Zgadzam się z Przedmówcą. Rezystory, nie tylko zresztą MŁT ale i węglowe (OWS) same z siebie się nie psują. To samo można powiedzieć i o kondensatorach KSE (mlecznych) jak i KSF (szklistych), mimo że na tych ostatnich niekiedy pojawiają się pęknięcia obwodowe. Pozytywne zdanie mam także o kondensatorach elektrolitycznych, tych budowy klasycznej: aluminiowe naczynie uszczelniane gumą. Dotyczy to zarówno miniaturowych kondensatorów w koliberkach, jak i KEN z odbiorników lampowych. Także szare i niebieskie polskie elektrolity z epoki gierkowskiego krzemu można uznać za wieczne. Ich przeciwieństwem są oczywiście plastikowe
czerwoniaki, też polskie ale w dzisiejszych czasach w przytłaczającej większości już popękane i wyschnięte.
A o popuchniętych nowych kondensatorach to pisałem ja

Znalazłem w śmietniku cały ich worek, a nawet dwa. Jeden zawierał mniejsze kondensatory 1000uF/25V, drugi większe 2200uF/35V. Klasycznej budowy, ale jakieś chińskie. Zmontowałem z nich zasilacz z powielaczami napięcia dla końcówek mocy dostarczający czterech napięć: dwóch niższych niestabilizowanych (wysokoprądowe, zasilające tylko tranzystory mocy) oraz dwóch wyższych stabilizowanych (niskoprądowe, zasilające pozostałe stopnie wraz ze sterującym). Zarówno zasilacz, jak i wzmacniacz działał zgodnie z oczekiwaniem, ale prace po uzyskaniu wstępnych pozytywnych wyników zostały zawieszone. Po wielu miesiącach od włączenia zauważyłem pierwsze spuchnięte kondensatory. Po upływie kolejnych lat na 10 większych kondensatorów tylko dwa nie spuchły.
P1080651.JPG
Te mniejsze póki co wyglądają na sprawne, ale również kondensatory pozostałe w workach zaczęły puchnąć i w tej sytuacji uznałem je za niewarte stosowania. A zasilacz, o ile jeszcze kiedyś do niego wrócę zapewne i tak zmontuję od nowa. Poniewczasie zorientowałem się że dokładnie te same napięcia można było uzyskać nie z 12 a jedynie z 8 diod BYP660R.
A tak postąpiłem z wyciągniętym z Simfonii kondensatorem ISKRA, który tyle krwi mi napsuł. Najpierw zmiażdzyłem żywiczną zalewe w imadle. Kto mógł się spodziewać że to papierzak, mimo że zewnętrznie całkiem podobny do naszego kondensatora poliestrowego metalizowanego MKSE?
P1080645.JPG
P1080646.JPG
Był on zaimpregnowany chloronaftalem (o charakterystycznym zapachu kredek świecowych) i być może jeszcze jakimś
świństwem, toteż przy rozwijaniu się strzępił, mimo to ukazał się ogrom zniszczeń. Korozja okładzin lub zwęglony papier, a może jedno i drugie.
P1080647.JPG
P1080648.JPG
P1080649.JPG
P1080650.JPG
Ciekawe który następny? Na wszelki wypadek postaram się jutro na Wolumenie kupić u
Państwa z zapałkami zapasowe kondensatory (w miarę możliwości polskie KSF i KSE) na wymianę. Docelowo wszystkie jakie występują w radiu. Konstrukcja tych papierzaków to jakieś kuriozum. Wyobrażalibyście sobie nasze "ulepszone" tranzystory
Teges-teges wykonywane historycznymi metodami stopową i stopowo-dyfuzyjną ale zamykane w obudowach z plastiku?

Choć sowieci okazali się i do tego zdolni. Wypuścili takie paskudztwa jak stopowe ГТ405, odpowiadające parametrami wydłużonym
petom ГТ402 ale zamykane w nieforemnych obudowach plastikowych. O czerwonoplastikowych stopowo-dyfuzyjnych ГТ905AM z odchylania poziomego telewizorków Junost nie ma co przypominać, bo prawie każdy je zna.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.