Bez przesady, kwartety i tego typu składy nadal realizowane są normalnie, czyli para/pary stereo i podpórki, i nie ma wielkich różnic teraz i kiedyś, przynajmniej, jeżeli chodzi o panoramę czy tam "scenę".tszczesn pisze:OK, co do nagrań muzyki rozrywkowej się nie wypowiadam. W sumie mało muzyki słucham, niestety, najczęściej nie na porządnie ustawionym stacjonarnym sprzęcie. Ale miałem okazje słuchać nagrań np. kwartetów gdzie dokładnie paluszkiem mogłem pokazać gdzie który muzyk stał, teraz jakoś mi się nie udaje. Ale i tak w sumie spora część tego co słucham jest mono, bo innej wersji nie było
Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
- przemak
- 625...1249 postów
- Posty: 924
- Rejestracja: śr, 18 kwietnia 2007, 22:14
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
- tszczesn
- moderator
- Posty: 11225
- Rejestracja: wt, 12 sierpnia 2003, 09:14
- Lokalizacja: Otwock
- Kontakt:
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Wierzę. Możliwe, że na starość słuch mi zaczyna szwankować, albo tamto nagranie było specjalnie zrealizowane jak demonstracyjne, jak kiedyś test stereo z przejeżdżającym pociągiem
Albo ostatnio trafiłem na gorzej realizowane nagrania.

Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
moje uwaga (a raczej pytanie) co do przestrzennosci dzwieku
BBC jako jedyna stacja nadaje w cyfrowce (DAB) w stereo
i teraz dlaczego lepszy efekt przestzrennosci jest jak sie podlaczy do tunera wzmacniacz tranzystorowy
a wyraznie gorszy na wzmacniaczu zintegrowanym ktory teoretycznie ma lepsze parametry?
BBC jako jedyna stacja nadaje w cyfrowce (DAB) w stereo
i teraz dlaczego lepszy efekt przestzrennosci jest jak sie podlaczy do tunera wzmacniacz tranzystorowy
a wyraznie gorszy na wzmacniaczu zintegrowanym ktory teoretycznie ma lepsze parametry?
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Niestety świat zeszedł na psy w technice audio.Obene sprzety sa ukierunkowane na digitalizację a ucho slyszy analogowo.Wszelkie przetworniki i inne cuda pogarszaja dźwiek i dodaja wlasne znieksztalcenia i szumy czesto trudno mierzalne,Ale dobre ucho to wychwyci.Stare nagrania były bardziej czytelne bo teraz niestety bałagan w glowach realizatorow a za duzo cudeniek ktore niewyrobionych kuszą .A nuż sie uda coś niepotrzebnego dodać i tak pięknie spieprzyć.
Pierwsze wzmacniacze tranzystorowe mialy na papierze swietne parametry a brzmialy okropnie porownując z lampą.Ale lampa zrobila sie nie koszerna jak vinyl choc triumfalnie powrocila.A ta technika ma ponad 100 lat!!
Podobne psucie jakości wystapiło we wszystkich dziedzinach naszego zycia.Kiedys hodowano jablka dla smaku i w Europie bylo ponad 300 rozroznialnych odmian.Niestety wiekszośc drzew rodzila co 2 lata! I źle się przechowwala .Teraz jabluszka marketowe caly rok a wszystkie bez smaku i takie same.
Siedzę w audio co prawda amatorsko od wielu lat i przerobilem wiele rewolucji a wciąz pozostaję przy analogu bo wiem dlaczego a digitalem się brzydzę.I coraz bardziej wracam do wzmacniaczy germanowych bo brzmia lepiej od silikonowców.
Była taka firm Klein+hummell ktorej wyroby na oko jak po pijanym kowalu ale tam inzynierowie skoncetrowali się na max uproszczeniu konstrukcji przy świetnych parametrach i to jest sztuka a nie podokladać wszelkie dzwonki i gwizdki.
Mialem stycznośc z quadro i mam kilka sprzętow ale nie gramofon.To był triumf tiochniki nad zdrowym rozumem.Przegralo bo za drogie .za skomplikowane i wymagające duzej przestrzeni.
Tomasz
Pierwsze wzmacniacze tranzystorowe mialy na papierze swietne parametry a brzmialy okropnie porownując z lampą.Ale lampa zrobila sie nie koszerna jak vinyl choc triumfalnie powrocila.A ta technika ma ponad 100 lat!!
Podobne psucie jakości wystapiło we wszystkich dziedzinach naszego zycia.Kiedys hodowano jablka dla smaku i w Europie bylo ponad 300 rozroznialnych odmian.Niestety wiekszośc drzew rodzila co 2 lata! I źle się przechowwala .Teraz jabluszka marketowe caly rok a wszystkie bez smaku i takie same.
Siedzę w audio co prawda amatorsko od wielu lat i przerobilem wiele rewolucji a wciąz pozostaję przy analogu bo wiem dlaczego a digitalem się brzydzę.I coraz bardziej wracam do wzmacniaczy germanowych bo brzmia lepiej od silikonowców.
Była taka firm Klein+hummell ktorej wyroby na oko jak po pijanym kowalu ale tam inzynierowie skoncetrowali się na max uproszczeniu konstrukcji przy świetnych parametrach i to jest sztuka a nie podokladać wszelkie dzwonki i gwizdki.
Mialem stycznośc z quadro i mam kilka sprzętow ale nie gramofon.To był triumf tiochniki nad zdrowym rozumem.Przegralo bo za drogie .za skomplikowane i wymagające duzej przestrzeni.
Tomasz
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Czesc
Ostatnio wylutowalem "kilka" bardzo porzadnych tranzystorow germanowych: MP1612A.
Dawno, dawno temu stosowalem je "zamiennie" z rosyjskimi P210 we wzmacniaczach.
Musze przyznac, ze byly to jedyne, ktore byly bardziej "glupotoodporne" od rosyjskich.
Pozdrowienia
Ostatnio wylutowalem "kilka" bardzo porzadnych tranzystorow germanowych: MP1612A.
Dawno, dawno temu stosowalem je "zamiennie" z rosyjskimi P210 we wzmacniaczach.
Musze przyznac, ze byly to jedyne, ktore byly bardziej "glupotoodporne" od rosyjskich.
Pozdrowienia
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
No cóż germany mają zalety ale i wady.Nie przeszkadza mi że szumią nieco to sie maskuje muzyką ale za to grają cieplej.Pogoń za miniaturyzacją i digitalizowaniem zaowocowała pogorszeniem jakości dźwieku .Teraz kroluje oszukańczy marketing i cudowanie zbędnymi a szkodliwymi efektami i kompresja.W analogu nie bylo tak latwo jak obecnie .Tiochnika zabiła dźwiek!Dawno temu wielkie zespoly jak się wypaliły i napalily robily tak.Caly wysiłek marketingowy skierowany byl na pisanie bajek że zespól zamyka sie najlepiej w chacie z bali w gorach szkockich (whisky) na rok i tam stworzy arcydzielo powalające świat.Po długich mękach realizatorzy wydalali z siebie ten cud a plyta klapa.Nie dawalo siie sluchac bo jaka to muzyka po 100-ym cyzelowaniu?Brakowało duszy!!A to podstawa muzyki.Kiedyś muzyk pisal z glowy bo ten kawalek bialka jest genialny a teraz robi to twor elektroniczny bez inteligencji więc wsio jak z grającej szafy albo kataryny,Brrrrr!
Tomasz
PS Posluchajcie sobie starych nagrań bluesowych z Louisiany gdzie niepiśmienni Negrzy grali na bele czem ale jak grali!!Jak mawiali Rzymianie
uch lata gdzie chce ale nie każdego to dotyczy!
Germanoe:Korting ,Philips ,Elac,Grundig czy Telefunken.Seria tuner RT 40 czy wzmacniacze SV rozne modelel Grundiga na lłeb je Marantze szwance czy Sansuje psuje. I tyle w temacie,
Tomasz
PS Posluchajcie sobie starych nagrań bluesowych z Louisiany gdzie niepiśmienni Negrzy grali na bele czem ale jak grali!!Jak mawiali Rzymianie

Germanoe:Korting ,Philips ,Elac,Grundig czy Telefunken.Seria tuner RT 40 czy wzmacniacze SV rozne modelel Grundiga na lłeb je Marantze szwance czy Sansuje psuje. I tyle w temacie,
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Też z nostalgią wspominam wino "Wino" i gramofon "Bambino" ....
Obiektywnie patrząc, jakość tych produktów była żenująco niska, tylko ja byłem wtedy młody i zdrowy, więc niewiele do szczęścia mi wystarczało.
Obiektywnie patrząc, jakość tych produktów była żenująco niska, tylko ja byłem wtedy młody i zdrowy, więc niewiele do szczęścia mi wystarczało.
- Waldemar D.
- 625...1249 postów
- Posty: 1218
- Rejestracja: pn, 12 maja 2003, 19:16
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Kolega tuxcnc sprowokował mnie do wypowiedzi. Zgadzam się z nim. Cały czas w tym wątku przewija się pogląd o potędze analogu i nostalgia za genialnym brzmieniem starych nagrań. Całkowicie się z tym nie zgadzam. Słucham przecież winyli, płyt CD z przed ponad trzydziestu lat ale i współczesnych nagrań z plików 16 i 24 bitowych - jazzu, rocka, klasyki. Te dawne nagrania nie mają po prostu startu do współcześnie zrealizowanych (albo inteligentnie zremasterowanych), w żadnym aspekcie oceny. Zauważyłem też, że żeby dokopać nagraniom cyfrowym przywołuje się mp3 albo cyfrowe transmisje radiowe. Nie wrzucajmy wszystkiego do jednego kosza. Jest jeszcze inne oblicze cyfrowego audio.
- akordeonista
- 500...624 posty
- Posty: 531
- Rejestracja: czw, 10 marca 2011, 13:40
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Nie wytrzymałem
!
Szanowni Koledzy - istnieje teoria w psychologii, która mówi, że najmocniej zapada w pamięci muzyka, kojarząca się z przeżyciami z młodości, konkretnie wieku od 15 do 20 lat - przeżyciami najczęściej uczuciowymi, choć nie tylko. Prawdopodobnie dlatego dyskusja o wyższości płyt winylowych nad CD przypomina nieco J. T. Stanisławskiego i jego wykłady z cyklu: "O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia" - albo odwrotnie - nie pamiętam
.
Jak Kolega Chrzan mam sporo płyt winylowych, choć może nie tyle, co On, ale mam również kilkaset płyt CD. Tu chciałbym zwrócić uwagę na pewną rzecz - otóż na początku ery CD (wynalazek Philipsa - jakże by inaczej - tak samo jak kaseta compact) płyty oznaczano trzyliterowym symbolem, np. AAD.
Znaczenie tych liter to kolejno: Analogowe nagranie oryginalne, Analogowe zmiksowanie nagrania (oryginały pochodziły najczęściej z magnetofonu 24 śladowego!) i dopiero ostatnie D oznaczało kopię cyfrową CD. Ponieważ mam kilkanaście "par" CD i winyl tych samych utworów i wykonawców mogę stwierdzić odpowiedzialnie, że nie różnią się od siebie, wyjąwszy oczywiście "wyczyszczenie" szumów, głównie zresztą z przerw między utworami. Bardzo stary Akordeon.
PS. Dzisiejszej muzyki nie trawię, ale przecież nie twierdzę, że słuchający jej są głupcami
.

Szanowni Koledzy - istnieje teoria w psychologii, która mówi, że najmocniej zapada w pamięci muzyka, kojarząca się z przeżyciami z młodości, konkretnie wieku od 15 do 20 lat - przeżyciami najczęściej uczuciowymi, choć nie tylko. Prawdopodobnie dlatego dyskusja o wyższości płyt winylowych nad CD przypomina nieco J. T. Stanisławskiego i jego wykłady z cyklu: "O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia" - albo odwrotnie - nie pamiętam

Jak Kolega Chrzan mam sporo płyt winylowych, choć może nie tyle, co On, ale mam również kilkaset płyt CD. Tu chciałbym zwrócić uwagę na pewną rzecz - otóż na początku ery CD (wynalazek Philipsa - jakże by inaczej - tak samo jak kaseta compact) płyty oznaczano trzyliterowym symbolem, np. AAD.
Znaczenie tych liter to kolejno: Analogowe nagranie oryginalne, Analogowe zmiksowanie nagrania (oryginały pochodziły najczęściej z magnetofonu 24 śladowego!) i dopiero ostatnie D oznaczało kopię cyfrową CD. Ponieważ mam kilkanaście "par" CD i winyl tych samych utworów i wykonawców mogę stwierdzić odpowiedzialnie, że nie różnią się od siebie, wyjąwszy oczywiście "wyczyszczenie" szumów, głównie zresztą z przerw między utworami. Bardzo stary Akordeon.
PS. Dzisiejszej muzyki nie trawię, ale przecież nie twierdzę, że słuchający jej są głupcami

Wszystkie szczelne złącza przeciekają a każda rura po skróceniu jest za krótka - trzecie prawo Murphy'ego.
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Co do sprzętu, zapamiętałem to inaczej. Owszem, pamiętam, że skrzynka po Bambino z oryginalnym głośnikiem miała niezłe basy, szczególnie po wyciągnięciu płyty z gramofonem. Tyle, że przy braku dobrych, dostępnych za rozsądne pieniądze głośników, rewelacją były w ogóle niskie częstotliwości lepsze niż z popularnych radioodbiorników stołowych. Pamiętam zmagania z antenami w dobie stereofonicznych tunerów i amplitunerów, "super" brzmienie sprzętu w którym należało włączyć najlepiej kontur i duże podbicie niskich i wysokich częstotliwości, itd.
Dziś tego nie potrzebuję! Muzykę odtwarzam z komputera poprzez DACa i jest zdecydowanie lepiej, niż kiedykolwiek przedtem, z legendarnych, analogowych sprzętów, którym należało poświęcać masę czasu, by utrzymać dobre parametry.
Dziś tych problemów nie ma. Po prostu wybieram płytę, odtwarzam i nie muszę już się zastanawiać na jakością prowadzenia taśmy albo stanem igły.
Reszta jest po prostu sentymentem. Tylko należy mieć odwagę i przyznać się do tego.
Choć, by nie popadać w nadmierny entuzjazm:
https://www.youtube.com/watch?v=ydg-ajN1u9o
Dziś tego nie potrzebuję! Muzykę odtwarzam z komputera poprzez DACa i jest zdecydowanie lepiej, niż kiedykolwiek przedtem, z legendarnych, analogowych sprzętów, którym należało poświęcać masę czasu, by utrzymać dobre parametry.
Dziś tych problemów nie ma. Po prostu wybieram płytę, odtwarzam i nie muszę już się zastanawiać na jakością prowadzenia taśmy albo stanem igły.
Reszta jest po prostu sentymentem. Tylko należy mieć odwagę i przyznać się do tego.
Choć, by nie popadać w nadmierny entuzjazm:
https://www.youtube.com/watch?v=ydg-ajN1u9o
785mm
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
chrzan49 pisze:Niestety świat zeszedł na psy w technice audio.Obene sprzety sa ukierunkowane na digitalizację a ucho slyszy analogowo.Wszelkie przetworniki i inne cuda pogarszaja dźwiek i dodaja wlasne znieksztalcenia i szumy czesto trudno mierzalne,Ale dobre ucho to wychwyci.Stare nagrania były bardziej czytelne bo teraz niestety bałagan w glowach realizatorow a za duzo cudeniek ktore niewyrobionych kuszą .A nuż sie uda coś niepotrzebnego dodać i tak pięknie spieprzyć.
Pierwsze wzmacniacze tranzystorowe mialy na papierze swietne parametry a brzmialy okropnie porownując z lampą.Ale lampa zrobila sie nie koszerna jak vinyl choc triumfalnie powrocila.A ta technika ma ponad 100 lat!!
Podobne psucie jakości wystapiło we wszystkich dziedzinach naszego zycia.Kiedys hodowano jablka dla smaku i w Europie bylo ponad 300 rozroznialnych odmian.Niestety wiekszośc drzew rodzila co 2 lata! I źle się przechowwala .Teraz jabluszka marketowe caly rok a wszystkie bez smaku i takie same.
Siedzę w audio co prawda amatorsko od wielu lat i przerobilem wiele rewolucji a wciąz pozostaję przy analogu bo wiem dlaczego a digitalem się brzydzę.I coraz bardziej wracam do wzmacniaczy germanowych bo brzmia lepiej od silikonowców.
Była taka firm Klein+hummell ktorej wyroby na oko jak po pijanym kowalu ale tam inzynierowie skoncetrowali się na max uproszczeniu konstrukcji przy świetnych parametrach i to jest sztuka a nie podokladać wszelkie dzwonki i gwizdki.
Mialem stycznośc z quadro i mam kilka sprzętow ale nie gramofon.To był triumf tiochniki nad zdrowym rozumem.Przegralo bo za drogie .za skomplikowane i wymagające duzej przestrzeni.
Tomasz
Co za brednie. Kolega słucha tych swoich wzmacniaczy ?
Druga sprawa to nawiązanie do przetworników dac - na jakiej podstawie te twierdzenia. Widziałem u kolegi zamontowany dac we wzmacniaczu - jeżeli nawiązuje do niego to informuję, że to nie dac tylko zabawka.
Jest ogrom płyt które są produkowane teraz w świetnej realizacji niedostępnej w dawnych produkcjach. No ale to trzeba wiedzieć, słuchać i szukać.
Pozdrawiam
Różowy za niewinność ! 

- Piotr
- moderator
- Posty: 8656
- Rejestracja: pn, 30 czerwca 2003, 12:38
- Lokalizacja: Kraków, Ślusarska 9
- Kontakt:
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Panowie, przypominam, że dyskusja dotyczy bardziej wrażeń i odczuć, a nawet wspomnień. Proponuję więc nieco zmiękczyć retorykę 

- daniel22
- 250...374 postów
- Posty: 312
- Rejestracja: ndz, 1 listopada 2015, 12:57
- Lokalizacja: Sląsk/Puławy
- Kontakt:
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Jako student realizacji dźwięku muszę się zgodzić z kolegą chrzan49. Cała magia prysła jak bańka mydlana po wejściu do studia nagraniowego - oczywiście wiedziałem, że na magnetofonach już sobie nie popracuję. Ale po obejrzeniu techniki pracy w jednym Katowickim studiu nagrań, gdzie nagranie zespołu to część pracy, a reszta to siedzenie przy komputerze i dziesiąta edycja jednej partii bębnów, całkowite zatarcie ich oryginalnego brzmienia po przejściu przez kompresory, limitery, equalizer, a nawet emulację (!) innego zestawu bębnów, to cóż... zastanawiam się, czy na pewno chcę pracować w tym zawodzie
. Również ukończone utwory, których słucham brzmią dla mnie jak przekombinowane, ze zbyt dużą ilością korekcji.

Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Oczywiście w tym wszystkim chodzi o pieniądze, a konkretnie o wyprodukowanie towaru za który klient będzie chciał zapłacić. Równie dobrze można lamentować, że producent robi dziury w nowych spodniach ... Jak chcesz zarobić, to musisz robić to co się ludziom podoba, a nie to co jest dobre i ładne.daniel22 pisze:nagranie zespołu to część pracy, a reszta to siedzenie przy komputerze i dziesiąta edycja jednej partii bębnów, całkowite zatarcie ich oryginalnego brzmienia po przejściu przez kompresory, limitery, equalizer, a nawet emulację (!) innego zestawu bębnów, to cóż...
Re: Stereofonia, czyli magiczna przestrzeń.
Bardzo ciekawi mnie gdzie byłeś , znam kilka wokalistów/wokalistek w realu. Głos na ich płytach brzmi realistycznie i nie czuję tej kompresji czy innych cyfrowych naleciałości.daniel22 pisze:Jako student realizacji dźwięku muszę się zgodzić z kolegą chrzan49. Cała magia prysła jak bańka mydlana po wejściu do studia nagraniowego - oczywiście wiedziałem, że na magnetofonach już sobie nie popracuję. Ale po obejrzeniu techniki pracy w jednym Katowickim studiu nagrań, gdzie nagranie zespołu to część pracy, a reszta to siedzenie przy komputerze i dziesiąta edycja jednej partii bębnów, całkowite zatarcie ich oryginalnego brzmienia po przejściu przez kompresory, limitery, equalizer, a nawet emulację (!) innego zestawu bębnów, to cóż... zastanawiam się, czy na pewno chcę pracować w tym zawodzie. Również ukończone utwory, których słucham brzmią dla mnie jak przekombinowane, ze zbyt dużą ilością korekcji.
Za to limiter to naturalna sprawa , sam go kiedyś używałem w czasie transmisji nagrań na 88-108

Za to mogę z czystym sumieniem stwierdzić że studia nagraniowe sobie nierówne i wychodzące realizacje z niektórych to katastrofa.
Różowy za niewinność ! 
