Strona 4 z 24
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 07:34
autor: CHOPIN66
Kondensatory sprzęgające triodę z pentodą dał bym 470n /630V. Zapewni to odpowiednio szerokie pasmo przenoszenia i zminimalizuje ryzyko pierdzenia .
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 08:42
autor: Tomek Janiszewski
Szrot majster pisze: ↑czw, 25 marca 2021, 01:12
R8 styknie 0,25W czy kupić 0,5-1W, lepiej że fajerwerków nie było?
Jeśli boisz się fajerwerków, to zadbaj przede wszystkim aby dopuszczalnej mocy traconej w spoczynku na anodach EL84 (12W) nie przekroczyć. Trudno w tym momencie podać gotową receptę, skoro nie wiesz nawet jakiego transformatora sieciowego użyjesz. Najlepiej byłoby mieć na podorędziu jakiś nastawny druciak znacznej mocy (np. RDX 330 omów 12W z przesuwną obejmą) i przy pierwszej próbie włączyć go w szereg z uzwojeniem anodowym transformatora sieciowego, ustawiwszy na maksymalną oporność. Następnie zmniejszać ją tak aby na anodach EL84 wystąpiło katalogowe napięcie (250V) cały czas pilnując aby moc 12W w anodach tych lamp nie była przekroczona. Wskazane byłoby spełnić ten warunek przy wyjętej jednej lampie, zabezpieczy to przed zniszczeniem obu lamp w razie nagłej awarii jednej z nich. Oczywiście, sprawi to że maksymalna moc wzmacniacza będzie niższa od katalogowej (5,7W) ale w dzisiejszych czasach gdy lampy są drogie nie jest wskazane wyciskanie z nich ostatnich potów we wzmacniaczach SE. Wzmacniacze PP (szczególnie klasy B tj z polaryzacją sztywną) są po tym względem korzystniejsze, tam lampy nie są narażone na pracę z mocą bliskiej maksymalnej.
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 09:23
autor: Szrot majster
Witam!
Transformator ma 250V, kupiłem rezystory cermetowe 1Kom, najwyżej moc wyjściowa spadnie przy niższym napięciu anodowym.
Według opisu miał być taki właśnie transformator
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 09:59
autor: Tomek Janiszewski
No to skleć na początek, choćby i
w pająku szkielet zasilacza zawierający jedynie transformator, mostek prostowniczy i kondensator filtrujący. W roli tego ostatniego radziłbym na początek użyć jednak nie elektrolitu na 400V, lecz pierwszego z brzegu MKSE lub KSE na 1000V a przynajmniej na 630V. Pojemność - mało krytyczna, i 100nF powinno wystarczyć. Chodzi bowiem o pomiar napięcia wyprostowanego
bez obciążenia. Obawiam się że
będziesz w szoku! 
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 10:24
autor: Szrot majster
Witam!
A jak dwa w szeregu 1kom połacze?
Wychodzi 360V,250x1,44=360V O ile mi spadnie na rezystorze 2K?
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 10:43
autor: Tomek Janiszewski
Obawiam się że wyjdzie dużo więcej niż 360V jakie wyliczyłeś. I dlatego że jak wszystkich tutaj poinformowałeś - miewasz w gniazdku nawet 252V zamiast 230V, i dlatego że (czego dotąd mogłeś nie wiedzieć) - napięcie znamionowe transformatora sieciowego określa się
pod obciążeniem, z reguły maksymalnym. Na biegu jałowym będzie o kilkanaście procent większe. Dlatego radziłem do pierwszych prób użyć kondensatora foliowego na 630V a nie elektrolitu na 400V, aby w razie czego nie
dupło. 
Kto wie, może w Twojej sytuacji lepszy byłby transformator z przekładnią na uzwojenie anodowe 1:1? Nawet ów
śmieciowiec z ukruszoną końcówką na 240V. Włączałeś go chociaż do sieci?
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 11:12
autor: Szrot majster
Witam!
A jak dam za mostkiem 1k i 1k za filtrem, czy może być?
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 11:19
autor: Tomek Janiszewski
Szrot majster pisze: ↑czw, 25 marca 2021, 11:12
Witam!
A jak dam za mostkiem 1k i 1k za filtrem, czy może być?
Generalnie: rezystor włączony za mostkiem ale przed pierwszym kondensatorem filru (albo, co pod tym względem wychodzi na jedno - szeregowo z uzwojeniem anodowym transformatora sieciowego) silniej redukuje napięcie wprostowane niż taki sam rezystor włączony za pierwszym elektrolitem. Ale też mocniej grzeje się przy tym samym prądzie obciążenia, bowiem wartość skuteczna płynącego przezeń prądu znacznie wówczas przewyższa wartość średnią.
Odpowiedzi: tak/nie udzielić nie sposób, póki nic nie wiadomo o transformatorze. Choć 1k wygląda najpewniej na o wiele za dużo.
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 11:42
autor: Marek7HBV
Rozwiązaniem problemu z transformatorem sieciowym może być zastosowanie prostownika z wejściem indukcyjnym.Czyli po prostu bierzemy mały transformator sieciowy 10-20W {dla obniżenia kosztów} z blach E i przerabiamy na dławik ze szczeliną.Same korzyści.

Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 11:46
autor: AZ12
Witam
Marek7HBV pisze: ↑czw, 25 marca 2021, 11:42Rozwiązaniem problemu z transformatorem sieciowym może być zastosowanie prostownika z wejściem indukcyjnym. Czyli po prostu bierzemy mały transformator sieciowy 10-20W (dla obniżenia kosztów) z blach E i przerabiamy na dławik ze szczeliną.
Niestety, współczesne transformatory polskie mają rdzeń impregnowany lakierem elektroizolacyjnym, co utrudnia jego demontaż. Uzwojenie wtórne w takim przypadku pozostanie niewykorzystane, wypada odwinąć i nawinąć na nowo takim samym przewodem jak uzwojenie pierwotne. Wymaga to dostępu do odpowiednich narzędzi, w tym nawijarki.
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 11:52
autor: Marek7HBV
A kto tu pisze o współczesnych?Także moc jest podana w starych watach{nie chińskich!}.Piszę o transformatorze do przeróbki,bo nie każdy ma dławik od telewizora lampowego.Oczywiście kupno gotowego współczesnego dławika byłoby tak samo niefortunne jak nabycie transformatora sieciowego z wątku

.

Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 11:59
autor: Szrot majster
Tomek Janiszewski pisze: ↑czw, 25 marca 2021, 11:19
Szrot majster pisze: ↑czw, 25 marca 2021, 11:12
Witam!
A jak dam za mostkiem 1k i 1k za filtrem, czy może być?
Generalnie: rezystor włączony za mostkiem ale przed pierwszym kondensatorem filru (albo, co pod tym względem wychodzi na jedno - szeregowo z uzwojeniem anodowym transformatora sieciowego) silniej redukuje napięcie wprostowane niż taki sam rezystor włączony za pierwszym elektrolitem. Ale też mocniej grzeje się przy tym samym prądzie obciążenia, bowiem wartość skuteczna płynącego przezeń prądu znacznie wówczas przewyższa wartość średnią.
Odpowiedzi: tak/nie udzielić nie sposób, póki nic nie wiadomo o transformatorze. Choć 1k wygląda najpewniej na o wiele za dużo.
Witam!
Dokopałem się do tych kondensatorów i są nie na 400V a na 450V, nie wystrzelą więc.
Oporników 1k 7W ma pięć sztuk, można równolegle połączyć i będzie 500 omów.
Dzwoniłem do tej firmy, gdzie trafo kupiłem i WŁAŚNIE DO EL84 SE je kupują, nie wiem w czym tu problem.
Marek7HBV
To jest polski transformator, nie chiński
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 12:10
autor: Marek7HBV
Co do transformatora sieciowego,to z danych producenta wynika że dodatkowe uzwojenie wtórne 20V można obciążyć takim samym prądem jak główne -a to pozwala połączyć je antyszeregowo w celu zmniejszenia napięcia.

Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 12:15
autor: kubafant
CHOPIN66 pisze: ↑czw, 25 marca 2021, 07:34
Kondensatory sprzęgające triodę z pentodą dał bym 470n /630V. Zapewni to odpowiednio szerokie pasmo przenoszenia i zminimalizuje ryzyko pierdzenia .
Przeciwnie, wzmacniacz będzie zniekształcał silniej i dłużej niż tylko w samych szczytach przesterowania; stałe czasowe obwodów sprzęgających dobiera się tak, aby przeniosły całe potrzebne pasmo - z odpowiednim, rozsądnym zapasem. Zwiększanie ich ponad miarę nie przynosi żadnych korzyści związanych z polepszeniem przenoszenia niskich częstotliwości pasma akustycznego, a czyni wzmacniacz mniej stabilnym /tu duże znaczenie ma klasa transformatorów głośnikowych/; dalej - bardziej podatnym na przesterowanie - poprzez wzmacnianie /nieodczuwalnych słuchem/ częstotliwości infradźwiękowych, które mogą być obecne w sygnale wejściowym, np. wskutek drgań mechanizmu gramofonu, lub innych przyczyn; rzecz szczególnie istotna w układach SE, z rdzeniem i tak już podmagnesowanym przepływem składowej stałej prądu anodowego; w końcu wreszcie - przedłuża czas zatkania lamp mocy wyprostowanym na diodach pasożytniczych S1-K napięciem sygnału, do czego dochodzi przy przesterowaniu wskutek przepływu prądu siatki. Napięcie to ładuje pojemność sprzęgającą i czas zatkania lampy zależy od stałej czasowej obwodu sprzęgającego. Słowem, jeżeli wzmacniacz ulegnie przesterowaniu (np. w szczycie impulsu, przy uderzeniu w bęben czy czymkolwiek innym) to nie wyjdzie w tego stanu z chwilą, gdy tylko amplituda sygnału spadnie: będzie silnie zniekształcał nadal, nawet dużo słabsze sygnały, z którymi normalnie by sobie poradził aż do czasu rozładowania wspomnianego napięcia. W tym miejscu duża stała czasowa najbardziej działa na naszą niekorzyść.
Pojemność, którą zaproponowałeś jest
co najmniej o rząd wielkości za duża. Z opornikiem siatkowym 0,47 M da stałą czasową na poziomie ułamka herca, gdzie należąłoby ją ustalić na minimum 16 Hz, jak nie więcej. To nie rozbudowany wzmacniacz PP, gdzie występuje kilka członów RC wzajemnie ograniczających pasmo, których efekt sumuje się, przesuwając dolną częstotliwość graniczną w górę: tu jest tylko jedna i to ona powinna ustalać dolną granicę przenoszenia wzmacniacza.
Pozdrawiam,
Jakub
Re: Pierwszy wzmacniacz lampowy DIY
: czw, 25 marca 2021, 12:26
autor: Tomek Janiszewski
Marek7HBV pisze: ↑czw, 25 marca 2021, 11:42
Rozwiązaniem problemu z transformatorem sieciowym może być zastosowanie prostownika z wejściem indukcyjnym.Czyli po prostu bierzemy mały transformator sieciowy 10-20W {dla obniżenia kosztów} z blach E i przerabiamy na dławik ze szczeliną.Same korzyści.
Istotnie: korzyści są np. takie że uzyskuje się bardzo niskie tętnienia, rośnie sprawność zasilacza, maleje grzanie się transformatora sieciowego, maleją wytwarzane przez prostownik zakłócenia impulsowe. Wada jest tylko jedna: poniżej granicznego obciążenia (jest taka prosta mnemotechniczna zależność: graniczne obciążenie w kiloomach wynosi tyle co indukcyjność dławika w henrach) napięcie takiego zasilacza wzrasta aby bez obciążenia osiągnąć 1,57 wartości pod obciążeniem nominalnym. Oznacza to że w zasilaczu mającym dostarczać 250V należy stosować kondensatory na 392V, ale to w wyidealizowanym przypadku. Z uwzględnieniem strat napięcia pod obciążeniem, wahań napięcia w sieci to i 400V może nie wystarczyć. Jest to szczególnie krytyczne przy prostowniku półprzewodnikowym, dostarczającym pełnego napięcia bezzwłocznie, zanim jeszcze zdążą się rozgrzać zasilane z niego lampy.
Zapobiec nienormalnemu wzrostowi napięcia można by obciążając wstępnie prostownik rezystorem wyliczonym jak wyżej, co jednak byłoby nieekonomiczne. Lepszym rozwiązaniem byłboby użycie warystora (lub całej baterii warystorów) na napięcie wyższe od roboczego, niższe jednak od dopuszczalnego napięcia kondensatorów. Muszą one wytrzymywać moc wydzielającą się na nich przy braku obciążenia, natomiast pod obciążeniem straty mocy wydatnie zmaleją. Oczywiście warystory można zastąpić łańcuchem diod Zenera, co jednak byłoby
niekoszerne, szczególnie gdy w roli diod prostowniczych zastosuje się zabytkowe DZG7 lub DK61-62. Jarzeniówki stabilizacyjne (np. SG2S, SG3S, SG4S, w razie potrzeby łączone w szereg) wyglądałyby bardzo efektownie (póki nie rozgrzeją się lampy) ale najpewniej nie byłyby w stanie przejąć wymaganego prądu w sposób dla siebie bezpieczny, a równoległe ich łączenie jest
przeciwskuteczne.