Z dziedziny ortografii...
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd
Co do języka białoruskiego (mówię tu oczywiście o literackim, który można poznać chyba tylko na uniwersytecie w Białymstoku) to kurat jest w tym wzgledzie w opozycji do rosyjskiego. Litera G w nim występuje tylko w wyrazach obcego pochodzenia. My po prostu nie mamy wyczulonego słuchu i nam się wydaje, ze słyszymy G, ale oni wymawiają H tak jak powinno być wymiawiane. Być może w obecnej na Białorusi Tasiance (skundlony język - zanieczyszczony rosyjskim) rzeczywiście jest inaczej... ale w gwarach powinny zachować się prawidłowe wymowy.
- Thereminator
- 6250...9374 posty
- Posty: 7360
- Rejestracja: sob, 2 kwietnia 2005, 21:42
- Lokalizacja: Nizina Wschodnioeuropejska
Jeżeli chodzi o ortografię, mnie z najbardziej drażni na forach "syndrom mniejszego zła". Chodzi o te wszystkie "przyjaciołą", "telewizorą", "komputerą". Czyli: jak masz problemy z końcówkami, to na wszelki wypadek pisz wszystko przez "ą" - zawsze to lepiej, niżbyś pisał "starom krowom", "nowom modom", "siłom i godnościom". Przynajmniej nie wyjdziesz na tłumoka ze wsi, co nawyżej na "wykształconego dysortografa". Ręce opadają.
Co do dysortografii, to jakoś nie wierzę, że dysortografowie masowo są nimi np. w pracy pod okiem szefa, itp. Może pokolenie dzisiejszych 20-paro latków tylko pod "speedem" potrafi normalnie pisać (tak jak ich niektórym ojcom trzęsą się ręce dopóki sobie nie wypiją)?
Co do dysortografii, to jakoś nie wierzę, że dysortografowie masowo są nimi np. w pracy pod okiem szefa, itp. Może pokolenie dzisiejszych 20-paro latków tylko pod "speedem" potrafi normalnie pisać (tak jak ich niektórym ojcom trzęsą się ręce dopóki sobie nie wypiją)?
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.
Co do ortografii, mnie jeszcze uczono ze są różnice w wymowie:
H i CH - pierwsze bardziej dźwięczne zbliżone do G, a drugie bezdźwięczne bliższe głosce k.
RZ i Ż - drugie to mocne ż - pierwsze nieco bardziej miękkie - w sumie wywodzie sie z miękkiego r!!!
Ó i U - to drugie jest dłuższe i wymawiane jakby z głębi gardła - pierwsze nieco mniej silne i krótsze.
Ą i OM - znaczna różnica - Ą jest nosową głoską zapożyczenie chyba z francuskiego.
Ę i EM - jw. Obydwa są chyba jedynymi nosowymi samogłoskami w językach słowiańskich.
Ł i U tzw zgłoskotwórcze - słowo AUTO - inna wymowa -= bardziej subtelna
A dodam że nie tak dawno mieliśmy jeszcze jeden "umlaut" - e - słowo kobieta było ongiś wymawiane inaczej bliżej kobita - ale nie biło tam i tylko coś pośredniego między i i e.
H i CH - pierwsze bardziej dźwięczne zbliżone do G, a drugie bezdźwięczne bliższe głosce k.
RZ i Ż - drugie to mocne ż - pierwsze nieco bardziej miękkie - w sumie wywodzie sie z miękkiego r!!!
Ó i U - to drugie jest dłuższe i wymawiane jakby z głębi gardła - pierwsze nieco mniej silne i krótsze.
Ą i OM - znaczna różnica - Ą jest nosową głoską zapożyczenie chyba z francuskiego.
Ę i EM - jw. Obydwa są chyba jedynymi nosowymi samogłoskami w językach słowiańskich.
Ł i U tzw zgłoskotwórcze - słowo AUTO - inna wymowa -= bardziej subtelna
A dodam że nie tak dawno mieliśmy jeszcze jeden "umlaut" - e - słowo kobieta było ongiś wymawiane inaczej bliżej kobita - ale nie biło tam i tylko coś pośredniego między i i e.
wogóle Ó wywodzi się bezpośrednio z długiego O (jedyna pozostałość po iloczasie w języku polskim) Czesi w klasycznym czeskim mają wszystkie samogłoski w formie długiej (z kreską) i krótkiej (bez kreski). W potocznym interdialekcie wszystkie samogłoski wypowiadają raczej krótko. Dlaczego u nas długie O przeszło w U a nie w krótkie O przy wymowie to niestety nie wiem. U czechów to się po prostu sktóciło, ale trzeba pamiętać, że czeski język klasyczny własciwie jest... trudno powiedzieć, że martwy, ale właściwie nie zmienił się od pewnie 400 lat. Jest to język oficjalny czyli urzędowy w Czechach. Na codzień mówi się u nich potocznym i dla nas to jest dziwne bo to tak jak byśmy my musieli pisać językiem Reja i Kochanowskiego pisma urzędowe. Było by śmiesznie
Najlepsze jest w czeskim to, że oni nie rozpoznają dźwięku pomiędzy I i Y a jak do tego dojdzie że ktoś wymiawia samogłoski potocznie czyli krótko to masz zagwozdkę jaką litere wstawić w wyraz bo masz aż cztery do wyboru - to jest massakra!!!

Dodam jeszcze coś od siebie. W jezyku polskim mamy słowo "włączać".
Jest ono często mylnie wymawiane, co trudno nawet zapisać. Niekiedy na skutek tej złej wymowy można spotkać zapis "włanczać". Ten zapis też nie odzwierciedla tej złej wymowy, choć tak często się ją spotyka.
Dlaczego?
Bo nie mamy odpowiedniego znaczka, by to coś nosowego, pośredniego między"ał" a "an" zapisać. Klasyczne "ą" powinny być raczej zapisane jako "o" z ogonkiem, natomiast znaczek "ą" powinien być zarezerwowany dla tej głoski, o której myślę.
Nie wiem, czy wyraziłem się jasno
Jest ono często mylnie wymawiane, co trudno nawet zapisać. Niekiedy na skutek tej złej wymowy można spotkać zapis "włanczać". Ten zapis też nie odzwierciedla tej złej wymowy, choć tak często się ją spotyka.
Dlaczego?
Bo nie mamy odpowiedniego znaczka, by to coś nosowego, pośredniego między"ał" a "an" zapisać. Klasyczne "ą" powinny być raczej zapisane jako "o" z ogonkiem, natomiast znaczek "ą" powinien być zarezerwowany dla tej głoski, o której myślę.
Nie wiem, czy wyraziłem się jasno

Jak dla mnie 100% kompatybilności...Alek pisze:Nie wiem, czy wyraziłem się jasno

Problem "włanczania" wynika chyba z nieuzasadnionej chęci podkreślenia faktu niedokonaności czynności i że jest to czynność ciągła, powtarzalna. A przecież jest już podział na formę dokonaną "włączyć" i niedokonaną "włączać". Więc po co jeszcze "włanczać"? Już samo "ać" w formie niedokonanej mówi o tym. Na potwierdzenie mojej teorii: jakoś nie słyszy się formy "włanczyć", prawda (powyżej zasygnalizował to już Tomasz)? Ta nieistniejąca w polszczyźnie głoska "nosowe an" pokutuje tylko w formie niedokonanej.
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.
- Thereminator
- 6250...9374 posty
- Posty: 7360
- Rejestracja: sob, 2 kwietnia 2005, 21:42
- Lokalizacja: Nizina Wschodnioeuropejska
I kolejna forumowa zmora: personalizacja martwych przedmiotów w wyrażeniach typu "włączam komputera" (tak jak "zabijam człowieka"). W bierniku chyba wiadomo co jest "kogo?", a co jest "co?". No chyba, że ktoś myli biernik z dopełniaczem...
Przypomniała mi się scena ze "Scenariusza dla trzech aktorów" Schaeffera (Peszek, Grabowscy):
- Dopełniacz odpowiada na pytania "kogo? czego?". Dopełniacz jest drugim przypadkiem.
- Ja to miałem przypadek...
Przypomniała mi się scena ze "Scenariusza dla trzech aktorów" Schaeffera (Peszek, Grabowscy):
- Dopełniacz odpowiada na pytania "kogo? czego?". Dopełniacz jest drugim przypadkiem.
- Ja to miałem przypadek...
Odróżnić niepodobna czy gra orkiestra czy aparat, a muzyka wychodzi tak głośno, że kilkanaście par tańczyć może.
- szalony
- moderator
- Posty: 1863
- Rejestracja: wt, 14 sierpnia 2007, 14:15
- Lokalizacja: Kraków/Zielona Góra
Re: Z dziedziny ortografii...
Przepraszam, ale nie byłem w stanie się powstrzymać przed wklejeniem tego linka, zobaczcie ostatni post...
http://malutki.vitnet.pl/viewtopic.php?p=131245#131245
Polecam też zobaczyć w profilu inne posty...
http://malutki.vitnet.pl/viewtopic.php?p=131245#131245
Polecam też zobaczyć w profilu inne posty...

Senza mai stancià nè mai rifiatà
Cumbattenti d'onore di Santa Libertà
Parechji sò spariti à o fior' di l'età
Surghjent'è acque linde di lu fium'unità
Cumbattenti d'onore di Santa Libertà
Parechji sò spariti à o fior' di l'età
Surghjent'è acque linde di lu fium'unità