wladl pisze:tszczesn pisze:
Gorzej - za każdym razem musisz ładować kondensator filtru, co daje prądowego kopa diodom i stykom. Lepiej dać wyłącznik za prostownikiem i pierwszym kondensatorem.
Nie ma tak tragicznie z tym udarem przy ładowaniu. Proponuję jednak dać styk w obwodzie prądu zmiennego, większość przekaźników, które stosowane są do tego celu, nie przeznaczona jest do przełączania prądu stałego przy takim napięciu (RM84, RM96). Doskonale radzą sobie jednak w obwodach prądu zmiennego. Udar prądu zmiennego nie wpływa tak destrukcyjnie na materiał styków jak udar prądu stałego, który wymaga rozłączenia łuku, a te przekaźniki nie mają konstrukcji z gasikiem mechanicznym lub powietrznym.
Z mojego doświadczenia z innej dziedziny - systemy oświetlenia ewakuacyjnego - gdzie w normalnej sytuacji lampy zasilane są bezpośrednio z sieci 230VAC oraz w przypadku jej zaniku przełączane są na sieć bateryjną 240VDC, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby przekaźnik skleił się przy rozłączaniu AC, natomiast przy powrocie DC zdarza się to często. Przekaźniki są specjalnie przeznaczone do DC i są raczej trudno dostępne. Dla wyjaśnienia przełączana moc jest wielkości ok. 250VA co w porównaniu do prądu przekaźnika 5A pozostawia spory zapas. Przełączanie oprócz zaników zasilania AC występuje codziennie podczas testów systemu, po ok. 6 miesiącach przekaźniki zaczynają odczuwać pracę i po ok. roku zdarzają się egzemplarze do wymiany. Czyli już ok. po 400 przełączeniach (producent podaje 1000 pod pełnym obciążeniem DC).
Wydaje się rozsądnym stosowania dwóch termistorów rozruchowych (duży opór na zimno, malejący w trakcie rozgrzewania do kilkunastu miliomów). Zapewnią one pełną "kulturę" rozruchu zasilacza.
1. Pierwszy wpinamy szeregowo w pierwotne, transformator - najczęściej toroidalny jest załączony na zwarcie - czyli zimne grzejniki kilkunastu lamp - i tu o wyłącznik sieciowy nikt się nie martwi, czyli potwierdza się łatwość przełączania AC. Ma to jeszcze jedną zaletę, zmniejsza liczbę przypadkowych zadziałań wyłączników nadmiarowo-prądowych (pot. S) w domowej instalacji elektrycznej - stały problem "gaincloniarzy" z X-setwatowymi toroidami w zasilaczach.
2. Drugi wpinamy w szereg z uzwojeniem anodowym. Ten łagodzi udar prądu podczas ładowania kondensatorów filtru. Dokłada się on swoją rezystancją do rezystancji uzwojenia anodowego pozwalając łagodnie "wystartować zasilaczowi".
Źródłem ich oprócz sklepu są monitory CRT, zasilacze PC i inne urządzenia z zasilaczami impulsowymi.
Zwrócić należy też uwagę na odpowiedni dobór mostka prostowniczego. Oprócz prądu wyprostowanego I(av) należy zwrócić uwagę na prąd szczytowy (najczęściej za jeden półokres) I(fsm). Dla 1N4007 wartości wynoszą odpowiedni 1A i 30A. Łatwo sprawdzić dla konkretnego transformatora, czy nie przekroczymy I(fsm) mostka i zwymiarować go z odpowiednim zapasem. W większości przypadków i tak wkłada się mostek 1000V/6A którego prąd I(fsm) wynosi jedynie 250A. Łatwo policzyć jak niski opór musiało by mieć uzwojenie anodowe, aby tą wartość przekroczyć.
Brak zmartwień o mostek potwierdzają serwisowane przeze mnie falowniki pomp i wentylatorów - przed mostkiem oprócz filtra EMI nie ma nic. A kondensatory ładowane to minimum 3x330uF. Przodują tu pompy "zielone" pewnej niemieckiej "renomowanej" firmy, w których przed mostkiem jest tylko bezpiecznik topikowy, nie ma nawet termistora rozruchowego, a całość zasilana jest z sieci 230VAC, o rezystancji wewnętrznej dużo niższej niż anodowe transformatora. Nie zdarzyło mi się jeszcze uszkodzenie prostownika.
Zamieszczam dla porównania wygląd styków AC i DC przekaźnika opisanego wcześniej, te czarne do DC, te w miarę normalne to AC.

- DSCF0821.JPG (21.09 KiB) Przejrzano 2399 razy
oraz kartę katalogową przekaźnika GRUNER typu 770B
http://www.schalten-und-bewegen.de/pdf_ ... b_771b.pdf
Jedyny problem w tym, że nie można go kupić jednostkowo.