Jezyk do opisu ukladow audio
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Jezyk do opisu ukladow audio
Witam i dziekuje wszystkim ktorzy skrytykowali moj "audiofilski" jezyk. Moim zdaniem, pomimo belkotu marketingowcow wypisujacych poezje na temat brzmienia kabli sieciowych, uwazam jednakze pewne okreslenia moga byc czasami uzyteczne.
Nalezy pamietac, ze sprzet audio sluzy do sluchania myzyki, a sygnal audio-muzyka-jest niezwylke skomplikowany Na etapie obecnego rozwoju techniki jeszcze nikomu nie udalo sie skonstruowac urzadzen audio przenoszacych dzwiek ze 100% wiernoscia pomimo tak zaawansowanych badan, technologii itd. Moglem sie o tym przekonac pare miesiecy temu na prezentacjach na Hi-Fi show w Londynie. Inzynierowie audio sie ciagle ucza, na razie sa gdzies w technikum.... Co kilka lat odkrywaja jakijs nowy element, wyjasniajacy roznice w brzmieniu jak efekt pamieciowy w polprzewodnikach vide http://www.lavardin.com/lavardin-techE.html , jitter w ukladach cyfrowych, jeszcze dawniej TIM itd itd
Jak za pomoca parametrow wyjasnic, ze wzmacniacz lampowy brzmi lepiej od lepiej miezalnego tranzystorowego?
Wyobrazmy sobie wielka orkestre, w tle oddech skrzypka, refleksja od sciany itd.
Jesli ktos uwaza, ze pomiary sygnalami laboratoryjnymi (sin, prostokat itd) sa wystarczajace, to powinien kupic sobie najnowszy model Technicsa o THD 0.0001%, pasmie do 200kHz, damping factor 1000 itd
Oczywiscie te "statyczne" parametry powinny byc jak najlepsze, ale nie jest to warunek wystarczajacy. Tak wiec np. zwiekszajac NFB poprawiamy parametry miezalne ale co sie dzieje z muzyka ? Jak za pomoca parametrow opisac ze muzyka staje sie sztywna, mniej muzykalna itd.
Albo czy parametrami mozna wyjasnic roznice brzmienia lamp roznych producentow pomimo znikomych THD, takiego samego punktu pracy itd. Uwazam, ze duzo zjawisk, jak wspomniany efekt pamieci, dzieje sie na poziomie "fizyki" , co na parametry trudno na dzien dzisiejszy zamienic.
Dlatego dopoki nie odkryjemy wszystkich czynnikow wplywajacych na jakosc dzwieku czasem, bez przesadyi fantazji, mozemy poslugiwac sie terminami zapozyczonymi od innych zmyslow , typu, sztywny, metaliczny, zimny, slodki, muzykalmy itd.
Nalezy pamietac, ze sprzet audio sluzy do sluchania myzyki, a sygnal audio-muzyka-jest niezwylke skomplikowany Na etapie obecnego rozwoju techniki jeszcze nikomu nie udalo sie skonstruowac urzadzen audio przenoszacych dzwiek ze 100% wiernoscia pomimo tak zaawansowanych badan, technologii itd. Moglem sie o tym przekonac pare miesiecy temu na prezentacjach na Hi-Fi show w Londynie. Inzynierowie audio sie ciagle ucza, na razie sa gdzies w technikum.... Co kilka lat odkrywaja jakijs nowy element, wyjasniajacy roznice w brzmieniu jak efekt pamieciowy w polprzewodnikach vide http://www.lavardin.com/lavardin-techE.html , jitter w ukladach cyfrowych, jeszcze dawniej TIM itd itd
Jak za pomoca parametrow wyjasnic, ze wzmacniacz lampowy brzmi lepiej od lepiej miezalnego tranzystorowego?
Wyobrazmy sobie wielka orkestre, w tle oddech skrzypka, refleksja od sciany itd.
Jesli ktos uwaza, ze pomiary sygnalami laboratoryjnymi (sin, prostokat itd) sa wystarczajace, to powinien kupic sobie najnowszy model Technicsa o THD 0.0001%, pasmie do 200kHz, damping factor 1000 itd
Oczywiscie te "statyczne" parametry powinny byc jak najlepsze, ale nie jest to warunek wystarczajacy. Tak wiec np. zwiekszajac NFB poprawiamy parametry miezalne ale co sie dzieje z muzyka ? Jak za pomoca parametrow opisac ze muzyka staje sie sztywna, mniej muzykalna itd.
Albo czy parametrami mozna wyjasnic roznice brzmienia lamp roznych producentow pomimo znikomych THD, takiego samego punktu pracy itd. Uwazam, ze duzo zjawisk, jak wspomniany efekt pamieci, dzieje sie na poziomie "fizyki" , co na parametry trudno na dzien dzisiejszy zamienic.
Dlatego dopoki nie odkryjemy wszystkich czynnikow wplywajacych na jakosc dzwieku czasem, bez przesadyi fantazji, mozemy poslugiwac sie terminami zapozyczonymi od innych zmyslow , typu, sztywny, metaliczny, zimny, slodki, muzykalmy itd.
Ostatnio zmieniony ndz, 21 listopada 2004, 15:15 przez Sebba, łącznie zmieniany 1 raz.
Sebba
-
- 625...1249 postów
- Posty: 934
- Rejestracja: ndz, 14 listopada 2004, 17:26
- Lokalizacja: Zawiercie
Witam.
Trochę poruszyły mnie uwagi niektórych kolegów mówiac o bełkocie audiofilslkim i zupełnie przychylam się do wypowiedzi kolegi Sebby.Ja dostałem baty w kontekście mojej wypowiedzi dotyczacej ujemnego sprzężenia zwrotnego. Nadal uwazam , że nie służy ono do zmniejszenia nadmiernej czułości wzmacniacza, a jezeli tak , to co się dzieje z dżwiękiem?Nie wystarczy mieć drogi wzmacniacz o wspaniałych parametrach
statycznych.Przecież chodzi nam , aby dżwięk dochodzący do naszych uszu był jak najbardziej zbliżony do tego ,co słyszymy na żywo. Oczywiście jeszcze nikomu to się nie udało.Ważny jest jest cały tor audio , dopasowanie poszczególnych członów do siebie,od żródła do przetwornika akustycznego nie pomijając kabelków i tu wywołam u niektórych uśmieszki.UWAGA! Nie biorę pod uwagę kabli sieciowych i tych w ścianie tez.To juz marketing.
Byłbym zapomniał.Nie bez znaczenia jest akustyka pomieszczenia.Są to prawdy oczywiste, ale nie dla wszystkich tych, co przedkładają wykresy, pomiary i etc. nad własnym zmysłem słuchu.
Wiele wypowiedzi jest na poziome encyklopedyczno-akademickim /zazdroszczę niektórym tej wiedzy/.Ja natomiast odnoszę do moich doświadczeń ,oczywiście podpartych teorią potrzebną w danym zakresie, w dziedzinie audio jako hobbysty.Pierwszy wzmacniacz zrobiłem w latach 60 -tych., a dzisiejszy powrót do lamp w audio , to nie tylko czar żarzących sie banieczek.Coś w tym dżwięku lampowym jest.Jednakże przyrządy tego nie wykazują., a nasze uszy,tak/ u nie każdego/ .Czy nie jest to najwspanialszy'przyrząd pomiarowy'.?
Trochę poruszyły mnie uwagi niektórych kolegów mówiac o bełkocie audiofilslkim i zupełnie przychylam się do wypowiedzi kolegi Sebby.Ja dostałem baty w kontekście mojej wypowiedzi dotyczacej ujemnego sprzężenia zwrotnego. Nadal uwazam , że nie służy ono do zmniejszenia nadmiernej czułości wzmacniacza, a jezeli tak , to co się dzieje z dżwiękiem?Nie wystarczy mieć drogi wzmacniacz o wspaniałych parametrach
statycznych.Przecież chodzi nam , aby dżwięk dochodzący do naszych uszu był jak najbardziej zbliżony do tego ,co słyszymy na żywo. Oczywiście jeszcze nikomu to się nie udało.Ważny jest jest cały tor audio , dopasowanie poszczególnych członów do siebie,od żródła do przetwornika akustycznego nie pomijając kabelków i tu wywołam u niektórych uśmieszki.UWAGA! Nie biorę pod uwagę kabli sieciowych i tych w ścianie tez.To juz marketing.
Byłbym zapomniał.Nie bez znaczenia jest akustyka pomieszczenia.Są to prawdy oczywiste, ale nie dla wszystkich tych, co przedkładają wykresy, pomiary i etc. nad własnym zmysłem słuchu.
Wiele wypowiedzi jest na poziome encyklopedyczno-akademickim /zazdroszczę niektórym tej wiedzy/.Ja natomiast odnoszę do moich doświadczeń ,oczywiście podpartych teorią potrzebną w danym zakresie, w dziedzinie audio jako hobbysty.Pierwszy wzmacniacz zrobiłem w latach 60 -tych., a dzisiejszy powrót do lamp w audio , to nie tylko czar żarzących sie banieczek.Coś w tym dżwięku lampowym jest.Jednakże przyrządy tego nie wykazują., a nasze uszy,tak/ u nie każdego/ .Czy nie jest to najwspanialszy'przyrząd pomiarowy'.?
Re: Jezyk do opisu ukladow audio
Czołem.
Stoi to w zupełnej sprzeczności z bredniami o "ocieplonym brzmieniu" słyszalnym tylko w wypadku właściwego opłacenia przeprowadzającego testy.
Natomiast każdy rzeczywisty sygnał o ograniczonym paśmie da się jednoznacznie rozłożyć na sinusoidy.
http://www.trioda.com/php/forum/viewtopic.php?t=293
Jeżeli masz jakieś argumenty w dyskusji, to proszę, przytocz je. Jeżeli jedyny argument to "ja i tak uważam inaczej" to dalszą rozmowę możemy sobie podarować.
Pozdrawiam,
Jasiu
PS. Do opisu układów elektronicznych proponuję używać języka polskiego i nomenklatury powszechnie przyjętej w środowisku elektroników.
Pozdrawiam,
Jasiu
Chyba dla sprzedawców wciskających ciemnotę naiwnym.Sebba pisze:Witam i dziekuje wszystkim ktorzy skrytykowali moj "audiofilski" jezyk. Moim zdaniem, pomimo belkotu marketingowcow wypisujacych poezje na temat brzmienia kabli sieciowych, uwazam jednakze pewne okreslenia moga byc czasami uzyteczne.
Chyba sobie żartujesz? Niby co jest w nim tak niesłychanie skomplikowanego? Nawet dla początkującego adepta analizy sygnałów sygnał dźwiękowy jest trywialny.Sebba pisze: Nalezy pamietac, ze sprzet audio sluzy do sluchania myzyki, a sygnal audio-muzyka-jest niezwylke skomplikowany
Sę elementy toru audio (przetworniki elektroakustyczne) gdzie tego typu stwierdzenie ma uzasadnienie. Toru elektrycznego ono absolutnie nie dotyczy. Zwróć uwagę, że naprawdę potężne firmy elektroniczne (które stać na badania z prawdziwego zdarzenia) raczej nie bawią się w audiofilski folklor - oni wiedzą, że obecnie już w prosty sposób można zbudować tor elektryczny, który przeniesie sygnał bez zakłóceń. Zajmują się kolorowymi wyświetlaczami do bajerów, bo tu można jeszcze coś zmienić i wcisnąć klientowi. Na audiofilskie brednie ich nie stać, bo konkurencja bezlitośnie wykorzysta. Taki folklor to domena firm garaźowych.Sebba pisze: Na etapie obecnego rozwoju techniki jeszcze nikomu nie udalo sie skonstruowac urzadzen audio przenoszacych dzwiek ze 100% skutecznoscia pomimo tak zaawansowanych badan, technologii itd.
Daruj, ale to impreza handlowa. Zero sensu merytorycznego.Sebba pisze: Moglem sie o tym przekonac pare miesiecy temu na prezentacjach na Hi-Fi show w Londynie. Inzynierowie audio sie ciagle ucza, na razie sa gdzies w
O jaki efekta pamięciowy tam chodzi? Genetację nośników mniejszościowych? Przecież to Shockley (zdaje się) zbadał ponad pięćdziesiąt lat temu.Sebba pisze: Co kilka lat odkrywaja jakijs nowy element, wyjasniajacy roznice w brzmieniu jak efekt pamieciowy w polprzewodnikach vide http://www.lavardin.com/lavardin-techE.html
Właśnie zniekształcenia TIM powinny dać ci do myślenia. Był to rzeczywisty efekt wprowadzenia silnego sprzężenia zwrotnego do układów z wolnym stopniem wyjściowym. Zwróć uwagę, że nie było to żadne "nieznane zjawisko", ale nowe zakłócenia powstałe na skutek wprowadzenia nowej technologii. Istniały naprawdę, były wykrywane przez słuchaczy w dobrze zrobionych testach. Rezultat - bardzo szybko poznano ich przyczyny i sposoby przeciwdziałania.Sebba pisze: eszcze dawniej TIM itd itd
Stoi to w zupełnej sprzeczności z bredniami o "ocieplonym brzmieniu" słyszalnym tylko w wypadku właściwego opłacenia przeprowadzającego testy.
W bardzo prosty. Robiłem to już na tym forum ze dwa razy i nie mam ochoty robić po raz trzeci. Zatem prośba: poszukaj sobie w archiwum.Sebba pisze: Jak za pomoca parametrow wyjasnic, ze wzmacniacz lampowy brzmi lepiej od lepiej miezalnego tranzystorowego?
Wygłaszasz bardzo pospolitą brednię... Niby skąd elektron maszerujący sobie w bebechach wzmacniacza ma wiedzieć czy ładunek, który akurat przenosi jest składnikiem prostokąta, jakiegoś innego sygnału czy sinusoidy? Chyba, że przypiszesz mu duszę, albo założysz, że przez elektronikę oprócz ładunków przepływa jeszcze jakiś inny magiczny eterSebba pisze: Wyobrazmy sobie wielka orkestre, w tle oddech skrzypka, refleksja od sciany itd.
Jesli ktos uwaza, ze pomiary sygnalami laboratoryjnymi (sin, prostokat itd)

Zapoznaj się z wątkiem:Sebba pisze: Albo czy parametrami mozna wyjasnic roznice brzmienia lamp roznych producentow pomimo znikomych THD, takiego samego punktu pracy itd. Uwazam, ze duzo zjawisk, jak wspomniany efekt pamieci, dzieje sie na poziomie "fizyki" , co na parametry trudno na dzien dzisiejszy zamienic.
http://www.trioda.com/php/forum/viewtopic.php?t=293
Jeżeli masz jakieś argumenty w dyskusji, to proszę, przytocz je. Jeżeli jedyny argument to "ja i tak uważam inaczej" to dalszą rozmowę możemy sobie podarować.
To bełkot w postaci klinicznej. Te określenia nie znaczą absolutnie nic - najwyżej maogą oddać stopień kaca człowieka je wygłaszającego.Sebba pisze: Dlatego dopoki nie odkryjemy wszystkich czynnikow wplywajacych na jakosc dzwieku czasem, bez przesadyi fantazji, mozemy poslugiwac sie terminami zapozyczonymi od innych zmyslow , typu, sztywny, metaliczny, zimny, slodki, muzykalmy itd.
Pozdrawiam,
Jasiu
PS. Do opisu układów elektronicznych proponuję używać języka polskiego i nomenklatury powszechnie przyjętej w środowisku elektroników.
Pozdrawiam,
Jasiu
Czołem.
Pozdrawiam,
Jasiu
PS. Myślej, że zdrowiej jest nazwać bełkot bełkotem niż "językiem mądrym inaczej" - J.
Pisałem o tym w wątku podanym powyżej Sebbie - to było długie pisanie i nie mam siły robić tego po raz drugi... Zajrzysz tam?Lech Sołtysik pisze:Jednakże przyrządy tego nie wykazują., a nasze uszy,tak/ u nie każdego/ .Czy nie jest to najwspanialszy'przyrząd pomiarowy'.?
Pozdrawiam,
Jasiu
PS. Myślej, że zdrowiej jest nazwać bełkot bełkotem niż "językiem mądrym inaczej" - J.
-
- 625...1249 postów
- Posty: 934
- Rejestracja: ndz, 14 listopada 2004, 17:26
- Lokalizacja: Zawiercie
Witam.
Jasiu ,Twoja wiedza jest przeogromna.Podziwiam.Moja w tym zestawieniu jest niewielka, ale sądze ,że dlatego mogę zdecydowanie skupić się na samym dżwięku.
Czytam równiez i Twoje posty od wielu miesięcy i wiele "czarnych dziur" dzięki nim, w moim umyśle zmieniło kolor.Darmowe wykłady na wysokim poziomie są w cenie.Sądze ,że kazdy ma prawo do obrony swojego zdania , szczególnie jeżeli jest poparte skromnym doswiadczeniem,co domniemam dotyczy mojej skromnej , ale nie jedynej takiej osoby biorącej udział w dyskusji.
Pozdrawiam
Lech.
Jasiu ,Twoja wiedza jest przeogromna.Podziwiam.Moja w tym zestawieniu jest niewielka, ale sądze ,że dlatego mogę zdecydowanie skupić się na samym dżwięku.
Czytam równiez i Twoje posty od wielu miesięcy i wiele "czarnych dziur" dzięki nim, w moim umyśle zmieniło kolor.Darmowe wykłady na wysokim poziomie są w cenie.Sądze ,że kazdy ma prawo do obrony swojego zdania , szczególnie jeżeli jest poparte skromnym doswiadczeniem,co domniemam dotyczy mojej skromnej , ale nie jedynej takiej osoby biorącej udział w dyskusji.
Pozdrawiam
Lech.
Re: Jezyk do opisu ukladow audio
Dziekuje Jasiowi za doglebna analize mojego bełkotu.
Rozumiem doskonle jak naukowiec czy inzynier moze sobie drwic z jezyka marketingowego bo sam rowniez czesto to czynie. (choc to wlasnie marketingowcy robia z tego pieniadze:-)
To prawda, marketing audio nie zna granic zarowno slownych, wyszukanych opisow, jak i sprzetowych(wspomniane kable sieciowe, kondycjonery, demagnetyzery, smar do kabi, lakier do glosnikow, filtry do kabli glosnikowych, pierscienie na lampy, urzadzenie do wygrzewania kabli itd. )
Ale ja tylko zasugierowalem, dla pewnego uproszczenia, mozliwosc stosowania pewnych moze niezbyt precyzyjnych terminow opisujacych dzwiek.
Jestesmy ludzmi o roznych osobowosciach, inaczej widzimy i rozumiemy swiat. Wg np. MBTI dla zmyslowcow, zwlaszcza myslacych, licza sie tylko fakty, liczby parametry. Nie pzrekonuje to osoby intuicyjnej, zwlaszzca czujacej, ktora potrafi (trzeba przyznac, z roznym skutkiem) zastapic sobie pewne skomplikowane teorie pewna symbolika, metaforami itd..
Mysle, ze jedni i drudzy dobrze sie uzupelniaja.
Bedac przy psychologii, brzmienie sprzetu duzo zalezy od naszego samopoczucia (np. bedac w stresie sprzet brzmi bardziej metalicznie), pory dnia, spozytych (wypitych) posilkow, oswietlenia pokoju, obecnosci osob i z nimi zwiazku emocjonalnym, obowiazuje zasada kontrastu (jak ktos poslucha przez dzien w pracy radia "tranzystora" to potem sprzt w domu brzmi przec pewien czas lepsze) dziala magia marek, widok srebrnych kabli sieciowych na pewno powoduje wytwarzanie dopaminy czy innych zwiazkow w mozgu majacych wplyw na percepcje dzieku)
A tu rola science oparta na matematyce przynajmniej na dzien dzisiejszy sie konczy(moze z wyjatkiem statystyki)
Parametry techniczne podawane w specyfikacji produktu dla np. odtwarzazcy CD nie zmienily sie chyba od kilkunastu lat, moze z wyjatkiem, ze ostatnio zaczeto podawac poziom Jittera) a proponuje sobie posluchac odtwarzacza CD z przed np. 10 lat o tych zamych parametrach.
Dotyczy to wzmacniaczy rowniez, gdyby mozliwe bylo wykonanie taniego, powtarzalnego wzmacniacza ktory "przeniesie sygnal bez zaklocen' to chyba nie byloby tego forum i zajmowalibysmy sie wylacznie glosnikami.
cdn.
Rozumiem doskonle jak naukowiec czy inzynier moze sobie drwic z jezyka marketingowego bo sam rowniez czesto to czynie. (choc to wlasnie marketingowcy robia z tego pieniadze:-)
To prawda, marketing audio nie zna granic zarowno slownych, wyszukanych opisow, jak i sprzetowych(wspomniane kable sieciowe, kondycjonery, demagnetyzery, smar do kabi, lakier do glosnikow, filtry do kabli glosnikowych, pierscienie na lampy, urzadzenie do wygrzewania kabli itd. )
Ale ja tylko zasugierowalem, dla pewnego uproszczenia, mozliwosc stosowania pewnych moze niezbyt precyzyjnych terminow opisujacych dzwiek.
Jestesmy ludzmi o roznych osobowosciach, inaczej widzimy i rozumiemy swiat. Wg np. MBTI dla zmyslowcow, zwlaszcza myslacych, licza sie tylko fakty, liczby parametry. Nie pzrekonuje to osoby intuicyjnej, zwlaszzca czujacej, ktora potrafi (trzeba przyznac, z roznym skutkiem) zastapic sobie pewne skomplikowane teorie pewna symbolika, metaforami itd..
Mysle, ze jedni i drudzy dobrze sie uzupelniaja.
Bedac przy psychologii, brzmienie sprzetu duzo zalezy od naszego samopoczucia (np. bedac w stresie sprzet brzmi bardziej metalicznie), pory dnia, spozytych (wypitych) posilkow, oswietlenia pokoju, obecnosci osob i z nimi zwiazku emocjonalnym, obowiazuje zasada kontrastu (jak ktos poslucha przez dzien w pracy radia "tranzystora" to potem sprzt w domu brzmi przec pewien czas lepsze) dziala magia marek, widok srebrnych kabli sieciowych na pewno powoduje wytwarzanie dopaminy czy innych zwiazkow w mozgu majacych wplyw na percepcje dzieku)
A tu rola science oparta na matematyce przynajmniej na dzien dzisiejszy sie konczy(moze z wyjatkiem statystyki)
Ciekawe, to dlaczego wystepuja tak ogromne roznice w brzmieniu poszzcegolnych wzmacniaczy i odtwarzazcy CD ? Nie mowmy tu o glosnikach, bo tam pola do popisu jest na prawde o wiele wiecej.Jasiu pisze:Zwróć uwagę, że naprawdę potężne firmy elektroniczne (które stać na badania z prawdziwego zdarzenia) raczej nie bawią się w audiofilski folklor - oni wiedzą, że obecnie już w prosty sposób można zbudować tor elektryczny, który przeniesie sygnał bez zakłóceń.
Parametry techniczne podawane w specyfikacji produktu dla np. odtwarzazcy CD nie zmienily sie chyba od kilkunastu lat, moze z wyjatkiem, ze ostatnio zaczeto podawac poziom Jittera) a proponuje sobie posluchac odtwarzacza CD z przed np. 10 lat o tych zamych parametrach.
Dotyczy to wzmacniaczy rowniez, gdyby mozliwe bylo wykonanie taniego, powtarzalnego wzmacniacza ktory "przeniesie sygnal bez zaklocen' to chyba nie byloby tego forum i zajmowalibysmy sie wylacznie glosnikami.
cdn.
Sebba
- taboret1
- 250...374 postów
- Posty: 290
- Rejestracja: pn, 1 marca 2004, 22:47
- Lokalizacja: Grodzisk Wlkp.
Masakra...
Każdy wie swoje i będzie tego bronił, więc wydaje mi się, że nie ma sensu na siłę przekonywać innych. Rozmowa ta niczego nie wprowadzi oprócz nerwów. Ja w każdym razie uważam że i jedni i drudzy po części mają rację, wynika z tego to że jestem w środku, lepiej by było gdyby każdy miał takie zdanie. Niezbyt ciekawie wygląda to gdy ktoś patrzy tylko na firme która zrobiła wzmacniacz, kase, ile on kosztował i z jakich części został zbudowany. Z drugiej strony, trzymanie się tylko fizyki i matematyki moim zdaniem wcale nie jest lepsze.
Proponuje nie próbować przekonywać innych, wątpie by ktoś zmienił zdanie, chociaż może i troszkę szkoda...
Każdy wie swoje i będzie tego bronił, więc wydaje mi się, że nie ma sensu na siłę przekonywać innych. Rozmowa ta niczego nie wprowadzi oprócz nerwów. Ja w każdym razie uważam że i jedni i drudzy po części mają rację, wynika z tego to że jestem w środku, lepiej by było gdyby każdy miał takie zdanie. Niezbyt ciekawie wygląda to gdy ktoś patrzy tylko na firme która zrobiła wzmacniacz, kase, ile on kosztował i z jakich części został zbudowany. Z drugiej strony, trzymanie się tylko fizyki i matematyki moim zdaniem wcale nie jest lepsze.
Proponuje nie próbować przekonywać innych, wątpie by ktoś zmienił zdanie, chociaż może i troszkę szkoda...
Z reguły nie zajmuję już głosu w 99% wątków takich jak ten. Robię tym razem jeden wyjątek i pragnę podzielić się paroma swoimi przemyśleniami. Otóż pewna część forumowiczów próbuje w jakiś potworny dla mnie sposób demonizować matematykę i fizykę, mętnie twierdząc, że te dyscypliny przecież nie opisują całej rzeczywistości etc.
Tym samym większość problemów względnie zagadnień opisywanych na forum jest poruszana w mało konkretnej, opisowej formie. Co gorsza- nie ma często nawet zgodności czy poprawności w stosowanej terminologii.
Walka na "argumenty" -jeśli ma już miejsce-polega głównie na cytowaniu linków zagranicznych jako objawione prawdy. Przechodzi więc na forum także zagraniczna terminologia (co samo w sobie nie jest czymś złym), która wprowadza dodatkowy zamęt. Sprzyja to wszak sianiu fermentu, no bo nikt nie odważy się zapytać o znaczenie tego czy tamtego terminu aby nie wypaść na durnia. Nasuwa mi się tu bajka o szatach cesarza.
Tym samym mamy kolejne prawdy objawione, nie dociekając nawet czy osoba wyskakująca z jakąś nowością wie tak naprawdę o czym mówi.
Stosowanie opisowego, zupełnie nieilościowego opisu jest niektórym bardzo na rękę. No bo jak złapać kogoś na błędzie? Praktycznie się nie da. "Złap mnie, jeśli potrafisz."
Co innego, jeśli jest dyskutujemy na poziomie opisu matematycznego (co na forum zdarza się raczej rzadko). Tu od razu jest możliwość wykazania błędności rozumowania (tak jak choćby miało to miejsce dzisiaj), bo dwa plus dwa równa się cztery a nie pięć. Oczywiście takie wystawienie tyłka na ewentualne baty nie jest przyjemne.
Wydaje mi się, że ta straszna bojaźń przed pomyłką i ewentualnie wyśmianiem powoduje, że lepiej meandrować w poetyckich opisach niż w konkretach. A im więcej mądrych słów wypiszemy internetowym atramentem tym będziemy mądrzejsi i zmylimy przynajmniej tych, którzy nie kumają.
Tym samym większość problemów względnie zagadnień opisywanych na forum jest poruszana w mało konkretnej, opisowej formie. Co gorsza- nie ma często nawet zgodności czy poprawności w stosowanej terminologii.
Walka na "argumenty" -jeśli ma już miejsce-polega głównie na cytowaniu linków zagranicznych jako objawione prawdy. Przechodzi więc na forum także zagraniczna terminologia (co samo w sobie nie jest czymś złym), która wprowadza dodatkowy zamęt. Sprzyja to wszak sianiu fermentu, no bo nikt nie odważy się zapytać o znaczenie tego czy tamtego terminu aby nie wypaść na durnia. Nasuwa mi się tu bajka o szatach cesarza.
Tym samym mamy kolejne prawdy objawione, nie dociekając nawet czy osoba wyskakująca z jakąś nowością wie tak naprawdę o czym mówi.
Stosowanie opisowego, zupełnie nieilościowego opisu jest niektórym bardzo na rękę. No bo jak złapać kogoś na błędzie? Praktycznie się nie da. "Złap mnie, jeśli potrafisz."
Co innego, jeśli jest dyskutujemy na poziomie opisu matematycznego (co na forum zdarza się raczej rzadko). Tu od razu jest możliwość wykazania błędności rozumowania (tak jak choćby miało to miejsce dzisiaj), bo dwa plus dwa równa się cztery a nie pięć. Oczywiście takie wystawienie tyłka na ewentualne baty nie jest przyjemne.
Wydaje mi się, że ta straszna bojaźń przed pomyłką i ewentualnie wyśmianiem powoduje, że lepiej meandrować w poetyckich opisach niż w konkretach. A im więcej mądrych słów wypiszemy internetowym atramentem tym będziemy mądrzejsi i zmylimy przynajmniej tych, którzy nie kumają.
-
- 125...249 postów
- Posty: 249
- Rejestracja: ndz, 14 września 2003, 22:33
- Lokalizacja: Brzezowitz / Piekary Śląskie
Apropo "audiofilstwa" i innych reklamowych zboczeń...czy gdyby jakiś przetwornik (odtwarzacz CD) miał załóżmy 0% zniekształceń to czy była by różnica kto i w jakiej obudowie go produkuje?....oczywiście NIE jednak po tygodniu pojawił by się ranking w tzw. "piśmie fachowym".
Wracają do jednego elementu, któremu jak mniemam cały ten pseudo wykładzik był poświęcony, to stosowanie terminologi typu: miękki, twardy, metaliczny itp jest uzasadnione dla opisania ogólnego charakteru dźwięku....tylko co to ma mieć wspólnego z pozostałym?
Wracają do jednego elementu, któremu jak mniemam cały ten pseudo wykładzik był poświęcony, to stosowanie terminologi typu: miękki, twardy, metaliczny itp jest uzasadnione dla opisania ogólnego charakteru dźwięku....tylko co to ma mieć wspólnego z pozostałym?
pozdrawiam
Marcus
Marcus
Ciesze sie z ambitnego poziomu tej dyskusji i sam do bledow chetnie sie przyznam bo nawet profesjonalni footballisci stzrelaja gole do wlasnej bramki.Alek pisze: Wydaje mi się, że ta straszna bojaźń przed pomyłką i ewentualnie wyśmianiem powoduje, że lepiej meandrować w poetyckich opisach niż w konkretach. A im więcej mądrych słów wypiszemy internetowym atramentem tym będziemy mądrzejsi i zmylimy przynajmniej tych, którzy nie kumają.
Jednak bede obstawal przy swoim. Podkresle jeszcze raz, ze chodzlo mi o mozliwosc pewnego opisowego, na poziomie jakosciowym, uproszczenia opisu jakosci dzwieku ukladow audio. To tak jak by przy pomocy aparatu matematycznego, chemii i fizyki opisywac zapach róży.
Przymiotniki w odniesienu do brzmienia typu ocieplony, chlodny, powolny, metaliczny dla tych co czuja bluesa sa chyba lepszym okresleniem niz pokazanie spektrum harmonicznych, znieksztalcenia sycnalu prostokatnego itd.(ciekawe, czy ktos by w ogole potrafil to przelozuc na brzmienie)
A tak docierajac do sedna sprawy, to koledzy lampowcy zajmuja sie glownie wzmacniaczami czesto zakladajac, ze CD lub gramofon jest idealnym zrodlem sygnalu akustycznego. A pzreciez polowa lancucha, na ktora nie mamy wpluwu, znajduje sie przed nagraniem.
Postawil bym tu teze, ze idealny wzmacniacz nie brzmial by najlepiej. Wzmacniacze rzeczywiste, pzredwzmacniacze lampowe wprowadzaja pewne znieksztalcenia sygnalu np. parzyste harmoniczne ktore np. maskuja pewne nieprzyjemne dla ucha znieksztalcenia CD czy innych elementow toru.
W jednym z postow wspomnialem np. o metalicznym brzmieniu stopnia SRPP schemat: http://www.fonar.com.pl/audio/fotki/wzm ... m_el34.htm
Pod wgledem parametrow niby same zalety, mniejsze THD, niska impedancja wyjsciowa. Jednak chyba wiekszosc sluchaczy wybierze wzmacniacz oporowy, z wyzszym poziomem parzystych harminicznych.
Dlatego dodajemy do zupy Magii.
Sebba
Czołem.

Pozdrawiam,
Jasiu
Nie zauważiłem...taboret1 pisze:Masakra...

Czyli uważasz, że powinny ze sobą rozmawiać jedynie osoby mające to samo zdanie?taboret1 pisze: Każdy wie swoje i będzie tego bronił, więc wydaje mi się, że nie ma sensu na siłę przekonywać innych. Rozmowa ta niczego nie wprowadzi oprócz nerwów.
Elektronika jest nauką techniczną opartą na fizyce i używającą języka matematyki, a nie na głosowaniu. Tego nie zmienisz i "swoje zdanie każdego" nie ma tu żadnego znaczenia. Jeżeli zaś nie opanujesz podstaw i języka elektroniki, to niczego nie zrozumiesz. Będziesz skazany na marketingowo-audiofilski bełkot kolorowych pisemek i na kopiowanie układów zaprojektowanych przez innych. Co najwyżej napiszesz, że kaskoda ma metaliczny dźwięk albo inną podobną brednię.taboret1 pisze: a w każdym razie uważam że i jedni i drudzy po części mają rację, wynika z tego to że jestem w środku, lepiej by było gdyby każdy miał takie zdanie. Niezbyt ciekawie wygląda to gdy ktoś patrzy tylko na firme która zrobiła wzmacniacz, kase, ile on kosztował i z jakich części został zbudowany. Z drugiej strony, trzymanie się tylko fizyki i matematyki moim zdaniem wcale nie jest lepsze.
Dlaczego? Przecia człowiek rozumny właśnie tym się wyróżnia, że potrafi swoje zdanie nie tylko mieć, ale również je zmienić.taboret1 pisze: Proponuje nie próbować przekonywać innych, wątpie by ktoś zmienił zdanie, chociaż może i troszkę szkoda...
Pozdrawiam,
Jasiu
Re: Jezyk do opisu ukladow audio
Czołem.

Nie słyszałem, by w warunkach obiektywnwgo testu ktokolwiek był w stanie wręcz odróżnić (a co dopiero zdefiniować sens różnic) jakichkolwiek wzmacniaczy, których parametry (choćby z lekkim tylko zapasem) odpowiadały współcześnie przyjętym parametrom opisującym granice czułości ludzkiego słuchu. Czyżbyś miał dane dotyczące takich testów czy znowu tylko audifilskie WWW albo pisemka?
Pozdrawiam,
Jasiu
A po co? Przecież istnieją precyzyjne terminy. Całe środowisko elektroników (i elektroakustyków) ich używa. Natomiast te "nieprecyzyjne" zwykle opisują cechy dźwięku, które natychmiast zanikają w momencie rzetelnego przeprowadzania testówSebba pisze: Ale ja tylko zasugierowalem, dla pewnego uproszczenia, mozliwosc stosowania pewnych moze niezbyt precyzyjnych terminow opisujacych dzwiek.

Jasne. Zresztą bardzo lubię rozmowy z "ludźmi innej natury" i cenię sobie towarzystwo plastyków, muzyków czy chociażby dziennikarzy. Walczę natomiast z przypisywaniem sprzętowi elektronicznemu cech, których nie posiada.Sebba pisze: Jestesmy ludzmi o roznych osobowosciach, inaczej widzimy i rozumiemy swiat.
Wiadomo, że dźwięk docierający do słuchacza może powodować bardzo różne wrażenia. To domena audilogii albo psychologii, a nie elektroniki. Natomiasta fala akustyczna dociarająca do ucha takowego słuchacza da się prosto i dokładnie zbadać i opisać matematycznie, podobnie jak sprzęt, który ją wytwarza. To, że "osoba czująca" będzie usiłowała jakoś opisać swoje wrażenia, to zupełnie normalne. Jezeli zaś genezę tych wrażeń przypisze kolorowi włosów mijej ciotki albo metaliczności brzmienia kaskody - to po prostu głupie...Sebba pisze: Wg np. MBTI dla zmyslowcow, zwlaszcza myslacych, licza sie tylko fakty, liczby parametry. Nie pzrekonuje to osoby intuicyjnej, zwlaszzca czujacej, ktora potrafi (trzeba przyznac, z roznym skutkiem) zastapic sobie pewne skomplikowane teorie pewna symbolika, metaforami itd..
Nie mieszaj psychologii do elektroniki. Po co? granicę między jednym a drugim da się postawić bardzo łatwo.Sebba pisze: Bedac przy psychologii, brzmienie sprzetu duzo zalezy od naszego samopoczucia (np. bedac w stresie sprzet brzmi bardziej metalicznie), pory dnia, spozytych (wypitych) posilkow, oswietlenia pokoju, obecnosci osob i z nimi zwiazku emocjonalnym, obowiazuje zasada kontrastu (jak ktos poslucha przez dzien w pracy radia "tranzystora" to potem sprzt w domu brzmi przec pewien czas lepsze) dziala magia marek, widok srebrnych kabli sieciowych na pewno powoduje wytwarzanie dopaminy czy innych zwiazkow w mozgu majacych wplyw na percepcje dzieku)
A tu rola science oparta na matematyce przynajmniej na dzien dzisiejszy sie konczy(moze z wyjatkiem statystyki)
Przecież te "ogromne różnice" występują tylko w marketingu. Poważni elektronicy sprawą przestali się zajmować jakieś trzydzieści lat temu. Patrz na przykład w archiwach IEEE: http://www.ieee.org/Sebba pisze: Ciekawe, to dlaczego wystepuja tak ogromne roznice w brzmieniu poszzcegolnych wzmacniaczy i odtwarzazcy CD ? Nie mowmy tu o glosnikach, bo tam pola do popisu jest na prawde o wiele wiecej.
Słuchałeś takich odtwarzaczy w warunkach dobrze zrobionego obiektywnego testu czy powtarzasz opinie marketingowe albo opisujesz swoje wrażenia?Sebba pisze: Parametry techniczne podawane w specyfikacji produktu dla np. odtwarzazcy CD nie zmienily sie chyba od kilkunastu lat, moze z wyjatkiem, ze ostatnio zaczeto podawac poziom Jittera) a proponuje sobie posluchac odtwarzacza CD z przed np. 10 lat o tych zamych parametrach.
Wprost przeciwnie. Pozwól, że Ci przepiszę fragment nagłówka tego forum: "Forum dla wszystkich miłośników lamp i retro - radiotechniki". Na szczęście nie ma tu nic o audifilstwie...Sebba pisze: Dotyczy to wzmacniaczy rowniez, gdyby mozliwe bylo wykonanie taniego, powtarzalnego wzmacniacza ktory "przeniesie sygnal bez zaklocen' to chyba nie byloby tego forum i zajmowalibysmy sie wylacznie glosnikami.
Nie słyszałem, by w warunkach obiektywnwgo testu ktokolwiek był w stanie wręcz odróżnić (a co dopiero zdefiniować sens różnic) jakichkolwiek wzmacniaczy, których parametry (choćby z lekkim tylko zapasem) odpowiadały współcześnie przyjętym parametrom opisującym granice czułości ludzkiego słuchu. Czyżbyś miał dane dotyczące takich testów czy znowu tylko audifilskie WWW albo pisemka?
Pozdrawiam,
Jasiu