Tyle, że ciężko było by nawinąć uzwojenie o wydajności ponad 30A (drut by trochę gruby trzebaTomek Janiszewski pisze: ↑śr, 20 października 2021, 09:07Ale 31,75A jakie można by z równoważnego (dosłownie i w przenośni) stabilizatora uzyskać przy napięciu 6,3V na potrzeby żarzenia lamp serii "E" - toż to świat i ludzie!Niech to będzie wzmacniacz stereo PP na czterech rubinowych lampach 6П45C zasilanych z dwóch niezależnych prostowników anodowych z dwiema lampami 6Д22C w każdym - to będzie dopiero 17,6A. Jakie zapotrzebowanie na prąd żarzenia ze strony lamp napięciowych przewidujesz w tak ekstremalnym przypadku, w 20A w sumie się zmieścisz? Zatem stabilizator będzie o półtora raza lżejszy. Bo zasilanie ze stabilizatora magnetycznego także i obwodów anodowych byłoby już ciężką przesadą. Nawet gdy się mieszka na kompletnym Za...wierciu, z rozbrykaną siecią energetyczną
![]()

Tamten stabilizator był chyba z lat 50-tych, miał uzwojenie żarzenia 4,5A i anodowe 165V 15mA.
Wzmacniacz na tych ruskich lampach to nawet nie chcę myśleć i by żarł prądu z sieci.
Anodowe w ostateczności też by można zasilić ze stabilizatora, tamten mój miał uzwojenie anodowe.
Tomek Janiszewski pisze: ↑śr, 20 października 2021, 09:33Jeszcze taniej wyjdzie krzemowy wzmacniacz![]()
Ale po co kombinować z robieniem lamp samodzielnie skoro można użyć tranzystorów? Albo chociażby tak hejtowanych stabilizatorów scalonych.
Pozdrawiam,
A.