Niedawno dostałem do naprawy ciekawy wzmacniacz audio, której producentem była legendarna w społeczności audiofilskiej firma Pass Laboratories, założona przez Nelsona Passa w roku 1991, ikonę świata hi-endu. W roku 1995 firma ta, specjalizująca się w opracowywaniu bezkompromisowych konstrukcji, wypuściła na rynek, między innymi model wzmacniacza o oznaczeniu Pass Labs X150, którego właśnie miałem okazję remontować.
Urządzenie robi niesamowite wrażenie, ze względu na bardzo wysoką jakość wykonania, ciekawy design oraz masę, które w przypadku tego wzmacniacza wynosi aż 32 kg. Przednia płyta wzmacniacza wykonana została z aluminium o grubości 12,5 mm z dokręconymi do niej dwoma aluminiowymi "skrzydłami", które sprawiają, że w miejscach ich połączenia z płytą aluminiową szerokość frontu wynosi aż 44 mm. Na płycie czołowej znajduje się jedynie: przełącznik czuwanie/praca oraz dwie diody elektroluminescencyjne (niebieskie; kolor modny w czasie powstawania urządzenia), z których jedna sygnalizuje, że sprzęt jest podłączony do sieci 240 V i załączony jest przełącznik sieciowy na tylnym panelu, a druga informuje że wzmacniacz gotowy jest do pracy (w czasie działania świecą się oba LED-y). Poniżej zdjęcie sprzętu od strony płyty frontowej:
Oraz widok urządzenia z przodu, po zdjęciu górnej pokrywy.
Oraz widok wzmacniacza z góry.
Pierwsze co rzuca się w oczy po zdjęciu aluminiowej pokrywy, to wielki toroidalny transformator sieciowy, wyprodukowany przez firmę PLITRON (widać to na jednym ze zdjęć poniżej). Jego średnica, wynosząca ponad 17 cm może wskazywać, że maksymalna moc tego elementu wynosi jakieś 800...1000 VA. Co ciekawe transformator ten pracuje również wtedy, gdy wzmacniacz znajduje się w trybie czuwania...

Boki urządzenia stanowią piękne, duże radiatory. Na każdym z nich zamontowanych zostało po dwadzieścia tranzystorów stopni końcowych mocy. Użyte zostały tu tranzystory mosfet typu IRFP240 i IRFP9240 (prawdopodobnie wszystkie zostały dokładnie wyselekcjonowane pod względem parametrów, tak by moc na nich tracona rozkładała się równomiernie).
W urządzeniu znajduje się jedna duża płyta sterująca, dwie płytki modułów różnicowych wzmacniaczy oraz dwie płytki, do których przylutowane zostały tranzystory mocy.
Nie ma na niej żadnych procesorów czy specjalizowanych układów cyfrowych, gdyż całość załączana jest do pracy jednym przełącznikiem, znajdującym się na panelu przednim, który załącza mały przekaźnik, uruchamiający obwody mocy wzmacniacza.
Na płycie zauważyłem lutowane zwory, którymi można ustawić nominalną wartość napięcia zasilania urządzenia (120 V lub 240 V). By zmniejszyć udar prądowy szeregowo z uzwojeniem pierwotnym zostały włączone dwa termistory rozruchowe o rezystancji 10 Ω. Obok nich znajdują się trzy kondensatory dodatkowego filtru sieciowego (pierwszy zamontowany jest w zintegrowanym module z gnizdem sieciowym).
Główne kondensatory filtru w obwodach zasilacza części wyjściowej mają pojemność 31000 μF, co przy czterech sztukach daje łączną pojemność kondensatorów przekraczającą 120000 μF. Na płycie widać poprawiające przewodność ścieżek miedziane płaskowniki, co bardzo dobrze świadczy o konstrukcji zasilacza i jego wydajności prądowej. Kondensatory główne filtru zasilacza zasilane są również wtedy gdy wzmacniacz znajduje się w trybie czuwania (napięcia na nich są wówczas nieco wyższe niż przy pracy urządzenia).
Układy sterujące tranzystorami mocy stanowią małe płytki różnicowych wzmacniaczy napięciowych, których tranzystory nagrzewają się do dosyć wysokiej temperatury (przy otwartym wzmacniaczu ich temperatura już po chwili przekracza dość znacznie 70°C). Tak wysoka temperatura sprawiła, że po ponad dwudziestu latach pracy połączenia lutowane zmieniły kolor na brązowy, a łącząca elementy cyna utleniła się i popękała, powodując że połączenia stały się niepewne. Utrzymująca się przez całe lata wysoka temperatura (użytkownik w ogóle starał się nie wyłączać sprzętu, by ten był zawsze wygrzany i gotowy do pracy) spowodowała w końcu pojawienie się bardzo trudnej do wykrycia awarii, objawiającej się sporadycznie pojawiającymi się trzaskami, "zgrzytami" i zwiększonym poziomem szumu w prawym kanale.
Wzmacniacz posiada dwa wejścia niesymetryczne i dwa wejścia wejścia symetryczne lewego i prawego kanału, widoczne na zdjęciach poniżej (na tym zdjęciu widać już poprawione połączenia lutowane - stara cyna ze wszystkich elementów SMD została usunięta, a pola lutownicze dokładnie oczyszczone): W kolejnych wypowiedziach przedstawię wyniki pomiarów parametrów technicznych urządzenia i opiszę ciekawe moim zdaniem jego zalety i wady.
Poniżej plik z instrukcją obsługi dla użytkownika wzmacniacza (warto przeczytać) oraz podane w nim niektóre parametry techniczne.
Zielonym kolorem podkreśliłem parametry, które w badaniach posiadanego przeze mnie egzemplarza okazały się lepsze, a czerwonym te, które okazały się inne niż podane w zestawieniu z instrukcji obsługi.
Pozdrawiam
Romek