Problem dotyczy zasilacza lampowo-tranzystorowego IZS 5/71, dającego napięcie do 500V.
Gdy uruchamiałem go 5 lat temu - wszystko działało poprawnie. Problemem jest niepoprawne działania zabezpieczenia antyzwarciowego, chociaż kiedyś nie było z nim problemu.
Opiszę sytuację krok po kroku. Znaczkiem
Zachowanie
Zasilacz uruchamia się bucząc, czyli zgodnie z instrukcją. Po upływie ok. minuty buczek ucicha (nie ostro, tylko przygasając), sygnalizując gotowość do pracy. OK.
Na zakresach niskiego napięcia - 0.1V - 10V, na zakresie ograniczenia 10mA, wymuszenie przepływu prądu 10mA odpowiednim opornikiem nie robi nic, poza zwiększonym buczeniem transformatora.
Wymuszenie prądu ok. 60mA opornikiem powoduje zadziałanie zabezpieczenia "na ostro", tj. stabilnie.
Resetuje je chwilowe przełączenie ogranicznika na 1A. Zgodnie z instrukcją
Po odłączeniu opornika na równolegle wpiętym woltomierzu można odczytać napięcie -(minus) 5.5V. Wskazówka amperomierza cofa się przed 0, czyli faktycznie prąd płynie "odwrotnie". Ale widziałem już taki objaw w innych IZS, tak faktycznie było, choć trochę mnie to dziwi...
Zwarcie wyjścia (opornikiem 1om) również powoduje zadziałanie zabezpieczenia, zgodnie z instrukcją.
Z kolei na zakresie 100mA próg zadziałania jest 150mA. Tak, jak by musiało popłynąć dodatkowe 50mA, by zadziałało (100+50, 10+50). No ale działa. Powiedzmy, że może dałoby się to jakoś wyregulować...
Na zakresie >50V-200V zaczyna się poważny problem. Zabezpieczenie zadziała (j.w. przy zawyżonym prądzie!) ALE gdy rozwieram obwód, napięcie zaczyna samoczynnie rosnąć, po czym wraca do nominalnego, a buczek cichnie. Tak, jak by zabezpieczenie samo się "odbezpieczyło"
Na zakresie 200-500V zabezpieczenie działa tylko na zakresie 10mA (niestabilnie, j.w)
Na zakresie 100mA nawet 500mA nie robi różnicy. Trafo zaczyna buczeć.
A chwilowe zwarcie (normalnie powinno załączyć buczek) - huknęło iskrą, że aż podskoczyłem. Ale nic się nie uszkodziło.
Na zakresie 1A nawet nie próbowałem eksperymentów.
Wizualny stan zasilacza i przygotowanie do włączenia
Zasilacz jest w dobrym stanie wizualnym, brak śladów zwęgleń, spieczeń, wycieku elektrolitów, itd. Pełen getter na lampach, brak przebarwień - podobno nie pracował długo. Sprawdziłem losowo kilka dużych elektrolitów ELWA - o dziwo w normie (pojemność +- 5-20%).
Zasilacz nie był uruchamiany przez kilka lat, więc spodziewałem się rozformowania kondensatorów.
Uruchomiłem przez żarówkę - wszystko OK. Kondensatory za mostkiem dały radę. Następnie, celem zaformowania kondensatorów 47uF na wyjściu zasilacza zwiększałem napięcie po 50V / 15 minut, aż doszedłem do ok 500V (498 to max, co można uzyskać - ale to do wyregulowania). Pozostawiłem zasilacz w tym stanie na kilka godzin - wszystko w porządku.
Zasilacz ma wbudowany amperomierz (niskiej klasy 2.5%), więc obserwowałem jego wskazania. Zauważyłem, że początkowo, powyżej 100V, na zakresie 10mA wskazówka dobijała do końca skali i powoli opadała, odzywał się także buczek. Zapewne to wina upływności rozformowanych kondensatorów wyjściowych. Po zakończeniu formowania - do 100V jest 0.5mA, do 300V jest ~1mA, do 400V 1.5mA i 500V to 2mA (mniej więcej, z uwagi na niską klasę amperomierza), nie odzywa się także buczek. Od kilku dni włączam zasilacz na kilkanaście minut i nie zauważyłem już wzrostu prądu. Uznaję, że formowanie można uznać za zakończone. Będę je okazjonalnie powtarzał.
Stan funkcjonalny - przegląd
Co działa:
Stąd wnioskuję, że:
Czyli "niby działa, ale nie działa". A tutaj układ stabilizatora jest blisko powiązany z układem detekcji przeciążenia.
Dysponuję tylko standardową instrukcją ze schematem. Nie mam serwisówki i nie wiem gdzie i jakie napięcia powinny występować. Układ jest solidnie zamotany graficznie - przynajmniej dla mnie... Układ jest bogaty w liczne(!) diody Zenera i sporo tranzystorów, w tym germanowe TG5. Mam na zamianę, ale nie chcę podążać na ślepo.
Może dysponujecie serwisówką albo macie jakieś doświadczenia z tego rodzaju usterką?