No bajer Aż mi się zachciało robić przy mojej skrzynce. Chciaż powiem że straciłem zapał jak zobaczyłem ile jest do zrobienia z samą elektryką.
A na zdjecia z przed renowacji nie ma co liczyć ?Ja na wszelki wypadek zrobiłem "przed", teraz tylko musze doprowadzić do "po".
Zrobiłem całą dokumentację od A do Z ale gdzieś mi się posiała
Znajdę albo zrobię drugą. Mam wiele ciekawych spostrzeżeń co do szpachli, bejcy itp. Np bejca jest bardzo trudna do dobrania, i kupiona "na oko" zawsze potem jest za jasna . Czasami barwi szpachlę a czasem nie. Szpachlą można też usztywnić wnętrze - jest taka specjalna do rekonstrukcji. Potem szlifujesz tak jak drewno i barwisz. Można w ten sposób dorobić nawet kant stołu czy brakujący znaczny element obudowy.
Opracowuję teraz prostą metodę robienia złotych "szparunków" na obudowie. Chyba sie uda i będzie powtarzalna w warunkach domowych.
W renowacjach profesjonalnych szpachli nie używa się - mam inny sposób - pomysł mojego kolegi (architekta) - wykałaczki zabarwia się bejcą na kolor wykończenia i po zaimpregnowaniu (paraloid rozpuszczony w toluenie) - zalewa się delikatnie klejem do drewna (najlepiej organicznym - ale wikol też może być) i wbija te wykałaczki - po wyschninięciu obcina się ostrożnie cieniutkim, mocnym nożem tuz przy powierzchni obudowy - potem grunt i politurka.
A widzisz! To dobry pomysł! Z tym że to jest wtedy dobre, gdy masz małe regularne dziurki. No i unikniesz tego co mam ja, czyli zapadania się szpachli w miarę schnięcia . Na politurze to widać
Z tym że w przypadku duzych ubytków szpachla jest niestety niezastąpiona, no i znalazłem taką, którą licuję skrzynkę od wewnątrz, co ją (co sprawdziłem) usztywnia.
Ja wykałaczki spróbuję barwić przez zanurzenie w bejcy, dobrze wysuszyć i wklejać na wikol, lub żywicę.
Pozdrawiam!
Załączniki
po oszlifowaniu było gorzej... .JPG (134.36 KiB) Przejrzano 376 razy
Tu szpachla usztywnia skrzynkę.JPG (143.88 KiB) Przejrzano 381 razy
Wadą szpachli jest to, że po czasie odłazi i od samego początku źle się barwi - używałem swego czasu szpachli jakiejś włoskiej renomowanej firmy (z tego co zrozumiałem w swojej głupkowatości językowej - po niemiecku i angielsku - miała się barwić) - barwiła się beznadziejnie - próbowałem tym zapaćkać drobny ubytek na kwiatonie mojej serwantki (Ludwik Filip) - i nie podobało mi się to - od tego czasu w renowacji drewna sztukuję ubytki drewnem tego samego rodzaju lub o bardzo zbliżonej fakturze (no bo skąd wziąć np. klon - pójść do parku, urąbać kawałek i wysezonować ) - najgorzej sztukuje się ubytki fornirów - ale praktyka czyni mistrza - mam coraz lepsze efekty