Nie jest to co prawda temat lampowy, ale retrotechniczny jak najbardziej. Być może kogoś to zaciekawi, może komuś się przyda, przeto pokażę co mam i co uczyniłem nad tym, aby było bardziej użyteczne.
Najpierw kronika:
od niepamiętnych czasów - zmęczenie ciągłymi walkami z wiertarką ręczną, której używam do wykonywania otworów; poszukiwanie wiertarki stołowej;
koniec czerwca - ogłosiłem na forum chęć zakupu wiertarki WS-15 albo podobnej; odpowiedział mi właściwie tylko pan Janusz Rafalski; wiertarka jednak mi nie podeszła, więc poszukiwania trwały dalej;
19 lipca - na giełdzie staroci w Białymstoku zauważyłem wiertarkę, jednak brak kół pasowych mnie zniechęcił; po krótkich negocjacjach odszedłem (nie chciał przyjąć mojej jakże hojnej oferty 200 zł - chciał 300).
tydzień później - wiertarka kupiona.
Teraz kilka słów o samym urządzeniu i jego wyjściowym stanie. Wiertarka kolumnowa precyzyjna (0,5-6,5 mm w stali) produkcji zakładów WMW "Fritz Heckert" w Karl-Marx-Stadt (obecnie Chemnitz), wyprodukowana w roku 1978, wyposażona w sześciostopniową przekładnię i silnik 0,18 kW. Kół pasowych jednak nie miała (oryginalne były z bakelitu i pewnie się pokruszyły), a silnik był mechanicznie zablokowany.
Ze względu na odrapanie, a zwłaszcza zupełnie nieprzystający kolor (smerfowy - to chyba najlepsze określenie), zdecydowałem się na zerwanie starej powłoki malarskiej i nałożenie nowej. Po oczyszczeniu powierzchni i zagruntowaniu podkładem, jak Pan Bóg przykazał, a nie jak to robią domorośli renowatorzy, którzy koślawo popsikają sprzęt farbą i z uśmiechem sprzedają jako odnowiony. Zaplanowana jest także wymiana łożysk.
Wiertarkę rozłożyłem do ostatniej śrubki, sporządzając rysunki montażowe. Kolumna zostanie przeszlifowana, podstawa, kadłub, korpus silnika i inne zostały już oczyszczone ze starej farby i transzami (brakuje mi miejsca na warsztacie) nanoszę podkład.
Podkład czerwony, tlenkowy. Potem farba młoteczkowa, w dwóch lub trzech warstwach, jeszcze zobaczę.
Wszystkie 6 łożysk kulkowych okazało się mocno zużyte. Przy obracaniu wyczuwalne były różne uskoki i ogólna szorstkość. Łożyska oporowe również już zamówiłem.
Połamane również były łopatki plastykowej przewiewki silnika (na pewno ktoś kręcił przy silniku nie zdemontowawszy jej uprzednio), już dokupiłem w hurtowni elektrotechnicznej.
Pokruszone bakelitowe pokrętło służące do przemieszczania kadłuba w górę i w dół kolumny skleiłem klejem cyjanoakrylowym, ale nie jestem usatysfakcjonowany jakością spoiny. Rzeczywista jej powierzchnia jest nieduża, ze względu na wykruszenie się materiału ze środka i prawdopodobnie nie będzie w stanie oprzeć się takim momentom jakie są potrzebne do unoszenia kadłuba. Posłuży za wzór do wykonania/znalezienia nowego pokrętła.
Nie mam niestety dostępu do oryginalnej dokumentacji technicznej, więc muszę się posiłkować DTRką od WS-15 w kwestii doboru środków smarujących. Mam smar maszynowy ŁT-43 oraz olej maszynowy do Łuczników, powinny się nadać.
Poprzedni użytkownik chyba niezbyt się przejmował takimi drobiazgami jak smarowanie - wszystkie kalamitki były pociągnięte farbą

Wewnątrz sporo zaschniętego smaru.
Z prac rekonstrukcyjnych pozostało jeszcze wytoczyć koła pasowe. Pomyślałem najpierw o aluminium, ale gdy sobie przeliczyłem ile musiałbym zapłacić za odpowiednich wymiarów wałek, to aż się złapałem za biedną studencką kieszeń. Stalowe koła byłyby za ciężkie, sanęło więc na tworzywie sztucznym. Teflon 2. klasy albo tekstolit. Wolałbym z tekstolitu (bliżej do oryginału), ale teflon będzie chyba łatwiejszy do dostania (hurtownie tekstolitu przeważnie nie chcą ze mną rozmawiać, gdy słyszą, jaki kawałek potrzebuję - oni by chcieli żebym kupił 8-kilogramowy wale o długości metra, za 267 zł netto...

1) fi 120 L 65-70
2) fi 75-80 L 65-70
Mogą oczywiście być trochę większe, albo dwa fi 120, gdyby było tylko tak.
Chciałem podkreślić rolę zasług kolegi Jakuba (ECC83), który wielokrotnie służył mi radą jako ekspert w dziedzinie maszyn i mechaniki.
Pozdrawiam,
Jakub