Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Temat do szerszego rozwinięcia przez Szan. Forumowiczów. Proponuję zarówno dyskusję, jak i własne uwagi/doświadczenia. Osoby "początkujące" - najlepiej zadawać konkretne pytania/przykłady, a wspólnymi siłami spróbujemy coś poradzić.
Sprawa "przełączania kanałów" jest wieloaspektowa. Obejmuje zarówno samą "logikę", jak i elementy wykonawcze. Jednym z najistotniejszych celów, branych pod uwagę przy samodzielnym konstruowaniu wzmacniacza gitarowego, jest szybkość przełączania oraz bezstukowość. Te dwa aspekty mogą niekiedy doprowadzić do dyskwalifikacji konkretnych, wydawać by się mogło, doskonałych rozwiązań. Istnieje mnogość sposobów, od najprostszych, po całkiem skomplikowane. Głównymi, powszechnie stosowanymi elementami przełączającymi są małe przekaźniki elektromechaniczne oraz fotorezystory (LDR), te drugie najczęściej zintegrowane w jednej obudowie z oświetlającym go LED-em. Można też przełączać kanały za pomocą tranzystorów polowych FET (nie mosfet - te się za bardzo nie nadają). Fety mogą być "gołe", czyli po prostu tranzystor z trzema "nóżkami" - baza, źródło, dren. Mogą także być zamknięte w scalaku jako optofet (oświetla go LED, podobnie jak fotorezystor). Jeszcze inny element, to scalaki typu CD4066, zawierające podwójne mosfety i obwody sterujące nimi inwersyjnie, ale do układów lampowych są "niewygodne" (bywają wykorzystywane w stomp-boxach). Każdy z wymienionych podzespołów ma swoje wady i zalety. Jedne bardziej nadają się do tego, pozostałe - do czego innego. Wiele zależy od tego, co i gdzie ma być przełączane. Przekaźniki mają praktycznie zerową rezystancję w stanie włączenia i formalnie nieskończoną w stanie wyłączenia. Fety charakteryzują się minimalną rezystancją kilkudziesięciu omów i setkami megaomów wyłączenia. Fotorezystory mają największy, zmienny zakres rezystancji, zarówno w stanie włączenia jak i wyłączenia, charakteryzują się również różną prędkością osiągania minimalnej rezystancji w stanie oświetlenia, jak i powrotu do maksymalnej rezystancji po zaniku oświetlenia. Inne jest też dopuszczalne napięcie pracy wymienionych podzespołów - dla składowej stałej i składowej zmiennej, których przekroczenie może uszkodzić te elementy. Najłatwiejsze w zaimplementowaniu wydają się być fotorezystory LDR. Wymyślenie prostego obwodu zasilającego zintegrowane w LDR-ach LED-y nie jest zadaniem trudnym. W prostych wzmacniaczach dwu, trzykanałowych, wystarczają odpowiednie przełączniki nożne bistabilne on/off, które załączają odpowiedni komplet LED-ów danego kanału, przy jednoczesnym "zgaszeniu" LED-ów kanału nieużywanego. Tu chodzi także o to, że owe LDR-y znajdują się często porozrzucane po np. całej płytce PCB w różnych miejscach, często odległych od siebie - jak na warunki wewnątrz wzmacniacza. Oczywiście ilość LDR-ów rośnie proporcjonalnie do stopnia jego skomplikowania. Takie wirtualne komplety LED-ów wewnątrz fotorezystorów, można zasilać szeregowo lub równolegle - zależnie od posiadanego, dostępnego napięcia. Praktycznym sposobem ich przełączania (tych "kompletów" na dany kanał) jest z kolei zastosowanie pojedynczego przekaźnika elektromechanicznego (niekiedy wystarczy SPDT), którego cewkę włączamy właśnie za pomocą przełącznika nożnego (też np. SPDT). Jedna para styków zasila jedne komplet, druga para - komplet drugi. Upraszcza to dany układ. Niekiedy pomocniczym obwodem obsługującym wiele LDR-ów jest "matryca diodowa" (zwykłe diody typu 4148) - służy ona specyficznemu "rozprowadzeniu" prądu zasilającego LED-y w przypadku b. skomplikowanych sztuczek (vide klasyczny przykład: matryca od MB Dual Rectifier, który to przykład winien być starannie "przestudiowany" przez każdego, początkującego budowniczego). LDR-y zapewniają całkowicie bezstukowe przełączanie nawet najbardziej czułych obwodów (np. siatki sterujące triod kanałów Hi-Gain), niestety, nie gwarantują idealnej separacji tych obwodów ze względu na jednak skończoną wartość ich rezystancji w stanie wyłączenia (nie oświetlony). Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym problemem, jest wstawienie LDR-a tłumiącego sygnał we właściwym punkcie kanału aktualnie nieużywanego. Co do fetów - w zasadzie najwygodniej posługiwać się nimi do przełączania elementów C i R w katodach, a więc w obwodach niskonapięciowych (składowa DC i AC niska). Przekaźniki mogą być zastosowane wszędzie tam, gdzie mamy dużo miejsca na PCB i jeszcze więcej cierpliwości przy uruchamianiu obwodu "klampującego", oraz - mniej - "anty pops-owego" (te wszystkie "gasiki"). Z oczywistych powodów, większość przekaźników, które mam na myśli jest odporna na składowe DC i AC, panujące we wzmacniaczu. W zrozumieniu tego, jak to wszystko działa, niezwykle pomocna jest samodzielna analiza gotowych przykładów, zawartych w niezliczonej chyba ilości schematów. Nie za bardzo jest tu sens "sypania" owemi przykłady, skoro za jednym kliknięciem można zassać skolko ugodno. Jednym z najciekawszych do analizy obwodów, jednocześnie b. pouczających, jest IMHO ten z Triampa H&K. Mamy tu nieomal wszystko, o czym napisałem. Oczywiście na początek polecam zdecydowanie prostszy układ przekaźników np. z Marshall JVM. To tak naprawdę temat - rzeka. Nie wspomniałem o sterowaniu "cyfrowym", ale to wykracza poza ramy pytania.
Niech poniższe schematy będą pierwszymi przykładami do tematu:
Sprawa "przełączania kanałów" jest wieloaspektowa. Obejmuje zarówno samą "logikę", jak i elementy wykonawcze. Jednym z najistotniejszych celów, branych pod uwagę przy samodzielnym konstruowaniu wzmacniacza gitarowego, jest szybkość przełączania oraz bezstukowość. Te dwa aspekty mogą niekiedy doprowadzić do dyskwalifikacji konkretnych, wydawać by się mogło, doskonałych rozwiązań. Istnieje mnogość sposobów, od najprostszych, po całkiem skomplikowane. Głównymi, powszechnie stosowanymi elementami przełączającymi są małe przekaźniki elektromechaniczne oraz fotorezystory (LDR), te drugie najczęściej zintegrowane w jednej obudowie z oświetlającym go LED-em. Można też przełączać kanały za pomocą tranzystorów polowych FET (nie mosfet - te się za bardzo nie nadają). Fety mogą być "gołe", czyli po prostu tranzystor z trzema "nóżkami" - baza, źródło, dren. Mogą także być zamknięte w scalaku jako optofet (oświetla go LED, podobnie jak fotorezystor). Jeszcze inny element, to scalaki typu CD4066, zawierające podwójne mosfety i obwody sterujące nimi inwersyjnie, ale do układów lampowych są "niewygodne" (bywają wykorzystywane w stomp-boxach). Każdy z wymienionych podzespołów ma swoje wady i zalety. Jedne bardziej nadają się do tego, pozostałe - do czego innego. Wiele zależy od tego, co i gdzie ma być przełączane. Przekaźniki mają praktycznie zerową rezystancję w stanie włączenia i formalnie nieskończoną w stanie wyłączenia. Fety charakteryzują się minimalną rezystancją kilkudziesięciu omów i setkami megaomów wyłączenia. Fotorezystory mają największy, zmienny zakres rezystancji, zarówno w stanie włączenia jak i wyłączenia, charakteryzują się również różną prędkością osiągania minimalnej rezystancji w stanie oświetlenia, jak i powrotu do maksymalnej rezystancji po zaniku oświetlenia. Inne jest też dopuszczalne napięcie pracy wymienionych podzespołów - dla składowej stałej i składowej zmiennej, których przekroczenie może uszkodzić te elementy. Najłatwiejsze w zaimplementowaniu wydają się być fotorezystory LDR. Wymyślenie prostego obwodu zasilającego zintegrowane w LDR-ach LED-y nie jest zadaniem trudnym. W prostych wzmacniaczach dwu, trzykanałowych, wystarczają odpowiednie przełączniki nożne bistabilne on/off, które załączają odpowiedni komplet LED-ów danego kanału, przy jednoczesnym "zgaszeniu" LED-ów kanału nieużywanego. Tu chodzi także o to, że owe LDR-y znajdują się często porozrzucane po np. całej płytce PCB w różnych miejscach, często odległych od siebie - jak na warunki wewnątrz wzmacniacza. Oczywiście ilość LDR-ów rośnie proporcjonalnie do stopnia jego skomplikowania. Takie wirtualne komplety LED-ów wewnątrz fotorezystorów, można zasilać szeregowo lub równolegle - zależnie od posiadanego, dostępnego napięcia. Praktycznym sposobem ich przełączania (tych "kompletów" na dany kanał) jest z kolei zastosowanie pojedynczego przekaźnika elektromechanicznego (niekiedy wystarczy SPDT), którego cewkę włączamy właśnie za pomocą przełącznika nożnego (też np. SPDT). Jedna para styków zasila jedne komplet, druga para - komplet drugi. Upraszcza to dany układ. Niekiedy pomocniczym obwodem obsługującym wiele LDR-ów jest "matryca diodowa" (zwykłe diody typu 4148) - służy ona specyficznemu "rozprowadzeniu" prądu zasilającego LED-y w przypadku b. skomplikowanych sztuczek (vide klasyczny przykład: matryca od MB Dual Rectifier, który to przykład winien być starannie "przestudiowany" przez każdego, początkującego budowniczego). LDR-y zapewniają całkowicie bezstukowe przełączanie nawet najbardziej czułych obwodów (np. siatki sterujące triod kanałów Hi-Gain), niestety, nie gwarantują idealnej separacji tych obwodów ze względu na jednak skończoną wartość ich rezystancji w stanie wyłączenia (nie oświetlony). Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym problemem, jest wstawienie LDR-a tłumiącego sygnał we właściwym punkcie kanału aktualnie nieużywanego. Co do fetów - w zasadzie najwygodniej posługiwać się nimi do przełączania elementów C i R w katodach, a więc w obwodach niskonapięciowych (składowa DC i AC niska). Przekaźniki mogą być zastosowane wszędzie tam, gdzie mamy dużo miejsca na PCB i jeszcze więcej cierpliwości przy uruchamianiu obwodu "klampującego", oraz - mniej - "anty pops-owego" (te wszystkie "gasiki"). Z oczywistych powodów, większość przekaźników, które mam na myśli jest odporna na składowe DC i AC, panujące we wzmacniaczu. W zrozumieniu tego, jak to wszystko działa, niezwykle pomocna jest samodzielna analiza gotowych przykładów, zawartych w niezliczonej chyba ilości schematów. Nie za bardzo jest tu sens "sypania" owemi przykłady, skoro za jednym kliknięciem można zassać skolko ugodno. Jednym z najciekawszych do analizy obwodów, jednocześnie b. pouczających, jest IMHO ten z Triampa H&K. Mamy tu nieomal wszystko, o czym napisałem. Oczywiście na początek polecam zdecydowanie prostszy układ przekaźników np. z Marshall JVM. To tak naprawdę temat - rzeka. Nie wspomniałem o sterowaniu "cyfrowym", ale to wykracza poza ramy pytania.
Niech poniższe schematy będą pierwszymi przykładami do tematu:
Ostatnio zmieniony ndz, 3 lutego 2013, 22:32 przez o-----c, łącznie zmieniany 1 raz.
- Danilewicz
- 375...499 postów
- Posty: 481
- Rejestracja: pn, 27 sierpnia 2012, 20:43
- Lokalizacja: Legnica
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Ja we wzmacniaczu, który robię zastosowałem przekaźniki 12V, jak go uruchomię, to napiszę, czy nie ma stuków itp. Zastanawia mnie tylko kwestia footswitcha - ja w swoim wzmacniaczu mam 2 (właściwie 3, ale 2 z nich są połączone równolegle) przekaźniki, które będę sterował footswitchem z dwoma przyciskami. Połączenie przewodem 3 żyłowym, wtyki jack stereo. Można sterować tym jakoś przez zwykły przewód dwużyłowy?
Pozdrawiam!
Marcel Danilewicz
Marcel Danilewicz
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Można, przy pomocy dwóch oddzielnych footswitchy 

Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Dzięki za dobrą porcję informacji. Stronę Toma przeglądam po kilka razy, ciągle wracając co interesujących mnie zagadnień, ze względu na maja marną wiedzę ogólną dopiero po kilku czytaniach coś tam zaczynam łapać, ale na pewno warto. Nie jest to źródło wiedzy typu przeczytasz i już wszystko wiesz, trzeba się w to zagłębić. Pamiętam jak pierwszy raz czytałem pierwsza czesc o przedwzmacniaczach. Nic nie rozumiałem. Więc takim moim czysto amatorskim spojrzeniem - potrzeba czasu, żeby się czegoś nauczyć
.
Planuję raczej prostą konstrukcję. Ale nie mam zamiaru się za nią zabierać dopóki się porządnie nie douczę.
Pierwszy kanał czysty, Fender.
Drugi przesterowany, jeszcze nawet nie mam pojęcia jaki, ale bardziej british, vintage, może Orange. Myślałem nawet o 2 kanałach przesterowanych, ale nie wiem czy jest sens tak komplikować sprawę.
Chciałbym oddzielny korektor dla każdego z kanałów, raczej wspólną pętlę efektów, do tego reverb sprężynowy. Niezależne przełączanie na panelu i w footswitchu clean/lead, fx on/off, reverb on/off.
Nie miałem z tym styczności. I jak to się tutaj organizuje? Myślałem, że może coś w stylu chwilowych przełączników, przełączenie załącza kanał/petle/reverb oraz diodę sygnalizującą we wmacniaczu i footswitchu.
Chętnie stosowałbym LDRy, bo wydają się łatwiejsze do opanowania. Ale strasznie drogie są. I nie wyobrażam sobie wpakować tylu setek w LDRy jak do matrixa w Mesie DR. Tutaj może dałoby się sporo zaoszczędzić robiąc je z oddzielnych diody i fotorezystora, ale jakie są efekty?

Planuję raczej prostą konstrukcję. Ale nie mam zamiaru się za nią zabierać dopóki się porządnie nie douczę.
Pierwszy kanał czysty, Fender.
Drugi przesterowany, jeszcze nawet nie mam pojęcia jaki, ale bardziej british, vintage, może Orange. Myślałem nawet o 2 kanałach przesterowanych, ale nie wiem czy jest sens tak komplikować sprawę.
Chciałbym oddzielny korektor dla każdego z kanałów, raczej wspólną pętlę efektów, do tego reverb sprężynowy. Niezależne przełączanie na panelu i w footswitchu clean/lead, fx on/off, reverb on/off.
Nie miałem z tym styczności. I jak to się tutaj organizuje? Myślałem, że może coś w stylu chwilowych przełączników, przełączenie załącza kanał/petle/reverb oraz diodę sygnalizującą we wmacniaczu i footswitchu.
Chętnie stosowałbym LDRy, bo wydają się łatwiejsze do opanowania. Ale strasznie drogie są. I nie wyobrażam sobie wpakować tylu setek w LDRy jak do matrixa w Mesie DR. Tutaj może dałoby się sporo zaoszczędzić robiąc je z oddzielnych diody i fotorezystora, ale jakie są efekty?
- Danilewicz
- 375...499 postów
- Posty: 481
- Rejestracja: pn, 27 sierpnia 2012, 20:43
- Lokalizacja: Legnica
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Ja właśnie przez cenę zdecydowałem się na zwykłe przekaźniki. Też kiedyś myślałem o zrobieniu własnych LDR'ów, ale ciężko znaleźć fotorezystory o dobrych parametrach, a jak już są, to też niezbyt tanie.
Edit:
Painlust, byłyby już 3
Jeszcze tremolo.
Edit:
Painlust, byłyby już 3

Pozdrawiam!
Marcel Danilewicz
Marcel Danilewicz
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Witam , odnośnie ldrów to dobry tańszy odpowiednik VTL5c1 to NSL-32SR3 na farnellu jak powyżej 25 sztuk kosztuje 9,99zł ( może ktoś by chciał jakąś większą ilość można by było pomyśleć o większym wspólnym zamówieniu
). Wykonanie własnego ldra : w moim przypadku slo, koszt sztuki wyniósł mnie ok 3-4zł . Przy przełączaniu kanału słychać minimalne ściszanie , czyli czas osiągania off jest dłuższy . Ale efekty są i tak bardzo dobre . Używając małych fotorezystorów średnicy ok 5mm , diody 5mm i słomki do picia , można zrobić ldra gabarytów vtla .
O przekaźnikach : wiadomo jakie problemy z tego mogą wyniknąć . Jednak dostępne sposoby na wyciszanie w czasie przełączania spokojnie zlikwidują problemy "pykania" . Wg mnie najlepiej było by używanie przekaźników "jedno stykowych" - tak robi np "diezel" . Ułatwia to rozmieszczenie elementów na płytce , jednak koszt elementów odpowiednio wzrośnie . pozdrawiam


O przekaźnikach : wiadomo jakie problemy z tego mogą wyniknąć . Jednak dostępne sposoby na wyciszanie w czasie przełączania spokojnie zlikwidują problemy "pykania" . Wg mnie najlepiej było by używanie przekaźników "jedno stykowych" - tak robi np "diezel" . Ułatwia to rozmieszczenie elementów na płytce , jednak koszt elementów odpowiednio wzrośnie . pozdrawiam
- haterkmp
- 625...1249 postów
- Posty: 841
- Rejestracja: wt, 19 sierpnia 2008, 13:42
- Lokalizacja: Wałbrzych
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
kiedyś "przełączanie kanałów" odbywało się za pomocą przełożenia wtyczki z gniazda LOW do HI i nikt nie miał pretensji
ale ciekawe że VTL`ki w sklepach za oceanem kosztują niecałego dolara...

in gain we trust
kupię: EM34 NOS, wtyczkę sieciową Graetz Radio brązową
kupię: EM34 NOS, wtyczkę sieciową Graetz Radio brązową
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Starzy wyjadacze już to wiedzą od dawna. Dla początkujących - można samodzielnie "zrobić sobie LDR-a". Możliwe, że nie tylko będzie działał tak,jak trzeba, ale i koszty poniesione na zakup podzespołów będą znacząco niższe, niż przy zakupie gotowych VTLcośtamcośtam. Popularny i chyba nadal stosunkowo tani (proszę w razie czego mnie poprawić) LDR, to miniaturowy A9060. Do niego potrzebny jedynie żółty LED i voilla! Ktoś wspomniał o słomce, jako osadzeniu na przeciw siebie obydwu elementów. Ja, tradycyjnie, obstaję za czarną rurką termokurczliwą, w dwóch warstwach. Skutecznością działania nie różni się istotnie od elementów fabrycznie kompletnych (LED+LDR w jednym). W zasadzie - jeśli chodzi o wzmacniacze gitarowe - jedynym krytycznym jego obwodem w kontekście zastosowania LDR-ów, może być układ kompresora (no może i tremolo), gdzie mamy do czynienia z odpowiednią dla tego typu układu szybkością zadziałania LDR oraz jego parametrami rezystancji w funkcji "siły" oświetlenia. Niekiedy można nabyć kartonik starych poczciwych RPP130 lub RPP131, i choć są zdecydowanie większe, również zdają egzamin. Mają, niestety, tendencję do wewnętrznego rozlutowania się - trzeba b. uważać, by nie przegrzać ich końcówek! Jeśli zaś nie mamy wspomnianych A9060, to pozostają "gotowce" - znane z Mesy i SLO VTLxxx, oraz NSL-32 znany m.in. z Marshalla. Dobrym, alternatywnym, ale zdecydowanie niskonapięciowym podzespołem, są znane FET-y J111-113/J174-177 (min. rezystancja circa 30 - 125R), J201, 2N4391 (b. dobry), od bidy 2SK30, BF245 lub optofety H11F1, xxxF2, xxxF3. Ich minimalna rezystancja włączenia, to circa 200-470R. Nadają się więc do przełączania kanałów, potencjometrów Gain, ew. układów barwy dźwięku (przy wymuszonym ograniczeniu amplitudy sygnału AC), ale jednak kondensatorów katodowych - nie za bardzo. Warto pamiętać, że tranzystor FET jest najczęściej zamienny - dwukierunkowy. Można w danym obwodzie zamienić wzajemnie Dren ze Źródłem - będzie działał. Coraz łatwiej "dostać" przekaźniki elektroniczne, zbudowane w oparciu o LED i komplementarne (rozumiane jako dwukierunkowe) MOSFET-y, zdolne obsługiwać zarówno DC, jak i AC. Przykładowo - AQV210E wytrzymujący aż 400V (peak AC+DC), AQV251 do AQV258 (ten ostatni "zwytrzymuje" aż 1500V (peak DC+AC). Tu możliwa jest więc zabawa z przełączaniem prądów/napięć siatek ekranowych EL34. I jeszcze HSR312 (do 250V), HSR412 (do 400V) . Producentów takiegoTLP596P sprzętu jest wielu, Toshiba (TLP596G, TLP597G), Infineon/Vishay LH1510, LH1530, etc., Clare LCA110, LCA120, LCA127, etc. Oczywiście, w pewnych "niekrytycznych" miejscach wzmacniacza, można zastosować nawet "gołe" tranzystory bipolarne (Marshall, Gain w 2205) lub MOSFET (VN4410L - obwód dampingu w odwracaczu fazy modelu 6100).
Na fotce A6090
Na fotce A6090
- Załączniki
-
- fotorezystor_1.jpg (2.9 KiB) Przejrzano 1477 razy
Ostatnio zmieniony śr, 6 lutego 2013, 18:30 przez o-----c, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Witam. Dlaczego nie zastosowac scalaka ktory zostal do tego stworzony np. CD4066. Zawiera on 4 zalaczniki w jednej obudowie i jest tani. LDR'y moim zdaniem nie nadaja sie do (jak w tytule) przelaczania kanalow, poniewaz ich opornosc w stanie nie-zalaczonym jest za mala. W najlepszym wypadku ok. 100k. W obwodzie o wysokiej impedancji np. 1 mega Ohm, 100k byloby czesciowym zalaczeniem sygnalu. Przesluchy bylyby kolosalne.
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
A jak myślisz dlaczego kostki Exara zrobione na tym scalaku są idealnymi symulatorami wodospadu Niagara?
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Dobre LDRy mają katalogowo nawet 25M jeśli się nie mylę ;p
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
I dlaczego nikt exarów nie kupuje - kontynuacja z góry .
Wracając do zrobienia własnego ldra , użycie słomki jest dodatkowym elementem dla koszulki termokurczliwej . Ogólnie element pomocniczy , przy ogrzewaniu rurki . Jak wiadomo dioda 5mm jest wypukła a fotorezystor płaski , tak więc po zgrzaniu w tą wypukłość wlezie koszulka i stworzony element będzie dziwacznie wyglądał . Użycie słomki niweluje te problemy i mamy prościutki element , w kształcie małej beczułki . To taki mój wymysł , możliwe że nie potrzebny .
)
Dla zainteresowanym mam kilka rpp131 i kilka rpp130 )
Krzyhoo - 100k dla dark to troszkę mało nam tu piszesz
. W sklepach przeważnie przedstawiają nam rezystancje w świetle dziennym 100 lux i mamy np 27k 47k . Po wrzuceniu go do totalnej ciemności mamy już megaomy . Tak jak kolega
canio przedstawia a9060 . Wg kart katalogowych A906014 może dobrze się do tego nadawać , przy 0 lux ma 15Momów . Na tube-town był projekt 3 kanałowej mesy z a9060 . Pozdrawiam
Wracając do zrobienia własnego ldra , użycie słomki jest dodatkowym elementem dla koszulki termokurczliwej . Ogólnie element pomocniczy , przy ogrzewaniu rurki . Jak wiadomo dioda 5mm jest wypukła a fotorezystor płaski , tak więc po zgrzaniu w tą wypukłość wlezie koszulka i stworzony element będzie dziwacznie wyglądał . Użycie słomki niweluje te problemy i mamy prościutki element , w kształcie małej beczułki . To taki mój wymysł , możliwe że nie potrzebny .
)

Krzyhoo - 100k dla dark to troszkę mało nam tu piszesz


Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
- Kol. Krzyhoo, zapewniam Kolegę, że się myli, co do rezystancji LDR-ów. Proszę sprawdzić w notach aplikacyjnych, jakie wartości przybierają odpowiednie ich typy. Przykładowo największą R_off ma VTL5C6, bo aż 100M. Najniższą VTL5C10 - 400k. Niektóre nadaja się nawet do włączania kondensatora katodowego - ze względu na stosunkowo niską R_on (VTL5C4).krzyhoo pisze:Witam. Dlaczego nie zastosowac scalaka ktory zostal do tego stworzony np. CD4066. Zawiera on 4 zalaczniki w jednej obudowie i jest tani. LDR'y moim zdaniem nie nadaja sie do (jak w tytule) przelaczania kanalow, poniewaz ich opornosc w stanie nie-zalaczonym jest za mala. W najlepszym wypadku ok. 100k. W obwodzie o wysokiej impedancji np. 1 mega Ohm, 100k byloby czesciowym zalaczeniem sygnalu. Przesluchy bylyby kolosalne.
BTW - co do CD4066, to myślę, że Kolega doskonale wie, dlaczego nie są one stosowane w urządzeniach lampowych.
-
- 125...249 postów
- Posty: 127
- Rejestracja: pn, 4 maja 2009, 16:05
- Lokalizacja: Bytom
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
Jestem w trakcie projektowania przełączania kanałów za pomocą uP Atmega ( MIDI ) i zastanawiam się czy dla ULN230xx które będą sterowały przekaźnikami oraz standardowego układu "gasikowego" z diodą przy przekaźniku warto projektować osobny zasilacz dla tych układów wykonawczych z rozdzieleniem mas na masę cyfrową i analogową ? czy raczej wszystko można wpiąć pod wyjście z trafo na żarzenie lamp bo tam mam spory zapas prądu. Jaki to będzie mieć wpływ na klicki? Chodzi mi dokładnie o drugi zespól autonomicznego prostownika + stabilizator 5V ale z podłączeniem do zwojenia trafo dla grzejników czy osobne trafo dla cyfrówki . Transformator zasilający posiada jeszcze odczepy na 15 - 0 - 15V 1A ale zbicie tego na 5V na LM będzie powodowało grzanie tego stabilizatora
Chcę tego uniknąć. Te zasilanie rezerwuję raczej do cabsima lub innych układów z przeznaczeniem do zasileń symetrycznych.
Chcę tego uniknąć. Te zasilanie rezerwuję raczej do cabsima lub innych układów z przeznaczeniem do zasileń symetrycznych.
Ostatnio zmieniony śr, 6 lutego 2013, 19:18 przez kristof-72, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Przełączanie kanałów we wzmacniaczach gitarowych.
W "ambitnych" wzmacniaczach masy A i D są oddzielone, zasilacze ofkors też...