Z powodu małego ostatnio ruchu w dziale TV i zastoju w temacie pozyskania "amerykańca" (a może nawet regresji), pochwalę się nabytkiem. Niestety nie amerykańskiego pochodzenia, nie lampowy, a duński i na układach scalonych, lata dziewięćdziesiąte. Na swoją obronę jest duży, ciężki, kineskopowy i nikt już takiego w domu nie chce. Oprócz mnie

Pozyskany za darmochę, po którego wybrał się mój kolega. Ostrzegałem, że duży, że ciężki, to stwierdził, że różne telewizory w życiu nosił i każdemu dał radę. Temu nie dał

Na szczęście właściciel pomógł znieść po schodach. To Bang Olufsen Avant 32 VCR:
Ma też silnik służący do obracania się. A nawet kilka silników, bo posiada też wbudowany magnetowid. No i pilota w magnezowej obudowie też słusznych rozmiarów. TV stoi jeszcze u kolegi ponad 200 km ode mnie, więc na razie on go przetestował. Obraz podobno "żyleta", a na temat dźwięku napisał mi tak: "Ależ to ma dźwięk prawie jak w kinie

koty po pierwszym basie uciekły z pokoju

".
Generalnie podoba mi się "dizajn" starszej elektroniki B&O, ten TV jest po prostu ładny. Będzie pasował do kilku moich sprzętów tego samego producenta.
Ale na Amerykańca mam jeszcze nadzieję.
Pozdrawiam!