Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd
Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Witam
Od dłuższego czasu interesuje mnie zagadnienie "końca świata", tzn co by było gdyby nastąpił jakiś kataklizm i 90% ludzi by zginęło, wszystkie elektrownie wysiadły itp.
Szczególnie mnie interesuje jak rozwiązać kwestię zasilania układów lampowych (nie myślę tutaj o wzmacniaczach audio 4x20W ale o np radiostacje)
Jakie macie propozycje? Jak to zorganizować, gdybyście mieli dostęp np tylko do zepsutego samochodu i starych urządzeń RTV.
Czekam na propozycję, ja mam parę pomysłów.
Od dłuższego czasu interesuje mnie zagadnienie "końca świata", tzn co by było gdyby nastąpił jakiś kataklizm i 90% ludzi by zginęło, wszystkie elektrownie wysiadły itp.
Szczególnie mnie interesuje jak rozwiązać kwestię zasilania układów lampowych (nie myślę tutaj o wzmacniaczach audio 4x20W ale o np radiostacje)
Jakie macie propozycje? Jak to zorganizować, gdybyście mieli dostęp np tylko do zepsutego samochodu i starych urządzeń RTV.
Czekam na propozycję, ja mam parę pomysłów.
- gachu13
- 1250...1874 posty
- Posty: 1516
- Rejestracja: sob, 18 listopada 2006, 11:30
- Lokalizacja: Bestwina
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Żarzenie z akumulatora (ewentualnie po 2-3 lampy w szeregu), a anodowe przez przetwornice wibratorową (dla mniejszych mocy) lub przetwornice wirową (można połączyć dwa silniki). Przynajmniej tak się to zwykle robiło, jeśli bateria anodowa nie wchodziła w grę, no i oczywiście wszystkie półprzewodniki załatwił NEMP
.

SQ9KQZ
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Dzisiaj właśnie zrobiłem "przetwornicę" z przekaźnika i transformatora TWOP22 według tego schematu:
Oczywiście stosując transformator np 230/12V można wyciągnąć więcej lecz pobór prądu się zwiększy, w moim przypadku jest to 0,3A, moc pobierana 3.6W a oddawana to 1,5W więc sprawność ok 41%.
Chociaż przy odpowiednim dobraniu elementów można uzyskać więcej, ja zastosowałem takie jakie były pod ręką.
Nie mam prądnicy na ok 200V bo bym popróbował z przetwornicą mechaniczną.
PS. Oczywiście jak gachu13 napisał wszystkie tranzystory i bardziej złożone półprzewodniki upalił EMP.
Uzyskałem w ten sposób 70V zasilając to z 12V z zasilacza komputerowego.Oczywiście stosując transformator np 230/12V można wyciągnąć więcej lecz pobór prądu się zwiększy, w moim przypadku jest to 0,3A, moc pobierana 3.6W a oddawana to 1,5W więc sprawność ok 41%.
Chociaż przy odpowiednim dobraniu elementów można uzyskać więcej, ja zastosowałem takie jakie były pod ręką.
Nie mam prądnicy na ok 200V bo bym popróbował z przetwornicą mechaniczną.
PS. Oczywiście jak gachu13 napisał wszystkie tranzystory i bardziej złożone półprzewodniki upalił EMP.
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 4188
- Rejestracja: czw, 3 grudnia 2009, 00:01
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Niedzielny obiadek zjedzony, można pofantazjować. Zakładając że mamy do dyspozycji zepsuty samochód - wersja pierwsza: Naprawić samochód i jechać poszukać źródeł prądu np. akumulatory z innych uszkodzonych samochodów.
Wersja druga - zakładając że mamy do dyspozycji wspomniany samochód + parę desek , młotek i trochę drutu, zbijamy rower i zakładamy alternator który zasili żarzenie lamp oraz cewkę w/n do wytworzenia nap. anodowego. Czy "wydoli" prądowo to już inna sprawa.
Wersja druga - zakładając że mamy do dyspozycji wspomniany samochód + parę desek , młotek i trochę drutu, zbijamy rower i zakładamy alternator który zasili żarzenie lamp oraz cewkę w/n do wytworzenia nap. anodowego. Czy "wydoli" prądowo to już inna sprawa.
A gdyby to się udało to bym jednak pomyślał o wzmacniaczu 1x2W z prostego powodu. Po co mi radia/nadajniki skoro nic nie ma. Koniec fantazjowania, pora na kolację w realu.bambus pisze:nie myślę tutaj o wzmacniaczach audio 4x20W ale o np radiostacje)
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
No i tutaj się pojawia problem bo aby alternator zaczął produkować potrzebne są 2 rzeczy,TELEWIZOREK52 pisze:Wersja druga - zakładając że mamy do dyspozycji wspomniany samochód + parę desek , młotek i trochę drutu, zbijamy rower i zakładamy alternator który zasili żarzenie lamp oraz cewkę w/n do wytworzenia nap. anodowego. Czy "wydoli" prądowo to już inna sprawa.
pierwsza z nich to wzbudzenie go, jeśli mamy naładowany akumulator z tegoż samego samochodu to nie ma problemu,
druga z nich to wysokie obroty, aby alternator dawał nominalne 14,4V (chyba tyle powinien dawać) to jego wirnik musi kręcić się 5-7k obr/s (zależy od modelu).
Z roweru i paru desek ja bym czegoś takiego nie zrobił, chociaż można zamiast uzwojenia wzbudniczego wstawić magnes z głośnika a uzwojenia na stojanie przewinąć drutem z jakiegoś trafa lub czegoś co ma dużo drutu (np dławik z lampy ulicznej).
Jeśli samochód miałby sprawny silnik a nie byłby wstanie jeździć (uszkodzone osie, skrzynia biegów, brak kół itp) to zamiast rozbierać go na części możemy użyć go jako generator prądotwórczy.
Ktoś ma jeszcze jakieś pomysły? Jakieś przemyślenia?
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Dlaczego nikt nie rozważa opcji całobateryjnej? Jakieś kawałki blach z różnych pozycji szeregu elektrochemicznego się znajdą, środki chemiczne do sporządzenia elektrolitu też.
_
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 4188
- Rejestracja: czw, 3 grudnia 2009, 00:01
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Chyba masz rację, po wybuchu jądrowym kawałki blach mogłyby robić za żarówki hihihihi!!fugasi pisze:Dlaczego nikt nie rozważa opcji całobateryjnej? Jakieś kawałki blach z różnych pozycji szeregu elektrochemicznego się znajdą, środki chemiczne do sporządzenia elektrolitu też.
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Zasilanie żarzenia najczęściej potrzebuje pareset mA (chyba że są to lampy bezpośredni żarzone), więc to jest pierwszy problem bo zrobić sobie taką baterie nie jest łatwo (tak mi się wydaje), a co dopiero z zasilaniem anodowym? Przecież potrzebne by było kilkadziesiąt/kilkaset V a wykonanie takiej baterii z na przemian poprzekładanych blach miedzianych/miedzioniklowych oraz cynkowych/aluminiowych zajęło by dużo czasu i materiału, z tego co pamiętam to blaszka cynkową i miedziana zanurzone w jakimś kwasie dają ok 0,7V (mogę się mylić) więc dla ok 200V potrzeba 300 takich pakietów, co staje się bardzo duże i nieporęczne. I jeszcze nie wiem jak z wydajnością prądową.fugasi pisze:Dlaczego nikt nie rozważa opcji całobateryjnej? Jakieś kawałki blach z różnych pozycji szeregu elektrochemicznego się znajdą, środki chemiczne do sporządzenia elektrolitu też.
Ale jeśli byśmy mieli dostęp do jakiegoś supermarketu gdzie baterii jest dużo, to moglibyśmy złożyć taki pakiet z baterii paluszków.
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Bambusie, skoro już tak boisz się końca świata lub ewentualnego bliskiego wybuchu nuklearnego proponuję zaopatrzyć się w przetwornicę do zasilania wojskowego przenośnego odbiornika R311. R311 dzięki takiej brzęczącej jak diabli wibratorowej przetwornicy mógł pracować z przerwami ok 24h. - Był to zapasowy odbiornik krótkofalowego monstrum R111 montowanego na podwoziu stara. Zaopatrz się więc w R311 z przetwornicą i będziesz przygotowany na odleglejsze kataklizmy
. [Co ciekawe boczna komora odbiornika jest tak duża że spokojnie zabudujesz w niej nadajnik CW na 6L6 czy 6V6]

-
- 250...374 postów
- Posty: 257
- Rejestracja: czw, 4 listopada 2010, 16:10
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Na uszkodzenia wynikłe z impulsu elektromagnetycznego chyba najbardziej narażone są urządzenia pracujące w chwili jego zadziałania.
Więc zapewne dużo obecnej elektroniki by działało.
Chyba i tak najlepszą opcją była by niskoobrotowa prądnica, którą można by napędzać z roweru, koła wodnego.
Zawsze można sobie w ramach hobby :] poskładać trochę sprzętu na post apokaliptyczne czasy, w sumie ciekawe i kształcące.
Tylko trochę bardziej wyjątkowe.
Kwestia przetwornicy z 12V na wysokie napięcie.
Chyba najprościej jest zastosować silnik na 12V i napędzający małą prądnicę (przerobiony silnik) 200V.
Widziałem taką zabytkowa przetwornicę, do wojskowej radiostacji. Nawet były takie spawarki.
Więc zapewne dużo obecnej elektroniki by działało.
Chyba i tak najlepszą opcją była by niskoobrotowa prądnica, którą można by napędzać z roweru, koła wodnego.
Zawsze można sobie w ramach hobby :] poskładać trochę sprzętu na post apokaliptyczne czasy, w sumie ciekawe i kształcące.
Tylko trochę bardziej wyjątkowe.
Kwestia przetwornicy z 12V na wysokie napięcie.
Chyba najprościej jest zastosować silnik na 12V i napędzający małą prądnicę (przerobiony silnik) 200V.
Widziałem taką zabytkowa przetwornicę, do wojskowej radiostacji. Nawet były takie spawarki.
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 4188
- Rejestracja: czw, 3 grudnia 2009, 00:01
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
W przeciwieństwie do prądnicy alternator zapewnia już ładowanie przy obrotach biegu jałowego silnika t.j ok 800 obr/min czyli w zależności od przełożenia = ok. 2000 obr. alternatora.bambus pisze:ruga z nich to wysokie obroty, aby alternator dawał nominalne 14,4V (chyba tyle powinien dawać) to jego wirnik musi kręcić się 5-7k obr/s (zależy od modelu)
- Jado
- 1250...1874 posty
- Posty: 1867
- Rejestracja: pn, 15 maja 2006, 11:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Najlepsza byłaby chyba prądnica wytwarzająca napięcie przemienne, które można by potem kształtować (podwyższać/obniżać) za pomocą zwykłego transformatora. Ciekawe jak w tej roli sprawdziłby się silnik typu BLDC?
Potem podłączamy toto pod jakiś kołowrót napędzany najbliższą rzeczką i mała elektrownia gotowa
Byłoby prawie jak w tym filmie o wynalazcy co ze złomu wygrzebanego na wysypisku (a gdzie tu panie superheterodyna leży?) zbudował generator fal mózgowych. (Nie pamiętam tytułu tego filmu)
Potem podłączamy toto pod jakiś kołowrót napędzany najbliższą rzeczką i mała elektrownia gotowa

Byłoby prawie jak w tym filmie o wynalazcy co ze złomu wygrzebanego na wysypisku (a gdzie tu panie superheterodyna leży?) zbudował generator fal mózgowych. (Nie pamiętam tytułu tego filmu)

Pozdrawiam
Jado.
"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Jado.
"Kto chce szuka sposobu, kto nie chce - szuka powodu"
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Uważam że rower odpada, bo o ile pamięć mnie nie myli to człowiek potrafi wygenerować jakieś 100W, odliczając straty na sprawności alternatora, przetwornicy to za dużo W nie zostaje..
-
- 3125...6249 postów
- Posty: 4188
- Rejestracja: czw, 3 grudnia 2009, 00:01
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Awaryjne zasilanie układów lampowych.
Nie dotyczy Pudziana.Warg pisze:Uważam że rower odpada, bo o ile pamięć mnie nie myli to człowiek potrafi wygenerować jakieś 100W,