..."Zamiast książek obrazki czyta się"
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd
..."Zamiast książek obrazki czyta się"
Tak brzmiały słowa piosenki popularnego zespołu.
Jest to znak naszych czasów. Zdarza się, że piszą do mnie osoby, które przez przeróżne komunikatory czy korespondencję mailową trują przysłowiowe cztery litery. Żądają podania tego, czego one chcą na tacy, argumentując niekiedy swe oczekiwania w sposób kuriozalny, np tym, że nie mają czasu, albo, że jutro trzeba oddać pracę, albo wręcz, że była ona na wczoraj.
W większości przypadków odpowiedzi na ich pytania są łatwo dostępne, ale nie- oni nie mają czasu. Za to ja mam mieć czas, by na gadu-gadu czy w e-mailu klarować.
Nierzadkie są przypadki porywania się z motyczką na słońce. Oto ktoś chce składać np. radar, nie mając bladego pojęcia o sposobie wytwarzania mikrofal. Widać na pierwszy rzut oka, że gość jest zielony, ale nawet nie wiadomo jak to mu powiedzieć, bo dyplomatyczne postawienie sprawy nie dociera i brane jest za dobrą monetę.
Piszę o tym nie bez kozery. Takie przypadki spotykane są i na tym forum i o zgrozo odnoszę wrażenie, że wygodnictwo i idąca za tym degrengolada są tolerowane przez większość. Przykładem jest dzisiejsza sprawa schematów Pioniera, które w postaci załączników zostały żywcem przeklejone ze strony Fonaru. To naprawdę tak trudno sobie wyszukać?
Skoro o załącznikach już mowa, to od dłuższego czasu obserwuję, które to z nich cieszą się dużą ilością pobrań. Najlepiej jest, gdy jest to fotografia lub schemat. Liczba pobrań sięga wtedy nawet powyżej setki. Nie daj Bóg, aby były to skany zawierające sporo tekstu, a więc np strony książek. Dobrze jeszcze, gdy liczba pobrań wyniesie 15, Raczej jest tak, że pierwszy załącznik ma tych pobrań może 15, ale kolejne mniej. Ostatni często ma ich tylko kilka. Nawet charakterystyki lamp cieszą się małym wzięciem.
Można odnieść wrażenie, że spora część użytkowników woli się nie pochylać nad sednem spraw; najlepiej jest po prostu zeskładać coś z gotowego schematu, pod konkretną lampę(y), bez nadwyrężania umysłu.
Jest to znak naszych czasów. Zdarza się, że piszą do mnie osoby, które przez przeróżne komunikatory czy korespondencję mailową trują przysłowiowe cztery litery. Żądają podania tego, czego one chcą na tacy, argumentując niekiedy swe oczekiwania w sposób kuriozalny, np tym, że nie mają czasu, albo, że jutro trzeba oddać pracę, albo wręcz, że była ona na wczoraj.
W większości przypadków odpowiedzi na ich pytania są łatwo dostępne, ale nie- oni nie mają czasu. Za to ja mam mieć czas, by na gadu-gadu czy w e-mailu klarować.
Nierzadkie są przypadki porywania się z motyczką na słońce. Oto ktoś chce składać np. radar, nie mając bladego pojęcia o sposobie wytwarzania mikrofal. Widać na pierwszy rzut oka, że gość jest zielony, ale nawet nie wiadomo jak to mu powiedzieć, bo dyplomatyczne postawienie sprawy nie dociera i brane jest za dobrą monetę.
Piszę o tym nie bez kozery. Takie przypadki spotykane są i na tym forum i o zgrozo odnoszę wrażenie, że wygodnictwo i idąca za tym degrengolada są tolerowane przez większość. Przykładem jest dzisiejsza sprawa schematów Pioniera, które w postaci załączników zostały żywcem przeklejone ze strony Fonaru. To naprawdę tak trudno sobie wyszukać?
Skoro o załącznikach już mowa, to od dłuższego czasu obserwuję, które to z nich cieszą się dużą ilością pobrań. Najlepiej jest, gdy jest to fotografia lub schemat. Liczba pobrań sięga wtedy nawet powyżej setki. Nie daj Bóg, aby były to skany zawierające sporo tekstu, a więc np strony książek. Dobrze jeszcze, gdy liczba pobrań wyniesie 15, Raczej jest tak, że pierwszy załącznik ma tych pobrań może 15, ale kolejne mniej. Ostatni często ma ich tylko kilka. Nawet charakterystyki lamp cieszą się małym wzięciem.
Można odnieść wrażenie, że spora część użytkowników woli się nie pochylać nad sednem spraw; najlepiej jest po prostu zeskładać coś z gotowego schematu, pod konkretną lampę(y), bez nadwyrężania umysłu.
Dopiero teraz do tego doszedłeś?
W dziedzinie wzmacniaczy gitarowych standardem jest: " cześć, na prądzie się nie znam i się go boję, ale mam zamiar składać trzykanałowy head 100W". Niby trzeba się do tego przyzwyczaić, ale po prostu nieraz ręce opadają. Jak komuś powiesz wprost: "nie dasz rady" to się obraża. Na pytanie "po co ci 100W head" zazwyczaj nie potrafią sensownie odpowiedzieć. Takie niestety jest życie.

Na innych forach jest podobnie, uczestnicy ich to najczęściej ludzie młodzi. A to niestety wiele tłumaczy. Mają zazwyczaj awersję do słowa pisanego, w szczególności do książek. Obserwuje podobne, o zgrozo zjawisko u swego nastoletniego syna. Podać gotowe rozwiązanie na tacy, bez szukania i dociekania co, jak i dlaczego. Gdy ja zdobywałem swoją wiedzę internetu nie było, książki jakie były to pokolenie 40parolatków dobrze. Trzeba było nawiedzać biblioteki itp. Teraz łatwość i dostępność wszelkiej informacji zabija instynkt, szuka się gotowców. Nie czyta się lektur, bo są gotowe opracowania. Już nawet nie mówię o czytaniu dla samej melodii słowa 

- Boski Miszcz
- 250...374 postów
- Posty: 253
- Rejestracja: ndz, 4 grudnia 2005, 12:16
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt:
Trafiłeś w przysłowiową 10. Niestety wielu użytkowników którzy się rejestrują na tego typu forach- nie tylko na naszym
- myślą sobie że jak napiszą prośbę o pomoc to dostaną wszystko gotowe na tacy bez żadnego wysiłku, idąc na łatwiznę. Ech co za czasy.....
A co do skanów książek to osobiście nie cierpię czytać książek z pdf-ów i jpg-ów, jestem konserwatywny, dla mnie książka albo schemat musi być na papierze


A co do skanów książek to osobiście nie cierpię czytać książek z pdf-ów i jpg-ów, jestem konserwatywny, dla mnie książka albo schemat musi być na papierze

- futrzaczek2
- 625...1249 postów
- Posty: 1066
- Rejestracja: ndz, 5 marca 2006, 19:30
- Lokalizacja: Warszawa (czasowo...)
Jako, że jestem przedstawicielem młodzieży, pozwolę sobie zabrać głos w tej ważnej sprawie. 
To prawda, że dzieciarnia idzie na łatwiznę. Znam wielu z nich, którzy nigdy nie mieli w ręku encyklopedii czy słownika - bo nauczyciel wszystko zawsze przedyktuje. Jeżeli się nie chce powiedzieć czegoś wprost, "na tacy" to są zaraz pomrukiwania w stylu "ja jestem w szkole, tu się myśli za mnie".
Jest także prawdą, że komunikatory internetowe - czaty, GG, Tlen itp. - przyspieszają rozpowszechnianie tego typu procederu. Pytania typu "ej ja mam zadanie z fizy ale ono głupie pomusz mi" są coraz bardziej nagminne. Podsyłanie wskazówek, rad, wzorów nic im nie mówi - potrzebują wyłącznie gotowego rozwiązania zadania, podanego tak, aby łatwo było to wmazać do zeszytu.
Wielu młodych uważa, że mózgowcy, wykształciuchy - czyli ludzie doświadczeni w danym temacie - są właśnie od tego, aby podawali gotowe rozwiązania, najlepiej wraz z krótkim omówieniem. Nawet jakby podać im całe zadanie w formie gotowego wzoru do którego potrzeba podstawić kilka liczb, a potem przeklepać to na kalkulatorze - też to jest za trudne.
Cóż można z tym robić? Przede wszystkim - jeśli ktoś ma dużo cierpliwości - zainteresować go danym przez niego problemem. Podsunąć radę, wskazówkę, podpowiedź. Jeżeli delikwent zacznie to "pożerać"
i będzie samodzielnie kombinował (z takim czy innym skutkiem) nad dalszym rozwiązaniem zadania - bardzo dobrze to o nim świadczy.
Jeżeli natomiast odpowie "ej ja tego nie rozumiem rozwiąż mi jutro mam fizę i muszę to mieć" to niestety, jest do delikwent stracony nad którym nie ma się co roztrząsać. Ignorować i tyle.
Odnośnie młodych zapaleńców... Przede wszystkim, należy takiego sprowadzić na ziemię, zanim zrobi coś głupiego, albo wręcz niebezpiecznego. Jeżeli wykaże chęć zapoznania się z problemem, powinien sam natrafić na stosowne materiały, choćby przy pomocy szukajki. Jeżeli natomiast nie da się "okrzesać" - nie ma się co trudzić, zignorować go i tyle.
Koniec smętnych wywodów

To prawda, że dzieciarnia idzie na łatwiznę. Znam wielu z nich, którzy nigdy nie mieli w ręku encyklopedii czy słownika - bo nauczyciel wszystko zawsze przedyktuje. Jeżeli się nie chce powiedzieć czegoś wprost, "na tacy" to są zaraz pomrukiwania w stylu "ja jestem w szkole, tu się myśli za mnie".
Jest także prawdą, że komunikatory internetowe - czaty, GG, Tlen itp. - przyspieszają rozpowszechnianie tego typu procederu. Pytania typu "ej ja mam zadanie z fizy ale ono głupie pomusz mi" są coraz bardziej nagminne. Podsyłanie wskazówek, rad, wzorów nic im nie mówi - potrzebują wyłącznie gotowego rozwiązania zadania, podanego tak, aby łatwo było to wmazać do zeszytu.
Wielu młodych uważa, że mózgowcy, wykształciuchy - czyli ludzie doświadczeni w danym temacie - są właśnie od tego, aby podawali gotowe rozwiązania, najlepiej wraz z krótkim omówieniem. Nawet jakby podać im całe zadanie w formie gotowego wzoru do którego potrzeba podstawić kilka liczb, a potem przeklepać to na kalkulatorze - też to jest za trudne.

Cóż można z tym robić? Przede wszystkim - jeśli ktoś ma dużo cierpliwości - zainteresować go danym przez niego problemem. Podsunąć radę, wskazówkę, podpowiedź. Jeżeli delikwent zacznie to "pożerać"

Jeżeli natomiast odpowie "ej ja tego nie rozumiem rozwiąż mi jutro mam fizę i muszę to mieć" to niestety, jest do delikwent stracony nad którym nie ma się co roztrząsać. Ignorować i tyle.
Odnośnie młodych zapaleńców... Przede wszystkim, należy takiego sprowadzić na ziemię, zanim zrobi coś głupiego, albo wręcz niebezpiecznego. Jeżeli wykaże chęć zapoznania się z problemem, powinien sam natrafić na stosowne materiały, choćby przy pomocy szukajki. Jeżeli natomiast nie da się "okrzesać" - nie ma się co trudzić, zignorować go i tyle.
Koniec smętnych wywodów

Jeżeli chcesz pogadać, zapraszam na GG pod numerem 7021498 

- futrzaczek2
- 625...1249 postów
- Posty: 1066
- Rejestracja: ndz, 5 marca 2006, 19:30
- Lokalizacja: Warszawa (czasowo...)
Futrzaczku
Jesteś chlubą młodego pokolenia

To nie jest marudzenie, to smutna prawda o młodym społeczeństwie XXI wiekunie przejmuj się marudzeniem facetów wieku średniego


Mnie akurat to irytuje i smuci naraz (wyjaśnienie powyżej)Boże!, żeby to nie był "ten" kryzys Smile. Ale syndrom tzw. dzieci neostrady czasem smuci.

Jeżeli chcesz pogadać, zapraszam na GG pod numerem 7021498 

Re: ..."Zamiast książek obrazki czyta się"
Nie jest to jednak nic nowego. Może dzięki Internetowi problem przybrał trochę większe rozmiary. Ja uczyłem się w klasie elektrotechnicznej, ale większość z nas traktowała tematykę kierunku po macoszemu. Większość miała "ambicję" zajmować się elektroniką, bądź informatyką. I jak wyglądała praktyka: otóż na porządku dziennym było składanie układów na podstawie schematów z różnych Radioelektroników, książek p. Wojciechowskich, Nowoczesnych Zabawek itp. Zaletą tamtej literatury było mniej lub bardziej obszerne omawianie zasad działania prezentowanych układów, zresztą i dzisiaj mamy wiele taich artykułów w popularnej prasie elektronicznej.Alek pisze: Można odnieść wrażenie, że spora część użytkowników woli się nie pochylać nad sednem spraw; najlepiej jest po prostu zeskładać coś z gotowego schematu, pod konkretną lampę(y), bez nadwyrężania umysłu.
Lecz przede wszystkim liczyło się zbudowanie układu, najlepiej bez zbytniego wnikania w szczegóły. Naprawdę niewielu próbowało coś konstruować w oparciu o własną wiedzę; tą wiedzę pogłębiać.
Po latach doświadczeń, także zawodowych, jestem w stanie przychylić się do tego, co napisał futrzaczek2. Chcącym wiedzieć - pomagać na ile to możliwe, bo to rozwija także nas samych; tych którym się nie chce, zostawić w spokoju, bo i tak nic z tego nie będzie a stracimy tylko czas. Co oczywiście nie znaczy, że należy ludzi ignorować, każdy z nas ma swoje ograniczenia i czasem zrozumienie jakiegoś problemu naprawdę przekracza możliwości.
785mm
- jethrotull
- 3125...6249 postów
- Posty: 4013
- Rejestracja: sob, 3 czerwca 2006, 21:51
- Lokalizacja: Poznań
Alku, znamienne, że założyłeś taki temat, a jednocześnie sam w wątku obok rozwiązałeś koledze zadanie na olimpiadę z fizyki. Byłem trochę zniesmaczony tamtym wątkiem. Sam brałem udział w olimpiadach, zadania rozwiązywałem sam. Stawka olimpiad jest naprawdę wielka: finaliści/laureaci otrzymują zestawy podręczników, stypendia pieniężne, są zwolnieni z matury, mogą do woli wybierać studia. W związku z tym myślę że warto się upewnić, że skorzystają z tego wszystkiego ludzie faktycznie najlepsi i powstrzymać, skądinąd naturalny i zrozumiały odruch rozwalenia każdego zadania z fizyki jakie znajdzie się w zasięgu wzroku, a także oczywiście odruch pomocy, bo to może być niedźwiedzia przysługa, nie wspominając że jest to nie fair wobec osób które same rozwiązują swoje zadania.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Ja własnie staram się sprowadzać takich ludzi na ziemię. Może moje metody sprowadzania są brutalne i chamskie, ale takie są bo taki mam charakter i to bardzo trudny charakter, choć ostatnio obiecałem OTLampowi, że się poprawie i przejdę do bardziej ludzkich metod. Może mi się uda, ale uwierzcie mi nieraz przy takich rozmówcach ręce i język mnie świerzbią i pewnie nieraz się po takim przejade.futrzaczek2 pisze: Odnośnie młodych zapaleńców... Przede wszystkim, należy takiego sprowadzić na ziemię, zanim zrobi coś głupiego, albo wręcz niebezpiecznego. Jeżeli wykaże chęć zapoznania się z problemem, powinien sam natrafić na stosowne materiały, choćby przy pomocy szukajki. Jeżeli natomiast nie da się "okrzesać" - nie ma się co trudzić, zignorować go i tyle.