No bo zacząłeś pisać o dopasowaniu impedancji, a tak naprawdę chodzi tutaj o sprawność i moc strat.Einherjer pisze:Moja i Twoja wypowiedź pod tym względem się w żaden sposób nie kłócą, ale Ty koniecznie musiałeś określić mój wywód "totalnym nieporozumieniem".
Chyba zakładamy, że układ projektujemy od podstaw, a nie składamy dwa gotowe wzmacniacze w mostek ?
Zresztą to też specjalnie nie ma znaczenia, bo jak dwa gotowe wzmacniacze tranzystorowe zepniemy w mostek, to będziemy mieli taką samą sytuację jak przy wzmacniaczach lampowych - albo podniesiemy impedancję obciążenia, albo zobaczymy dym.
Wytłumaczenie jest proste, wzmacniacz ma określoną sprawność i nieprzekraczalną moc strat, więc może oddać określoną maksymalną moc w obciążeniu, i więcej nie da, bez względu na to gdzie i jak go włączymy.
Cały ten cyrk z "cztery razy większą mocą w mostku" jest nieporozumieniem, bo odnosi się do maksymalnego dostępnego napięcia zasilania. Jeżeli w samochodzie mamy nominalnie 12 woltów, to żaden wzmacniacz nie da na 4 omach więcej niż 36 watów przy stuprocentowej sprawności i przebiegu prostokątnym, nawet jeśli by wytrzymał sto woltów i sto amperów, ale dwa takie przewymiarowane wzmacniacze połączone w mostek dadzą cztery razy więcej.
Natomiast przekładanie tej zasady do kilkudziesięciowatowego wzmacniacza zasilanego z napięcia rzędu trzystu woltów nie ma najmniejszego sensu. Tutaj obowiązuje zasada, że dwa wzmacniacze mogą dać dwa razy większą moc niż jeden, albo pójdą z dymem.
Zwróciłem Ci uwagę, że po prostu dopasowanie impedancji nie ma tutaj nic do rzeczy, więc jego przywołanie zamiast wyjaśnić ściemnia. To po prostu inny temat, też ważny, ale inny.