Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Moderatorzy: gsmok, tszczesn, Romekd, Einherjer, OTLamp
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Zrób taki stabilizator, przetestowany od 0,3A do 4A, roznica Uwy byla kilkanascie mV miedzy Imin i Imax, napiecie narasta przez ponad pol minuty, zamiast kd616 mozesz dac inny tranzystor na wiekszy prad.
Lub zrob taki jaki zaproponowali KrzysztofS i Romekd.
Lub zrob taki jaki zaproponowali KrzysztofS i Romekd.
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Dzięki. Pozdrawiam.
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Witam, odświeżam wątek gdyż potrzebuję rady Kolegów. Chcę prawidłowo zabezpieczyć układ umieszczając w nim bezpieczniki topikowe. Od strony napięcia sieciowego chcę umieścić jeden a po stronie napięcia wtórnego(za mostkiem) drugi. Za mostkiem mam sporą baterię kondensatorów. By prąd udaru (zaraz po włączeniu) nie uszkodził bezpieczników chcę między mostkiem a kondensatorami włączyć rezystor, który będzie zwierany po pewnym czasie przez przekaźnik. Problem polega na tym że nie wiem jak prawidłowo oszacować czas po którym można zewrzeć rezystor. Czy wylicza się go ze stałej czasowej, która powstanie przez połączenie kondensatorów z rezystorem? Dodam, że napięcie z transformatora wynosi 7,2V/4A.
A może lepiej użyć tylko jednego bezpiecznika umieszczonego za baterią kondensatorów i nie przejmować się prądem udaru?
A może lepiej użyć tylko jednego bezpiecznika umieszczonego za baterią kondensatorów i nie przejmować się prądem udaru?
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
No bez przesady - zabezpieczanie bezpiecznika opornikiem
A powiedz co się stanie jak coś będzie w układzie nie tak, będzie zwarcie, przekaźnik rozewrze rezystor, całość będzie się gotowała albo co gorsza paliła, a zabezpieczony bezpiecznik będzie cały czas bezpieczny i sprawny.
W takich sytuacjach stosuje się bezpieczniki zwłoczne, wyliczone na odpowiedni prąd. Możesz również włożyć bezpiecznik na prąd nieco większy (10-20%) od znamionowego (tzn. takiego, który zamierzasz pobierać z zasilacza). Jeśli okaże się, że bezpiecznik za często się przepala lub rozżarza w momencie włączenia zasilacza - wówczas wymieniasz bezpiecznik na kolejną wyższą wartość z szeregu.


W takich sytuacjach stosuje się bezpieczniki zwłoczne, wyliczone na odpowiedni prąd. Możesz również włożyć bezpiecznik na prąd nieco większy (10-20%) od znamionowego (tzn. takiego, który zamierzasz pobierać z zasilacza). Jeśli okaże się, że bezpiecznik za często się przepala lub rozżarza w momencie włączenia zasilacza - wówczas wymieniasz bezpiecznik na kolejną wyższą wartość z szeregu.
Pozdrawiam
Sebastian
Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Sebastian
Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Chyba się nie zrozumieliśmy
Zaraz za mostkiem umieszczam rezystor a za rezystorem bezpiecznik. W chwili włączenia zasilania prąd udaru płynie przez rezystor, który ogranicza jego wartość. Po kilku, kilkunastu sekundach zwieram rezystor stykami przekaźnika na stałe by nie tracić na nim niepotrzebnie napięcia i mocy. W razie zwarcia leci bezpiecznik - taka jego rola. Problem jest tylko z oszacowaniem czasu
Ale faktycznie może sprawę załatwią bezpieczniki zwłoczne.


-
- 375...499 postów
- Posty: 497
- Rejestracja: pn, 24 listopada 2008, 11:27
- Lokalizacja: Tarnów/Kraków
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Jak przekaźnik się zepsuje i nie zewrze opornika, to wtedy bezpiecznik zabezpieczony opornikiem nie spali się i nie wyłączy urządzenia. Takich rozwiązań się nie stosuje.
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Jakie to ma znaczenie czy najpierw jest bezpiecznik czy opornik - prawa Kirchhoffa się kłaniają (ostatnio często na forum).
Oszacowanie czasu - wystarczy 20ms.
Tak jak napisał Krzysiek16 - takich rozwiązań się nie stosuje. W takiej sytuacji można zastosować odpowiednio dobrany pozystor NTC. Jednak z powodzeniem wystarczy bezpiecznik zwłoczny. Bezpiecznik nie poleci jeśli szeregowo ma włączony opornik ograniczający prąd. Poza tym, co ty masz tam za układ - 7V 4A, niecałe 30W. Bez przesady, takie rozwiązanie nie ma w twoim przypadku żadnego uzasadnionego celu.
Ja dawno temu popełniłem takie coś - opornik zwierany przekaźnikiem. Ale - obciążeniem były transformatory toroidalne o łącznej mocy 1600W, przy włączeniu 9/10 razy wywalał mi bezpiecznik 20A w rozdzielnicy. Po wtóre - opornik był tak dobrany, że ograniczał do "bezpiecznego poziomu" impuls prądowy związany z magnesowaniem rdzeni transformatorów oraz ładowaniem baterii kondensatorów filtrujących, jednak w tym czasie zasilany układ był odłączony od zasilacza. Opornik był zwierany przez przekaźnik przed dołączeniem zasilanego układu do zasilacza. Opornik był drutowy, bezpiecznikowy. Jeśli z jakiejś przyczyny przekaźnik zwierający by nie zadziałał a zostałoby podłączone obciążenie to wspomniany opornik dostawał przerwy w czasie poniżej 1 sekundy.
Oszacowanie czasu - wystarczy 20ms.
Tak jak napisał Krzysiek16 - takich rozwiązań się nie stosuje. W takiej sytuacji można zastosować odpowiednio dobrany pozystor NTC. Jednak z powodzeniem wystarczy bezpiecznik zwłoczny. Bezpiecznik nie poleci jeśli szeregowo ma włączony opornik ograniczający prąd. Poza tym, co ty masz tam za układ - 7V 4A, niecałe 30W. Bez przesady, takie rozwiązanie nie ma w twoim przypadku żadnego uzasadnionego celu.
Ja dawno temu popełniłem takie coś - opornik zwierany przekaźnikiem. Ale - obciążeniem były transformatory toroidalne o łącznej mocy 1600W, przy włączeniu 9/10 razy wywalał mi bezpiecznik 20A w rozdzielnicy. Po wtóre - opornik był tak dobrany, że ograniczał do "bezpiecznego poziomu" impuls prądowy związany z magnesowaniem rdzeni transformatorów oraz ładowaniem baterii kondensatorów filtrujących, jednak w tym czasie zasilany układ był odłączony od zasilacza. Opornik był zwierany przez przekaźnik przed dołączeniem zasilanego układu do zasilacza. Opornik był drutowy, bezpiecznikowy. Jeśli z jakiejś przyczyny przekaźnik zwierający by nie zadziałał a zostałoby podłączone obciążenie to wspomniany opornik dostawał przerwy w czasie poniżej 1 sekundy.
Pozdrawiam
Sebastian
Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Sebastian
Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Sebastian, w zasilaczu Marcina bateria kondensatorów ma łączną pojemność 50000 uF. By ją naładować do napięcia 10 V w czasie podanych przez Ciebie 20 ms niezbędny byłby prąd o wartości około 25 A (celowo upraszczam zagadnienie i przyjmuję, że kondensatory ładowane są w takim czasie prądem o stałej wartości). Nie wiem jaki transformator jest w tym układzie użyty i jakie ma parametry, ale gdyby to był transformator toroidalny, to zbyt szybki lub za mały bezpiecznik na pewno by się przepalił przy ładowaniu baterii. Z kolei użycie bezpiecznika o większym dopuszczalnym prądzie, czyli takiego, który wytrzyma ładowanie kondensatorów może nie być korzystne za względu na zabezpieczenie samego uzwojenia transformatora przy długotrwałym przeciążeniu wyjścia układu.
Pozdrawiam,
Romek
Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Chodzi o pierwszy okres (właściwie półokres) po włączeniu, wówczas popłynie największy prąd, oczywiście ograniczony przez ESR kondensatorów, oporności uzwojeń transformatora + inne pasożytnicze. Czas oczywiście może być dłuższy.
Ja uważam, że zwłoczny bezpiecznik topikowy 4A (po stronie wtórnej) wytrzyma ładowanie takiej baterii. Prąd 4A został podany przez autora jako znamionowy prąd transformatora. Więc chyba wszystko ok.
Problem może pojawić się tylko wówczas, jeśli będzie z tego zasilane żarzenie lamp. Zimne włókna mają mniejszą rezystancję niż gorące więc prąd przy starcie będzie jeszcze większy. Wówczas bezpiecznik zwłoczny 4A może nie dać rady i po paru włączeniach przepalić.
Ja uważam, że zwłoczny bezpiecznik topikowy 4A (po stronie wtórnej) wytrzyma ładowanie takiej baterii. Prąd 4A został podany przez autora jako znamionowy prąd transformatora. Więc chyba wszystko ok.
Problem może pojawić się tylko wówczas, jeśli będzie z tego zasilane żarzenie lamp. Zimne włókna mają mniejszą rezystancję niż gorące więc prąd przy starcie będzie jeszcze większy. Wówczas bezpiecznik zwłoczny 4A może nie dać rady i po paru włączeniach przepalić.
Pozdrawiam
Sebastian
Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Sebastian
Jestem tylko amatorem, który może się mylić.
Uroczyście obiecuje, że będę dawał rezystor antyparazytowy na każdą siatkę i bramkę.
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Witam. Po długiej nieobecności chciałbym odświeżyć wątek
Chcę zrobić stabilizator ze zwiększonym poborem prądu i ograniczeniem prądowym. Znalazłem taki układ w karcie katalogowej TL 783. Jednak do końca nie rozumiem zasady działania tego układu
Czy ktoś z szanownych forumowiczów mógłby mi wytłumaczyć jak to cudo ma działać? Układ jest zasilany napięciem 78V. Chciałbym z niego wyciągnąć napięcie 0 - 60V.


- Tomasz Gumny
- 1875...2499 postów
- Posty: 2301
- Rejestracja: pn, 1 stycznia 2007, 23:18
- Lokalizacja: Trzcianka/Poznań
- Kontakt:
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Zgaduję, że środkowy tranzystor jest sterowany prądem wpływającym do Vin stabilizatora na co wskazuje stosunkowo niewielka rezystancja dzielnika ustalającego napięcie na wyjściu TL783 (nie pokazana na schemacie).
Tomek
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Siedząc w pracy tak sobie zerkałem na ten schemat i ja to widzę następująco:
1. Gdy płynie prąd mniejszy od 0,6/(R1+R2) to T1, T2 oraz T3 są zatkane. Prąd płynie tylko przez stabilizator.
2. Gdy płynie prąd większy od 0,6/(R1+R2) a mniejszy od 0,6/R1 to T1 jest zatkany, T2 przewodzi podając prąd na bazę T3. Stabilizator wymusza stałe napięcie na obciążeniu więc przez T3 płynie stały prąd. Gdy na wejście podamy te 78V a na wyjściu ustawimy powiedzmy 40 to różnica tych napięć odłoży się na R4 (ok. 0,6V) oraz na złączu emiter-kolektor T2. Na złączu kolektor-emiter T3 odłoży się całe 38V.
3. Gdy płynie prąd większy od 0,6/R1 nasyci się T1 powodując zatkanie T2, który z kolei odetnie T3 (prąd bazy T3). Maksymalny prąd jaki popłynie przy napięciu wejściowym 78V i wyjściowym 40 to 38/(R1+R2) czyli stanowczo za dużo jak na ten stabilizator
Wydaje mi się, że tak to cudo działać będzie. Proszę o sprawdzenie tej analizy.
1. Gdy płynie prąd mniejszy od 0,6/(R1+R2) to T1, T2 oraz T3 są zatkane. Prąd płynie tylko przez stabilizator.
2. Gdy płynie prąd większy od 0,6/(R1+R2) a mniejszy od 0,6/R1 to T1 jest zatkany, T2 przewodzi podając prąd na bazę T3. Stabilizator wymusza stałe napięcie na obciążeniu więc przez T3 płynie stały prąd. Gdy na wejście podamy te 78V a na wyjściu ustawimy powiedzmy 40 to różnica tych napięć odłoży się na R4 (ok. 0,6V) oraz na złączu emiter-kolektor T2. Na złączu kolektor-emiter T3 odłoży się całe 38V.
3. Gdy płynie prąd większy od 0,6/R1 nasyci się T1 powodując zatkanie T2, który z kolei odetnie T3 (prąd bazy T3). Maksymalny prąd jaki popłynie przy napięciu wejściowym 78V i wyjściowym 40 to 38/(R1+R2) czyli stanowczo za dużo jak na ten stabilizator

Wydaje mi się, że tak to cudo działać będzie. Proszę o sprawdzenie tej analizy.
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Witam.
Koledzy, działanie lub niedziałanie przedstawionego tu układu jest w dużym stopniu zależne od indywidualnych parametrów zastosowanych w nim tranzystorów. Przy jednych tranzystorach będzie działał marnie, a po zastosowaniu innych, wydawać by się mogło zbliżonych, zabezpieczenie nadprądowe w ogóle nie zadziała... Jest to więc układ bardzo nieprecyzyjny, o zachowaniu trudnym do przewidzenia bez znajomości odpowiednich parametrów użytych w nim półprzewodników. To czy w jakichkolwiek warunkach załączy się tranzystor T1 będzie zależało od współczynników wzmocnienia prądowego tranzystorów T2 i T3. Przy niskiej wartości prądu wpływającego do układu U1, mniejszej od 0,6/(R1+R2), czyli w tym przypadku przy prądzie mniejszym od ok. 55 mA, prąd do obciążenia będzie dostarczał wyłącznie stabilizator TL783. Gdy wartość prądu płynącego do U1 zacznie przekraczać 55 mA, tranzystor T3 sterowany tranzystorem T2 zacznie wspomagać TL-a, przejmując na siebie dużą część prądu płynącego do obciążenia. I w tym właśnie momencie trudno jest określić przy jakiej wartości prądu obciążającego tranzystor T3 zacznie się, lub może raczej nie zacznie się włączać tranzystor T1, wyłączając w ten sposób prąd płynący przez T3. Jeżeli tranzystory T2 i T3 będą miały duże wzmocnienie prądowe, to będą na tyle skutecznie wspomagały stabilizator U1, że prąd płynący przez rezystor R1 do TL783 nie osiągnie wartości potrzebnej do uzyskania na tym rezystorze spadku napięcia większego od 0,6V i tranzystor T1 nie załączy się nigdy, przez co nie zacznie ograniczać prądu tranzystora T2 i T3 do bezpiecznej wartości i tranzystory te ulegną uszkodzeniu. Prąd tranzystora T3 można w pewnym stopniu regulować poprzez dobór wartości rezystora R3 i przez użycie w układzie tranzystorów o odpowiednio dobranym (raczej dość niskim) współczynniku wzmocnienia prądowego. Niestety wzmocnienie tranzystorów zależy w dużym stopniu od temperatury struktury, a ta w może zmieniać się w szerokich granicach, w zależności od temperatury otocznia i skuteczności zastosowanego chłodzenia tranzystorów radiatorami. Tak więc ja osobiście nie polecałbym tego układu do powielania, bo można się rozczarować uzyskanymi rezultatami..
Przerysowując schemat z noty katalogowej producenta stabilizatora popełnił Kolega jeden drobny błąd, co diametralnie zmieniło "działanie" aplikacji..
Najśmieszniejsze jest jednak to, że schemat nr. 20 w nocie katalogowej ( http://pdf1.alldatasheet.com/datasheet- ... TL783.html ) też zawiera błąd. Dziamdziaki z Texas Instruments zamienili w nim miejscami wyprowadzenia emitera i bazy górnego tranzystora...
Pozdrawiam,
Romek
Koledzy, działanie lub niedziałanie przedstawionego tu układu jest w dużym stopniu zależne od indywidualnych parametrów zastosowanych w nim tranzystorów. Przy jednych tranzystorach będzie działał marnie, a po zastosowaniu innych, wydawać by się mogło zbliżonych, zabezpieczenie nadprądowe w ogóle nie zadziała... Jest to więc układ bardzo nieprecyzyjny, o zachowaniu trudnym do przewidzenia bez znajomości odpowiednich parametrów użytych w nim półprzewodników. To czy w jakichkolwiek warunkach załączy się tranzystor T1 będzie zależało od współczynników wzmocnienia prądowego tranzystorów T2 i T3. Przy niskiej wartości prądu wpływającego do układu U1, mniejszej od 0,6/(R1+R2), czyli w tym przypadku przy prądzie mniejszym od ok. 55 mA, prąd do obciążenia będzie dostarczał wyłącznie stabilizator TL783. Gdy wartość prądu płynącego do U1 zacznie przekraczać 55 mA, tranzystor T3 sterowany tranzystorem T2 zacznie wspomagać TL-a, przejmując na siebie dużą część prądu płynącego do obciążenia. I w tym właśnie momencie trudno jest określić przy jakiej wartości prądu obciążającego tranzystor T3 zacznie się, lub może raczej nie zacznie się włączać tranzystor T1, wyłączając w ten sposób prąd płynący przez T3. Jeżeli tranzystory T2 i T3 będą miały duże wzmocnienie prądowe, to będą na tyle skutecznie wspomagały stabilizator U1, że prąd płynący przez rezystor R1 do TL783 nie osiągnie wartości potrzebnej do uzyskania na tym rezystorze spadku napięcia większego od 0,6V i tranzystor T1 nie załączy się nigdy, przez co nie zacznie ograniczać prądu tranzystora T2 i T3 do bezpiecznej wartości i tranzystory te ulegną uszkodzeniu. Prąd tranzystora T3 można w pewnym stopniu regulować poprzez dobór wartości rezystora R3 i przez użycie w układzie tranzystorów o odpowiednio dobranym (raczej dość niskim) współczynniku wzmocnienia prądowego. Niestety wzmocnienie tranzystorów zależy w dużym stopniu od temperatury struktury, a ta w może zmieniać się w szerokich granicach, w zależności od temperatury otocznia i skuteczności zastosowanego chłodzenia tranzystorów radiatorami. Tak więc ja osobiście nie polecałbym tego układu do powielania, bo można się rozczarować uzyskanymi rezultatami..
Jak ta wartość została wyznaczona?Marcin_F pisze:Maksymalny prąd jaki popłynie przy napięciu wejściowym 78V i wyjściowym 40 to 38/(R1+R2) czyli stanowczo za dużo jak na ten stabilizator
Przerysowując schemat z noty katalogowej producenta stabilizatora popełnił Kolega jeden drobny błąd, co diametralnie zmieniło "działanie" aplikacji..

Najśmieszniejsze jest jednak to, że schemat nr. 20 w nocie katalogowej ( http://pdf1.alldatasheet.com/datasheet- ... TL783.html ) też zawiera błąd. Dziamdziaki z Texas Instruments zamienili w nim miejscami wyprowadzenia emitera i bazy górnego tranzystora...

Pozdrawiam,
Romek
α β Σ Φ Ω μ π °C ± √ ² < ≤ ≥ > ^ Δ − ∞ α β γ ρ . . . .
Re: Zasilacz z liniowo narastającym napięciem.
Witam Kolegów.
Zrobiłem sobie stabilizator z zabezpieczeniem prądowym według schematu w załączniku i nie chce mi on poprawnie działać
Stabilizator napięcia działa prawidłowo, ale jest problem z zabezpieczeniem prądowym. Między nóżkami 5 i 6 wzmacniacza występuje napięcie 1,3V. Nie rozumiem dlaczego utrzymuje się tam taka różnica napięć
Wiem, że można to zrobić prościej na scalonym stabilizatorze ale nie daje mi spokoju fakt, że układ nie działa prawidłowo gdy działać powinien
Wyliczyłem, że maksymalny prąd jaki powinien dać ten zasilacz to 0,66A.
Proszę o wyjaśnienie dlaczego tak to zabezpieczenie się zachowuje.
Zrobiłem sobie stabilizator z zabezpieczeniem prądowym według schematu w załączniku i nie chce mi on poprawnie działać

Stabilizator napięcia działa prawidłowo, ale jest problem z zabezpieczeniem prądowym. Między nóżkami 5 i 6 wzmacniacza występuje napięcie 1,3V. Nie rozumiem dlaczego utrzymuje się tam taka różnica napięć

Wiem, że można to zrobić prościej na scalonym stabilizatorze ale nie daje mi spokoju fakt, że układ nie działa prawidłowo gdy działać powinien

Proszę o wyjaśnienie dlaczego tak to zabezpieczenie się zachowuje.