dławiki.

Transformatory głośnikowe, międzystopniowe, sieciowe.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp

Awatar użytkownika
Piotr
moderator
Posty: 8656
Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Kontakt:

Post autor: Piotr »

atom pisze:- można wykorzystać obydwa uzwojenia połączone szeregowo-przeciwsobnie. Wtórne do anodowego, pierwotne do S2. Na wejściu 100-220uF, pomiędzy uzwojeniami np. 100uF, na wyjściu 47uF.......
http://www.trioda.com/php/forumtriody/v ... php?t=7063 :?
atom
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 216
Rejestracja: pt, 26 marca 2004, 16:14

Post autor: atom »

Piotr pisze:
atom pisze:- można wykorzystać obydwa uzwojenia połączone szeregowo-przeciwsobnie. Wtórne do anodowego, pierwotne do S2. Na wejściu 100-220uF, pomiędzy uzwojeniami np. 100uF, na wyjściu 47uF.......
http://www.trioda.com/php/forumtriody/v ... php?t=7063 :?
- jak to miło z samym sobą pogadać, nie?
BTW Ja nie jestem autorem pomysłu "dławika przeciwsobnego" - cały akapit dotyczący teorii działania takiego dławika jest zapożyczony z konkretnej knigi. A Twoje niby demaskatorskie tekściki o "wpadkach autora" są żenujące. Wyłącz sobie tę stronę i będziesz miał chłopie święty spokój. No i jeszcze do autora zwrotu: "aby nawet różnym guru cały czas patrzeć na ręce" - po takim dictum nie zasługujesz nawet na skromną inwektywę. Ochłoń stary, ochłoń.
Awatar użytkownika
Piotr
moderator
Posty: 8656
Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Kontakt:

Post autor: Piotr »

atom pisze:cały akapit dotyczący teorii działania takiego dławika jest zapożyczony z konkretnej knigi.
Jakiej?
Nawiasem mówiąc powinieneś zaznaczyć to w tekście.
atom pisze:A Twoje niby demaskatorskie tekściki o "wpadkach autora" są żenujące.
1. "Przeciwsobny" dławik.
2. Uzyskiwanie większej mocy wyjściowej z klasycznego przeciwsobnego układu pentodowego przez zmniejszie Ra-a poniżej wartości optymalnej.

Kiedy ja się pomylę, mówię: "pomyliłem się" :roll:
atom
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 216
Rejestracja: pt, 26 marca 2004, 16:14

Post autor: atom »

Piotr pisze:
atom pisze:cały akapit dotyczący teorii działania takiego dławika jest zapożyczony z konkretnej knigi.
Jakiej?
Piotruś (wybacz mi ten konfidencjonalny ton :-), specjalnie dla Ciebie naszukałem się, oj, naszukałem:
http://www.mif.pg.gda.pl/homepages/tom/files/dlawik.jpg (164kb). Zapewne autor się myli. Ale mam prośbę - może w celu wyjaśnienia wątpliwości ktoś by empirycznie sprawdził ten układ i obalił głupią teorię o: "dławiku przeciwsobnym"? Cóż, dałem się nabrać. Łup, łup, łup (onomatopeja - ciosy we własną klatę).
Piotr pisze: Nawiasem mówiąc powinieneś zaznaczyć to w tekście.
- zdajesz sobie sprawę ile takich zaznaczeń by było? Wszystko ściągnąłem z innych autorów. Sorry ;-)
Piotr pisze: 2. Uzyskiwanie większej mocy wyjściowej z klasycznego przeciwsobnego układu pentodowego przez zmniejszie Ra-a poniżej wartości optymalnej.
- to jest Twoja "naciągana" interpretacja, niezupełnie o to chodziło.
Piotr pisze: Kiedy ja się pomylę, mówię: "pomyliłem się" :roll:
- z tego co widzę i czytam - jesteś nieomylny ;-)
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6928
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

Witam.
atom pisze:Piotruś (wybacz mi ten konfidencjonalny ton Smile, specjalnie dla Ciebie naszukałem się, oj, naszukałem:
http://www.mif.pg.gda.pl/homepages/tom/files/dlawik.jpg (164kb). Zapewne autor się myli.
Naprawdę ciekawa książka, a jeszcze bardziej te teorie w niej zawarte. Szczególnie zainteresował mnie drugi z przedstawionych schematów. Ciekaw jestem w jaki to sposób znoszą się strumienie magnetyczne od składowych stałych wytwarzane przez uzwojenia przedstawione na tym schemacie :wink:

Pozdrawiam,
Romek
Załączniki
ciekawostka.PNG
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
atom
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 216
Rejestracja: pt, 26 marca 2004, 16:14

Post autor: atom »

Romekd pisze:
Naprawdę ciekawa książka, a jeszcze bardziej te teorie w niej zawarte. Szczególnie zainteresował mnie drugi z przedstawionych schematów. Ciekaw jestem w jaki to sposób znoszą się strumienie magnetyczne od składowych stałych wytwarzane przez uzwojenia przedstawione na tym schemacie :wink:

Pozdrawiam,
Romek
- może błąd w druku? ;-)
Awatar użytkownika
Piotr
moderator
Posty: 8656
Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
Kontakt:

Post autor: Piotr »

atom pisze:www.mif.pg.gda.pl/homepages/tom/files/dlawik.jpg (164kb). Zapewne autor się myli.
Choćby dla tego dobrze byłoby podać jego nazwisko.
atom pisze:Ale mam prośbę - może w celu wyjaśnienia wątpliwości ktoś by empirycznie sprawdził ten układ i obalił głupią teorię o: "dławiku przeciwsobnym"?
Sprawdziłem, tylko nie bardzo wiem w jaki sposób mam przedstawić wyniki. Wbrew temu, co mówi książka środkowy kodensator niczego nie tłumi. Może to sprawdzić sobie każdy podłączając na przemian w miejsce środkowego kondensatora ogromną banię, małą zwijkę, lub po prostu nic. Różnica będzie niezauważalna.
atom pisze:
Piotr pisze: 2. Uzyskiwanie większej mocy wyjściowej z klasycznego przeciwsobnego układu pentodowego przez zmniejszie Ra-a poniżej wartości optymalnej.
- to jest Twoja "naciągana" interpretacja, niezupełnie o to chodziło.
Ok, niech będzie. Nawet nie chce mi się odgrzebywać tych starych postów :roll:
atom pisze:- z tego co widzę i czytam - jesteś nieomylny ;-)
Jestem nieomylny poza przypadkami, w których się mylę ;)
Na przykład w kwestii podłączenia rdzenia do chassis zrobiłeś mi niezłą zagwozdkę...
atom
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 216
Rejestracja: pt, 26 marca 2004, 16:14

Post autor: atom »

Piotr pisze:Jestem nieomylny poza przypadkami, w których się mylę ;)
Na przykład w kwestii podłączenia rdzenia do chassis zrobiłeś mi niezłą zagwozdkę...
- to trochę tak , jak w powiedzonku: "jestem bezinteresowny wtedy, kiedy tego interes wymaga" :-)
A wracając do kwestii "podłączenia rdzenia" do masy (piszę to życzliwie i bez ironii). Z tego co wiem, no nie bardzo da się podłączyć rdzeń (nie trafo jako takie) do masy. Nieuszkodzone blaszki są formalnie od siebie odizolowane - wiadomo, chodzi o prądy wirowe. Przeciwwskazane jest także przypadkowe zwieranie blaszek śrubami lub innymi sworzniami przewlekanymi przez otwory. Wbrew temu co napisał TomaszW. w starych radioodbiornikach śruby SĄ odizolowane np. poprzez owinięcie papierem, a pod metalowymi podkładkami bardzo często znajdują się dodatkowe podkładki izolacyjne. Ta uwaga dotyczy także współczesnych wzmacniaczy do gitar i basówek. IMHO nie jest więc możliwe galwaniczne połączenie rdzenia z masą (chassis), a co najwyżej wtedy, gdy tak jak w podanym przykładzie "zespawanego" transformatora od mikrofali - wówczas IMHO jest możliwe(sprawdzone). Kolega TomaszW. albo szybciej pisze niż myśli albo pisze co wie ale nie wie co pisze ;-). Kontynuując - we wzmacniaczach które przeszły przez moje łapy galwanicznie z chassis połączone były - zależnie od sposobu zamocowania trafa sieciowego - albo wsporniki wraz z obydwoma wytłaczanymi miseczkami albo jedna z nich, "górna" - jeśli trafo było "wpuszczane" w otwór chassis. Rdzeń nigdy nie był połączony galwanicznie. Co do izolowania śrub/sworzni. Nie mam powodu wciskać kitu - przebadałem temat: trafo z odizolowanymi na całej długości sworzniami i co najmniej obecnością izolacji (podkładka z preszpanu lub turbaksu) pod jedną nakrętką zachowywało się tak, że samo było chłodne (no ciepłe) i sworznie/śruby miały tę samą temperaturę. TO SAMO trafo z nieodizolowanymi nakrętkami na sworzniach/śrubach było tak samo chłodne(ciepławe) ale śruby/sworznie były wyraźnie ciepłe a nawet gorące. Problem był wręcz "drastyczny" gdy nawijałem trafo 800VA - nakrętki parzyły palce. Kolega Tomasz W. pisze, że mimo izolacji pole magnetyczne przenika przez śruby/sworznie. I dobrze prawi. Może się mylę, ale czy przypadkiem galwaniczne połączenie obejm trafa przez śruby/sworznie nie stwarza czegoś na kształt "zwoju zwartego"? Wszak sam rdzeń jest też czymś na kształt zwoju zwartego(to nie ja, tak piszą uczeni). Co ciekawe, pomiary oscyloskopem i multimetrem pokazują sporą amplitudę napięcia na końcach nieodizolowanych śrub/sworzni (kilkadziesiąt-kilkaset mVAC 50Hz) względem różnych punktów masy/układu, co z kolei bardzo ładnie rozpływało się po chassis. Kombinowałem z wszelkimi możliwymi podłączeniami oscyloskopu - i zawsze to napięcie się pojawiało i rozłaziło po chassis stanowiąc w dalszej konsekwencji istotny problem brumowy. Co oczywiście ciekawe, po odizolowaniu śrub/sworzni, problem formalnie przestawał istnieć. W większości przypadków wzmacniaczy gitarowych galwanicznie z masą połączone są wsporniki trafa, miseczki i może pierwsza i ostatnia blaszka. W przypadku trafa TS20/14 mamy - faktycznie - połączenie galwaniczne całej obudowy z chassis.
Co do autora ksiązki - mgr. inż Henryk Borowski WKŁ Warszawa 1962, ale to było w czasach gomułkowszczyzny, więc na pewno kłamali ;-)
Ostatnio zmieniony czw, 22 lutego 2007, 15:39 przez atom, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6928
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

atom pisze:Z tego co wiem, no nie bardzo da się podłączyć rdzeń (nie trafo jako takie) do masy. Nieuszkodzone blaszki są formalnie od siebie odizolowane - wiadomo, chodzi o prądy wirowe. Przeciwwskazane jest także przypadkowe zwieranie blaszek śrubami lub innymi sworzniami przewlekanymi przez otwory.
Obawiam się, że w tej kwestii możesz być w błędzie – w sprawnym transformatorze o nieuszkodzonych blaszkach, wszystkie blaszki są ze sobą połączone galwanicznie. To że są od siebie odizolowane oznacza jedynie, że nie stykają się ze sobą na dużych powierzchniach i nie tworzą w ten sposób brył, w których prądy wirowe powodowałyby duże straty. Są jednak połączone ze sobą punktowo, co łatwo wykazać, gdyż w każdym z transformatorów jaki do tej pory badałem zawsze pierwsza blaszka w pakiecie miała połączenie z ostatnią, mimo, że w niektórych z tych transformatorów głosnikowych stosowane były izolowane śruby skręcające całość pakietu (izolowane wewnątrz blaszek, i na końcach).
Tak więc jest możliwe połączenie rdzenia transformatora z masą (z wyjątkiem toroidów, w przypadku których nie mamy do rdzenia dostępu).

Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
atom
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 216
Rejestracja: pt, 26 marca 2004, 16:14

Post autor: atom »

Romekd pisze:
Obawiam się, że w tej kwestii możesz być w błędzie –
Romek
- może i jestem, pewnie pozostaniemy przy różnicy zdań. Blaszek, których używam za cholerę nie można "połączyć" galwanicznie. Nie pamiętam nazwy tej powłoki - jakieś cuś quasiceramiczne. Prosta próba "zmierzenia przejścia" za pomocą multimetru, zarówno na jednej stronie jak i po przeciwnych stronach kształtki E i I zawsze wykazuje przewróconą ósemkę. To samo w stosunku do złożonego trafa i ściśniętego sworzniami. Twój pogląd być może dotyczy lakierowanych kształtek, gdzie bardzo łatwo o uszkodzenie tej powłoki. Zgoda. Tak na marginesie - mój ojciec projektował trafa piecowe wielkości lokomotywy, czasami opowiadał mi ciekawe historyjki wynikające z pozornie błahych "niedociągnięć". Właśnie kwestie związane z izolacją uzwojeń, izolacją blach rdzenia, chłodzeniem, itd. Pouczające opowieści "z morałem" ;-) To takie trafka na 80kA i więcej były.......
BTW paradoksalnie - w przypadku toroidów mamy do czynienia z jedną blaszką ;-)
Awatar użytkownika
Romekd
moderator
Posty: 6928
Rejestracja: pt, 11 kwietnia 2003, 23:47
Lokalizacja: Zawiercie

Post autor: Romekd »

atom pisze:- może i jestem, pewnie pozostaniemy przy różnicy zdań. Blaszek, których używam za cholerę nie można "połączyć" galwanicznie. Nie pamiętam nazwy tej powłoki - jakieś cuś quasiceramiczne. Prosta próba "zmierzenia przejścia" za pomocą multimetru, zarówno na jednej stronie jak i po przeciwnych stronach kształtki E i I zawsze wykazuje przewróconą ósemkę. To samo w stosunku do złożonego trafa i ściśniętego sworzniami. Twój pogląd być może dotyczy lakierowanych kształtek, gdzie bardzo łatwo o uszkodzenie tej powłoki. Zgoda.
W takim razie zwracam honor ;) - pisałem o typowych, wykonywanych "fabrycznie" transformatorach głośnikowych. Dość dawno temu wykonałem odpowiednie pomiary kilkudziesięciu transformatorów i ze zdumieniem zauważyłem, że wszystkie blaszki są w nich dokładnie ze sobą połączone (praktycznie zerowa oporność). Mierzyłem współczesne wyroby Zatry (gruba powłoka lakierowa, dobrze izolowane śruby) i stare transformatory ze wzmacniaczy BIS, Meloman itp.
W każdym przypadku wyniki pomiarów były identyczne. Natomiast w robionych przeze mnie transformatorach (stosuje blaszki wyżarzane) faktycznie nie ma połączenie elektrycznego między blaszkami rdzenia.

Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ  Ω  μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
atom
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 216
Rejestracja: pt, 26 marca 2004, 16:14

Post autor: atom »

Romekd pisze:
[cut] pisałem o typowych, wykonywanych "fabrycznie" transformatorach głośnikowych.
Romku, to po prostu świadczy o tym, że te trafa były spieprzone. Partacz może sobie pozwolić na zwarcie blaszek, fachowiec - nie. Ojciec mi opowiadał, że ogromne, energetyczne lub piecowe transformatory ulegały totalnej destrukcji na skutek "banalnego", niewielkiego zwarcia (np. niezauważony zadzior na krawędzi blachy) pomiędzy blaszkami rdzenia, do którego doszło wskutek partackiego montażu - fakt, tu mówię o ogromnych trafach, duuużych indukcjach, wielkich napięciach i amperażach, ciekawostka: trafo jak autobus ma blaszki 0,3 )
Romekd pisze: Dość dawno temu wykonałem odpowiednie pomiary kilkudziesięciu transformatorów i ze zdumieniem zauważyłem, że wszystkie blaszki są w nich dokładnie ze sobą połączone (praktycznie zerowa oporność).
- bo prawdopodobnie "kowal" składał rdzenie
Romekd pisze: Mierzyłem współczesne wyroby Zatry (gruba powłoka lakierowa, dobrze izolowane śruby) i stare transformatory ze wzmacniaczy BIS, Meloman itp.
W każdym przypadku wyniki pomiarów były identyczne.
- ta sama uwaga - "kowal"
Romekd pisze: Natomiast w robionych przeze mnie transformatorach (stosuje blaszki wyżarzane) faktycznie nie ma połączenie elektrycznego między blaszkami rdzenia.
- a widzisz! :-)


Jak już jesteśmy przy temacie - istnieje jeszcze kilka innych zaleceń montażowych - nie należy zbyt mocno ściskać rdzenia śrubami lub "korytkami" - w skrajnych przypadkach może to obniżyć indukcyjność w rdzeniu nawet o 20%, dla permaloju nawet więcej. W rezultacie wewnętrznych naprężeń znacznie zmniejsza się przenikalność początkowa, a idąc dalej - obniża się indukcyjność uzwojenia pierwotnego.
- powtórzę: w trafach większej mocy lub tam gdzie mamy dużą indukcję w rdzeniu, rzędu kilku-kilkunastu tys. Gs, należy listwy ściskające, korytka, śruby, bolce, sworznie izolować od rdzenia odpowiednim papierem, preszpanem, itp, aby zapobiec tworzeniu się obwodów (zwojów) zwartych dookoła rdzenia lub jego fragmentu, gdyż to wprowadza zniekształcenia charakterystyki częstotliwościowej i zmniejsza moc wyjściową konkretnego układu wzmacniacza.
- dla traf wyjściowych - lepiej nie ściskać ich nadmiernie, lepiej zapobiegać "graniu" rdzenia (magnetostrykcja - jakby kto nie wiedział) poprzez impregnację jakimś świństwem
- faktycznie, w trafach o małej indukcji w rdzeniu (trafa małej mocy, małej częstotliwości) tak do kilkuset-, góra kilka tys. Gs, prądy wirowe nie odgrywają istotnej roli i straty w rdzeniu, w którym blaszki są zwarte wskutek uszkodzenia ich izolacji w stosunku do rdzenia z doskonałą izolacją blaszek niewiele się różnią. Kłopoty zaczynają się przy większych mocach i dużej indukcji, a więc trafa sieciowe od circa 100VA w górę i indukcji > kilka tys. Gs. To, że ktoś ma "stare radia lampowe" i jak pisze, nie ma w nich odpowiednich izolacji, to żadem argument. Co gorsza, bronienie takiego poglądu dowodzi ignorancji. Po prostu można to zjawisko bagatelizować, ale trzeba co nieco wiedzieć.
Aaaa, jeszcze jedna uwaga - przy składaniu rdzenia idealnym byłoby użycie odpowiedniej prasy, jednak w warunkach amatorskich dopuszczalne jest użycie młotka blacharskiego (epoksyd lub lepiej twarda guma). Przyj...anie zwykłym młotkiem może nieodwracalnie naruszyć krystaliczną strukturę blaszek.
WitekJ
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 339
Rejestracja: sob, 6 maja 2006, 23:32

Post autor: WitekJ »

Nie należy się przejmować słabą izolacją blaszek w transformatorach radiowych. Jak już gdzieś pisałem, prąd wirowy, płynąć po obwodzie rdzenia po oporze np. 1om (czyli zwarcie dla typowego omomierza) wydzieli moc rzędu kilkudziesięciu mW. Wynika to z małego strumienia takiego transformatora (napięcie zwojowe np. 0,25V).
W transformatorach energetycznych natomiast, wskutek dużego napięcia zwojowego (np. 100V) taka sama pętla zwarcia da "nieco" większą moc... Wynika to nie tyle z większej indukcji, co z większej powierzchni możliwej pętli prądu wirowego. Może nawet nastąpić stopienie blaszek i eskalacja zwarcia (tzw. pożar rdzenia).
Cygnus
125...249 postów
125...249 postów
Posty: 157
Rejestracja: śr, 11 października 2006, 13:18
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Cygnus »

atom pisze:A wracając do kwestii "podłączenia rdzenia" do masy (piszę to życzliwie i bez ironii). Z tego co wiem, no nie bardzo da się podłączyć rdzeń (nie trafo jako takie) do masy. Nieuszkodzone blaszki są formalnie od siebie odizolowane - wiadomo, chodzi o prądy wirowe. Przeciwwskazane jest także przypadkowe zwieranie blaszek śrubami lub innymi sworzniami przewlekanymi przez otwory. Wbrew temu co napisał TomaszW. w starych radioodbiornikach śruby SĄ odizolowane np. poprzez owinięcie papierem, a pod metalowymi podkładkami bardzo często znajdują się dodatkowe podkładki izolacyjne. Ta uwaga dotyczy także współczesnych wzmacniaczy do gitar i basówek. IMHO nie jest więc możliwe galwaniczne połączenie rdzenia z masą (chassis), a co najwyżej wtedy, gdy tak jak w podanym przykładzie "zespawanego" transformatora od mikrofali - wówczas IMHO jest możliwe(sprawdzone).
Miałem tu napisać coś uszczypliwego, ale uznałem, że nie ma sensu.
Po prostu wklejam zdjęcie, ot, transformator jakich tysiące, jeden z wielu produkowanych w Elhandzie,
jak widać na zdjęciu, ma zaspawany rdzeń i zacisk uziemiający, jest tez bardzo dobrze zaimpregnowany.

Obrazek
atom pisze:Romku, to po prostu świadczy o tym, że te trafa były spieprzone. Partacz może sobie pozwolić na zwarcie blaszek, fachowiec - nie.).
Mm, ta firma partaczy cały swój asortyment na rdzeniach płaszczowych. :wink:
Pewnie to i kowale sa, ale co zrobić z faktem, że robią bardzo dobre trafa ?
atom pisze:Ojciec mi opowiadał, że ogromne, energetyczne lub piecowe transformatory ulegały totalnej destrukcji na skutek "banalnego", niewielkiego zwarcia (np. niezauważony zadzior na krawędzi blachy) pomiędzy blaszkami rdzenia, do którego doszło wskutek partackiego montażu - fakt, tu mówię o ogromnych trafach, duuużych indukcjach, wielkich napięciach i amperażach, ciekawostka: trafo jak autobus ma blaszki 0,3 ).
Ja niestety zgadzam się z Romkiem i tym co napisał Witek.
W transformatorach jakie spotykamy w sprzęcie powszechnego użytku,
zwarcie blach rdzenia nie wprowadza zagrożenia dla użytkownika.

Co do figury ojca, to w życiu każdego mężczyzny przychodzi taki czas,
gdy sam staje się mężczyzną i weryfikuje wiedze i doświadczenie ojca z swoim własnym. :wink:
WitekJ
250...374 postów
250...374 postów
Posty: 339
Rejestracja: sob, 6 maja 2006, 23:32

Post autor: WitekJ »

Podstawowa sprawa, niezależnie od mocy trafa: aby zwarcie blaszek było szkodliwe, musi ono tworzyć zamknięty obwód (pętlę). I to taką, przez którą będzie przenikał strumień główny trafa (lub część tego strumienia).
ODPOWIEDZ