BTW swiecenie widac w obu lampach po wewnetrznej stronie anody. Pomyslalem ze to chyba rzeczywiscie zle napiecia itp. w odbiorniku to powoduja bo oryginalna EL84 Telam'u zachowywuje sie tak samo (chociaz myslalem ze wszystkie 3 sa zuzyte )
Wlasciwie to banki lamp sa idealnie czyste.
Swica, swieca. Kazda.
ECL86 przy npieciach anodowych rzedu 300V ma juz dobrze widoczna poswiate na wewnetrznych powierzchniach anod.
Im wyzsze napiecie anodowe lampy tym intensywniejsza poswiata.
Ma typowy kolor niebieski - fioletowe podarwienie to skutek oswietlenia katoda swiatlem o sporej zawartosci czerwieni.
To calkiem normalne. Im wieksza moc lampy i wyzsze napiecia tyu wiecej ladnie wygladajacej niebieskiej poswiaty.
Panowie
Oczywiście, że każda lampa się świeci i ma poświatę - wystarczy tylko jej się przyjrzeć w odpowiednim zaciemnieniu. Ale jak ja rozumiem, świecenie lamp opisane w wiodącym wątku jest na tyle intensywne, że zwróciło uwagę i zaniepokoiło posiadacza tych lamp. Myślałem, że naprawdę się czepiam i specjalnie spędziłem właśnie kilkanaście minut oglądając na wszystkie sposoby jak zachowują się posiadane przeze mnie lampy 6P14P. W normalnym oświetleniu widać świecenie żarzenia i nic poza tym. Mam też wzmacniacz na EL34 (układ PP zasilany napięciem 450V) i kurcze blade też nic w normalnie oświetlonym pomieszczeniu się nie świeci na niebiesko.
Chyba, że Kolega Taboret1 oglądał te lampy w nocy przy zgaszonym świetle i jest po prostu przewrażliwiony (albo ja jestem przewrażliwiony czego oczywiście nie wykluczam )
Mam wzmacniacz SE na 6P14P Ua ok 250V i widać delikatne niebieskie pasy po wewnętrznej stronie anody. W BIS-ie 101 (4XEL34 RFT) również wewnętrzne powierzchnie anod świecą na niebiesko w miejscach gdzie nie są zasłonięte siatkami - czyli widać również niebieskie paski na anodzie. Swego czasu (po przeczytaniu gdzieś teksztu że jak coś w lampie świeci się na niebiesko to lampa jest padnięta, hehe) zaniepokoiło mnie to trochę, ale wzmacniacz pracuje już ładnych kilka lat i nic mu nie jest.
Niestety nie szkło i anoda tylko przestrzeń pomiędzy katodą i anodą. Ddyby szkło świeciło to jest dla mnie jasne, że próżnia byłaby okej, bo świecenie wywoływałyby promienie katodowe czyli strumień elektronów o którym pisałeś.
audioamp pisze:Ja dodam tylko że EL34 może świecić na purpurowo jak się przekroczy dozwoloną moc anody :wink:
W niektórych lampach - np. 833 były to normalne warunki pracy. A było kilka lamp nadawczych w bańkach ze szkła kwarocwego, tam anody mogły (wg. zaleceń producenta) świecić nawet na pomarańczowo!
Delikatne świecenie się wewnętrznej części anody jest zjawiskiem całkowicie naturalnym i świadczy o płynącym przez lampę prądzie anodowym. Jasność tego świecenia jest proporcjonalna do napięcia anodowego a przy stałym napięciu anody jest proporcjonalna do wartości płynącego prądu. W sprawnych lampach świecenie anody zależeć będzie głównie od klasy pracy lampy (A, AB, B) i wynikającego stąd prądu anodowego oraz od wartości zastosowanego napięcia anodowego.
Inną sprawą jest świecenie się gazu w przestrzeni między siatką drugą, pierwszą i katodą (zielonkawy lub zielonkawo niebieski kolor świecenia). Zjawisko takie świadczy o zmniejszeniu się próżni w lampie (np. na skutek długiego okresu składowania lampy wynoszącego niejednokrotnie kilkadziesiąt lat) i również nie przesądza o nieprzydatności lampy gdyż poziom próżni w takich zleżałych lampach udaje się w prosty sposób przywrócić do pierwotnego stanu. Wystarczy w tym celu włączyć w lampie samo żarzenie i pozwolić getterowi na wstępne pochłonięcie gazów (może to potrwać kilka godzin) a następnie stopniowo podnosić napięcie anodowe przy niewielkim prądzie anodowym aż do uzyskania idealnej próżni. W partii kupowanych przeze mnie lamp 6P3S-E jakieś 20% wykazywało znaczne pogorszenie próżni, które jednak udawało się poprawić w podany tu sposób.
Wracając do świecenia wewnętrznej powierzchni anody to w posiadanym przeze mnie wzmacniaczu PIONEER SM-83 (napięcie anodowe 450V) lampy 6P14P świecą na niebiesko aż miło popatrzeć już od ponad roku i nic im się w związku z tym złego nie dzieje.
W niezłej ksążce na temat lamp i wzmaciaczy "Tube amplifiers" by Morgan Jones autor dokładnie opisuje zachowanie się lampek podane w postach.
Zaleca, aby nawet relatywnie nowe lampy przez przynajmniej pół godziny
wyżarzać w piekarniku w temperaturze nie większej od 100 st Celcjusza.
(uwaga na lampy z cokołem bakielitowym). Wyżarzanie jest szczególnie wskazane dla lamp przechowywanych w niskich temperaturach. Napylony
na wewnętrznej stronie bańki getter źle pracuje w takich warunkach i podwyższona przy wyżarzaniu temperatura pomaga pochłonąć gazy pozostałe w bańce.
Autor pisze też, że żarzenie lampy przez 1/2 godziny bez podłączania napięć na elektrody może powodować pogorszenie właściwości lamp
bo katoda w tych warunkach szybciej niż getter chłonie jony gazów pozostałe w bańce.
Na szkle świecą ciężkie jony gazów i efekt świecenia powinien sie zmiejszać w lampach z "dobrą" próżnią i sprawnym getterem.
Mnie się wydaje że taka lampa dopóki ma wystarczającą emisję i nie jest
stosowana w układach gdzie nie są przekroczone parametry lampy, szczególnie napięcia A-K, powinna popracować długo na pożytek użytkownika.
Panowie z tego, co przeczytałem to istnieją różne szkoły na ten temat. Według jednej z nich to niedogrzana katoda szybko ulega zatruciu gazami resztkowymi i to tylko w sytuacji, gdy załączone są napięcia na pozostałych elektrodach lampy. Być może pogląd ten jest błędny . Swoją opinie na ten temat napisałem gdyż wiele lat temu jeden z producentów lamp kineskopowych również zalecał przed podłączeniem napięcia anodowego włączenie na pewien czas samego żarzenia celem polepszenia próżni w lampie. Producent ten nie wspominał nic na temat pochłaniania gazów przez katody. Wprost nie chce mi się wierzyć, aby celowo nakłaniał on odbiorców do niszczenia swoich wyrobów, choć w świetle tego, co przeczytałem na forum to być może przez całą swoją działalność zawodową mu w tym pomagałem .
Jeżeli natomiast maiłbym podgrzewać lampę z zewnątrz i na dodatek nie przekraczać 100 stopni Celsjusza to raczej zastosowałbym gotowanie we wrzątku (oczywiście nie dotyczyłoby to lamp z bakelitowym cokołem), gdyż byłoby to prostsze niż pilnowanie przez pół godziny temperatury piekarnika. Ponadto wydaje mi się, że słowo wyżarzenie jest tu zupełnie nie na miejscu gdyż 100 stopni ciężko raczej uznać za temperaturę, w której przedmioty się żarzą.
No cóż człowiek całe życie zdobywa nowe wiadomości, które weryfikują stare przyzwyczajenia.
Pozdrawiam
Romek
Romekd pisze:. Ponadto wydaje mi się, że słowo wyżarzenie jest tu zupełnie nie na miejscu gdyż 100 stopni ciężko raczej uznać za temperaturę, w której przedmioty się żarzą.
Pamiętaj, że getter to nie katoda nie musi świecić :)
A co wpływu temperatury na katodę - poczytaj Hennela 'Lampy elektronowe' lub inną teoretyczną ksiażkę z lamp (z lat 70-tych i wczesniej, gdy lampy były normalnie używane). Generalnie katodzie szkodzi temperatura inna niż optymalna, szczególnie przy załączonych napięciach anodowych i siatkowych. Dla różnych rodzajów katod optymalne temperatury i mechanizm 'zużywania' katod jest inny'. Zatrucie katod jonami jest gorźniejsze przy włączonym napięciu znadowym, bo wtedy w polu elektrycznym jony są rozpędzane i z dużą energią uderzają w katodę niszcząc jej strukturę.