Czołem.
Ludzie bardzo często demonizują zagrożenie, jakie w ich ocenie mogą sprawić niektóre urządzenia domowego użytku. Kiedyś moi znajomi usłyszeli, że radzieckie zegarki naręczne i budziki mogą stać się przyczyną "choroby popromiennej", więc szybko pozbyli się tego typu czasomierzy

Czy mieli rację. Oczywiście nie mieli. Tego typu budziki mogły zagrażać naszemu zdrowiu tylko w sytuacji gdybyśmy codziennie i przez wiele godzin się do nich "przytulali"

Sam w dzieciństwie kładłem sobie pod poduszkę taki budzik, gdy musiałem wstać wcześniej, a nie chciałem, przy okazji, budzić innych domowników. Poziom ich promieniowania jonizacyjnego jest niski i dodatkowo szybko maleje (w drugiej potędze) z odległością, dzielącą nas od tego typu zegarka. Poniżej pomiar promieniowania starego, radzieckiego budzika "Дружба". Na pierwszym zdjęciu pokazałem poziom promieniowania gamma (γ), na drugim sumy promieniowania gamma i beta, a na trzecim sumy promieniowania gamma, beta i alfa. Poziomy mogą robić wrażenie..., na mniej zorientowanych osobach (kiedyś, dla porównania pokażę pomiary promieniowania zabytku, który naprawdę może zagrażać zdrowiu jego posiadacza).
Budzik.jpg
Każdy człowiek codziennie pochłania dawkę od co najmniej 2 μSv do 7 μSv, wskutek występowania naturalnego promieniowania (w niektórych miejscach na świecie promieniowanie to jest wielokrotnie wyższe, i ludzie tam żyjący również są zdrowi). Lecąc samolotem w pewne rejony świata możemy pochłonąć np. 40 μSv (piloci samolotów i stewardesy pochłaniają podobne dawki codziennie, co również nie prowadzi do choroby popromiennej).
Niedawno przeczytałem o znalezieniu w pewnej szkole "bardzo niebezpiecznej" radioaktywnej próbki, wykonanej z materiału promieniotwórczego, co wywołało istną panikę (było to źródełko bardzo słabego promieniowania jonizującego, dodatkowo o krótkim czasie połowicznego rozpadu, całkowicie bezpieczne, i to nawet w czasie, gdy było jeszcze w pełni aktywne...). Oczywiście prokuratura prowadzi śledztwo, teren został zabezpieczony i trwają poszukiwania "sprawców". Zmierzono poziom promieniowania bezpośrednio przy znalezionej próbce i wynosił on podobno 0,08 μSv/h (tyle wchłonąłby człowiek, "przytulający" się do tego "niebezpiecznego" materiału przez godzinę; jest to bardzo interesujące, gdyż normalnie przyjmujemy od 0,15 μSv/h do 0,25 μSv/h, przynajmniej tyle pokazują moje mierniki...). Naprawdę przerażające...
Czasami odnoszę wrażenie, że w tym państwie mam często do czynienia z zupełnymi kretynami (takich pokazują nam niektóre programy telewizyjne)...
Pozdrawiam
Romek
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .