Witam wszystkich.
Potrzebuję pomocy w naprawie tego radzieckiego megafonu.Po zapodaniu napięcia urządzenie nie działa a jedynie po naciśnięciu przycisku słychać delikatne puknięcie głośnika.Co może być przyczyną?
Daję jeszcze linka,może będzie pomocny http://www.radioscanner.ru/forum/topic31041.html
W jaki sposób sobie wyobrażasz zdalną naprawę tego urządzenia?
Zacznij od pomiaru wszystkich tranzystorów. Znając życie do wymiany z zasady będą wszystkie elektrolity.
No i mikrofon - bo może przerwany.
A co by się stało gdyby rdzeń zastąpić drewnem?
Nic! - zupełnie? - tak! gdyby uzwojenie zastąpić sznurkiem!
ŁDŁ Elektronika http://www.ldl-elektronika.pl
patrimex pisze:Po zapodaniu napięcia urządzenie nie działa a jedynie po naciśnięciu przycisku słychać delikatne puknięcie głośnika.Co może być przyczyną?
A jak się dotknie paluchem do bazy wejściowego tranzystora (najlepiej po odłączeniu mikrofonu) - to nie brumi? Pety jakie tam zastosowano są raczej wytrzymałe.
Nieśmiało zwrócę uwagę na pewien drobny szczegół – polaryzacja zasilania !
Zdarza się (mi również !), że pomylimy +/- podczas używania zasilacza zamiast przewidzianych baterii. Przepraszam za taką dygresję.
Dlaczego o tym piszę? Otóż każdemu może się to zdarzyć. Często z przyzwyczajenia dopinamy minus do masy układu tak jak to jest najczęściej przy obecnych wyrobach na krzemie.
W ustrojstwach z minionej epoki, jeszcze na giermańcach jest odwrotnie z tymi biegunami.
Najczęściej nic tragicznego się nie działo ... no, czasami się zagrzało ale gdy ostygło działało nadal. Szczęściem dla nas i układu było gdy w porę zorientowaliśmy się dlaczego układ nie działa a jedynie puka w głośniku przy załączaniu.
Wróćmy do megafonu.
Myślę, że najlepiej zacząć od tego co proponuje kol. Tomek J. - od dedukcji. Może nic nie trzeba w nim wymieniać ? Może przyczyną niedziałania są tzw. zimne luty. Przecież ów megafon jest urządzeniem przenośnym (!) i w swoim życiu mógł zaliczyć różne traumatyczne przejścia.
Nie doradzam, a nawet przestrzegam przed niecelowym (czyt: bezmyślnym) poprawianiem starych lutów w sposób często przeze mnie widywany. Bywa, że „niecierpliwy” naprawiacz w poszukiwaniu przerw w montażu „na sucho” , nawet bez kalafonii, przeleci lutownicą wszystkie luty.
Co to da? Da: przegrzane luty czyli prawdopodobieństwo dodatkowych przerw, możliwość uszkodzenia jeszcze sprawnych elementów i oczywiście odparzone ścieżki !!!
A więc proponuję najpierw zastosować logikę a w ostateczności lutownicę.
Lutownica jest podstawowym elementem podczas budowania układów elektronicznych natomiast przy ich serwisowaniu jej użycie powinno być ostatecznością.
Na początku mojej hecy z elektroniką zaszczepił to we mnie pewien „weteran”.
Sprawdziłem podłączając odwrotną polaryzację.Jeden z przycisków w tubie odpowiedzialny jest za syrenę i po naciśnięciu słychać ją bardzo cichutko ale gdy naciskam przycisk"nadawania" jeden z oporników bardzo się nagrzewa,jest nawet lekko okopcony.
Wcześniej jak podłączyłem do zasilacza serwisowego to po wciśnięciu spustu następuje spadek napięcia z 16v do 5v,dziś podłączyłem odwrotną polaryzacją to spadek napięcia jest rzędu 0,5v i oczywiście grzejący się opornik.
Podłączanie zasilania na pałe i czekanie na dym trochę zgrzyta z tym, że się chce coś naprawić.
Prześledź okiem i palcem który kabel baterii idzie gdzie na płytce i wydedukuj właściwą polaryzacje. Inaczej to chyba nie ma mowy o samodzielnej próbie naprawy.
A co by się stało gdyby rdzeń zastąpić drewnem?
Nic! - zupełnie? - tak! gdyby uzwojenie zastąpić sznurkiem!
ŁDŁ Elektronika http://www.ldl-elektronika.pl
Witam,Kolego Patrimex.
Ten link podany prowadzi do opisu naprawy, nawet napięcia mierzone są tam podane w jednej tabelce.
Zna Kolega język rosyjski?
Mogę trochę pomóc w razie potrzeby.
Przede wszystkim wszystkie tranzystory są GERMANOWE PNP,zatem ZAWSZE TU BĘDZIE PLUS (+) na masie!!!
Napięcie zasilania 12V.
Elektrolity bym jednym końcem poodlutowywał i posprawdzał wszystkie po kolei,czyli C1,C4,C5,C6,C7 i C8,począwszy od tego najbliżej diod zabezpieczających przed pomyleniem biegunowości D1D2.
Bardzo prawdopodobne,że mają co najmniej wielką upływność i dlatego dają tak wielki spadek napięcia po włączeniu.I grzanie tego "opora".
Tranzystory małe na ewentualną podmianę proponuję wyszukać typu BC, ale koniecznie PNP. Lepiej na razie nie kombinować z zamianą biegunów elektrolitów i diod D2D2,bo można się na tym etapie pogubić.Tak samo tranzystory mocy- mogą być krzemowe,Si, ale PNP, i najlepiej w metalowej obudowie TO-3,można spróbować dać 2x PNP z typu 2N ileś tam, komplementarny (dopełniający) dla popularnego tranzystora Si NPN mocy 2N3055. W sklepie z częściami powinni wiedzieć, jaki to on ma typ.Będzie zapas mocy nawet z tym.
No i wiadomo, że sztuk razy dwa potrzeba tu do tej końcówki mocy. Najlepiej parka podobnych.
Te diody D1D2 typ 7GE jakoś mi nie wyglądają na najtrwalsze.Dobrze by tam dać jakąś krzemową większą od 1N4004 na niskie napięcie.
Kiedyś z takimi podobnymi tubami "walczyłem", 40 lat temu:-)
A przy okazji: zupełnie banalne sprawdzenie:takie tuby są bardzo często narażone na wstrząsy.Miałem przypadki przesunięcia się środkowego sworznia - nabiegunnika magnesu głośnika i zakleszczenia nim ruchomej cewki w szczelinie.Oczywiście zero wtedy głosu z tuby.Proponuję odlutować jeden koniec przewodu głośnika od płytki wzmacniacza i spróbować głośnik nawet bateryjką-paluszkiem.Stukanie będzie wtedy bardzo charakterystyczne przy dobrym.A brak - przy złym.
Także można potem podstawić zapasowy domowy głośnik, podlutować go na próbę zamiast tego, co jest i zbadać skutek.
Proszę się pochwalić sukcesami:-). Najpierw, co z elektrolitami.
Pozdrawiam,
Jacek.