mniej kompromisowa, a 94-95 dB/2,83V/1m jest do osiągnięcia.
Po kiego wymyślono całe te stereo

Ciągle początkujący od kilkunastu lat.
- taipan3
- 1250...1874 posty
- Posty: 1531
- Rejestracja: ndz, 17 czerwca 2007, 09:34
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Lowther by Rethm
Romku
Powiem tak, ale się nie obraź, pomiary pomiarami, ale jak pojedziesz do rasowego audiofila, który dwa razy w roku jeździ na Malediwy żeby podładować akumulatory. Gramofon wysoki model Transrotora i jeszcze narzeka, że dał się podpuścić, bo to wcale nie jest jakiś super sprzęt. Trzy ramiona, na każdym inna wkładka. Na półce dwa wzmacniacze Quad II, jeszcze z oryginalnymi lampami . Kupił bo były tanie.
Pokój odsłuchowy z prawdziwego zdarzenia. Częstuje ciebie 20 letnią whisky. Nie przekonasz mnie, że to może źle grać.
Jednego czego mu zazdroszczę, to kolekcji płyt.
Powiem tak, ale się nie obraź, pomiary pomiarami, ale jak pojedziesz do rasowego audiofila, który dwa razy w roku jeździ na Malediwy żeby podładować akumulatory. Gramofon wysoki model Transrotora i jeszcze narzeka, że dał się podpuścić, bo to wcale nie jest jakiś super sprzęt. Trzy ramiona, na każdym inna wkładka. Na półce dwa wzmacniacze Quad II, jeszcze z oryginalnymi lampami . Kupił bo były tanie.
Pokój odsłuchowy z prawdziwego zdarzenia. Częstuje ciebie 20 letnią whisky. Nie przekonasz mnie, że to może źle grać.
Jednego czego mu zazdroszczę, to kolekcji płyt.
Ostatnio zmieniony ndz, 5 marca 2023, 11:20 przez Romekd, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: Interpunkcja i literówki
Powód: Interpunkcja i literówki
- kubafant
- 2500...3124 posty
- Posty: 2899
- Rejestracja: sob, 11 stycznia 2014, 20:11
- Lokalizacja: Białystok
Re: Lowther by Rethm
Problem ze zniekształceniami nieliniowymi jest inny, niż wiele osób może sądzić. To, że występują różne harmoniczne tonu podstawowego to naturalne i każdy instrument generuje alikwoty. Gdyby wzmacniacz po prostu dodawał trochę 2, 4, itd. harmonicznej, nie byłoby problemu. Instrument muzyczny działa właśnie w ten sposób, wytwarza ton podstawowy i jego wielokrotności (alikwoty). Jednak wzmacniacz nie dodaje ich selektywnie, nie syntezuje "cyfrowo", w oderwaniu od pozostałych składników dźwięku. Jeżeli mamy więcej niż jeden ton (a w muzyce mamy właściwie zawsze), to oprócz tego, że każdemu z nich zostaną wygenerowane częstotliwości harmoniczne, powstaną jeszcze produkty intermodulacji, czyli mnożenia sygnałów. Zjawisko intermodulacji jest nierozerwalnie związane z nieliniowością wzmacniacza, której miarą (jedną z wielu) jest poziom zniekształceń harmonicznych. A produkty intermodulacji nie mają już żadnego związku harmonicznego z tonami podstawowymi, są zupełnie dysonansowe, często nawet nie leżą w klasycznych interwałach systemu dur-moll (bywają oddalone np. o ćwierćton od najbliższej nuty, albo o dowolną inną ułamkową część). To nie może brzmieć dobrze, niezależnie jak na to patrzeć.faktus pisze: ↑sob, 4 marca 2023, 19:23 Ja nie znam takiego przypadku w którym będąc słuchaczem koncertu orkiestry symfonicznej, zespołu rokowego, czy biorąc udział w jam session słucham idealnego pozbawionego zniekształceń dźwięku. I może tu jest odpowiedz, że muzyka jaka by ona nie była nie jest pozbawiona zniekształceń dźwięku za sprawą różnicy w zestrojeniu instrumentów, akustyki sali w której jest wykonywana czyli specyficznych zniekształceń nadających jej niepowtarzalny urok, który sprawia że większość osób jest zadowolona.
Pozdrawiam,
Jakub
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo
choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa
Re: Lowther by Rethm
Skojarzenie z megafonem rzeczywiście przychodzi do głowy. W tym przypadku jednak element widoczny na górze nie jest tubą, ponieważ przetwornik nie znajduje się na jego końcu, a na początku. Górny szary stożek za głośnikiem to dopiero wlot tuby, która zakręca z tyłu w dół, wchodzi do podstawy, idzie do góry wewnątrz dużego pionowego cylindra, po czym przechodzi do niego kończąc się wylotem w dole obudowy. Całkowita długość tuby wynosi około trzech wysokości obudowy, czyli około 3m. Jest to więc tuba basowa pracująca z tylną stroną membrany. Przy odpowiednim ustawieniu przetwarzanie jest w miarę równe również w zakresie niskich tonów. Oczywiście nie jest to miotacz basu pracujący od 20Hz, ale okolice 40-50Hz są już zupełnie osiągalne z przyzwoitą głośnością.
Same przetworniki są dość mocno zmodyfikowane. Do klasycznej podwójnej membrany szerokopasmowej dodany jest trzeci papierowy stożek, który jest nieruchomy i tworzy małą tubę dla membrany wysokotonowej. Stożek ten ma wycięte niewielkie otwory blisko środka, a na zewnątrz jest obciążony miedzią. Podejrzewam, że jest to metoda na akustyczne wypłaszczenie charakterystyki, aby można było uniknąć korekcji elektrycznej.
Najciekawsze jednak wydaje mi się jeszcze co innego. Po długim czasie walki z ustawianiem tych głośników w pokoju i próbami z różnymi wzmacniaczami udało mi się zauważyć, że głośniki te grają znacznie równiej i generalnie przyjemniej, ze wzmacniaczem o sporej rezystancji wewnętrznej. I rzeczywiście, ich charakterystyka częstotliwościowa opada w stronę niskich tonów mniej więcej zgodnie ze wzrostem impedancji.
W ten sposób głośniki szerokopasmowe o średnicy 15cm są w stanie bardzo realistycznie i wciągająco odtworzyć brzmienie dużej orkiestry symfonicznej.
A może to kwestia mojego przyzwyczajenia i było nie było, specyficznego gustu...
Same przetworniki są dość mocno zmodyfikowane. Do klasycznej podwójnej membrany szerokopasmowej dodany jest trzeci papierowy stożek, który jest nieruchomy i tworzy małą tubę dla membrany wysokotonowej. Stożek ten ma wycięte niewielkie otwory blisko środka, a na zewnątrz jest obciążony miedzią. Podejrzewam, że jest to metoda na akustyczne wypłaszczenie charakterystyki, aby można było uniknąć korekcji elektrycznej.
Najciekawsze jednak wydaje mi się jeszcze co innego. Po długim czasie walki z ustawianiem tych głośników w pokoju i próbami z różnymi wzmacniaczami udało mi się zauważyć, że głośniki te grają znacznie równiej i generalnie przyjemniej, ze wzmacniaczem o sporej rezystancji wewnętrznej. I rzeczywiście, ich charakterystyka częstotliwościowa opada w stronę niskich tonów mniej więcej zgodnie ze wzrostem impedancji.
W ten sposób głośniki szerokopasmowe o średnicy 15cm są w stanie bardzo realistycznie i wciągająco odtworzyć brzmienie dużej orkiestry symfonicznej.
A może to kwestia mojego przyzwyczajenia i było nie było, specyficznego gustu...
Re: Lowther by Rethm
Czołem.
Sprawa brzemienia muzyki i jej percepcji słuchowej przez daną osobę jest jednak znacznie bardziej złożona. Pozwolę sobie przytoczyć malutki fragment książki "Dźwięk i jego percepcja - Aspekty fizyczne i psychoakustyczne" wydawnictwa PWN, autorstwa prof. zw. dr hab. Edwarda Ozimka, której przeczytanie szczerze polecam:
Dlatego zgadzam się ze stwierdzeniem, że każdy z nas ma inny gust i inne wyobrażenie doskonałego dźwięku. Dodatkowo na indywidualną percepcję dźwięku ma wpływ tak wiele czynników, że nie sposób byłoby je tu wszystkie wymienić. Wspomnę tylko o takich, jak słuchanie muzyki z pięknego sprzętu i w towarzystwie przyjaciół, szczególnie gdy się jeszcze nasze doznania "wzmocni" odpowiednim trunkiem i ciekawą dyskusją o muzyce...
Pozdrawiam
Romek
Ja się z takim zdaniem całkowicie zgadzam - każdy ma inne preferencje muzyczne, zarówno w zakresie swoich ulubionych typów muzyki jak i jej brzmienia, uznawanego za najlepsze... Pełna zgoda.faktus pisze: ↑sob, 4 marca 2023, 19:23 (...)
W tym temacie można dyskutować w nieskończoność za sprawą indywidualnych upodobań poszczególnych osób, a dotyczących ich percepcji w zakresie odsłuchu muzyki.
Według mnie każdy ma prawo do słuchania muzyki w taki sposób, aby sprawiało to najwięcej przyjemności nie oglądając się na zniekształcenia jakie " produkuje " element toru akustycznego zwany potocznie głośnikiem.
Ideałem jest stworzenie takiego zestawu który będzie " przezroczysty " dla przenoszonego sygnału akustycznego. Ale to jest w czystej postaci " ślepy zaułek " bo nawet taki wymarzony zestaw nie będzie idealny dla wszystkich. Pytanie dlaczego ? Bo pomimo całej doskonałości technicznej nie będzie w stanie uwzględnić indywidualnych potrzeb słuchacza. A jeśli w przyszłości powstanie takowy, to będzie musiał te potrzeby uwzględniać, czyli dostosować je do potrzeb słuchacza, czyli celowo " popsuć " w specyficzny sposób tak aby zadowolić osobę słuchającą muzyki.
I tu pojawia się problem, bo można taki zestaw dostosować do jednej osoby. A co z grupą osób, z których każda nieco inaczej odbiera wrażenia dźwiękowe ?
Cały ten problem sprowadza się do pytania czy aby w pogoni za ideałem przy przenoszeniu sygnału muzycznego w tym aby zredukować do przysłowiowego zera wszystkie zniekształcenia aby nie zatraciliśmy tego co jest podmiotem problemu, czyli muzyki.
Ja nie znam takiego przypadku w którym będąc słuchaczem koncertu orkiestry symfonicznej, zespołu rokowego, czy biorąc udział w jam session słucham idealnego pozbawionego zniekształceń dźwięku. I może tu jest odpowiedz, że muzyka jaka by ona nie była nie jest pozbawiona zniekształceń dźwięku za sprawą różnicy w zestrojeniu instrumentów, akustyki sali w której jest wykonywana czyli specyficznych zniekształceń nadających jej niepowtarzalny urok, który sprawia że większość osób jest zadowolona.
To jest moja subiektywna ocena, z którą oczywiście Koledzy mogą się nie zgodzić.
Sprawa brzemienia muzyki i jej percepcji słuchowej przez daną osobę jest jednak znacznie bardziej złożona. Pozwolę sobie przytoczyć malutki fragment książki "Dźwięk i jego percepcja - Aspekty fizyczne i psychoakustyczne" wydawnictwa PWN, autorstwa prof. zw. dr hab. Edwarda Ozimka, której przeczytanie szczerze polecam:
Dlatego zgadzam się ze stwierdzeniem, że każdy z nas ma inny gust i inne wyobrażenie doskonałego dźwięku. Dodatkowo na indywidualną percepcję dźwięku ma wpływ tak wiele czynników, że nie sposób byłoby je tu wszystkie wymienić. Wspomnę tylko o takich, jak słuchanie muzyki z pięknego sprzętu i w towarzystwie przyjaciół, szczególnie gdy się jeszcze nasze doznania "wzmocni" odpowiednim trunkiem i ciekawą dyskusją o muzyce...

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Re: Lowther by Rethm
Ależ ja się nie obrażam. Zresztą odpowiedź na Twoje argumenty już wyraziłem w swojej wcześniejszej wypowiedzi. Zgadzam się z Tobą całkowicie - to naprawdę mogło zagrać doskonale...taipan3 pisze: ↑sob, 4 marca 2023, 20:20 Romku
powiem tak, ale się nie obraź, pomiary pomiarami, ale jak pojedziesz do rasowego audiofila, który dwa razy w roku jeździ na Malediwy żeby podładować akumulatory. Gramofon wysoki model Transrotora i jeszcze narzeka, że dał się podpuścić, bo to wcale nie jest jakiś super sprzęt. Trzy ramiona, na każdym inna wkładka. Na półce dwa wzmacniacze Quad II, jeszcze z oryginalnymi lampami . Kupił bo były tanie.
Pokój odsłuchowy z prawdziwego zdarzenia. Częstuje ciebie 20 letnią whisky. Nie przekonasz mnie, że to może źle grać.
Jednego czego mu zazdroszczę, to kolekcji płyt.

Pozdrawiam
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
- taipan3
- 1250...1874 posty
- Posty: 1531
- Rejestracja: ndz, 17 czerwca 2007, 09:34
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Lowther by Rethm
Romku, bardzo ciekawy cytat. Przypomina mi się pewne pytanie pacjenta do profesora, kogo wybrać do tej skomplikowanej operacji. Odpowiedź była wyspanego lekarza.
I ja się z tym zgadzam w 100 %, człowiek wyspany, wypoczęty ma zupełnie inną percepcję zmysłów. Wtedy ta przyjemność słuchania ma zupełnie inny wymiar.
Romku
,,Bo pomimo całej doskonałości technicznej nie będzie w stanie uwzględnić indywidualnych potrzeb słuchacza ``
Ja tu wtrącę swoje co nieco. Jesteśmy niestety panami 50 + . Trzeba też wziąć pod uwagę niestety pogorszenie słuchy związane z wiekiem . Mamy forum całkowicie męskie , u kobiet to zachodzi wolniej a my niestety co roku gubimy jeden decybel, do tego gorzej słyszymy wysokie częstotliwości . Czyli powinniśmy mieć sprzęt z podbiciem wysokich częstotliwości .
Pozdrawiam
I ja się z tym zgadzam w 100 %, człowiek wyspany, wypoczęty ma zupełnie inną percepcję zmysłów. Wtedy ta przyjemność słuchania ma zupełnie inny wymiar.
Romku
,,Bo pomimo całej doskonałości technicznej nie będzie w stanie uwzględnić indywidualnych potrzeb słuchacza ``
Ja tu wtrącę swoje co nieco. Jesteśmy niestety panami 50 + . Trzeba też wziąć pod uwagę niestety pogorszenie słuchy związane z wiekiem . Mamy forum całkowicie męskie , u kobiet to zachodzi wolniej a my niestety co roku gubimy jeden decybel, do tego gorzej słyszymy wysokie częstotliwości . Czyli powinniśmy mieć sprzęt z podbiciem wysokich częstotliwości .
Pozdrawiam
Re: Lowther by Rethm
Witam.
Najważniejsze w tej kwestii jest to, że są w śród nas Koledzy którym chce się chcieć i samodzielnie coś tworzą
.
Ja sam zmajstrowałem też co nieco w tym zakresie. Nie są oczywiście to jakieś cuda, ale w pełni zaspokajają moje preferencje odsłuchu muzyki za stosunkowo niewielkie pieniądze co nie jest bez znaczenia
.
Co do sugestii Kolegi Taipan3 względem metryki, to ja mam 18 lat + 40 lat doświadczenia
. I nie zamierzam w tym temacie zejść z kolejnych 40 lat doświadczenia, czego i wam Koledzy z całego serca życzę.
Dopóki mamy jakiś cel i chęć do tworzenia oraz pasję wprowadzania pomysłu do realizacji, dla własnej przyjemności nie koniecznie dla zysku, to znaczy że nadal jesteśmy młodzi, bez względu na przypisane nam cyferki.
Pozdrawiam.
Najważniejsze w tej kwestii jest to, że są w śród nas Koledzy którym chce się chcieć i samodzielnie coś tworzą

Ja sam zmajstrowałem też co nieco w tym zakresie. Nie są oczywiście to jakieś cuda, ale w pełni zaspokajają moje preferencje odsłuchu muzyki za stosunkowo niewielkie pieniądze co nie jest bez znaczenia

Co do sugestii Kolegi Taipan3 względem metryki, to ja mam 18 lat + 40 lat doświadczenia


Dopóki mamy jakiś cel i chęć do tworzenia oraz pasję wprowadzania pomysłu do realizacji, dla własnej przyjemności nie koniecznie dla zysku, to znaczy że nadal jesteśmy młodzi, bez względu na przypisane nam cyferki.
Pozdrawiam.
" Nigdy się nie tłumacz-przyjaciele tego nie potrzebują, a wrogowie i tak nie uwierzą i nigdy nie mów prawdy ludziom, którzy na nią nie zasługują "
Mark Twain
Mark Twain