Witam
Wydaje mi się, że w parametrach technicznych wzmacniaczy powinna się znaleźć "serwisowalność" oceniana np. w skali 10-punktowej. Taki parametr byłby szczególnie ważny w układach montowanych techniką montażu przestrzennego, czyli obecnie prawie wyłącnie w układach lampowych.
Załączam fotkę wzmacniacza lampowego, którego serwisowalność w proponowanej skali ma wartość 1 .
Zastosowana tutaj technika to montaż przestrzenny połączony z klejeniem, dociskaniem drucikami, owijaniem cynfolią i przede wszystkim plątaniem przewodów i wzajemnym zasłanianiem wielopoziomowych warstw elementów z oznaczeniami umieszczonymi w stronę wnętrza chassis.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
To raczej nie jest konstrukcja fabryczna. Wzmacniacz zawiera jednak szereg rozwiązań mechanicznych świadczących, że ktoś kto go robił, musiał mieć dostęp do profesjonalnych narzędzi do obróbki metali i włożył sporo wysiłku w wykonanie wielu detali.
Aby nie wyjść na 'czepialskiego' chciałbym się przyznać, że również mam na swoim koncie podobnie 'złożone' konstrukcje . Były to jednak układy próbne, które nie wyszły poza mój stół warsztatowy. Ponieważ moje osobiste doświadczenie pokazało, że nawet w przypadku układów próbnych powinno się zachować jakiś poziom serwisowalności, obecnie takich układów 'nie popełniam'.
Dla odmiany, poprosimy autora tematu o zdjęcie wzmacniacza o serwisowalności "10".
Częściowy OT: Mann i Materna w swoich "Pajacykach" w "MdM" pokazywali kiedyś instrukcję obsługi, w której formułę "no user serviceable parts inside" przetłumaczono jako "wewnątrz są nieużywane, niepotrzebne części"...
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.
Oceny od 8 do 10 dostają u mnie W-100, BISy, WR75 i pochodne [Ampli, Telos...], Peavey MACE VT Series, MV3, jakiś pięciowatowiec Siemensa do wbudowania w projektor, wzmacniacze Foniki.
Jedynkę - któryś Hohner Orgaphon na 2xEL503. Chassis ściśnięte jak to tylko możliwe, przez całą długość idą druty sygnałowe i od zasilania tranzystorowych preampów. Dobranie się do środka bez rozpierdzielenia tego wszystkiego jest kompletnie niemożliwe.