krótka historia...

Jeśli informacja nie pasuje do żadnego działu, a musisz się nią podzielić - zrób to tutaj.

Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd

Awatar użytkownika
Alek
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1860
Rejestracja: wt, 2 października 2012, 08:40
Lokalizacja: Świat

krótka historia...

Post autor: Alek »

Krótka historia o tym, jak "Szarotka" zezłomowała kandydata na męża ciotki Haliny.

Zaskakujące bywają historie radiowe, to znaczy historie związane z różnymi egzemplarzami odbiorników radiowych przeróżnych marek.
Gdy byłem z wizytą u wuja Stefana, zapytał on mnie, czy mam radio "Szarotka" w swojej kolekcji. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, do rozmowy włączyła się ciotka Halina, która z szelmowskim uśmiechem łypnęła na wuja Stefana i zapytała:
-A pamiętasz Stefciu tę "Szarotkę", którą zrobiłeś?
-Pamiętam - mruknął wuj Stefan.

Nie zrażona marsową miną wuja, ciotka Halina rzekła:
- Pewnego razu Stefan przyniósł do mnie, a mieszkałam wtedy na ul. Wandy w służbowym, czteropokojowym mieszkaniu z pięcioma innymi koleżankami. Stefan zapytał, czy może u mnie zostawić radio na próbę. Zgodziłam się, bo byłam zachwycona i dumna, że mam takiego mądrego chłopaka, co sam "Szarotkę" zeskładał. To był wtedy wielki szpan.
Radio grało nieprzerwanie noc i dzień. A ja poszłam na popołudniówkę na dyżur.
W tym czasie znałam pewnego inżyniera, co w "Grubej Kaśce" działał i przyjeżdżał aż z Olkusza.
Inżynier ten trochę się do mnie przystawiał. Przyszedł wtedy, gdy radio grało, a mnie nie było- złożył niezapowiedzianą wizytę.
Drzwi do mieszkania otworzyła moja "koleżanka" Jola, pulchniutka, czarnooka piękność z dużymi "przodami".
Inżynier Władzio zapytał o mnie, a moja "koleżanka" powiedziała mu: "Nie słyszy Pan? Jest zamknięta z chłopakiem w pokoju- radio gra!".
Z relacji koleżanek wiem, że zaprosiła gościa do siebie i otrzymała od niego pęk oryginalnych fioletowych tulipanów strzępiastych. A był to 1965 rok! Wiosna!

Gdy wróciłam, Jola oględnie powiedziała mi, że był kolega, który wręczył jej te kwiaty.
Złośliwie rzekłam: Pewnie Ci się oświadczył?, na co Jola odparowała: "W pewnym sensie tak!".

Jola utrzymywała przez pewien czas kontakt z inżynierem, ale za niego nie wyszła.
A ja zrezygnowałam z inżyniera i wybrałam konstruktora "Szarotki"... I do dziś dnia się z nim męczę- roześmiała się ciotka Halina.
-A co się stało ze sprawczynią całego zamieszania- "Szarotką"? -spytałem badawczo.
- Nie pamiętam dokładnie, ale chyba ją komuś opchnąłem...- uciął wuj Stefan.
maciej_333
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 952
Rejestracja: śr, 19 listopada 2003, 14:33
Lokalizacja: Grudziądz

Re: krótka historia...

Post autor: maciej_333 »

Ciekawe jest w tej historii to, co imponowało Twojej ciotce. Jej partner wykonał własnoręcznie Szarotkę i to ją tak urzekło. Kilka razy to czytałem, bo nie mogłem w to uwierzyć. Dziś natomiast, aby zaimponować dziewczynie należy mieć pensję w wysokości wyższej od średniej krajowej. Smutne to...
Awatar użytkownika
Atlantis
625...1249 postów
625...1249 postów
Posty: 636
Rejestracja: pn, 16 sierpnia 2010, 19:12

Re: krótka historia...

Post autor: Atlantis »

maciej_333 pisze:Dziś natomiast, aby zaimponować dziewczynie należy mieć pensję w wysokości wyższej od średniej krajowej. Smutne to...
Są i takie, które mają mniejsze wymagania - wystarczy im odpowiedni obwód w bicepsie i dwudziestoletnie BMW po tuningu optycznym.
Jeszcze innym imponują barwne historie, zaczynające się od słów "stary, ale się [tutaj pada niecenzuralne słowo oznaczające wypicie dużej ilości alkoholu] na ostatniej imprezie". :)

Jeśli chodzi o współczesną młodzież, to faktycznie złożeniem radia trudno dzisiaj komuś z nich zaimponować, prędzej zarobi się etykietkę "nerda", "kujona" itp. :)
Awatar użytkownika
anka
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1349
Rejestracja: ndz, 28 czerwca 2009, 00:24

Re: krótka historia...

Post autor: anka »

Witam.A ja w "ciemno" odgaduję profesję szanownych koleżanek.Były to panie pięlęgniarki i pracowały na Grenadierów lub Niekłańskiej /szpitale/
Awatar użytkownika
Alek
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1860
Rejestracja: wt, 2 października 2012, 08:40
Lokalizacja: Świat

Re: krótka historia...

Post autor: Alek »

Istotnie, były to pielęgniarki z Grenadierów :idea:
TELEWIZOREK52
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4188
Rejestracja: czw, 3 grudnia 2009, 00:01
Lokalizacja: Warszawa

Re: krótka historia...

Post autor: TELEWIZOREK52 »

anka pisze:Witam.A ja w "ciemno" odgaduję profesję szanownych koleżanek.Były to panie pięlęgniarki i pracowały na Grenadierów lub Niekłańskiej /szpitale/
Czy mógłby Szanowny Kolega uchylić rąbka tajemnicy jak na to wpadł??
Awatar użytkownika
TooL46_2
1875...2499 postów
1875...2499 postów
Posty: 2024
Rejestracja: ndz, 20 lipca 2008, 12:06
Lokalizacja: Seattle, WA

Re: krótka historia...

Post autor: TooL46_2 »

Pewny byc nie moge ;) ale mysle, ze te fragmenty mogly kolege naprowadzic na trop:
veturilo pisze:(...) a mieszkałam wtedy na ul. Wandy w służbowym, czteropokojowym mieszkaniu z pięcioma innymi koleżankami. (...) poszłam na popołudniówkę na dyżur. (...)
Pozdr,
-Tomek Drabas
________
‎"One should not pursue goals that are easily achieved. One must develop an instinct for what one can just barely achieve through one's greatest efforts."
—Albert Einstein

tomdrabas.com
Awatar użytkownika
anka
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1349
Rejestracja: ndz, 28 czerwca 2009, 00:24

Re: krótka historia...

Post autor: anka »

TELEWIZOREK52 pisze:
anka pisze:Witam.A ja w "ciemno" odgaduję profesję szanownych koleżanek.Były to panie pięlęgniarki i pracowały na Grenadierów lub Niekłańskiej /szpitale/
Czy mógłby Szanowny Kolega uchylić rąbka tajemnicy jak na to wpadł??
Drogi Kolego Telewizorku jedną z niewielu zalet wieku "jesiennego" może być sięgający lat dawnych zasób informacji.Dotyczy to wszelkich jej rodzajów z polityką włącznie.Jest jednak tu ,a dotyczy to głównie ,ale nie tyko polityki ,pewne niebezpieczeństwo ,też typowe dla tego wieku -"bujna wyobrażnia".
Pozdrowiam.
TELEWIZOREK52
3125...6249 postów
3125...6249 postów
Posty: 4188
Rejestracja: czw, 3 grudnia 2009, 00:01
Lokalizacja: Warszawa

Re: krótka historia...

Post autor: TELEWIZOREK52 »

Zawsze wydawało mi się że bujna wyobraźnia to przywilej młodego wieku i jako człowiek o równie (prawie) wybujałej wyobraźni uważam że.. a niech tak zostanie. Pozdrawiam wszystkich z wybujałą. :D
Awatar użytkownika
Alek
1250...1874 posty
1250...1874 posty
Posty: 1860
Rejestracja: wt, 2 października 2012, 08:40
Lokalizacja: Świat

Re: krótka historia...

Post autor: Alek »

Tym razem autentyczna historia z telewizorem w odległym tle, z minionego czwartku.

Była może szósta pięćdziesiąt, gdy obudził mnie nagły telefon. Dzwoniła ciotka Katarzyna, sześćdziesięcioczteroletnia stara panna, która władczo oznajmiła:
-Przyjeżdżaj, wysiadło światło!
-Co się stało?- odparłem mocno jeszcze zaspany.
-Te łajzy co dach remontują ściągnęli pokrycie. Wczoraj była burza i chyba zalało instalację.
-No dobrze, przyjadę to zobaczymy co da się zrobić.
-Tylko się pospiesz, bo aparat tlenowy ojca połączyłam na przedłużacze.

Na miejscu byłem gdzieś przed ósmą. Ciotka pokazała mi, że światło jest tylko w kuchni i to właśnie stąd prowadzi wąż przedłużaczy.
Otworzyła też szafkę z bezpiecznikami, mówiąc: tu wyskoczył mi środkowy korek. Potem podniosłam i już światło na amen zgasło.
Wypytywana o szczegóły, który bezpiecznik jest do czego oraz inne detale awarii fuknęła tylko:
-Ja nie wiem! Może ojciec coś powie.

Poszliśmy na górę, do sypialni dziadków. Tam, zmorzony już wiekiem i chorobą smacznie spał dziadek. Jak na swoje 87 lat i tak trzyma się nieźle. Ciotka wiele się nie zastanawiając krzyknęła:
-Tato, obudź się! Ile jest obwodów i do czego? Alek pyta!
-o co chodzi? - mruknął dziadek.
-Tato, weź się wysil i przypomnij sobie. Mówię o bezpiecznikach w kuchni.
-Ehm...tam były kiedyś dwa obwody. Ale potem dociągnęli siłę, i były chyba cztery...
-Są trzy...- wtrąciłem.
-Mi się wydawało, że cztery. Ale czemu pytacie?
-Wysiadło światło na piętrze.
-Raz już coś takiego było- ożywił się dziadek. To było, jak Krzysiek naprawiał Wisłę.
-Ojciec, nie gadaj głupot, to było ze 40 lat temu- wtrąciła ciotka.
-Albo i więcej. Kineskop nie mieścił się do skrzynki, bo tam był 12-calowy, chyba okrągły. A Krzysiek wstawiał czternastkę, ale strasznie nieudolnie, kable wystawały. On poszedł coś zjeść. A babcia chciała trochę posprzątać i zrobiła zwarcie w tych bebechach. Krzysiek wrócił, chciał telewizor włączyć. No i upalił się wtedy przewód między łazienką a przedpokojem. Krzysiek to dobry był do radarów, ale do telewizorów nie miał powołania.
-Co było dalej?- zapytałem
-No jak to co?- zdziwił się dziadek. Telewizor jeszcze trochę potem pochodził, potem trafił do piwnicy. Zalała go w końcu woda i zjadły go robaki. Wyrzuciliśmy chyba w 1990 roku. Instrukcja jednak została do dziś. O tam, gdzieś na regale.
- To świetnie! A czy mógłbym sobie ją wziąć?
- Weź ją sobie, ale po co ci to?
- Ostatnio naprawiłem taką właśnie Wisłę to miałbym do kompletu.
- Dalej zbierasz te stare telewizory?
-No pewnie! Ale powiedz mi teraz więcej o tej instalacji.
-Wtedy trzeba było przeciągać przewód. Ale czasu nie było, więc pamiętam, że zrobiliśmy to naprawdę na lipę. Nie mieliśmy dobrego przewodu. Wstawiliśmy taki podły w oplocie smołowym.
-Wiesz co dziadku? Sprawdzę chyba na początek tę waszą lipę. Skoro poszczęściło mi się z instrukcją od Wisły to może poszczęści mi się jeszcze ze zwarciem.
-Spróbuj.

Istotnie, zwarcie było w miejscu, w którym przed laty dziadek zrobił niezbyt dobrą naprawę.
ODPOWIEDZ