Postanowilem zbudowac wzmacniacz 4xEL34, 4xECC83 jak na stronie: http://www.fonar.com.pl/audio/fotki/wzm ... m_el34.htm
I mam pare pytań dotyczących tej konstrukcji. Jestem laikiem wiec prosze o przysłowiową "Kawe na ławe"
1. W zasilaczu jest wyjscie 225 V - po co ??.
Nie posiadam trafa z takim napieciem a najblizsze temu na trafie to 360 V
Czy moge pobrac ten prad bezposrednio z sieci i zredukowac do 225 V ??
2. Gdzie moge znalezc ilosci zwojów i grobosci przewodow w trafie glosnikowym zastosowanym w tym wzmacniaczu tj TGR 100/538.
3. Jaki typ stabilizatorow zastosowac do stabilizacji 6,3 V i 225 V.
4. Na schemacie sa dwa uzwojenia 6.3 V. Ktore lampy wymagaja stabilizowanego żarzenia??
jeszcze miesiac temu sam pytalem o takie rzeczy, a juz pozwalam sobie odpowiadac
Wiec tak: branie jakiegokolwiek napiecia bezposrednio z sieci jest niebezpieczne. Trafo glosnikowe musi byc odpowiednie, jak chcesz moge Ci podeslac obliczenia, a teraz najwazniejsze- niestety musisz zaczac od nauki. Polecam artykuly z fonaru, oraz ksiazke Kol. Aleksandra Zawady "Lampy elektronowe w aplikacjach audio".
Odradzam tez zaczynania zabawy z lampami przy takim wzmacniaczu. Zrob najlepiej jakis SE ( single-ended, uklad z jedna lampa koncowa), np. schemat wzmaka na EL84 z wspomnianej ksiazki. Bardzo latwo mozna sie zniechecic podczas budowy tak skomplikowanego wzmacniacza, o jakim myslisz. Ponoc przy skladaniu takich konstrukcji pojawia sie pelno problemow zwlaszcza gdy ktos nie ma doswiadczenia.
IMO prostowanie pradu zarzenia przy lampach zarzonych posrednio jest bez sensu, a stabilizacja to juz wogole glupota (bez obrazy ).
Postanowilem zbudowac wzmacniacz 4xEL34, 4xECC83 jak na stronie: http://www.fonar.com.pl/audio/fotki/wzm ... m_el34.htm
I mam pare pytań dotyczących tej konstrukcji. Jestem laikiem wiec prosze o przysłowiową "Kawe na ławe" :)
[...]
Te pytania były już tutaj kilka razy zadane i prawde mówiąc nie chce mi się po raz kolejny tego samrgo pisać :) Zajrzyj do starszych postów, bez problemu trafisz na odpowiedzi na twoje pytania.
taboret1 pisze:
IMO prostowanie pradu zarzenia przy lampach zarzonych posrednio jest bez sensu, a stabilizacja to juz wogole glupota (bez obrazy ).
Nie jest bez sensu. Jak robisz wysokoczułe urządzenia - sygnały na pomziome mV czy µV, a zwłaszcza z wykorzystaniem dużych impedancji to stały prąd jest o niebo lepszy od zmiennego do żarzenia - nie masz przydźwięku. A co gorsza przydźwięk się może wziąś nie tylko z niedoskonałych izolacji grzejnik-katoda, ale równiez przenika przez pojemności - takie kilkanaście pF daje impedancję rzędu 300MΩ dla 50Hz. A dla ewentualnych zakłóceń wielokrotnie mniej. Co gorsza musisz te przewody do lamp doprowadzić - a to generuje pole magnetyczne i psrzężenia indukcyjne. Dlatego np. oscyloskopy lampowe miały napięcia żarzenia stabilizowane. Jedyne tranzystory w OS102 były w stabilizatorze żarzenia :)
A stabilizacja gwarantuje ci ponadto, że lampa jest żarzona optymalnym napięciem - poprawia się jej trwałość.
Taa... Ja w zasilaczu stołu mikserskiego dałem kondensatory 0,2F (takie miałem ) do wygładzania napięcia żarzenia. Teraz to dopiero jest dobrze Poza tym do wzmacniaczy lampowych dobre by było trafo od Rubina- jest duże- zazwyczaj 250VA ale są też wersje mocniejsze- chociaż jest nawijane drutem aluminiowym to nietrudno otrzymać odpowiednie napięcia a jakby było to konieczne to można zawsze takie trafo przewinąć, jak ja to zrobiłem z moim gdzie musiałem pozakładać 4 uzwojenia żarzenia dla 6P45S i jedno dla dwóch 6N8S.
Witam
Pozwolę sobie również zabrać głos w tej ciekawej dyskusji. Zasilanie sieciowe bezpośrednie jest możliwe do zastosowania wszędzie tam gdzie jesteśmy w stanie całkowicie odizolować wszelkie elementy urządzenia od dostępu osób użytkujących urządzenie. Ponadto urządzenie takie MUSI być autonomiczne to znaczy, że nie może współpracować z żadnym innym elementem zestawu audio gdyż wtedy pozostałe elementy takie jak tunery, odtwarzacze CD, gramofony mikrofony itp. również musiałyby być całkowicie inaczej zaprojektowane i wykonane, co w amatorskich warunkach jest trudne do zrealizowania lub wręcz niewykonalne. Niestosowanie się do tej zasady stwarza zagrożenie dla życia osób mających później kontakt z tak wykonaną aparaturą, bo odseparowanie takiego wzmacniacz jest praktycznie niemożliwe, chyba, że na wejściu wzmacniacza zastosujemy specjalne transformatory separujące (kłopotliwe w wykonaniu) a uzwojenie wyjściowe transformatora głośnikowego starannie odseparujemy od masy i pozostałych elementów wzmacniacza.
Co do stabilizacji napięć zasilania to muszę przyznać, że celowość stosowania go we wzmacniaczach PP jest faktycznie dyskusyjna. Końcówki symetryczne wykonane na pentodach mają tą zaletę, że tętnienia sieci znoszą się na nich i przy dobrym zaprojektowaniu układu i zbliżonych charakterystykach lamp są praktycznie niesłyszalne. Zastosowanie w nich kondensatorów o pojemności 47uF - 100uF daje już pełny komfort i całkowity brak przydźwięku słyszanego w głośnikach. Inaczej jednak przedstawia się sytuacja w przypadku wzmacniaczy SE wykonanych np. na popularnych triodach 6S33S, gdzie układ wymaga znacznego prądu (400-500mA) i zastosowanie w tych warunkach kondensatorów o pojemnościach kilku tysięcy mikro nie przynosi zadowalających rezultatów. Sytuacje ratuje wtedy dławik, ale najtańszy, jaki znalazłem na Allegro kosztuje 80zł (10H/200mA max.) a konieczne staje się zastosowanie dwóch takich transformatorów (160zł plus przesyłka).
Zastosowanie stabilizatora w takim przypadku (wykonanie go kosztowało mnie około 20zł) zapewnia idealne wprost napięcie, którego wartość zmienia się o mniej niż 1V na wyjściu przy ponad 100V zmianach na wejściu układu przy całkowitym poziomie tętnień fluktuacji napięcia i szumów na poziomie 7mV. Aby uzyskać tak niski poziom tętnień potrzeba by było w standartowym układzie zastosować kondensatory o ogromnej wprost pojemności.
Z całym szacunkiem dla krytykujących to rozwiązanie kolegów, ale ja nie uważam użycia stabilizatora w takich układach za głupotę.
Romekd pisze:
Co do stabilizacji napięć zasilania to muszę przyznać, że celowość stosowania go we wzmacniaczach PP jest faktycznie dyskusyjna. Końcówki symetryczne wykonane na pentodach mają tą zaletę, że tętnienia sieci znoszą się na nich i przy dobrym zaprojektowaniu układu i zbliżonych charakterystykach lamp są praktycznie niesłyszalne. Zastosowanie w nich kondensatorów o pojemności 47uF - 100uF daje już pełny komfort i całkowity brak przydźwięku słyszanego w głośnikach.
Wzmacniacz PP na triodach tez dość dobrze tłumi przydźwięk sieci od zasilania, jest to ogólna cecha wzmaniaczy PP. A o stabilizacji i głupocie było przy okazji napięć żarzenia a nie anodowych.
tszczesn pisze:
o stabilizacji i głupocie było przy okazji napięć żarzenia a nie anodowych.
Fakt – zauważyłem to, gdy już wysłałem posta. Przepraszam za niedokładne doczytanie . Stabilizacja napięć żarzenia lamp końcowych pośrednio żarzonych nie ma racjonalnego uzasadnienia, natomiast stabilizacja napięć żarzenia lamp pracujących w bardzo czułych przedwzmacniaczach np. mikrofonowych czy gramofonowych (RIAA) ma już pewien sens.
Prywatnie natomiast dostałem kilka maili, że namawiając kolegów do konstruowania stabilizatorów półprzewodnikowych profanuję ideę wzmacniaczy lampowych i stąd moja reakcja.
tszczesn pisze:
Wzmacniacz PP na triodach tez dość dobrze tłumi przydźwięk sieci od zasilania, jest to ogólna cecha wzmaniaczy PP.
Ale przyznasz, że w przypadku lamp pięcioelektrodowych przy typowej pracy pentodowej (nawet przy pracy SE) tętnienia napięcia anodowego nie są specjalnie słyszane w głośniku, gdyż zależność prądu anodowego od napięcia anodowego jest niewielka. W takich układach znacznie bardziej dają się odczuć tętnienia występujące na napięciu zasilającym siatkę drugą lub pierwszą.
Triody ze swoją niską opornością są pod tym względem bardziej czułe i bardziej wymagające. Szczególnie daje się to odczuć w konstrukcjach SE w czystej klasie A gdzie nawet kilka tysięcy mikro w filtrze sieciowym definitywnie problemu nie rozwiązuje.
tszczesn pisze:
Wzmacniacz PP na triodach tez dość dobrze tłumi przydźwięk sieci od zasilania, jest to ogólna cecha wzmaniaczy PP.
Ale przyznasz, że w przypadku lamp pięcioelektrodowych przy typowej pracy pentodowej (nawet przy pracy SE) tętnienia napięcia anodowego nie są specjalnie słyszane w głośniku, gdyż zależność prądu anodowego od napięcia anodowego jest niewielka. W takich układach znacznie bardziej dają się odczuć tętnienia występujące na napięciu zasilającym siatkę drugą lub pierwszą.
Owszem, pentody są jak najbardziej znacznie mniej wrażliwe. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że układy PP są z zasady działania odporne na przydźwięk. A co do filtrowania napięc zasilających siatki - jest to proste o tyle, że moce tych napięć są małe więc nic nie szkodzi użyć dużych oporników
Moze dla niektorych wprowadzam w blad pytajacego , ale takie jest moje zdanie . Moze w czulych przedwzmacniaczach stabilizacja pradu zarzenia ma sens, ale caly czas mowilem o wzmacniaczu, ktory zamierza wykonac Kol. com
Co do stabilizatorow to troche sie wyjasnilo ale nadal nie wiem gdzie ma byc podlaczone stabilizowane napiecie 225 V. Na schemacie podane jest ze jest to napiecie anodowe. Chyba ECC83 ?? W którym miejscu schematu mam je podac ?
Tu sa pewne roznice- jako wzmacniacze napieciowe pracuja lampy ECC83 i 6H8C. Odwracacz fazy jest na drugiej polowce ECC83. Wzmacniacz koncowy nadal na EL34
Pozatym jest jedno napiecie anodowe. Ja mimo wszystko nie stabilizowalbym ani nie prostowal pradu zarzenia. Moze opis budowy tego wzmaka na tej stronce przekona Cie do mojego zdania.