
Zastosowałeś regulację barwy tonu pasywną między stopniami przedwzmacniacza, czy aktywną w pętli ujemnego sprzężenia przedwzmacniacza.
P. S. Też myślałem nad zbudowaniem wzmacniacza mocy m. cz. zbudowanego wyłącznie z tranzystorów krzemowych NPN.
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Ponadto przy pierwszym podejściu, jeszcze na etapie pętodowym kondenastor C2 musiał iść na masę, a nie na emiter T1. Opornik R3 miał bowiem łączyć się nie z zasilaniem, lecz z bazą T3, i w tej sytuacji filtracja napięcia m.cz. była niezbędna. Chciałem wykorzystać narzucającą się samo przez się jeszcze jedną pętlę stałoprądowego sprzężenia, niestety w takim wypadku nie dawało się zachować symetrii przy zmianach napięcia zasilającego, co gorsze odchylała się ona w tę stronę (zmniejszona zależność napięcia na wyjścu względem masy) że prąd spoczynkowy zależał jeszcze silniej od napięcia zasilania niż obecnie. Musiałem więc z tej pętli zrezygnować.STUDI pisze:Zworka w razie czego - jak w tamtej epoce (i nie tylko bowiem nawet we współczensym produkcie przy jednostornnej płytce widziałem zworek tyle co elementów biernych - kilkadziesiąt)....
Raczej w pierwzej kolejności zbyt duża pojemność C5 (to w końcu odpowiednik kondensatora włączanego zwykle w stopniu sterującym między bazą a emiterem). Sprawdzę jeszcze czy niedasie go zmniejszyć, lub przełączyć równolegle do R7. I jeszcze jakiegoś Zobela równolegle do głośników dołączyć, może to zmniejszy skłonność do wzbudzeń przy małych wartościach C5.Tomek Janiszewski pisze: W wyniku powyżej 15kHz przy pełnej mocy zaczyna z sinusoidy robić się trójkąt.
To niedobrze no ale to tylko tranzystory o paśmie 100kHz..
Tylko skąd wziąć AL103? Dużą fT wśród łatwiej dostępnych tranzystorów germanowych mocy wyróżniają się sowieckie tranzystory stopowo - dyfuzyjne przeznaczone do układów odchylania poziomego i zasilaczy: GT806 i GT906.Zaś końcówka z SABY na AL103 - milutko aż do pełnego wysterowania. Dam jej schemat z pytaniem o propozycje kilku modyfikacji aby niej zrobic coś bardziej ala wtórnik do nietypowego wzmacniacza hybrydowego.
Zbyt wiele niejasności kryło się w tej końcówce aby jeszcze narażać się na nie zawsze pewne złącza. Z tego też względu wlutowałem na płytkę elementy o nominałach dobranych w pętaku bez żadnych zmian. Trudna jest ich wymiana ze względu na konieczność odlutowania wszystkich sześciu wyprowadzeń tranzystorów mocy. Ale jest to wykonalne.We wpsomnianej końcówe SABY zastosowano genialne przykręcone do radiatora podstawki pod tranzystory w odbudowie TO3. Odkręcasz tranzystor, zdejmujesz, zakładasz nowy i koniec wymiany - bez lutownicy. Mała rzecz a cieszy.
Zdecydowanie odpada: popatrz jak małe są rezystancje w głównej pęti. Ten wzmacniacz ma już wystarczająco niełatwe zadania, aby jeszcze obarczać go regulacją barwy.AZ12 pisze:A może by tak wbudować regulację barwy tonu do pętli ujemnego sprzężenia wzmacniacza, tak jak w OTVC Rubin 707p.
Napisałem wyraźnie: nie zastosowałem żadnej ponieważ przedwzmacniacz jeszcze nie istnieje. Chcę zastosować aktywną ponieważ przy pasywnej i tak przedwzmacniacz pomiędzy regulatorem a końcówką byłby niezbędny z uwagi na jej małą czułość oraz rezystancję. Ważną zaletą regulatora aktywnego są liniowe potencjometry oraz kondensatory w mniejsze liczbie i mniejszych nominałach.Zastosowałeś regulację barwy tonu pasywną między stopniami przedwzmacniacza, czy aktywną w pętli ujemnego sprzężenia przedwzmacniacza.
Teraz to się raczej mija z celem: krzemowe tranzystory komplementarne są wystarczająco dobre. W wyniku tego układy quasi - koplementarne a co dopiero bida-komplementarne (z traznystorami mocy npn oraz z jednym tylko tranzystorem sterującym pnp) mają zdecydowanie gorszą symetrię niż pełnokomplementarne. Chyba że chciałbyś zbudować wzmacniacz Retro na wspomnianych butach, co w latach ich świetności było możliwe tylko teoretycznie, z uwagi na ich masakryczną cenę 500zł za sztukę, przy zarobkach na poziomoe 1000zł/mies. Albo w celu zaproponowania jakiejś wysoce oryginalnej choć mało praktycznej konfiguracji, takiej jak Circlotron.P. S. Też myślałem nad zbudowaniem wzmacniacza mocy m. cz. zbudowanego wyłącznie z tranzystorów krzemowych NPN.
W sumie to chciałem zbudować taki wzmacniacz w celach edukacyjnych.Tomek Janiszewski pisze:Teraz to się raczej mija z celem: krzemowe tranzystory komplementarne są wystarczająco dobre. W wyniku tego układy quasi - komplementarne a co dopiero bida-komplementarne (z tranzystorami mocy npn oraz z jednym tylko tranzystorem sterującym pnp) mają zdecydowanie gorszą symetrię niż pełnokomplementarne. Chyba że chciałbyś zbudować wzmacniacz Retro na wspomnianych butach, co w latach ich świetności było możliwe tylko teoretycznie, z uwagi na ich masakryczną cenę 500zł za sztukę, przy zarobkach na poziomie 1000zł/mies. Albo w celu zaproponowania jakiejś wysoce oryginalnej choć mało praktycznej konfiguracji, takiej jak Circlotron.
Tomek Janiszewski pisze:Jasiu pisze:- Nie boisz się o życie kondensatora wyjściowego? 16V to trochę niskie napięcie.
A niby dlaczego mam się bać? Połowa napięcia na wyjściu utrzymuje się bardzo dobrze, a 28V przekraczać nie zamierzam. 1000uF na 15 omach daje dolną częstotliwość graniczną na poziomie 10Hz, zatem normalne basy przeładują kondensator tylko nieznacznie. Przy tym przy większych amplitudach owych basów siądzie nieco zasilanie...
No tak, jestem przyzwyczajony do innego stosunku R13/bootstrapTomek Janiszewski pisze:A policz sobie jakie napięcia się na nich odkładają.Jasiu pisze:Kondensatory z bootstrapu też mają podejrzanie niskie napięcia...
Rozumiem. Ciekawe jaki jest mechanizm działania tego "poprawiającego psucia". Na pierwszy rzut oka niczego nie widzę.Tomek Janiszewski pisze:Tu zamieniłem gwiazdę na trókąt, chcąc bardziej równomiernie rozłożyć moc traconą w rezystorach. Chciałem aby układ był ortodoxyjny aż do bólu, stąd postanowiłem nie sięgać nawet po rezystory MŁT a wśród tych węglowych wielkiego wyboru nie miałem.Jasiu pisze:- Po co jest R14?
Mam dwie pary. Ba dwie zachowane kompletne końcówki z radia które było mocno masakrowane.Tomek Janiszewski pisze: Tylko skąd wziąć AL103?
Problem dostęności takiej aby można było skompletować dwie pary...Tomek Janiszewski pisze: Dużą fT wśród łatwiej dostępnych tranzystorów germanowych mocy wyróżniają się sowieckie tranzystory stopowo - dyfuzyjne przeznaczone do układów odchylania poziomego i zasilaczy: GT806 i GT906.
Owszem próba w pająku to jedno ale wersja finalna może mieć takie ułatwienia.Tomek Janiszewski pisze: Zbyt wiele niejasności kryło się w tej końcówce aby jeszcze narażać się na nie zawsze pewne złącza. Z tego też względu wlutowałem na płytkę elementy o nominałach dobranych w pętaku bez żadnych zmian. Trudna jest ich wymiana ze względu na konieczność odlutowania wszystkich sześciu wyprowadzeń tranzystorów mocy. Ale jest to wykonalne.
Mi wpadł w ręce blaszany radiator zawierający dwie sztuki AUY10, w obudowie TO-3. Stary katalog Philipsa podaje że mają fT>120MHz - to już raczej na nadajnik, bo na wzmacniacz m.cz. byłoby szkoda...STUDI pisze:Mam dwie pary.Tomek Janiszewski pisze: Tylko skąd wziąć AL103?
Marnie to widzę przy dzisiejszym zagęszczeniu stacji. Chyba żeby pierwszy stopień w.cz. z ARW miał wejście aperiodyczne, ale i wówczas mogą wystąpić zakłócenia przy odbiorze słabszej stacji obok bardzo silnej,Strojona czterema pojedyńczymi warikapami.
Bipolarne są pod tym względem korzystniejsze: różnice napięć UBE są pomijalne, a różnicę bet, podobnie jak ich niestalość w funkcji prądu i napięcia można zniwelować sterując wtórniki końcowe ze źródła napięciowego, np. obciążając wejście dostatecznie małymi rezystorami.Dlatego nie mam przekonania np. do pary dwóch MOSFET'ów komplementarnych - będą znacznie się róznić od siebie.
A i tak główna przyczyna cięcia na wyźszych częstotliwościach okazała się inna. Mam 2 kolumny (od Carmen-Stereo) z głośnikami GD31-21/5. Jedną z nich uzupełniłem już o glośnik wysokotonowy GDW6,5/1,5 dołączony równolegle do zasadniczego przez kondensator MKSE 2,2uF. Do pierwszych prób, jeszcze bez stopnia z tranzystorem T1 użyłem jednak tej bez GDW, w trosce o jego bezpieczeństwo w razie wzbudzenia. I sygnał na wyjścu wyglądał nienajgorzej. Po uzupełnieniu końcówki o stopień wstępny stosowałem już kolumnę z głośnikiem wysokotonowym, i wtedy właśnie zaobserwowałem znaczne zniekształcenia przy większej amplitudzie częstotliwości wysokich (oczywiście, próby trwały bardzo krótko; dosyć toporny półtorawatowy głośnik powinien wytrzymać chwilowe przeciążenie mocą 6W, przynajmniej na razie nic mu się nie stało). Jednak przerobiona kolumna zaczyna się już sypać: wibruje sklejka na złączach które trzeba pewnie będzie wzmocnić Epidianem; obecnie przy rezonansie nie da się już tego słuchać. Gdy podłączylem z powrotem znajdującą się w nieco lepszym kolumnę bez głośnika wysokotownego - zniekształcenia stały się ledwo widoczne na oscyloskopie. Okazało się że impedancja głośnika GD31-21/5 nie rośnie ze wzrostem częstotliwości, odmiennie niż ma to miejsce w przypadku głośników GDN do zestawów Compact. Te pierwsze mają bowiem "krótką" cewkę, mieszczącą się w szczelinie magnesu, podczas gdy te drugie "długą", wskutek czego jej wystająca poza magnes część może w wielu przypadkach zastępować dławik w zwrotnicy. Tak więc przy wyższych częstotliwościach impedancja mojej kolumny spadała do 7,5ohm, a wydajność prądowa takiego stopnia mocy, odmiennie niż typowego wtórnikowego stopnia komplementarnego jest mocno ograniczona. Aby uniknąć zniekształceń - trzeba będzie zastosować dławik 450uH szeregowo z głośnikiem nisko-średniotonowym, tj normalną zwrotnicę 6dB/okt, bez żadnych uproszczeń.Owszem próba w pająku to jedno ale wersja finalna może mieć takie ułatwienia.
4 warikapy = 4 przestrajane obwody. A pracuje rewelacyjnie, nawet pomimo braku filtrów pasmowych we wzmacniacz w.cz. Pojedyńcza dioda - wiem teoretycznie mogą powstac zniekształcenia ale po to zastosowano ARW (wzmocnione pierwszą lampa w p.cz.) aby nie dopuścić do pojawienia się zbyt dużych amplitud -jednak np. głowicy z Radmora daleko do tej z tej SABY. Napięcie ARW jest pobierane z wejście ostatniego (prostowanie wykorzystujące detekcję siatkową w ograniczniku pentodowym) - trzeciego stopnia p.cz. i jest 'opóznione' dodatkową diodą z EBF89.Tomek Janiszewski pisze: Marnie to widzę przy dzisiejszym zagęszczeniu stacji. Chyba żeby pierwszy stopień w.cz. z ARW miał wejście aperiodyczne, ale i wówczas mogą wystąpić zakłócenia przy odbiorze słabszej stacji obok bardzo silnej,
Ogranicza impulsy prądu doładowującego elektrolity, chroniąc prostownik i w jakimś stopniu redukując zakłócenia.STUDI pisze:Uwagę zwracam na rezystor 1R5 w przewodzie masy w zasilaczu stopni mocy (wspólny dla obydwu kanałów)
Rozumiem że chodzi o kondensator filtracyjny 1mF, bo w emiterze T1 też siedzi C2 (0,25mF). Niezbyt dobrze to wszystko pomyślane, ponieważ tak filtr R7 C2 jak i dwójnik w emiterze R5R6PR1C2 redukują napięcie zasilające ostatni stopień wzmacniający napięcie z T1 i tym samym wydatnie ograniczają wysterowalność stopnia mocy - jakby dla kontrastu względem tego co udalo mi się popełnić bez użycia jakichkolwiek tranzystorów komplementarnych! Toteż w miarę rozwoju schiemotechniki wyeliminowano w końcu w ogóle wszelkie elementy RC w emiterze stopnia sterującego, względnie pozostawiono tam tylko niewielki lineraryzujacy rezystor, na którym traciło się wszystkiego 0,5V. Ale trzeba by było dołożyć jeszcze galwanicznie sprzężony stopień wstępny z tranzystorem o przeciwnym typie polaryzacji niż sterujący. Sowieci w radiu "Żwiezdoćka" już wiedzieli jak to się robiPo pierwsze po odłączeniu przedwzamnicza można zwięszyć wartość rezystora R7 i zmniejszyć proporcjonalnie wartość kondesatora C2
To aż taka znamienna cecha że aż to wytłuściłeś? Czasem są one zbędne, czasem przydatne. Znane były jeszcze w epoce lampowych wzmacniaczy SE na pentodach: dołączano je równolegle do pierwotnego uzwojenia transformatora. W układach tranzystorowych są pożyteczne wtedy gdy kolumna wykazuje rosnącą wraz z częstotliwością reaktancję indukcyjną. Może wówczas dochodzić do niepożądanego zadziałania mostkowych układów zabezpieczenia pzwar, obliczanynych przy założeniu czysto rezystancyjnego obciążenia,Brak obwodów Zobla.
Sugerujesz że robiono je przez obcinanie końcówki kolektora skiepszczonym egzemplazom tranzystorów krzemowych (w przypadku TEWY najpewniej BF519...521?)Diody D1 i D2 - wbrew oznaczeniu typu to diody krzemowe coś ala nasze BZP687C0V75.
Większy pożytek byłby z darowania sobie tego co bruździ w efektywnym wykorzystaniu tego napięcia jakie jest do dyspozycji.Również ew. podniesienie napięcia zasilającego do +/-20V też pewnie nie zaszkodzi.
Ha! A jakiego wzmocnienia dostarcza Twoim zdaniem ta para (może być wraz z tranzystorami mocy T4 i T5)?Założenie - pozbywamy się wzmocnienia napięciowego ze stopnia mocy (może zostać tylko tyle ile dostacza para komplementarna T2 i T3).
Ano jeszcze nie to, chociaż pożądany efekt przyniesie: ograniczy wykorzystanie napięcia zasilającego jeszcze bardziej, gdyż większy spadek napięcia wystąpi na gołych rezystorach w szczycie prądu emiterowego, kiedy to zapotrzebowanie na napięcie jest największe.Najprościej to wywalić kondesator C2 ale to jeszcze nie to.
I co masz zamiar podłączyć w takim wypadku na wyjście, zapewne słuchawki? Bardzo rozsądnie, pozbywając się uprzednio T1 niemal na pewno zabezpieczysz je przed zniszczeniemSygnał wolałbym dostarcztyc wprost dostarczyć do pary komplementarnej.
Boooszzzz, oto jakich sposobów imano się przed laty gdy tak jak w powyższym przypadku, stabilność "zera" na wyjściu była istotna z uwagi na bezpośrednie włączenie głośnika. Zastosować wzmacniacz różnicowy co stało się obowiązkowe w latach późniejszych - to już leżało poza granicami ich wyobraźni. Jakieś dwa dodatkowe tranzystory - kto by sobie na taką rozrzutność pozwolił? Termistor NTC rrraaaazzz!Stopnia z T1 - żal się pozbywać bo stanowi ono źródło prądowe sterowane temperaturą (NTC1) - uniezależnia zmiany potencjału zerowego od temperatury.
Co, wzoru na rezystancję wejściową wtórnika emiterowego się nie zna?I oczywiście oszacowanie impedancji wejściowej - za cienki jestem w tym przypadku....
Cóż, obawiam się że jednak nie takich oczekiwałeś...Jakieś sugestie?
German z plastikiem - to mezalians. Retro z uwagi na ten plastik oraz struktury BC107 w środku żadne, a jeśli umówimy się że w tym wypadku nie chodzi o retro, to te całe AL103 to też żaden cymes. fT >= 3MHz - toż pospolite dziś tranzystory krzemowe wykonane technologią epibazy, takie jak BD911/912 mają 4MHz. No i schemotiechnika jak to wykazałem wyżej, też pozostawia wiele do życzenia. Już chyba lepiej będzie zrobić na samych AL103 prawdziwą końcowkę mocy retro, choćby z jednym lub dwoma transformatorami - przynajmniej znaczna jak na tranzystory germanowe fT ma szanse się przydać. Do przerabianej końcówki SABY wstawiłbym zaś dowolne współczesne pary komplementarne: standartowe takie jak BD911/912 lub lepsze MJE cośtam o większej fT. Nie ma bata: układ pełnokomplementarny zapewni mniejszą asymetrię, oraz ułatwi uzyskanie stabilności termicznej prądu spoczynkowego. Oryginalny jest pod tym względem niekorzystny z uwagi na to że na wartość tego prądu mają wpływ napięcia trzech tranzystorów: T2, T3 i T4, z czego ten ostatni różni się bardzo od dwóch pozostałych. Zamiast termistorów NTC będzie można zastosować tranzystory mające kontakt termiczny z radiatorem.Tranzystory BC182 i BC212 - w plastikowych obudowach TO92 - i nie widze sensu wymiany inc na inne - w sumie to chyba są nawet ciut nowszymi opracowaniami niż BC107/BC177.
I jeszcze przy okazji ogranicza napięcie zasilania przy odkręceniu na maksa. Być może trafo sieciowe jest tam ciut za małe.Tomek Janiszewski pisze: Ogranicza impulsy prądu doładowującego elektrolity, chroniąc prostownik i w jakimś stopniu redukując zakłócenia.
Może być do zmiany.Tomek Janiszewski pisze: Toteż w miarę rozwoju schiemotechniki wyeliminowano w końcu w ogóle wszelkie elementy RC w emiterze stopnia sterującego, względnie pozostawiono tam tylko niewielki lineraryzujacy rezystor, na którym traciło się wszystkiego 0,5V. Ale trzeba by było dołożyć jeszcze galwanicznie sprzężony stopień wstępny z tranzystorem o przeciwnym typie polaryzacji niż sterujący. Sowieci w radiu "Żwiezdoćka" już wiedzieli jak to się robi![]()
Tomek Janiszewski pisze: Sugerujesz że robiono je przez obcinanie końcówki kolektora skiepszczonym egzemplazom tranzystorów krzemowych (w przypadku TEWY najpewniej BF519...521?)
Fakt - miejsze od 1....Tomek Janiszewski pisze: Ha! A jakiego wzmocnienia dostarcza Twoim zdaniem ta para (może być wraz z tranzystorami mocy T4 i T5)?
Nie słuchawki. Chciąłbym napędzić stopniem lampowym. Może byc nawet wtórnik z dość mocnej triody np. 6S46G.Tomek Janiszewski pisze: I co masz zamiar podłączyć w takim wypadku na wyjście, zapewne słuchawki?
[/quote]Tomek Janiszewski pisze: Boooszzzz, oto jakich sposobów imano się przed laty gdy tak jak w powyższym przypadku, stabilność "zera" na wyjściu była istotna z uwagi na bezpośrednie włączenie głośnika. Zastosować wzmacniacz różnicowy co stało się obowiązkowe w latach późniejszych - to już leżało poza granicami ich wyobraźni. Jakieś dwa dodatkowe tranzystory - kto by sobie na taką rozrzutność pozwolił? Termistor NTC
rrraaaazzz!
Bo był znacznie tanśzy od tranzystora. 10 fenigów razy 100 tysiecy sztuk to milionik czyż nie?
Ale to można przerobić.
Nie mając ani jednej ch-ktyki? Bo modą jest podawanie jedynie parametrów granicznych i nielicznych (głównie tlyko hfe) dla jakiegoś punktu pracy.Tomek Janiszewski pisze: Co, wzoru na rezystancję wejściową wtórnika emiterowego się nie zna?
Tomek Janiszewski pisze: German z plastikiem - to mezalians. Retro z uwagi na ten plastik oraz struktury BC107 w środku żadne, a te całe AL103 to też żaden cymes. 3MHz - toż pospolite dziś tranzystory krzemowe wykonane technologią epibazy, takie jak BD911/912 mają 4MHz. No i schemotiechnika jak to wykazałem wyżej, też pozostawia wiele do życzenia.
Będzie to wewnętrzną sprawą samego tylko zasilacza, bez względu na stereo czy też mono. Wszak masa dołączona jest z tej samej strony tego rezystora co i elektrolity filtru, wejście, obciążenie itd.Po drugiej stronie znajduje się tylko wtórne uzwojenie transformatora.STUDI pisze:Ponadto na tym rezystorze powstanie różnicowe napięcie w przypadku stereo.
Ale po dodaniu jeszcze stopnia wstępnego na tranzystorze npn (lub różnicowego na dwóch) powstanie już właściwie zupelnie nowy wzmacniacz, z ewentualnym wykorzystaniem większości elementów ze starego - z wyjątkiem płytki.Może być do zmiany.
Bo to w istocie dwa wtórniki na układach Darlingtona (klasyczny T3-T5 oraz paradoxalny T2-T4, jak to mówił doc dr Jerzy Baranowski z PW, pewnie dlatego że mały tranzystor npn T2 nie tylko decyduje o polaryzacji wypadkowego tranzystora, ale i "przestawia" emiter i kolektor tranzystorowi mocy T4). Niemniej jednak kosztem pewnej komplikacji możliwa jest realizacja pełnokomplementarnego stopnia mocy cechującego się wzmocnieniem większym od jedności, co pozwala uzyskać lepszą wysterowalność, nawet przy założeniu pewnych strat napięcia w stopniu sterującym. Bawiłem się kiedyś takim stopniami z zastosowaniem pary BC211/313 sterującej parę końcową BD354/355, ale kłopotów było z tym niemało: i nie najlepsza stabiłność prądu spoczynkowego, i duża podatność na samowzbudzenie.Fakt - miejsze od 1....
Czyli taki lampowy łże-OTL? Zamiast potężnego transformatora - niepozory wtórnik emiterowy, w tym wypadku quasi - komplementarny, rozwinięcie konstrukcji z "EP" na PCL86 sterującej BD135? Takie skundlone układy niegdy nie zasługiwały na poważne traktowanie: ani obecnie, ani nawet wtedy gdy elementy je tworzące cieszyły się świetnością. Zupełnie nie rozumiem po co pchać lampy do sterowania tranzystorowego stopnia mocy. Naprawdę wyznajesz ałdjofylską wiarę w magiczną moc lampowych prosiaczków? No i o stabilności zera możesz w takim wypadku zapomnieć, Najprościej będzie zastosować oporowo-pojemnoścowe sprzężenie lampy z wtórnikiem komplementarnym (osobny zasilacz napięcia anodowego w takim wypadku by się przydał, żaden wówczas problem ze sprzężeniem obu stopni przez odpowiednio duży i wytrzymały kondensator), Możes też szarpnąć się na wykonanie na lampach calego wzmacniacza... operacyjnegoChciąłbym napędzić stopniem lampowym. Może byc nawet wtórnik z dość mocnej triody np. 6S46G.
Prędko proporcje się odwróciły - na wyraźną niekorzyść termistorów, i odtąd wzmacniacze różnicowe zdobyły sobie prawo obywatelstwa nie tylko we wzmacniaczach operacyjnych.Bo był znacznie tanśzy od tranzystora. 10 fenigów razy 100 tysiecy sztuk to milionik czyż nie?
Ale to można przerobić.
To się bierze przypadek najmniej korzystny (np. betę dla UCB=0 oraz największym roboczym prądzie, mnoży się bety przez siebie, a następnie przez oporność obciążenia. Jeśli BC212~BC177, można przyjąć hfe~100, przy hfe 40 dla AL103 wypadkowa beta będzie około 4000. Biorąc RL=4ohm i zaokrąglając na zapas (m.in dla uwzględnienia wpływu rezystorów w emiterach i bazach AL103) wyjdzie Rwe nie mniej niż 10kohm.Nie mając ani jednej ch-ktyki? Bo modą jest podawanie jedynie parametrów granicznych i nielicznych (głównie tlyko hfe) dla jakiegoś punktu pracy.Tomek Janiszewski pisze: Co, wzoru na rezystancję wejściową wtórnika emiterowego się nie zna?
Ale jednak jakieś minimum przyzwoitości zachowywano. Spotykało się amplitunery lampowe z tranzystorowym stereodekoderem, ale chyba nikt nie wpadł na pomysł głowicy UKF z tranzystorowym wzmacniaczem w.cz i mieszaczem oraz lampową heterodyną? Podobnie nikt nie używał lamp do sterowania traznystorowych stopni mocy, conajwyżej w przedwzmacniaczach zintegrowanych z mikrofonami pojemnościowymi, póki FETy się nie pojawiły.To że u nas mezalians to nie znaczy ze tam był mezilians. Norma były w tym samy sprżecie i lampy, i germanowe tranzystory oraz krzemowe w obudowach plastikowych. Jednocześnie.
To mi wygląda na jakieś czarnowidztwo. Tak to mogło być w stanie wojennym, względnie gdzieś na głębokiej prowicji. A jeżeli nawet tak się trafi - to poprawnie skonstruowane tranzystorowe wzmacniacze mocy będą mało wrażliwe na parametry tranzystorów mocy, oraz ich rozrzuty.BD911/912 - super ale nie pojdę do sklepu i nie kupię pary. Bedzie jedynie zamiennik (z dużym odstępstwem) BD911 jednego producenta i zamiennik (z duzym odstępstwem i to pewnie w inna stronę niż dla poprzedniego typu) BD912 innego. Tak to wygłada w praktyce.
A skąd wiesz czy nie rozjechały się przez tyle lat? Może je przeciążono, a może promieniowanie radioaktwne (tak, naturalny ind używany jako domieszka akceptorowa do germanu w 95% składa się z izotopu promieniotwórczego, co prawda o okresie półtrwania na poziomie 10**14 lat) zdążyło zrobić swoje? Tu mikrouszkodzenie, tam mikrouszkodzenie, a przecież grubość obszarów złączowych w takich tranzystorach mierzy się w mikrometrach. Naprawdę wierzysz że Twoja para będzie miała lepsze parametry niż zgrubnie tylko dobrana para spośród traznystorów prosto ze sklepu, do nabycia po kilkadziesiąt groszy za sztukę? A nawet gdyby byla pełnosprawna i dobrana idealnie - to i tak wszystkie swoje zalety będzie mogla objawić jedynie w układzie w pełni symetrycznym, takim jak uklad transformatorowy lub Circlotron. Uklad quasi-komplementarny, taki jak omawiana konsrukcja SABA, podobnie zresztą jak i mój układ - to w większym lub mniejszym stopniu improwizacja.Te AL103 mam - leżą w szufladzie a inne trzeba kupić....
To i MOSFETy sterowane lampami (dlaczego nie MOSFETami?) zdążyli już audiofile wziąć na warsztat?Zamysłem byłoby zrobienie stopnia mocy do wtórnika na lampie. Tak dziwaczna hybryda. Bo czemu ma być na MOSFET'ach - komplementarnych z założenia jedynie (bo nie do skompletowania w praktyce)?
Bo też i prawie nigdzie go nie miał. Stopnie wyjściowe układów scalonych też pracują jako wtórniki, conajwyżej modyfikuje się ich układy polaryzacji umieszczając je nie między bazami lecz w emiterze jednego z wejściowych tranzystorów wtórnika, co w połączeniu z bootstrapem pozwała wykorzystać napięcie zasilające z dokładnością do jednego napięcia nasycenia kolektor - emiter stopnia mocy (na każdą połówkę). Zobacz jak to się robiło w UL1490, UL1480...82.Czyli może nie mieć w ogóle wzmocnienia napięciowego.
Zamist potężenego i potwornie drogiego trafa. Bo niestety ale tu w kraju takich co by wyrobiły przy silniejszym basie brak - powód brak blach itd... 4pitro4 sam przyznawał że porzadnych blach transformatorowych niet i nie będzie.Tomek Janiszewski pisze: Czyli taki lampowy łże-OTL? Zamiast potężnego transformatora - niepozory wtórnik emiterowy, w tym wypadku quasi - komplementarny, rozwinięcie konstrukcji z "EP" na PCL86 sterującej BD135?
Bo chce mieć wzmanicacz lampowy który będzie grał na niskich tonach a nie pierdział na basie już przy ułamku mocy dostępnej dla środkowego pasma. A niestety trafa głośnikowe na własciwych rdzeniach ( a nie ze zwykłęj blachy stalowej) to niestety wydatek nie złotówek ale EUR.Tomek Janiszewski pisze: Zupełnie nie rozumiem po co pchać lampy do sterowania tranzystorowego stopnia mocy.
Prosiaczek nic nie daje. Jedynie byl pomysłem na opchnięcie zapasu ECC88. Równiw dobrze pożna wstawić lampe ją tylko tylko żarzyć a gniazda we i wy skrosować przewodem.Tomek Janiszewski pisze: Naprawdę wyznajesz ałdjofylską wiarę w magiczną moc lampowych prosiaczków?
Zdecydowanie separacja glawanicza. Prościej i pewniej.Tomek Janiszewski pisze: No i o stabilności zera możesz w takim wypadku zapomnieć, Najprościej będzie zastosować oporowo-pojemnoścowe sprzężenie lampy z wtórnikiem komplementarnym (osobny zasilacz napięcia anodowego w takim wypadku by się przydał, żaden wówczas problem ze sprzężeniem obu stopni przez odpowiednio duży i wytrzymały kondensator),
Wtedy już było skolko ugodno ukadów scalonych jak i hybrydowych itd.. U nas jeszcze lampy (DSL202).Tomek Janiszewski pisze: Prędko proporcje się odwróciły - na wyraźną niekorzyść termistorów, i odtąd wzmacniacze różnicowe zdobyły sobie prawo obywatelstwa nie tylko we wzmacniaczach operacyjnych.
Proste i jasne. Dzięki.Tomek Janiszewski pisze: To się bierze przypadek najmniej korzystny (np. betę dla UCB=0 oraz największym roboczym prądzie, mnoży się bety przez siebie, a następnie przez oporność obciążenia. Jeśli BC212~BC177, można przyjąć hfe~100, przy hfe 40 dla AL103 wypadkowa beta będzie około 4000. Biorąc RL=4ohm i zaokrąglając na zapas (m.in dla uwzględnienia wpływu rezystorów w emiterach i bazach AL103) wyjdzie Rwe nie mniej niż 10kohm.
Zdziwiłbyś sięTomek Janiszewski pisze: Ale jednak jakieś minimum przyzwoitości zachowywano. Spotykało się amplitunery lampowe z tranzystorowym stereodekoderem, ale chyba nikt nie wpadł na pomysł głowicy UKF z tranzystorowym wzmacniaczem w.cz i mieszaczem oraz lampową heterodyną? Podobnie nikt nie używał lamp do sterowania traznystorowych stopni mocy, conajwyżej w przedwzmacniaczach zintegrowanych z mikrofonami pojemnościowymi, póki FETy się nie pojawiły.
Nie czarnowidztwo - tak po porstu jest. Sa owszem ale dostajesz innych producentów. Nikt nie oferuje par komplementarnych gdzie tranzystory pochodzą przyjamniej od jednego producenta. Parametrami potrafią sie znacznie róznić od siebie. Przerabiane - aby mieć pary trzeba kupować regularnie od róznych hutrtowni zaoptrujących się w róznych źródłach. Bo u jedengo będzie tak że ile nie kupis to zawsze będą się znacznie rózniły od siebie.Tomek Janiszewski pisze: To mi wygląda na jakieś czarnowidztwo. Tak to mogło być w stanie wojennym, względnie gdzieś na głębokiej prowicji. A jeżeli nawet tak się trafi - to poprawnie skonstruowane tranzystorowe wzmacniacze mocy będą mało wrażliwe na parametry tranzystorów mocy, oraz ich rozrzuty.
Nawet zgrubnie możesz nie dobrać. Sprawdzone. Kupują dużą ilość jednej partii anie dokupują po kilka sztuk. A te o ddobrych prducentów mają naprawdę wyoską potarzalnośc parametrów w tej samej partii produkcyjnej (a teraz jak któś nie zamówi przynajmniej miliona sztuk to nie wyprodukują).Tomek Janiszewski pisze: Naprawdę wierzysz że Twoja para będzie miała lepsze parametry niż zgrubnie tylko dobrana para spośród traznystorów prosto ze sklepu,
Hurtowa cena za BD911 nie schodzi poniżej 1.10PLN netto - i to za ilość rzędu tysiąca sztuk. W detalu 3 zeta.Tomek Janiszewski pisze: do nabycia po kilkadziesiąt groszy za sztukę?
Od razu audiofile - np. Piotr na tymże forum.Tomek Janiszewski pisze: To i MOSFETy sterowane lampami (dlaczego nie MOSFETami?) zdążyli już audiofile wziąć na warsztat?
Po paru tygodniach wracam do tematu, aby zdać relację. Zmontowałem obie końcówki mocy na płytkach drukowanych, przy czym zdecyowałem się na ponowne wykonanie pierwszej z nich, dokładając obwód Zobela (15ohm + 3,3nF) co okazało się wystarczające dla wyeliminowania wzbudzania się końcówki przy odłączonym głośniku. Zasilacz (z wykorzystaniem prowizorycznego chassis mającego niegdyś służyć do innych celów) wykonałem z użyciem typowego transformatora TS40/43 (stosowanego w magnetofonie M531S) oraz dławika filtracyjnego DFZ-4, nabytego na Wolumenie na polowym stanowisku obok ciężarowki. Nie są to rzecz jasna elementy z epoki za sprawą choćby tylko zwijanych rdzeni, za to pozostałe elementy: kondensatory KEN a zwłaszcza zmontowany na płytce drukowanej (użycie radiatora przy prądzie kilkakronie mniejszym od dopuszczalnego) prostownik z diodami DMG4 jak najbardziej do epoki się zaliczają.Tomek Janiszewski pisze:Trzeba będzie czem prędzej zmontować porządnie pierwszy chronologicznie kanał, i zebrać razem jakoś wszystko do qpy, dodając jakiś przedwzmacniacz z regulacją barwy, rzecz jasna na TG4, TG5 a może nawet TG3F