No wiesz, obecne przepisy wymagają np. poduszki powietrznej dla kierowcy lub pasów dla wszystkich miejsc siedzących. A jeśli masz np. malucha, który tych udogodnień nie posiada to oczywiście też muszą Ci go pozwolić zarejestrować i używać, mimo że nie jest zabytkiem. Zastanawiam się właśnie jak daleko idzie "władza" konserwatora nad moją (bądź co bądź) własnością, którą jest zabytkowy samochód, czy motocykl. Wiem, że oficjalnie trzeba prosić o zgodę np. na wyjazd nim za granicę (choćby tylko na wycieczkę). Obawiam się, że konserwator wymaga używania oryginalnych części (choć z drugiej strony - skąd je wziąć do pojazdu, którego produkcje zakończono 50 i więcej lat temu?).Nie jest on taki straszny.
Może być w ewidencji zabytków - to wskazane, nie masz wymogu przywracać w 100% stanu oryginalnego itd...
Ale może być uznany za zabyrek a w tedy dopiero pojawiają się schody.
W jednym i w drugim przypadku zaletą jest to że nie nie musisz montować dodatkowych nowinek technicznych wymaganych obecnymi przepisami.
Znajomy ma dwa zabytkowe tramwaje, obydwa funkcjonują jako obiekt w rejestrze zabytków - nie musiał wagonów np. uzupełniać o choinkę światełek jak zrobiło MPK ze swoim, który nie jest w ewidencji zabytków.
Można.
Z przepisami obowiązującymi tramwaje ciężko mi polemizować, zupełnie nie jestem w temacie

Pozdrawiam i przepraszam za OT
