Mam taki pomysłosiadam trafo z Zatry z lat 6-ych. Solidne TS0-II
Posiada pierw 412 zw fi 0,33 +510 fi 0,4 oraz wtórne 944 fi0,22 na rdzeniu EI-84 x 34 mm -no jednym słowem kawał żelaza.Chcę zrobic mocny i dobry dłąwik do lampy 6C33C lub 2x6Pi3C.Planuje tak :wyrzucic te wtórne jako że drut 0,22 jest troche cienki i może przenosić tylko ok 0,097 A obciazenia a mi wychodzi co najmniej 0,200 A.Następnie potraktowac reszte jako uzwojenie dłąwika o fi tej mniejszej czyli 0,33 tj dla pradu 218mA-wiadomo że 0,4 to wytrzyma spokojnie.Nastepnie dowinąc drutu o fi 0,33 lub takiej jaka będzie dostępna w szeregu czyli albo 0,3 albo 0,35 do wypełnienia karkasu,liczywszy po drodze ile zwojów wejdzie.Według obliczen powinienem uzyskać ok 20-23 H i opornośc ok 70 Ohm.Nastepnie złożyć rdzeń dławikowo ze szczelina jaka mi wyjdzie t/j ok pewnie 0,6 mm.
Czy takie potraktowanie tego trafa wyjdzie mu na dobre jako dławikowi?
Zwracam uwagę że będę miał 3 uzwojenia połączone szeregowo każdy o innej średnicy drutu -do obliczeń przyjmuje ta najmniejszą średnice a do wypełnienie karkasa usrednioną.
Ja bym na Twoim miejscu sobie odpuścił i zrobił to ciut inaczej. Jeśli wzmacniacz ma być stereofoniczny i pracować w klasie A (co gwarantuje jednakowy pobór prądu w obu końcówkach mocy), wziąłbym transformator sieciowy np. TS120/13 i wykorzystałbym go jako dławik skompensowany. To znaczy, że do środka uzwojenia sieciowego podłączyłbym plus z zasilacza, a do końców- obwody wzmacniacza. Ta sama zasada jest zresztą wykorzystywana we wzmacniaczach push-pull, gdzie przy dobrze wysymetryzowanym obciążeniu (parowane lampy mocy) wszelkie brumy i składowa stała znoszą się w transformatorze głośnikowym.
Petrosbike pisze:Mam taki pomysłosiadam trafo z Zatry z lat 6-ych. Solidne TS0-II
Posiada pierw 412 zw fi 0,33 +510 fi 0,4 oraz wtórne 944 fi0,22 na rdzeniu EI-84 x 34 mm -no jednym słowem kawał żelaza.Chcę zrobic mocny i dobry dłąwik do lampy 6C33C lub 2x6Pi3C.Planuje tak :wyrzucic te wtórne jako że drut 0,22 jest troche cienki i może przenosić tylko ok 0,097 A obciazenia a mi wychodzi co najmniej 0,200 A.Następnie potraktowac reszte jako uzwojenie dłąwika o fi tej mniejszej czyli 0,33 tj dla pradu 218mA-wiadomo że 0,4 to wytrzyma spokojnie.Nastepnie dowinąc drutu o fi 0,33 lub takiej jaka będzie dostępna w szeregu czyli albo 0,3 albo 0,35 do wypełnienia karkasu,liczywszy po drodze ile zwojów wejdzie.Według obliczen powinienem uzyskać ok 20-23 H i opornośc ok 70 Ohm.Nastepnie złożyć rdzeń dławikowo ze szczelina jaka mi wyjdzie t/j ok pewnie 0,6 mm.
Czy takie potraktowanie tego trafa wyjdzie mu na dobre jako dławikowi?
Zwracam uwagę że będę miał 3 uzwojenia połączone szeregowo każdy o innej średnicy drutu -do obliczeń przyjmuje ta najmniejszą średnice a do wypełnienie karkasa usrednioną.
Witam
Dobrze kombinujesz. Dobry dławik ma maksimum zwoi nawiniętych określonym drutem. Szczeliną dobiera się indukcyjność dławika, jeżeli jest łatwo rozbieralny. Jednak dławik skompensowany to chyba ma więcej zalet, a ja go w zasadzie nie stosowałem. Będę musiał się nad tym zastanowić. Tylko w takim dławiku trzeba nawinąć równą liczbę zwoi, więc może jakieś dwie oddzielone sekcje byłyby najlepsze w tej sytuacji.
Mam zatem dodatkową możliwość, w jakiejś konstrukcji wzmacniacza, zastosować taki dławik skompensowany.
Interstage transformers in addition to providing added voltage gain, transformer coupling eliminates the necessity of voltage-blocking (coupling) capacitor and provides a low-resistance path for direct current to the tube plate.
Jest tylko mały problem.....
Taki dławik kompensuje co prawda prąd stały (przy założeniu symetrii prądów) ale dla prądu przemiennego.... no niestety ale jego indukcyjność jest znikoma, bo składowa zmienna się równierz kompensuje.....
Zastosowałem kiedyś taki "patent" ale mi wtedy chodziło o dobrą separację kanałów. W tym zastosowaniu się sprawdza b. dobrze.
Z trafa można namiast zrobić dławik (bez szczeliny), łącząc uzwojenia przeciwnie i wykonując rodzaj filtru CLCLC. Prąd stały się kompensuje a składowa zmienna jest zwierana przez drugi C.
Petrosbike
proponuję grubszy drut, 70R przy takim prądzie to dość dużo
Vault_Dweller pisze:Ja bym na Twoim miejscu sobie odpuścił i zrobił to ciut inaczej. Jeśli wzmacniacz ma być stereofoniczny i pracować w klasie A (co gwarantuje jednakowy pobór prądu w obu końcówkach mocy), wziąłbym transformator sieciowy np. TS120/13 i wykorzystałbym go jako dławik skompensowany. To znaczy, że do środka uzwojenia sieciowego podłączyłbym plus z zasilacza, a do końców- obwody wzmacniacza. Ta sama zasada jest zresztą wykorzystywana we wzmacniaczach push-pull, gdzie przy dobrze wysymetryzowanym obciążeniu (parowane lampy mocy) wszelkie brumy i składowa stała znoszą się w transformatorze głośnikowym.
Pewnie chodzi o taki układ lub podobny -ściągnięty zresztą ze strony Toma.
Zastosowałem taki układ trafo dławikowy i od razu powiem że niestety poziom przydzwięku WZRÓSŁ.Czy ktoś wie dlaczego?
Konkretnie ten układ choke2. do wzmacniacza Fender Princeton 5F2.
Zaraz zrobie skon to pokaze co się w moim wzmaku dzieje-poece do miasta bo nie mam włąsnego skanu
Zgodnie ze starym powiedzonkiem murarzy: lej wodę, syp piasek, nie żałuj materiału...
W moim wzmaku na diabłach jest jeden dławik do zasilania końcówek.
Jest to trafo ok. 220 W na rdzeniu RZC, zwaliłem wtórne, pierwotnego było 700 zw fi 0,5 dowinąłem drugie tyle podobnym drutem ( oryginał był w emalii, moje w jedwabiu), szczelina 2x0,1 mm. PRZYDŹWIĘKU ZERO. Oczywiście dwa elektrolity 500/250V ROE. Stopień sterujący zasilany jest też z zasilacza CLC. Miałem coś podesłać, ale przedświąteczny okres nie służy hobby, gdy tylko znajdę chwilę czasu.
pzdr pasio
Zgodnie ze starym powiedzonkiem murarzy: lej wodę, syp piasek, nie żałuj materiału...
W moim wzmaku na diabłach jest jeden dławik do zasilania końcówek.
Jest to trafo ok. 220 W na rdzeniu RZC, zwaliłem wtórne, pierwotnego było 700 zw fi 0,5 dowinąłem drugie tyle podobnym drutem ( oryginał był w emalii, moje w jedwabiu), szczelina 2x0,1 mm. PRZYDŹWIĘKU ZERO. Oczywiście dwa elektrolity 500/250V ROE. Stopień sterujący zasilany jest też z zasilacza CLC. Miałem coś podesłać, ale przedświąteczny okres nie służy hobby, gdy tylko znajdę chwilę czasu.
pzdr pasio
Jasne! ja też juz wyszedłem z etapu robienia z byle czego i byle jak.No cóż; apetyt rośnie w miare jedzenia.Wszystkie moje dotychczasowe próby to były tylko przymiarki włąsnych sił i materiału.Miało zagrać i dać napęd na coś lepszego-byle zagrało.No i zagrało z tego "com tam miał"-ano stary trafek z telewizora stare kondki ,oporniki wyluty,kawalek blachy z nózkami od komody jako chassi tylko lampki NOS'y no bo innych nie miałem.Trochę juz rzeczy dobrych nagromadziłęm-ale dławików to niemam wogóle stąd takie rozpaczliwe próby j/w.Teraz się biorę za kawałek lepszej roboty atamtego Fendera to chyba zostawie na pamiatkę wnukom