oporność wyjściowa lampy
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
- dsrecordss
- 375...499 postów
- Posty: 492
- Rejestracja: czw, 23 września 2004, 20:02
- Lokalizacja: Żory
- Kontakt:
oporność wyjściowa lampy
Witam,
ostatnio czytając książkę "lampy elektronowe w aplikacjach audio" pojawilo się pytanie związane z trafem wyjściowym:
Jaka musi byc jego rezystencja wejściowa w układzie PP?
czy taka sama jak dla jednej lampy??(tylko ze w polowie uzwojenia jest odczep)
pozdrawiam
dsrecordss
ostatnio czytając książkę "lampy elektronowe w aplikacjach audio" pojawilo się pytanie związane z trafem wyjściowym:
Jaka musi byc jego rezystencja wejściowa w układzie PP?
czy taka sama jak dla jednej lampy??(tylko ze w polowie uzwojenia jest odczep)
pozdrawiam
dsrecordss
Szczyt bezpłodności: 30 lat stosunków z ZSRR...
- dsrecordss
- 375...499 postów
- Posty: 492
- Rejestracja: czw, 23 września 2004, 20:02
- Lokalizacja: Żory
- Kontakt:
- taboret1
- 250...374 postów
- Posty: 290
- Rejestracja: pn, 1 marca 2004, 22:47
- Lokalizacja: Grodzisk Wlkp.
Hmm, a ja też chciałbym powiedzieć co nie co o tej książce. Niby super, zawiera wszystko czego szukałem, ale jednak jakoś ciężko mi przez nią przebrnąć rozumiejąc wszystko
Niektóre rozdziały czytam poraz setny- z nudów, wiedząc o co chodzi. Ale też niektórych nie mogę zupełnie pojąć. Lepiej by było gdyby była napisana w sposób trochę jak "krowie na rowie", bo początkujący, dla kogo, domyślam się, jest ta książka, jej nie zrozumie. Natomiast tym, którzy to skapowali jest ona niepotrzebna.
Sorry za OT, ale gdzieś w końcu chciałem to wyrazić
Co nie znaczy, że ją krytykuję. Może to przeze mnie.

Sorry za OT, ale gdzieś w końcu chciałem to wyrazić

Co nie znaczy, że ją krytykuję. Może to przeze mnie.
- dsrecordss
- 375...499 postów
- Posty: 492
- Rejestracja: czw, 23 września 2004, 20:02
- Lokalizacja: Żory
- Kontakt:
troche trudno bylo mi przebrnąć przez dział o charakterystykach i nie pojmuuję tego do końca ale chyba brakuje mi znajomości funkcji bo na matematyce dopiero je zaczynamy.. 
a co do ksiązki o trafach to też mam taką nadzieję.
będę za niedługo robić wzmaka pp na pcl 86 i mam problem
jak dać im te oddzielone 300mA?? no nie mam pomysłów
ograniczyć prąd rezystorem??
a trafa bede nawijał sam z pomocą mojego sąsiada "zlotej rączki"
nawijarka to wiertarka z drążkiem na którym znajduje się karkas a wszystko oparte na konstrukcji tokarki do drewna..
tylko troche trudno bedzie nawijać drutem dn2e 0,2
BTW: Może panie Alku przydałoby się ta wiedze poszerzyć bo to aż takie trudne nie jest
a można sporo zarobić tylko trzeba sobie jakiś licznik zwojow zrobić.. (ja nie mam ale musze coś wykombinować)

a co do ksiązki o trafach to też mam taką nadzieję.
będę za niedługo robić wzmaka pp na pcl 86 i mam problem
jak dać im te oddzielone 300mA?? no nie mam pomysłów
ograniczyć prąd rezystorem??
a trafa bede nawijał sam z pomocą mojego sąsiada "zlotej rączki"
nawijarka to wiertarka z drążkiem na którym znajduje się karkas a wszystko oparte na konstrukcji tokarki do drewna..
tylko troche trudno bedzie nawijać drutem dn2e 0,2

BTW: Może panie Alku przydałoby się ta wiedze poszerzyć bo to aż takie trudne nie jest

Szczyt bezpłodności: 30 lat stosunków z ZSRR...
- tszczesn
- moderator
- Posty: 11225
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
- Kontakt:
Żarzenia łączysz szeregowo i przepuszczasz przez nie prąd 300mA. Jak nie masz tam innych lamp serii P to bierzesz uzwojenie z transformatora odpowiednio o odpowiednio dużym napięciu (większym od sumy napięć dla lamp PCL86), i z prawa Ohma wyliczasz potrzebny opornik, pamiętając jednocześnie, że musi mieć odpowiednią moc. W typowych układach wygodnije jest jesdnak użyć lamp serii E, do żarzenia równoległego napięciem 6.3V - łączy się je bezpośrednio do transformatora.dsrecordss pisze: będę za niedługo robić wzmaka pp na pcl 86 i mam problem
jak dać im te oddzielone 300mA?? no nie mam pomysłów
ograniczyć prąd rezystorem??
- dsrecordss
- 375...499 postów
- Posty: 492
- Rejestracja: czw, 23 września 2004, 20:02
- Lokalizacja: Żory
- Kontakt:
wiem po co jest trafo (musi "zredukować" rezystancje wyjściową lamp zeby podać sygnał wyjściowy na glośnik o znacznie niższej rezystancji znamionowej) a chodzilo mi o RaaAlek pisze:Zastanawiam się jeszcze, czy rozumiesz dobrze po co jest transformator. Zapewne pytasz o oporność obciążenia, jednak to bezpośrednio nie wynika.
a co do lampek to dwie w szeregu nie będą potrzebowały 600mA??
a jakie napięcie im dać 12,8V??
Szczyt bezpłodności: 30 lat stosunków z ZSRR...
- dsrecordss
- 375...499 postów
- Posty: 492
- Rejestracja: czw, 23 września 2004, 20:02
- Lokalizacja: Żory
- Kontakt:
Alek napisał:
Tym niech zajmą się ci wszyscy, którzy się na tym dobrze znają.
Ma pan rację ale prawdopodobnie nie każdy się z tym zgodzi. Ja myslę ,że jeżeli domowym sposobem mozna starannie wytworzyć transformator za 90 zlotych to warto ryzykować. sieciówek się nie opłaca nawijać skoro można je kupić w jakiejś firmie (np toral) za pieniądze o wiele mniejsze niż w sklepach a toroid chyba jest lebszy na sieciówkę.
Przepraszam panie Alku jeśli moja poprzednia wypowiedz byla opryskliwa.
I chciałbym powiedziec że jest pan dla mnie wielkim autorytetem w dziedzinie lamp.
pozdrawiam
Dawid s.
Tym niech zajmą się ci wszyscy, którzy się na tym dobrze znają.
Ma pan rację ale prawdopodobnie nie każdy się z tym zgodzi. Ja myslę ,że jeżeli domowym sposobem mozna starannie wytworzyć transformator za 90 zlotych to warto ryzykować. sieciówek się nie opłaca nawijać skoro można je kupić w jakiejś firmie (np toral) za pieniądze o wiele mniejsze niż w sklepach a toroid chyba jest lebszy na sieciówkę.
Przepraszam panie Alku jeśli moja poprzednia wypowiedz byla opryskliwa.
I chciałbym powiedziec że jest pan dla mnie wielkim autorytetem w dziedzinie lamp.
pozdrawiam
Dawid s.
Szczyt bezpłodności: 30 lat stosunków z ZSRR...
Zdaję sobie sprawę, że transformator jest tak naprawdę jednym z najdroższych elementów w całej tej grze. Nie krytykuję faktu, że ktoś nawija lub próbuje nawijać transformatory we własnym zakresie.
Ba! Takie próby godne są najwyższego uznania.
Zaryzykuję tezę, że do nawijania transformatorów najbardziej zapaleni są lampowcy dwojakiego rodzaju:
1) młodzi lampomaniacy, nie mający dużo grosza przy duszy. Patrząc na transformator widzą oni, że jest to rdzeń, niekiedy przekładka papierowa i szpula z większą lub mniejszą ilością takiego czy innego drutu. Rozentuzjazmowani nie dostrzegają lub nie chcą dostrzec, że złożenie tego wszystkiego do kupy nie jest jednak łatwe. To dobrze i źle zarazem.
Źle, bo powtórzą wszystkie możliwe błędy, które powtórzyli już ich ojcowie a może i dziadkowie. Dobrze, bo czegoś się przy tym nauczą i choćby upaćkani byli olejem transformatorowym najgorszego koloru i choćby ich transformator brzęczał koszmarnie to będą SZCZĘŚLIWI. Tak, własnie szczęśliwi, że coś im się udało. Dlatego powinni próbować, choćby po jakimś czasie z rozrzewnieniem graniczącym z politowaniem mieli patrzeć na swe dzieła. Każdy chyba tak ma.
2) Starzy lampomaniacy pamiętający czasy tow. Gomółki czy tow. Edwarda. Oni to pamietają aż nazbyt dobrze, że nie święci garnki lepili. W tamtych czasach posuchy, skromnymi środkami składali wspaniałe rzeczy(widziałem np. opisy wykonania głowic magnetofonowych z blaszek rdzeni przekaźników telefonicznych). Łezka im się kręci w oku na samą myśl o wspomnieniach i chętnie by nawinęli w domu transformatorek.
Jednak nie wszyscy chcą bawić się w nawijanie transformatorów.
To ci lepiej sytuowani finansowo, dla których zakupienie transformatora jest niemal tym samym, czym zakupienie bułki w sklepie.
Nie należę do finasowych rekinów i niejednokrotnie muszę się podeprzeć starszym transformatorem czy starymi podstawkami.
Znajdą się tacy, którzy będą udowadniać, że tak naprawdę zaplecze narzędziowe potrzebne do złożenia transformatora może być prawie żadne, no bo przecież można nawijać ręcznie, zachowując tylko uwagę.
Nieważne, że pochłonie to dużo czasu, którego w dzisiejszym świecie tyle nie ma.
Drut? Cóż za problem drut?-weźmie się ze starego transformatora. To, że odpryśnie emalia lub że mogą porobić się pętle zostanie pomninięte milczeniem. Ceratka transformatorowa? Wprawdzie nie ma, ale jest papier, tyle folii plastylowych, że coś się dobierze. Nieważne, że temperaturowo nieodpowiedniego. Rdzeń? -ze starego transformatora.
Poskładanie rdzenia?-drobnostka, no bo co to poskładać do kupy kilka blaszek. A jednak te blaszki nie zawsze łatwo wchodzą. Nie wchodzą? No to młotkiem je! Podczas uderzania maleje przenikalność początkowa? A co to takiego? Eee zresztą nieważne, bo transformator już gotowy.
Ja naprawdę do niczego nie zniechęcam. Po prostu- nie umiem w domu złożyć dobrego transformatora. Jeśli rzeczywiście da się w domu poskładać dobry transformator z dostępnych materiałów i jeśli jest to powtarzalne, jak np. powtarzalna jest termotransferowa metoda wytwarzania płytek drukowanych to tylko czekać nowej pozycji literaturowej, która krok po kroku to objaśni.
Ba! Takie próby godne są najwyższego uznania.
Zaryzykuję tezę, że do nawijania transformatorów najbardziej zapaleni są lampowcy dwojakiego rodzaju:
1) młodzi lampomaniacy, nie mający dużo grosza przy duszy. Patrząc na transformator widzą oni, że jest to rdzeń, niekiedy przekładka papierowa i szpula z większą lub mniejszą ilością takiego czy innego drutu. Rozentuzjazmowani nie dostrzegają lub nie chcą dostrzec, że złożenie tego wszystkiego do kupy nie jest jednak łatwe. To dobrze i źle zarazem.
Źle, bo powtórzą wszystkie możliwe błędy, które powtórzyli już ich ojcowie a może i dziadkowie. Dobrze, bo czegoś się przy tym nauczą i choćby upaćkani byli olejem transformatorowym najgorszego koloru i choćby ich transformator brzęczał koszmarnie to będą SZCZĘŚLIWI. Tak, własnie szczęśliwi, że coś im się udało. Dlatego powinni próbować, choćby po jakimś czasie z rozrzewnieniem graniczącym z politowaniem mieli patrzeć na swe dzieła. Każdy chyba tak ma.
2) Starzy lampomaniacy pamiętający czasy tow. Gomółki czy tow. Edwarda. Oni to pamietają aż nazbyt dobrze, że nie święci garnki lepili. W tamtych czasach posuchy, skromnymi środkami składali wspaniałe rzeczy(widziałem np. opisy wykonania głowic magnetofonowych z blaszek rdzeni przekaźników telefonicznych). Łezka im się kręci w oku na samą myśl o wspomnieniach i chętnie by nawinęli w domu transformatorek.
Jednak nie wszyscy chcą bawić się w nawijanie transformatorów.
To ci lepiej sytuowani finansowo, dla których zakupienie transformatora jest niemal tym samym, czym zakupienie bułki w sklepie.
Nie należę do finasowych rekinów i niejednokrotnie muszę się podeprzeć starszym transformatorem czy starymi podstawkami.
Znajdą się tacy, którzy będą udowadniać, że tak naprawdę zaplecze narzędziowe potrzebne do złożenia transformatora może być prawie żadne, no bo przecież można nawijać ręcznie, zachowując tylko uwagę.
Nieważne, że pochłonie to dużo czasu, którego w dzisiejszym świecie tyle nie ma.
Drut? Cóż za problem drut?-weźmie się ze starego transformatora. To, że odpryśnie emalia lub że mogą porobić się pętle zostanie pomninięte milczeniem. Ceratka transformatorowa? Wprawdzie nie ma, ale jest papier, tyle folii plastylowych, że coś się dobierze. Nieważne, że temperaturowo nieodpowiedniego. Rdzeń? -ze starego transformatora.
Poskładanie rdzenia?-drobnostka, no bo co to poskładać do kupy kilka blaszek. A jednak te blaszki nie zawsze łatwo wchodzą. Nie wchodzą? No to młotkiem je! Podczas uderzania maleje przenikalność początkowa? A co to takiego? Eee zresztą nieważne, bo transformator już gotowy.
Ja naprawdę do niczego nie zniechęcam. Po prostu- nie umiem w domu złożyć dobrego transformatora. Jeśli rzeczywiście da się w domu poskładać dobry transformator z dostępnych materiałów i jeśli jest to powtarzalne, jak np. powtarzalna jest termotransferowa metoda wytwarzania płytek drukowanych to tylko czekać nowej pozycji literaturowej, która krok po kroku to objaśni.
- tszczesn
- moderator
- Posty: 11225
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
- Kontakt:
A znacznie lepiej dać napięcie większe i taki opornik aby popłynęło tam 300mA. A jeszcze lepiej zamiats opornika dać źródło prądowena 300mA. Takie lampy (przystosowane do żarzenia szeregowego) muszą być zasilone prądem a nie napięciem, podanie na ich żarzenie napięcia bez stabilizacji prądu może spowodować złą pracę, bo w zależności od egzemplarza przy tych 300mA jedna lampa może wymagać trochę mniejszego napięcia inna większego. Dodatkowo te lampy w stanie zimnym mają niższą oporność żarzenia, co powoduje, że przy włączeniu płynie przez nie duży prąd który opornik albo źródło ograniczy.OTLamp pisze:Prądu o wartosci 600mA będą potrzebowały przy połączeniu równoległym.Napięcie żarzenia 13.3V.Przy połączeniu szeregowym potrzeba napięcia 26.6V, a prąd żarzenia wyniesie 300mA.dsrecordss pisze: a co do lampek to dwie w szeregu nie będą potrzebowały 600mA??
a jakie napięcie im dać 12,8V??