Co do nagłośnienia saksofonu to przy sali od 200 osób (chyba nie jakiś kosmos, nawet w przypadku klubu) nagłośnienie takie jest nie tyle konieczne z przyczyn natężenia dźwięku co sensowne z punktu widzenia brzmieniowego - wycofany, nie poddany dodatkowej obróbce (pogłos!) dźwięk nie brzmi naturalnie. Wydaje mi się że sytuacja podobna jak z również bardzo głośną perkusją: jeśli słychać ją bezpośrednio podczas gdy pozotałe instrumenty są nagłaśniane elektrycznie słychać wyraźne rozwarstwienie. W sali na powiedzmy 50 osób bezpośrednio i z bliska słuchana perkusja czy dęciaki są najlepsze, ale już w większych wnętrzach kompresja perkusji (i pewnie jakaś inna też jeszcze obróbka, nie wiem) daje korzystny efekt, jak by to nazwać, "przystawalności" jej brzmienia do reszty kapeli. W przypadku saksofonu jest podobnie, zresztą w poznańskiej Piwnicy 21 (kilkadziesiąt stolików w długiej "kiszce") słyszalność nienagłośnionego saksofonu jest co najmniej problematyczna. Tym bardziej uważam że pomysły takie jak Twój: na dedykowany system nagłośnieniowy do dęciaków mają jak najbardziej uzasadnienie.
Pomysł z mikrofonami w ubraniu wyśmienity - takie przenośne nagłośnienie przestrzenne
