STUDI pisze:Pomińmy tego typu detektory choć miałem jeden takowy - i mimo iż obecne stacje nie chciały zapalić lampki stereo dekodowanie było i nie odczuwałem jakiś znaczących dolegliwych zakłóceń wzgłędem typowego przełącznikowego
Jakby na to nie
patrzał = dekoder z detekcją obwiedni wymaga tak doskonałej stałości amplitudy podnośnej że w praktyce niezbędny staje się dodatkowy stopień wzmacniający dla sygnału pilota. Moje dekodery przełącznikowe zawsze zawierały tylko trzy tranzystory: jeden to wtórnik dla sygnału MPX-wzmacniacz rezonansowy dla sygnału pilota, drugi - wzmacniacz -ogranicznik sygnału podnośnej, trzeci - klucz wskaźnika mono-stereo, w ostatnich konstrukcjach zaprzęgnięty także do ARW stabilizującego amplitudę podnośnej, jako że chciałem uniknąć nasycania się wzmacniacza podnośnej w wyniku przesterowania, co zwiększyłoby tłumienie obwodu 38kHz i zwiększyłoby zarwartość drugiej harmonicznej (76kHz) w jej sygnale. Przytłaczająca większość dekoderów konstrukcji zachodniej zawiera natomiast jeszcze dodatkowy tranzystor służący do wzmacniania wydzielonego z sygnału MPX sygnał pilota, i do niczego więcej. W odbiornikach zasilanych z baterii a nawet niewielkich akumulatorów zaadowych (jak ten na jachcie) każdy miliamper zaoszczędzony dzięki wyeliminowaniu nadliczbowego tranzystora się liczy. A dwie dodatkowe diody plus bifilarne uzwojenie z odczepem w miejsce pojedynczego są chyba mimo wszystko prostsze i tańsze od całego dodatkowego stopnia wzmacniacza 19kHz jaki stajesię niezbędny w dekoderze z detekcją obwiedni. Jakieś zakłócenia? Może z Twoim dekoderem przełącznikowym coś jest nie tak?
Za to metoda przęłacznikowa wykorzystuje efekty uboczne stosowanej modulacji składowych MPX.
Mówiąc przecyzyjniej: w metodzie przełącznikowej rezygnuje się z rozdzielania sygnałów sumy i różnicy przy uzyciu zwrotnicy, po to tylko aby po zdemodulowaniu sygnału róznicowego połączyć go ponownie z sychałem sumy w matrycy oporowej. A efekt jest tak samo dobry a nawet lepszy niż przy rozdzielaniu w barrdziej złożonym dekoderze matrycowym.
Nie jest to metoda dekodowania oparta na zasadzie odwrotnego postępowania niż przy kodowaniu.
Jak się zechce - można by zbudować także i koder stereo działający na zasadzie przełączania sygnału lewego i prawego na wspólne wyjście. I postać sygnału wyjściowgo będzie dokładnie taka sama jak w podręcznikowym koderze z matrycą przekształcającą sygnały L i P na sygnały M i S. To zwykłą matematyka.
Ma wiele wad. O jednej najstotniejszej poniżej. Jedyną zaleta było znaczące obniżenie kosztów produkcji dekodera wobec dekodera macierzowego.
A
więcej niż znaczące obniżeenie kosztów - wobec dekodera macierzowego wyposażonego w
skuteczne filtry dla sygnałów sumy i różnicy. Znasz jakieś lepsze w porównani z tymi co opisałem wyżej - przytocz je.
Najistotniejsza zaleta. Szczególnie przy obecnym natłoku stacji. Nawet spory poziom szkodliwej modulacji AM nie spowoduje znacznego wzrostu szumu z rozmaitymi przydżwiękami niekiedy nazywanymi ćwierkaniem.
Ćwierkanie nie jest cechą właściwą dekoderowi przęłącznikowemu, lecz głowicy UKF strojonej warikapami. Tylko na nich może wystąpić modulacja skrośna FM. Miałem do czynienia jedynie z głowicami strojonymi kondensatorem lub wariometrem (warikap występował tylko w ARCz), i problem ćwierkania nie dotyczy mnie do dziś, mimo że stacja wchodzi na stację, tak że czysty szum między stacjami trudno złapać.
Na marginesie - sterodekoder i dostrojenie do słabszej stacji pozwala szybko zrównoważyć pojemności diod detektora stosunku (regulowany jeden z rezystorów szeregowych kompensujących zmiany pojemności złącza) - po prostu regulujemy na minimum szumu.
Tylko że w moich dekoderach trudno obecnie o ów szum towaszyszący ich pracy. We wcześniejsztch konstrukcjach, gdzie na diody przełączające wchodził czysty sygnał sinusoidalny z obwodu 38kHz (i tym samym kąt przewodzenia poszczególnych diod zbliżony był do 180 st.) owszem zauważalne był moment rozpoczęcia emisji stereo (lub pojawienie się wzmonionej podnośnej w miarę dostrajania do stacji): jednocześnie z pojawieniem się odboru stereo pojawiał się w słuchawkach charakterystyczny, dobiegajacy zewsząd szum (a więc w przeciwfazie w każdym z kanałów), silniejszy od szumu przy zablokowanej podnośnej. W dekoderach budowanych przeze mnie obecnie, gdzie za sprawą dodatkowych obwodów RC kąt przeodzenia diod zbliżony jest do 120st i tym samym dekoder jest nieczuły na szumy z pasma 114kHz nie ma zauważalnej słuchowo różnicy między szumami przy odbiorze stereo i mono (to ostatnie po póbnym zwarciu obwodu 19kHz lub 38kHz, w celu wyłączenia sygnału podnośnej).
No własnie nie tłumi należycie. Nawet proste filtrty LC na wyjściu dekodera też tego nie robią i w magnetofonach szczególnie z układami Dolby musiały byc stosowane pułapki 19kHz - które w magnetofonach wyższej kalsy mogły być odłączane aby nie zawężać pasma przenoszenia magnetofonu.
Czasem lepsze efekty można osiągnąć w prostszych układach niż tyuch zawierajacyych cewki wysokiej dobroci, bardzo wrażliwe na minimalne nawet odstrojenie, po którym pojawiają się nieoczekiwane wyskoki rezonansowe. Choćby w aktywnych filtrach RC, wykorzystujacych w roli elementów aktywnych - wtórniki emiterowe, ale koniecznie obciążone źródłami prądowymi, dzięki czemu wyniki okazują się zaskakująco zgodne z obliczeniami. Tak czy inaczej - problemów z pozostałoścami skłądowych ponadakustycznych w sygnale wyjściowym dekodera nie miałem, może dlatego że nie załowałem ciąć pasma powyżej 15kHz w różnych miejscach, zamiast nie wiedzieć po co śrubowac górną granicę pasma stopni po dekoderze na conajmniej 100kHz.
Niestety cyfryzacja torów p.cz., dekodera stereo trwa od niedawna i tam postęuje się odmiennie - przetronik A/D i procesor DSP. W zasadzie to już SDR niewiel majacy wspłnego z analogową techniką. Dopeiro obecnie opłąciło się to zrealizować w technologii cyfrowej. "Klasyczne" filtry cyfrowe - jakie by nie były były drogimi i nadal są elementami - wypierane przez DSP.
W istocie gdyby już sięgnąc po przetwarzanie sygnałui MPX na postać cyfrową - osobny dekoder analogowy straciłby rację bytu, prościej byłoby rozdzielić poszczególne próbki sygnału na każdy z kanałów, i tam ponownie przekształcić je w postać analogową.
Zaś rozbudowane układy filtrów aktywnych nie zwalaniały od strojenia - kosztownego w masowej produkcji.
A znasz w ogóle jekiekoleiek rozbudowane układy filtrów (aktywnych lub pasywnych) w dekoderach macierzowych? Bo ja spotkałem się tylko z kombinacją filtrów
wprowadających jednocześnie deemfazę : prosty filtr dolnoprzepustowy RC pierwszego rzędu dla sygnału sumy, plus pojedynczy tłumiony obwód rezonansowy 38kHz dla sygnału różnicy. Zarówno w dekoderach z tranzystorami dyskretnymi jak i z układem scalonym. Równowaga między sygnałami M oraz S w całym paśmie jest w tych warunkach mocno problematyczna, z uwagi na niejednakowość charakterystyk tłumienia sygnałów użytecznych. Oczywiście, można by zastosować filtry zupełnie "podręcznikowe", nie wprowadzające deemfazy: rozbudowany filtr dolnoprzepustowy pierwszego rzędu o maxymalnie płaskiej charakerystycze amplitudy aż do 15kHz i tłumieniem rzędu 100dB dla sygnału różnicy, oraz filtr pasmowoprzepustowey o maxymalnie płaskiej charakterytyce w paśmie 23-53kHz i równie wysokim tłumieniu dla sygnału sumy. I nie wolno jeszcze zapominać o zniekształceniach fazowych wprowadzanych przez oba filtry mające przecież bardzo strome zbocza na granicy pasm przepustowych, toteż zarówno w torze M jak i S powinien znaleźć się korektor fazowy o płaskiej charakterystyce amplitudy (filtr wszechprzepustowy). Tyle że stawiam dolary przeciw orzechom, że taki dekoder jesli w ogóle powstał - to nie wychylił nosa poza stadium prób laboratoryjnych. To zaś co produkowano seryjnie było żenująco prymitywne, wnosiło zniekształcenia liniowe i nieliniowe, a przesłuchy miało na poziomie piezoelektrycznej wkładki gramofonowej. I tylko (w przeciwieństwie do
niedopracowanych dekoderów przełącznikowych, tj pozbawionych kształtowania sygnału podnośnej dla uzyskania kata przewodzneia diod 120stopni lub wejściowego filtru tłumiacego szumy i zakłócenia z pasma 114kHz) nie wnosiło
uszojebnych szumów, kóre zaraz zostałyby wyłapane przez wybrednego kilenta.
Pętla PLL i macierz przełączająca ze wszelkimi wadami zwyciężyła tylko ekonomicznie - jeden potejcnjometr - łatwe zestrojenie, tani układ scalony.
Pętla PLL pozwoliła wyeliminować cewki na magnetowodach wysokiej jakości (cewki na 19kHz nawinięte na rdzeniach od filtrów p.cz. 465kHz miałyby dobroć zaledwie kilka).
Jestem innego zdania - dukuczliwy szum do znacznego osłabienia, mała czułośc na zakłócenia multipath. Poszukam czy gdzieś mam informacje o tej konstrukcji. Była dość pomysłowa a niektóre z pomysłów mozna by było przeszczepić do dekodera przełącznikowego.
Cały czas czekam na choćby uproszczony schemat owego wspaniałego dekodera macierzowego. A o szumach dekoderów przełącznikowych zdążyłem już dawno zapomnieć.
Na koniec wzmianka o dekoderze lampowym produowanym prze firmę Telefunken. Prrzy "kręceniu" cewkami zachowuje się odmiennie od tradycyjne metody uzyskiwania 38kHz (jak w UL1601). Nie ma płynnej zmiany stopnia przesłuchu, zamiany lewego kanału z prawym.
Niewiele zajmowałem się układem UL1601 (śmierdzi mi w nim ów obwód RC przesujwajacy fazę pilota o 45 stopni, wolę przesuwać fazę podnośnej przy użyciu filtru dwuobwodowego 38kHz), więc efektu o którym piszesz nie zauważyłrm. Może zastosowanie takiego fillru z układem UL1601 przy jednoczesnej eliminacji filtru RC (eewntualnie zastąpienie go prostym środkowoprzepustowym filtrem RC o czśstotliwości środkowej 19kHz a więc nie przesuwajacym fazy pilota wyeliminowoby te dziwaczne efekty?
W pełnym zakresie "trzymania" jest poprawny odbiór stereo i nagle jest przejście do mono plus słyszalne niezbyt głośne świsty intereferencyjne.
Czyli niechybnie dekoder z genreatorem 38kHz synchronizowanym sygnałem pilota, ewent. po jego podwojeniu. To taka uproszczona na maxa PLL.
Zachowuje się prawie tak jak dekoder z pętla PLL ale nie wymaga przełączania mono-stereo.
Nie to że nie wymaga tylko najzwyczajniej go pominęli. Oczywiście, mam tu na myśli przełącznik blokujący pracę genetratora, nie zaś kierujacy sygnał z demodulatora na kanały lewy i prawy z pominięciem przełącznika diodowego (takie przełączniki, zwykle z przekaźnikami MT6 zdominowały w swoim czasie konstrukcje dekoderów tranzystorowych z RiK we wczesnych latach 70-tych, tymczasem przekaźniki byłb tu całkowicie zbędne: wystarczyło tylko odpowiednio spolaryzować diody przełączajace, aby przy braku podnośnej przepuszczały sygnał wejściowy do obu kanałów). Nieciekawe mogą być ineterferencje puszczonego samopas generatora z falami długimi - stąd zapewne puszka ekranująca cały dekoder. Przełącznika mono-stereo nie wymagają też dekodery nie zawierajace generatora synchronizowanego 38kHz lecz zwykły wzmacniacz, który jednak trudno byłoby zrealizować na triodie ECF80, cechującej się współczynnikiem wzmonienia zaledwie 20.
Ma owszem dodatkowe obwody filtrujące sygnały np. informacij drogowej 57kHz (tak - 1966 - 67 rok)
.
Ten obwól LC z kondensatorem 68pF na wejściu pentody ECF80? On mi wygląda raczej na eliminator pozostałości p.cz. FM w sygnale z detektora stosunkowego, bo niby jaką częstotliwość przy sensownej indukcyjności cewki można uzyskać przy tak małej pojemności? Innych obwodów które mogłyby pełnić tę funkcję nie widzę: w anodzie pentody ECF80 siedzi dwuobwodowy filtr na 19kHz, w obwodzie triody - cewki tworzące generator synchronizowany 38kHz.
Owszem samo dekodowanie jest oparte o macierz przełącznikową, za to sprytnie rozwiązano konieczną w dekoderach przełącznikowych kompensację przesłuchu - którą realizowano w dodatkowch wzmacniaczach m.cz. na wyjściu dekodera.
http://www.jogis-roehrenbude.de/Roehren ... FK/TFK.htm
Taka kompensacja to nic szczególnego. Prosta metoda - to rezystor między emiterami stopni WE następującymi po przełączniku diodowym. W układzie UL1601 do tego samego celu służy potencjometr w emiterach dolnej pary różnicowej przełącznika tranzystorowego. Tu jednak takiej kompensacji nie zastosowano (niby można by włączyć odpowiedni rezystor między katody lampy ECC808 ale trzeba by odłączać go przy odtwarzaniu z gramofonu/magnetofonu), natomast do obu kanałów dodaje się sygnał sumy w przeciwfazie, czerpany z anody wtórnika MPX (pentoda ECF80) - za pomoną matrycy oporowej na wyjściu przełącznika diodowego. Analogicznie postąpuje się w dekoderze matrycowym, z tym że tam na wyjściu demodulatora diodowego występują tylko sygnały S w przeciwfazie. a nie tak jak tu - sygnały L i P z pewnym nadmiarem sygnału M. Jest to zatem dekoder do pewnego stopnia matrycowy, ale dzięki metodzie przełączania unika się konieczności stosowania nierealizowalnych w praktyce lub dalekich od ideału filtrów dla sygnałów sumy i róznicy.