Lampy lampami, ale german czasami też ciągnie. Przy okazji kolejnego nawrotu słabości do germanostwa zachciało mi się jakiegoś fajnego zgrabnego radia, co to ma ukf, a najlepiej DSKU. Na ZPA dostępny akurat był Nordmende Transita Spezial 49m. Na fotkach widać było jakiś dziki otwór w obudowie, ogólne zabrudzenia, podrdzewiałe nóżki i paskudną śrubę na tylnej ściance. Czyli ok, widziały gały co brały. Gdy radio dotarło dodatkowo okazało się, że owszem nie działa (coś się poradzi), antena teleskopowa lata luzem w obudowie, bo nie ma prowadnicy (sie zrobi), a linka skali zerwana. Fajnie, będzie co robić.
Schemat i serwisówkę ściągnąłem z RM, więc można było działać. Linkę nawinąłem bez problemu wg schematu. Elektrycznie - uszkodzony był jeden z pary AC152 w stopniu końcowym. Takich nie mam, a dostać nie idzie. Radzieckie GT402 parametrami są bardzo podobne, ale nie wlezą w radiator. Po zrobieniu "riserczu" (tfu!) wyszło, że można spróbować z OC74, których garstkę akurat mam. Mało tego, okazało się, że wcześniejsza odmiana Transita De Luxe miała w identycznym stopniu końcowym właśnie OC74, i nawet oba transformatory są w tych radiach takie same. Pozostało dobrać jakąś sensowną parę z tych OC, porównując ich bety. Wlutowałem tranzystory, sprawdziłem też elektrolity, były dobre. Włączyłem radio i - zagrało! No to można było zabrać się za obudowę.
Skaj czyściłem szmatką z ludwikiem, tak samo beżowy parciany pas wokół obudowy, klawisze i pokrętła. Na tylnej ściance było sporo śladów kleju po taśmie klejącej i to musiałem usuwać denaturatem.
Poradniki konserwacji skaju tego zabraniają, ale nie miałem wyjścia. Na razie wygląda to bardzo dobrze. Otwór w tylnej ściance zaślepiłem szpachlówką do drewna, a na wierzch nakleiłem łatkę wyciętą ze starej okładki na zeszyt (naprawdę bardzo starej - kiedy okładało się zeszyty szkolne!). To plastik, ale fakturę ma bardzo podobną do tej na skaju i ostatecznie to miejsce łatania ledwo widać. Nóżki wymontowałem i objechałem tarczą filcową z pastą ścierną. Chromowane ramki odmuliłem wykałaczką i patyczkami do uszu. Kłopot sprawiła centralna śruba dociskająca tylną ściankę do chassis. Oryginalnie była tu ładna chromowana nakrętka, która udawała śrubę - w chassis była wkręcona obustronnie gwintowana szpilka. Po przyłożeniu tylnej ścianki szpilka wystawała przez otwór w ściance i na nią nakręcało się ślepą nakrętkę z dużym okrągłym łbem z rowkiem. Takie rozwiązanie miało tę zaletę, że nie dopuszczało do nadmiernego naprężenia tylnej ścianki i do zwarcia śrubą do płytki drukowanej. W tym egzemplarzu z jakichś powodów zostało to przerobione na śrubę wkręcaną w chassis. Zastąpiłem ją ładniejszą, wytoczoną ze stali nierdzewnej. W międzyczasie rozpadło się na drzazgi zagłębienie pod łeb tej śruby. Wyciąłem więc w sklejce okrągły otwór w miejscu tego zagłębienia i wkleiłem tam na wcisk (i na wikol) krążek z preszpanu 2mm. No a pościerany napis poprawiłem humbrolem.
Na koniec zostało zreanimowanie anteny teleskopowej i wykombinowanie prowadnicy do niej. Przegub się zacinał, przez co część teleskopowa w końcu dostała luzów na zacisku. Ktoś to kiedyś próbował zaklepać, ale tylko narobił nagniotów. Roznitowałem przegub, wyciągnąłem kulkę ze sprężynką i iglakiem spiłowałem zadziory. Po złożeniu oporów nie było, ale też antena na przegubie nie trzymała pozycji 45 stopni i opadała. Znaczy przedobrzyłem. Przewierciłem osiowo dolną część przegubu i nagwintowałem pod broka M3. Teraz można było brokiem regulować poosiowy docisk sprężynki na kulkę. Udało się znaleźć taki docisk, przy którym antena trzyma kąt 45 stopni i jednocześnie nie ma oporów. Zacisk teleskopu na przegubie poprawiłem za pomocą znalezionej w pracy zaciskarki-do-czegoś. Trzyma na ile może trzymać i tyle wystarczy.
Została do zrobienia prowadnica. Sam jakoś nie miałem sensownego pomysłu, więc poprosiłem o pomoc naszego nieocenionego kolegę Tomasza - chrzan 49. I oczywiście podpowiedział co i jak. Główna część to mosiężna rurka, z wyciętą wzdłuż (ale nie na całej długości) szczeliną szerokości 2 mm. Na nią nasunięta jest ozdobna głowica z nierdzewki, która kołnierzem zasłania otwór w obudowie i świeci po oczach. Sama antena ma do dna przegubu przykręconą mosiężną blaszkę z języczkiem. Blaszka ma średnicę ciut mniejszą niż antena, zaś języczek wchodzi w szczelinę prowadnicy i w niej się swobodnie przesuwa. Aby antena mogła się obracać w prowadnicy, to języczek nie może być przykręcony do przegubu na sztywno. Rozwiązałem to tak, że gwint pod śrubę dociskową języczka ma 5 mm długości i śrubę skracałem tak długo, aż wkręcona do oporu dawała lekki luz na obracanie blaszki z języczkiem. W przegubie jest oryginalny poprzeczny otwór (zapewne) na sprężynkę i w nim umieściłem sprężynkę z dwiema kulkami. No i teraz po złożeniu działa to wszystko tak, że przy wysuwaniu anteny z prowadnicy języczek przesuwa się w szczelinie tak długo aż dojedzie do jej końca. Akurat w tej pozycji przegub jest już ponad obudową, a kulki są w miejscu gdzie kończy się rurka, więc wyskakują z niej. Na szczęście jest jeszcze ozdobna głowica, w którą wsunięta jest prowadnica, więc kulek nie trzeba łapać. Czyli anteny dalej nie da się wysunąć, można ją obracać na wszystkie strony, a kulki ze sprężynką zabezpieczają antenę przed opadnięciem z powrotem w prowadnicę (gdyby stała pionowo).
Na tym jednak nie koniec. Dobrałem zewnętrzny zasilacz wtyczkowy, bo na razie nie chciałem inwestować w akumulatory. I całe szczęście. Radio grało ładnie, ale krótko. Po paru minutach dało się słyszeć brumienie. Podejrzany był zasilacz, ale przy innym było to samo. Okazało się, że pobór prądu z zasilacza stopniowo rośnie od chwili włączenia, aż do przeciążenia zasilacza.
Włączyłem miliamperomierz w obwód kolektorów pary OC74 i on pokazał, że prąd spoczynkowy wcale nie jest spoczynkowy tylko rośnie i rośnie. Najpierw podejrzewałem termistor, ale ten reagował poprawnie. Potem opornik w emiterach, ale też był w porządku. No to zmierzyłem spadek napięcia na uzwojeniach w bazach tranzystorów i bingo! Na jednym z nich napięcie stało na ułamku mV, ale na drugim ciągle rosło i miało tych mv już kilkanaście. Znaczy prąd bazy wzrasta. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale ten tranzystor wylutowałem. Zacząłem znowu dobierać OC74 w pary według bety, ale tym razem każdy tranzystor obserwowałem po kilkanaście sekund. No i okazało się, że niektórym ta beta nie płynie, ale innym owszem, a niektórym wręcz surfuje! Rekordzista osiągnął 400 (!) w około pół minuty i miał ochotę na więcej, ale ja już nie miałem. W ogóle zastanowił mnie pomiar bety, bo każdy z kilku mierników pokazywał co innego dla tego samego tranzystora. Wychodzi na to, że pomiar ma sens tylko do porównań w ramach tego samego typu tranzystora. Przynajmniej dla germanowych. Dobrałem więc parę o rozrzucie bety mniejszej niż 10% i stabilnej, wlutowałem, ustawiłem prąd spoczynkowy na 4 mA i tak już się trzyma. A radio gra - czysto i przyjemnie. No więc teraz słucham - "Trzy kwadranse jazzu, mówi Jan Ptaszyn Wróblewski..."
Dzięki, Tomaszu.
Transita, czyli germańce w natarciu
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
- tszczesn
- moderator
- Posty: 11225
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
- Kontakt:
Re: Transita, czyli germańce w natarciu
Re: Transita, czyli germańce w natarciu
Aż się zarumieniłem Wojtku.Ale dobrze że sie Tobie udalo.Pół roku temu miałem Transita w łapkach.Stan bdb nie jak Twój.Wymiana elektrolitow przywróciła życie.To b.ładne i świetnie brzmiące oldscholowe radio.Stare germanowe tranzystory maja choroby wieku starczego i nie można ich wkładać na sztukę bo robią niemiłe niespodzianki.
Pozdrawiam Tomasz
Pozdrawiam Tomasz
Re: Transita, czyli germańce w natarciu
Oto wytwór ojca Marantza
Gra mimo prawie sześciu dych na karku i jest NIE GRZEBANY!.Niestety gdzieś zawieruszył gałkę przełącznika zakresów i końcówkę anteny 
Już wtedy pretendował do klasy Hi-Fi 


Re: Transita, czyli germańce w natarciu
Marantz to już plastik, ale oczywiście też ma swój urok. Zaś te wszystkie "walizkowce" wzorniczo bywały do siebie bardzo podobne, czemu trudno się dziwić.
Annette L5D32T (zdjęcie z jakiejś starej aukcji)
Annette L5D32T (zdjęcie z jakiejś starej aukcji)
- AZ12
- 3125...6249 postów
- Posty: 5423
- Rejestracja: ndz, 6 kwietnia 2008, 15:41
- Lokalizacja: 83-130 Pelplin
Re: Transita, czyli germańce w natarciu
Witam
W Japonii dość szybko zaczęto stosować tworzywa sztuczne w obudowach urządzeń elektronicznych zastępując deficytowe materiały drewnopochodne.
Ratujmy stare tranzystory!