Zachęcony konstruktywną krytyką postanowiłem pochwalić się wynikiem "eksperymentu głośnikowego". Jakiś czas temu dyskutowano na temat "szmaciaków", czyli jak uściślił Kolega Tomek Janiszewski - głośników z płóciennym zawieszeniem. Ja z kolei już dawno temu chciałem sprawdzić czy rzeczywiście rezystancja akustyczna dwóch głośników blisko siebie rośnie w kwadracie, czyli po ludzku mówiąc - grają cztery razy (a nie dwa) "lepiej" niż jeden. Pamiętam z dzieciństwa szafy głośnikowe w kinie objazdowym - drewniana skrzynia w formie wielkiej walizki, a w podnoszonej pokrywie po trzy albo cztery eliptyczne głośniki 5-watowe, napędzane ze wzmacniacza w projektorze filmowym. Grało toto jak się patrzy - a właściwie słucha

. Poszedłem na całość - efekt poniżej. Wymiary: wysokość - 134 cm, szerokość - 34 cm, głębokość - 24 cm. Materiał - MDF 20 mm, okleina - palisander lakierowany lakierem nitro, wypełnienie gąbką poliuretanową, praktycznie całkowite, szczelność 100%, osiem głośników GDS 20/10 - ośmioomowych, połączonych szeregowo-równolegle, zwrotnic brak, ciężar szaf - 25 kg każda

. Grają miękko, dziur w paśmie nie słyszę, wprawdzie już dawno przestałem słyszeć linię w TV, ale mnie ich dźwięk odpowiada. Czego brak - chyba sensu mojej, sporej przecież pracy. Teraz się martwię, gdzie je postawić

. Śmiało, krytykujcie, bardzo jestem ciekaw opinii Kolegów. Emerytowany akordeonista.
Wszystkie szczelne złącza przeciekają a każda rura po skróceniu jest za krótka - trzecie prawo Murphy'ego.