Korzystając dzisiaj z wolnej chwili postanowiłem sprawdzić czy rezystory o małej rezystancji mogą wprowadzać zniekształcenia nieliniowe o istotnym (np. w zastosowaniach "audio") poziomie. Bardzo często audiofile-majsterkowicze mają swoje ulubione typy rezystorów, uważane przez nich za "dobrze brzmiące", co z kolei wyśmiewają niektórzy inżynierowie, gdyż rezystor to rezystor, a jego parametry to: wartość rezystancji, dopuszczalna moc strat, indukcyjność szeregowa, tolerancja rezystancji, współczynnik temperaturowy rezystancji, szumy i wymiary...


Zmontowałem układ składający się ze wzmacniacza i dzielnika rezystorowego, w którym zastosowałem rezystor szeregowy o oporności 8 Ω/250 W i drugi o oporności od 0,20 Ω do 0,27 Ω i dopuszczalnej mocy strat 2...5 W (tego typu rezystory stosowane są między innymi w obwodach emiterowych tranzystorów końcowych stopni mocy m.cz.), podłączonego do masy. Z tego drugiego pobierałem sygnał do analizatora widma. Przez badane rezystory podczas pomiarów przepuszczałem (przez krótką chwilę) prąd o wartości 3,5 A i częstotliwości 1 kHz. W sumie przetestowałem 7 rezystorów różnych producentów, widocznych na zdjęciach poniżej. Rezystory ponumerowałem, zaczynając od tych, które wprowadzają najmniejsze zniekształcenia, a kończąc na rezystorze wprowadzającym największe THD. Różnice w poziomie zniekształceń, w moim odczuciu, mogą dawać do myślenia... Może jednak audiofile mają rację, zwracając uwagę na typ rezystorów użytych w swoich wzmacniaczach?

Co o tym Koledzy sądzicie?
Pozdrawiam
Romek