Gdy co roku wyruszam jachtem z Warszawy na Mazury szlakiem Narwi i Pisy, mam przy sobie oprócz zabudowanego na stałe odbiornika także jeden lub kilka przenośnych, i tak się składa ze są to knoty, z Daną na czele. Również i ten pokładowy jest knotem bo też ma dwutranzystorową głowicę z dwoma tylko obwodami przestrajanymi. Mimo to zawsze coś odbierają: gdy kolejno milkną warszawskie nadajniki, pojawia się np. Katolickie Radio Podlasie oraz zlokalizowane w Łomży Radio Nadzieja, a tymczasem, gdy grają one w najlepsze a ja mam wokół siebie Puszczę Piską - dają się już odebrać nadajniki Polskiego Radia Olsztyn, najpierw z Olsztyna, potem z Giżycka. Może więc nie z radiami, lecz z owym kilkudziesięciotysięcznym miastem jest coś nie tak, skoro nie można odbierać nic?Romekd pisze: ↑śr, 30 stycznia 2019, 11:35 Faktycznie zaleta nie do przecenienia. Radio w mieście, gdzie mieszka kilkadziesiąt tysięcy ludzi w ogóle nie odbiera, lub odbiera tak, że można cholery dostać, ale przynajmniej nie zużywa dużo prądu. Nic tylko się cieszyć i wychwalać konstrukcję... Czy tranzystory też cały czas były tak drogie, że tego "knota" stosowano przez blisko 50 lat?
MIeszacze iloczynowe niekoniecznie muszą być korzystniejsze szumowo w zakresie UKF, mimo że niewątpliwie górują nad sumacyjnymi doskonałą separacją obwodów strojonych.Wzmocnienie było mniejsze niż w układzie z oddzielnym oscylatorem i normalnym mieszaczem. Analizowałeś ten układ od strony wnoszonych szumów.
Potrafię zgadnąć z jakiej. 10dB to się uzyskiwało na lampach w układzie wspólnej siatki, i to tych o budowie klasycznej w rodzaju EC92 lub ECC85. Tranzystory bipolarne w układzie WB mają nad nimi wielką przewagę w postaci nachylenia na poziomie 40mA/V - która pospolita lampa małej mocy tyle oferuje? Do tego jeszcze zasadniczą różnicą jest dużo mniejsza konduktancja wyjściowa tranzystora w układzie WB - bliższego pod tym względem pentodzie a nie triodzie. Fakt że tranzystor jest elementem sterowanym prądowo (a tym samym pobierającym moc do sterowania) nie ma tu żadnego znaczenia: dokładnie to samo dotyczy lampy w układzie WS (a także i tranzystorów polowych w układzie wspólnej bramki, o czym będzie dalej). Dlatego wzmocnienie na poziomie 20dB jest w układzie WB całkiem realne do uzyskania, zwłaszcza gdy fT jest odpowiednio większa od częstotliowości pracy, a nie mniejsza od niej co miało miejsce w dobie germanowych tranzystorów stopowo-dyfuzyjnych.Poprzedzenie takiego mieszacza wzmacniaczem z kiepskim tranzystorem w konfiguracji WB (o wzmocnieniu wynoszącym może z 10 dB), to moim zdaniem porażka ale ja na to patrzę z nieco innej "perspektywy", więc mogę się mylić...![]()
Przedstawiłem faktycznie nowoczesne rozwiązanie firmy Sony, ale w latach 70. zeszłego stulecia, gdy byłem nastolatkiem, nasze krajowe odbiorniki były niesamowicie "tępe" pod względem czułości w stosunku do np. radioodbiorników samochodowych firmy Blaupunkt, choć Blaupunkt również stosował w swoich głowicach tranzystory bipolarne. Gdy radio ASIA coś tam łapało w szumach na swojej teleskopowej antenie, radio Blaupunkt, leżące na moim warsztacie (przestrojone), bezszumnie odbierało stacje FM na wetkniętym do gniazda szkolnym cyrklu (w tym również stacje czeskie).
I znów czepiłeś się Asi. Siermiężny UL1211, cewki w głowicy "strojone" metodą zgniatania zwojów, byle jakie sprzężenie anteny z głowicą, i do tego jeszcze problemy z selektywnością wskutek tego że obwodów p.cz. było o całe 2 mniej niż w standardowym radiu lampowym. No i Asia w przeciwieństwie do Blaupunkta nie miała metalowego chassis stanowiącego skuteczną przeciwwagę anteny, nawet zrobionej z cyrkla.
A także i taka że na pierwszym schemacie jakiś mędrek który go rysował zwarł uzwojenie antenowe z cewką rezonansowego obwodu wejściowegoPod koniec lat 70. w Polsce zaczęto produkować radia samochodowe z tranzystorem j-fet we wzmacniaczu w.cz. w głowicy (2SK41E lub BF256B, te same co w głowicy radia "Elizabeth"), co pozwoliło uzyskać czułość lepszą od 10 μV. Poniżej schemat dwóch głowic UKF, z radia "Rekord SMT-204" oraz radia "ECHO SSS-101". Różnica między nimi jest taka, że w "Echu" tranzystor polowy pracuje w układzie WS, a Rekordzie w układzie WG.

Napisałem wcześniej dlaczego, powtarzał nie będę, zwłaszcza że odpowiedź zawarta jest w cytacie poniżej. Oba te radia nie służyły przecież do słuchania w kuchni, prawda?Oczywiście w radiach tych zastosowano oddzielny mieszacz i oscylator (ciekawe Tomku dlaczego wybrano takie rozwiązanie?).
Znów nieudolnie próbujesz się stawiać w roli Gienka Mądralskiego, licząc na to że poczuję się Ignasiem Pytalskim (na pewno wiesz co mam na myśli, Tobie pozostawię przyjemność wytłumaczenia młodszym co to za postacie). Chcesz powiedzieć że w latach 50/60 ta wiedza była obca nawet fachowcom, w wyniku czego w takim Kolibrze zastosowali mieszacz samodrgający? Udajesz że masz nadzieję iż nie dostrzegę tego że zarówno w archaicznym Kolibrze na falach średnich, jak i w młodszej od niego Danie na UKF, mimo że pracowały w zupełnie różnych zakresach fal odstrojenie heterodyny o ten sam 0,05% częstotliwości roboczej przejdzie niemal niezauważenie? Bo chociaż heterodyna Kolibra generująca na 2MHz odstroi się o 100Hz, Dana zaś generująca na 80MHz (a niechby i na 110MHz, po przestrojeniu na CCIR) - o 55kHz, to w tym pierwszym przypadku szerokość pasma toru p.cz. jest na poziomie 5kHz, w drugim zaś - wyraźnie przekracza 100kHz. Może wzrosną nieco zniekształcenia w tym drugim przypadku (wskutek wejścia na bardziej nieliniową część charakterystyki demodulatora), ale w jednym i drugim odbiorniku jest to do przyjęcia. Nieco lepsze niż Dana odbiorniki mają zresztą prostą ARCz która rozstrojenia znacznie redukuje. Natomiast w odbiornikach komunikacyjnych, zwłaszcza na falach krótkich mamy częstotliwości robocze na poziomie dziesiątek MHz (tylko kilka razy mniej niż w Danie), szerokość pasma toru p.cz. zaś jest nawet mniejsza niż w Kolibrze. Co stałoby się zatem z odbiorem stacji na 30MHz gdyby heterodyna uciekła o 15kHz? Stacja dotąd odbierana znikłaby całkowicie za to pojawiła się zupełnie inna, a w międzyczasie jeszcze kilka dodatkowych. Tu absolutnie nie wystarczy nawet najlepszy oddzielny generator LC heterodyny, niezbędne jest mieszanie stosunkowo niskiej częstotliwości strojonego VFO z częstotliwością generatora kwarcowego, a najlepiej synteza. Znów próbowałeś mnie zagiąć, i po raz kolejny się nie udało.Romekd pisze:Wiedza o gorszych parametrach mieszaczy samooscylujących wydawała mi się powszechnie znana wśród elektroników jeszcze w latach 70. Nawet nie przypuszczałem, że można mieć na ich temat odmienne zdanieTomek Janiszewski pisze: ↑wt, 29 stycznia 2019, 20:08 Jedyną naprawdę istotną wadą mieszacza samodrgającego FM jest jego wrażliwość na przesterowanie silnymi sygnałami wejściowymi. Powoduje to przeciąganie częstotliwości heterodyny i w konsekwencji - zniekształceniami modulacji FM w sygnale wyjściowym mieszacza a następnie - zniekształceniami nieliniowymi zdemodulowanego sygnału. Ale ma to istotne znaczenie tylko w sprzęcie Hi-Fi, nie zaś w odbiornikach klasy Dany lub Śnieżki a nawet tych samochodowych (albo jak w moim przypadku - jachtowych)./.../Zresztą o ich wadach można było posłuchać na pasmach krótkofalarskich w rozmowach kolegów lub poczytać w dostępnej w tamtych czasach literaturze z dziedziny telekomunikacji oraz łączności amatorskiej. Krótkofalowcy tworząc swoje odbiorniki i transceivery potrafili mieć większą wiedzę niż niektóre firmy, produkujące w tamtych czasach sprzęt, toteż firmy te podpatrywały rozwiązania pasjonatów dalekich łączności i same często zapożyczały rozwiązania stosowane przez krótkofalowców
![]()
Taaaa, szczególnie w radioodbiornikach powszechnego użytku, gdzie nawet trymerów dla dostrojenia obwodów w głowicy nierzadko żałują. Ty zaś chciałbyś w taniej Śnieżce czy przenośnej Danie jeszcze jednego trymera, służącego do ustawienia sprzężenia w głowicy na granicy wzbudzenia się drgań. A użytkownicy takich odbiorników klęliby na czym świat stoi, że przestają grać gdy nieco wyczerpią się baterie lub spadnie napięcie sieci w zimowy poranek, akurat gdy oni śpieszą się do pracy i chcieliby wiedzieć jakiej pogody należy spodziewać się za oknem.Co do stabilnych generatorów, to wygłaszane przez Ciebie teorie pozostają w sprzeczności z informacjami zawartymi w publikacjach dostępnych w latach 70. W dostępnej mi literaturze wielokrotnie natrafiałem na informacje, że dla uzyskania największej stabilności generatora, element aktywny musi pracować na liniowym odcinku charakterystyki, co wymaga odpowiedniej polaryzacji i dobrania optymalnego punktu pracy, oraz konieczne jest ustawienie kondensatorami dodatniego sprzężenia niewiele większego od tego zapewniającego poprawny start oscylacji.

Twoim zaś teoriom można jak to wykazałem wyżej - zarzucić pseudotechniczność i zupełne oderwanie od realiów.Tak więc wygłaszane przez Ciebie Tomku teorie często wydają mi się niedorzeczne i pseudonaukowe,
A to z takich rozwiązań będą odtąd korzystać gospodynie domowe którym zakomunikowałeś że używane przez nich dotąd radia nadają się na śmietnik?Poniżej kilka fragmentów z książki "Układy nadawcze i odbiorcze dla krótkofalowców" Wiktora Chojnackiego z lat 70. Wiktor Chojnacki był znanym i cenionym konstruktorem sprzętu nadawczo-odbiorczego oraz popularyzatorem sprawdzonych rozwiązań, opracowanych przez innych konstruktorów z różnych stron świata.
Z poważaniem
Tomek Janiszewski
Ps. I nie licz na to że temat bida-komplementarności Polskiej Myśli Technicznej odpuściłem. Przechodząc do porządku dziennego nad wynurzeniami youtubowego fachmana na temat bootstrapów i zniekształceń TIM zebrałem wyniki własnych eksperymentów ze wzmacniaczami od M2405S, na dniach tytułem uzupełnienia zrobię to samo ze wzmacniaczami od M531S bo po co i te mają mi się bezużytecznie walać w szafie przez kolejne lata? Na razie po prostu wstrzymałem się od zaśmiecania tematu dotyczącego zupełnie innej kategorii sprzętu, bez względu na to że Ty to zrobiłeś.