

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Głośnik został włączony w odczep uzwojenia pierwotnego, co może mieć pewne zalety w stosunku do stosowania dodatkowego uzwojenia wtórnego (z indukcyjnością rozproszenia między oboma uzwojeniami). Nie udało mi się jednak dostrzec sprzężenia typu bootstrap, choć ujemne sprzężenie zwrotne rozwiązane jest bardzo ciekawie. Które elementy tworzą bootstrap, bo chyba mam jakąś "pomroczność jasną"...Einherjer pisze: ↑sob, 6 lutego 2021, 10:32Marek7HBV Czy ten sposób połączenia głośników ma jakiś głębszy sen, którego nie widzę? Sprzężenie zwrotne ma już swoje uzwojenie
Pierwsze dwa stopnie mają elegancko rozwiązane sprzężenie zwrotne dla prądu stałego i bootstrap przy okazji. AC1xx to już germanowy wypas, AC128 trudno kupić w rozsądnych cenach, chyba dlatego, że upodobali je sobie konstruktorzy fuzz face'ów i podobnych gitarowych klocków. Muszę w końcu znaleźć chwilę, żeby pobawić się tymi transformatorkami i germanowymi tranzystorami, które dostałem od Ciebie i kolegi Vic384.
Nie za bardzo zrozumiałem o co chodzi z tą zmianą podłączenia głośnika między odczep transformatora i zasilanie. Przecież dokładnie tak to zostało zrobione, a widoczny na schemacie kondensator blokuje napięcie zasilania do masy, jak w każdym typowym zasilaczu. Jak ten kondensator może być zbędny?Tomek Janiszewski pisze: ↑ndz, 7 lutego 2021, 10:08 Od czapy to zrobili. Już większy sens miałoby włączenie głośnika między odczep transformatora na pierwotnym a zasilanie. Wówczas kondensator byłby zbędny, a głośnik nie wisiałby na napięciu zasilania, zawsze zaśmieconym jak nie tętnieniami sieci, to zakłóceniami odkładającymi się na impedancji wewnętrznej zasilacza.
(...)
Może wynika to z zachowania tajemnic firmy
Ale cóż to za tajemnice może skrywać ten układ?Marek7HBV pisze: ↑ndz, 7 lutego 2021, 12:38Może wynika to z zachowania tajemnic firmyW sumie przy 10V zasilania daje 1W na 4 omach{ogranicza przy 1,5W}.Pasmo od dołu skromniutkie{małe transformatory},spada od 100Hz.Tranzystory słabo wykorzystane,ale może właśnie dlatego ma 59 lat i jeszcze działa
.
![]()
http://www.forum-trioda.pl/viewtopic.ph ... 89#p358289Romekd pisze: ↑ndz, 7 lutego 2021, 16:56 To już więcej ujemnych sprzężeń zwrotnych było we wzmacniaczu kasetowego magnetofonu MK-125, który został opracowany gdzieś koło roku 1970 i dawał ponad 0,8 W/4 Ω przy napięciu zasilania ok. 8 V. Poniżej jego schemat. Parametry techniczne wzmacniacza mocy z MK-125 niestety nie były najlepsze...
To jest sprzężenie zwrotne, ale dla prądu stałego. Ma ono za zadanie stabilizować prąd spoczynkowy końcowki mocy, ściślej mówiąc - zmniejszać jego zależność od temperatury i napięcia zasilania. To samo czynią rezystory w emiterach komplementarnej końcówki mocy, choćby takiej jaką miał MK125. Stabilizację od zmian temperatury w jednym i drugim układzie wspomaga termistor, wspomożenia stabilizacji od zmian napięcia zasilania niestety brak. Sowiecki schemat jest pod tym względem lepszy: napięcie polaryzujące końcówkę mocy jest w dobrym przybliżeniu proporcjonalne do spadku napięcia na złączu UBE pierwszego tranzystora w przedwzmacniaczu, a ono stosunkowo slabo zależy od napięcia zasilającego, od temperatury zaś zależy tak samo jak napięcia przewodzenia tranzystorów końcowych (pomijając dodatkowe nagrzewanie się tych ostatnich).
No niezupełnie się można z tym wnioskiem zgodzić. Gdyby to był stopień wyjściowy pracujący w klasie "A", a charakterystyki tranzystorów byłyby idealne /w pełni liniowe/, sprzężenie ujemne byłoby jedynie dla prądu stałego. Jednak w klasie "AB" lub bliskiej klasy "B" ujemne sprzężenie zwrotne będzie również występowało dla składowej zmiennej.Tomek Janiszewski pisze: ↑ndz, 7 lutego 2021, 19:39To jest sprzężenie zwrotne, ale dla prądu stałego.
Firma Philips w wielu układach stosowała specjalne rezystory bezpiecznikowe, które były bardzo czułe nawet na krótkotrwałe przekroczenia wartości prądu. Przepalały się błyskawicznie, bezgłośnie i bezzapachowo, tak że człowiek nawet nie zdawał sobie sprawy, że rezystor dostał przerwy (mam takie rezystory w swoich zbiorach; po wyglądzie nie dało się poznać, że rezystor się przepalił...). Czy rezystor emiterowy w stopniu mocy wprowadza ujemne sprzężenia dla sygnału AC i spadek wzmocnienia w układzie, można się łatwo przekonać. Najpierw należy wyłączyć pętle globalnego sprzężenia, podać sygnał o odpowiedniej /mniejszej/ wartości, a następnie zbocznikować rezystor 2,2 Ω kondensatorem elektrolitycznym, np. 220 μF (lepiej to zrobić przy wyłączonym wzmacniaczu) i sprawdzić czy siła głosu będzie większa (lub zmierzyć napięcie na obciążeniu, będzie precyzyjniej) niż przed zablokowaniem rezystora.Tomek Janiszewski pisze: ↑ndz, 7 lutego 2021, 19:39 Ma ono za zadanie stabilizować prąd spoczynkowy końcówki mocy, ściślej mówiąc - zmniejszać jego zależność od temperatury i napięcia zasilania. To samo czynią rezystory w emiterach komplementarnej końcówki mocy, choćby takiej jaką miał MK125. Stabilizację od zmian temperatury w jednym i drugim układzie wspomaga termistor, wspomożenia stabilizacji od zmian napięcia zasilania niestety brak. Sowiecki schemat jest pod tym względem lepszy: napięcie polaryzujące końcówkę mocy jest w dobrym przybliżeniu proporcjonalne do spadku napięcia na złączu UBE pierwszego tranzystora w przedwzmacniaczu, a ono stosunkowo slabo zależy od napięcia zasilającego, od temperatury zaś zależy tak samo jak napięcia przewodzenia tranzystorów końcowych (pomijając dodatkowe nagrzewanie się tych ostatnich).
Rola ubocznego sprzężenia zwrotnego dla sygnału, jakie wprowadza rezystor emiterowy w transformatorowym układzie PP jest niewielka. Co więcej, może być ona negatywna, zwłaszcza jeśli prąd spoczynkowy jest zbyt duży. Póki bowiem przewodzą oba tranzystory, sprzężenia zwrotnego nie ma (składowe zmienne się kompensują) i wzmocnienie jest wówczas większe niż przy przewodzeniu jednego tylko tranzystora. Pojawia się środkowy odcinek charakterystyki przejściowej, o nachyleniu większym niż oba odcinki skrajne, odpowiadające zatkaniu jednego z tranzystorów. Ot takie zniekształcenia antyskrośne, w przeciwieństwie do tych jakie powstają przy braku prądu spoczynkowego, kiedy to nachylenie środkowego odcinka charaktertystyki jest mniejsze. Można zatem przez staranny dobór prądu spoczynkowego rezystora emiterowego stosownie do zastosowanego rezystora emiterowego sprawić że zniekształcenia te w znacznej mierze się skompensują. Wątpię jednak czy przy tak uproszczonym układzie polaryzacji zawracano sobie tym głowę. Podobnie jest i w układzie komplementarnym: tam też można zoptymalizować prąd spoczynkowy pod względem zniekształceń, ale ma to znaczenie tylko wtedy gdy stopień mocy steruje się ze źródła o niskiej impedancji co jednak spotyka się rzadko.
Tym bardziej problematyczna jest rola tego rezystora jako bezpiecznika. Czy tranzystory były sprawne? A może przepaliły się i zostały wcześniej wymienione, a rezystor choć mocno przypieczony wytrzymał jeszcze jakiś czas?
Swoje zdanie na ten temat przedstawię w wątku o stopniach mocy w polskich magnetofonach. Postaram się to zrobić w miarę szybko, gdyż wyniki z przeprowadzonych rok temu pomiarów wydają mi się ciekawe i nawet mnie zaskoczyły.Tomek Janiszewski pisze: ↑ndz, 7 lutego 2021, 19:21http://www.forum-trioda.pl/viewtopic.ph ... 89#p358289Romekd pisze: ↑ndz, 7 lutego 2021, 16:56 To już więcej ujemnych sprzężeń zwrotnych było we wzmacniaczu kasetowego magnetofonu MK-125, który został opracowany gdzieś koło roku 1970 i dawał ponad 0,8 W/4 Ω przy napięciu zasilania ok. 8 V. Poniżej jego schemat. Parametry techniczne wzmacniacza mocy z MK-125 niestety nie były najlepsze...